5/92

Powrót zaginionego plemienia Izraela

Pochodzenie falaszów (słowo to oznacza w języku amharyjskim “obcy”), czarnych Żydów z głębi Etiopii, ginie w pomroce dziejów. Czy naprawdę są zaginionym plemieniem Izraela, za jakie się uważają? Nie ulega jednak wątpliwości, że swoją wierność tradycji i Księdze okupili wiekami prześladowań.

W 1769 r. szkocki podróżnik James Bruce pierwszy natrafił w Etiopii na plemię czarnoskórych Żydów, przechowujących pisma święte w gueze (języku liturgicznym z X wieku). Wiek później zainteresowało się falaszami Londyńskie Towarzystwo na rzecz Nawracania Żydów na Chrześcijaństwo. Za zgodą cesarza Teodora protestanccy misjonarze ruszyli do nich z misją. Zdesperowani gorliwością misjonarzy potomkowie Mojżesza wyruszyli w 1862 r. do Ziemi Świętej. Po drodze wielu zginęło, reszta wróciła. Do 1922 r. misjonarze nawrócili 2 tys. osób (niecałe 5 %)

Nękanych przez władze etiopskie i białych misjonarzy falaszów odpychała zarazem reszta społeczności żydowskiej. Współwyznawcy nie chcieli ich przyjąć ze względu na kolor skóry. Choć i wówczas światlejsze jednostki brały ich w obronę, domagając się sprowadzenia do Palestyny.

Na spełnienie tej idei trzeba było jednak długo czekać. Powojenny Izrael miał dosyć problemów z asymilacją Sefardyjczyków – Żydów z krajów arabskich. Cenił też dobre stosunki z cesarzem Hajle Sellasje, władcą jedynego niearabskiego państwa nad Morzem Czerwonym.

Dopiero w roku 1973 wielki sefardyjski rabin Izraela Ovadia Jossef potwierdził przynależność falaszów do narodu żydowskiego. Pomału izraelska opinia publiczna dojrzewała do sprowadzenia czarnych współbraci do Ziemi Obiecanej.

“Mojżesz” i “Salomon”

W 1984 r. rozpoczęła się “Operacja Mojżesz” - most powietrzny, którym miano przerzucić do Izraela 12 tys. falaszów z obozów w Sudanie. Zamierzano przeprowadzić ją w tajemnicy, ale to się nie udało. Ówczesny prezydent muzułmańskiego Sudanu Nimeiry, który wyraził zgodę na ewakuację, musiał ustąpić ze stanowiska.

Po “Operacji Mojżesz” rząd izraelski wykupywał stopniowo od Hajle Mariama kolejne grupy falaszów wzamian za dostawy broni (fakt ten dementowany systematycznie przez Izrael, potwierdził ostatnio amerykański Kongres).

Od roku organizowano kolejny most powietrzny dla pozostałych Żydów etiopskich. Oczekiwali nań od dawna w Addis Abebie, koczując wokół ambasady izraelskiej. W końcu rozpad reżimu Hajle Mariama i apel Busha do partyzantów umożliwił wyjazd.

“Operacja Salomon” w ogarniętej chaosem Addis Abebie przebiegała we wzorowym porządku i zgodnie z rozkładem. Kierowali nią uzbrojeni izraelscy cywile, którym asystowali żołnierze rządowej armii etiopskiej. Samoloty wywiozły w ciągu 36 godzin 16 tys. pasażerów.

Bagaże zostały w Addis Abebie. Izrael przygotował dla swych nowych obywateli wszystko, czego będą potrzebować do życia począwszy od dachu nad głową.

Dżinsy zamiast białej szaty

Falaszów przebrano w dżinsy i T-shirty. Nie wszyscy się na to zgodzili. Część czekała w pokojach, aż wyschną wyprane w łazienkach długie białe szaty etiopskie. Badania lekarskie przyniosły pocieszające wyniki: nie ma niebezpieczeństwa epidemii malarii.

Trwają poszukiwania rodzin, radio izraelskie uruchomiło w tym celu specjalną falę. Falaszom państwo zapewni przez rok, a w praktyce zapewne znacznie dłużej, pełną opiekę, utrzymanie i naukę hebrajskiego.

Na nowo przybyłych liczy przede wszystkim armia. 60 procent przybyszów nie ma ukończonych 18 lat, a w Izraelu docenia się żołnierskie umiejętności Etiopczyków. Wojsko ułatwi też integrację przybyszów. Nie będzie to łatwe zważywszy, że większość z nich to chłopi-analfabeci, którzy z cywilizacją przemysłową stykają się po raz pierwszy.

Faktem pozostanie bariera rasowa i religijna – Etiopczycy przestrzegają odrębnego rytuału “keiss”. Poprzednia fala przybyszów miała poważne problemy z asymilacją. Jedna trzecia do dziś nie zdołała opuścić ośrodków rządowej opieki społecznej. Niektóre miejscowości wręcz odmawiają ich przyjęcia, obawiając się “tworzenia wysepek społecznego zacofania”.

Na razie Izrael zobowiązał się nie osiedlać falaszów na terenach okupowanych.

Stephan Smith, “Liberation”