R-0035

Dzień Pański

(DRUGA CZĘŚĆ)

Zastanowimy się teraz nad stanem Kościoła w tym okresie utrapienia. Dowiedzieliśmy się, że na świat przychodzą rzeczy „wielkie i straszne” – obalanie rządów, prawa i porządku – ostateczne zburzenie społeczeństwa. Czy Kościół będzie przechodził przez ten „czas uciśnienia, jakiego nie było, jako narody poczęły być”?

Aby zrozumieć odpowiedź, trzeba najpierw pojąć, że W KOŚCIELE są obecnie, jak również podczas całego Wieku Ewangelii, dwie klasy chrześcijan: bardzo nieliczna grupa zupełnie poświęconych, którzy są tego samego „rozumienia, które było i w Chrystusie Jezusie”, czyli mają wyrozumienie lub też pragnienie czynienia jedynie woli Ojcowskiej; mieszka w nich Jego słowo, tak że „przynoszą wiele owocu” – cichość, cierpliwość, pobożność, uprzejmość, miłosierdzie itd. (Gal. 5:22). Jest to „maluczkie stadko”, uświęcone w Chrystusie Jezusie, przynoszące owoc ku świętości. Ta mała cząstka żyjącego Kościoła będzie czuwała; czytamy, że jeśli tak będą czynić, to okażą się „godni ujść tego wszystkiego, co się dziać ma”. Rozumiemy, że owo „ujście” następuje poprzez „zachwycenie (...) naprzeciwko Panu na powietrze” (1 Tes. 4:17), ale to zabranie nie będzie widoczne dla świata.

Podczas gdy niewielka grupa „uchodzi”, większość wyznających chrześcijaństwo na swój sposób szczerze, rzetelnie, gorliwie, jak sama twierdzi, nie jest jednak całkowicie poświęcona i nie ma na to chęci. Pragną przyjąć Pana jako partnera i w jakimś małym stopniu mieć w życiu wzgląd na Jego wolę. Partnerstwo owo składa się z Chrystusa, świata oraz SIEBIE; te trzy czynniki kierują życiem i wprowadzają je w „letni” stan. Niemniej jednak odrzucenie świata i uniżenie siebie tak, by Chrystus stał się jedyną rządzącą siłą, oznacza zerwanie wszelkiego partnerstwa i prowadzi do stanu, który Paweł określił słowami „mnie życiem jest Chrystus”, ponieważ Chrystus jest najwyższym władcą.

Kiedy nadejdzie „dzień Pański”, klasa ta nie będzie przygotowana. Ponieważ jej członkowie są obciążeni światem, sobą i „pieczołowaniem o ten żywot”, nie czuwają i dlatego ów dzień spada na nich „nagle” i „jako sidło” (Łuk. 21:34-35). Oni „nie ujdą”. Klasa ta, nazywana czasem „cielesnymi” i „niemowlątkami w Chrystusie”, w tym wielkim ucisku zostaje pobłogosławiona; chociaż bowiem umiłowanie Chrystusa nie prowadzi ich do całkowitego poświęcenia z powodu wielkiej mocy świata i ich samych, to jednak w tym „piecu” utrapienia cały ubogi żużel zostanie usunięty, z ich oczu spadnie światowa ślepota, a oni doznają pomazania Prawdą, aby mogli prawdziwie przejrzeć na oczy; również ich szaty potargane są do tego stopnia, że „okazuje się sromota ich nagości”; splamieni przez ciało i zbrukani kontaktami ze światem wśród wielkiego udręczenia i bólu podczas tego „ucisku wielkiego” „omyją szaty swoje i wybielą je we krwi Barankowej”, a „Baranek, który jest w pośrodku stolicy, będzie ich pasł”.

Gdy Chrystus zasiądzie na tronie, „obejmie swą wielką władzę” i rozpocznie panowanie jako nowy Król ziemi, te sądy „dnia wielkiego gniewu” będą Jego pierwszymi czynami, pierwszymi dowodami dla świata, że „królestwo niebios”, składające się z Chrystusa Jezusa i Jego zwycięskiego Kościoła, o którym pisaliśmy powyżej, zostało ustanowione czy też „założone”. Na tym tronie jest z Nim Oblubienica („maluczkie stadko”) – czyli kto? „Którzy są z nim powołani i wybrani, i wierni” oraz który „sądzi w sprawiedliwości i walczy”. Jezus obiecał: „Kto zwycięży, dam mu siedzieć z sobą na stolicy mojej” – „dam mu zwierzchność nad poganami”.

Dawid opisuje pozycję przyszłych świętych czy też zwycięzców z Chrystusem w MOCY (Psalm 149:9): „Aby postąpili z nimi według prawa zapisanego. Tać jest sława wszystkich świętych jego”.

Wtedy właśnie, gdy „maluczkie stadko”, „Oblubienica”, „zwycięski Kościół” zasiada w ten sposób na tronie z Jezusem i egzekwuje zapisane prawo, pozostała klasa chrześcijan w Kościele – ci o cielesnych umysłach – pozostawiona jest na świecie w celu „omycia szat swoich”: Baranek karmi ich Prawdą i wiedzie ich (jednych szybko, innych wolniej) do żywych źródeł wód, doprowadzając na koniec wszystkich poddających się Jego kierownictwu do niebiańskiego stanu, gdzie nie ma żadnych łez, bólu czy smutków, przyjmując ich do swego wiecznego domu. Widzimy ich, gdy stoją „obleczeni w szaty białe, a palmy były w rękach ich”. Czytamy, że „przyszli z [gr.: po albo przez] ucisku wielkiego i omyli szaty swoje” itd. „Dlatego są przed stolicą Bożą i służą mu we dnie i w nocy w kościele jego.”

Służenie w świątyni Bożej to wielki zaszczyt; jednak nie tak znaczny, jak bycie samym „kościołem”. Miejsce przed tronem jest chwalebne, ale nie równa się wywyższeniu, jakiego dostępuje „Oblubienica” na tronie. Wspaniale jest zwyciężyć świat i mieć w ręce palmę, choćby stało się to poprzez „ucisk wielki”; wspanialsze jest jednak uznanie za godnego ujścia i otrzymanie korony zwycięzcy od Króla królów.

„Wszystka zacność córki królewskiej [„małżonki Barankowej”] jest wewnątrz, a szaty jej bramowane są złotem. W [białym] odzieniu haftowanym przywiodą ją do króla”; czyż ktokolwiek powie, że jej ubiór nie jest wspanialszy od szat „panien [idących] za nią, towarzyszek jej”, chociaż są także odziane w szaty „wybielone” – choć również przyprowadzone są przed Króla z weselem i z radością? (Psalm 45:14-15)

Chociaż jednak „maluczkie stadko” uniknie wielkiego ucisku przychodzącego na świat, istnieje jeszcze inny ucisk, który będzie również mieć miejsce w „dniu Pańskim”. Następuje on przed przemienieniem zwycięzców i jest ogniem, w którym zostaje wypróbowany cały Kościół – pszenica (prawdziwa i fałszywa, zarówno zaawansowani chrześcijanie, jak i niemowlęta w Chrystusie), a także kąkol (hipokryci). Paweł pisze o tym: „Każdego roboty, jaka jest, ogień doświadczy”.

Każdy wierzący w Chrystusa przedstawiony jest jako budowniczy tworzący z materiałów zawartych w Słowie Bożym świętą wiarę i święte życie, przy wszelkiej pomocy i kierownictwie przekazywanym za pośrednictwem ducha.

Niektórzy budują ze złota, srebra i drogich kamieni – Prawdy; inni z siana, drewna i słomy – błędu. Jedni i drudzy stawiają dom na skale – Chrystusie Jezusie; jedni i drudzy opierają na Nim fundamenty. Kąkol (hipokryci) nie zna tej skały i buduje na piasku. W Pawłowym obrazie wyraźnie widać dwie klasy chrześcijan: ogień tego dnia nie ma wpływu na Maluczkie Stadko, które mądrze budowało z prawd – otrzymuje ono nagrodę przyobiecaną zwycięzcom; ci zaś, których budowa ulega spaleniu, tracą wysokie powołanie (pozycję Oblubienicy), chociaż „on sam będzie zachowany, wszakże tak jako przez ogień” (1 Kor. 3:11-15).

Ta sama próba Kościoła opisana jest w Psalmie 91. Sądzimy, że próba ta nastąpi poprzez wzrost niewierności, co tak wstrząśnie i rozbije wszelkie wierzenia religijne, że objawi rozliczne błędy i spali je (błędy, „drwa, siano, słomę”), pozostawiając jako przedstawicieli chrześcijaństwa tych, którzy trzymali się Prawdy („złota, srebra” itd.) – Maluczkie Stadko, które, jak wierzymy, niedługo potem będzie przeniesione.

Ten psalm wyraziście opisuje – w symbolach powietrza morowego, sideł, strachu i strzał – wroga atakującego Kościół.

Brak wiary już w tej chwili jest powietrzem morowym, zarazą ogarniającą cały świat. Widać ją w sklepie, w tramwaju, w pociągu, w gazetach, w szkółkach niedzielnych i w kościołach. Podobnie jak zaraza rozprzestrzenia się ona wszędzie dookoła i przystosowuje się do każdego otoczenia. Przemawia głośno na ulicach, w gazetach będzie żartem czy przytykiem na temat chrześcijaństwa; w szkółce niedzielnej i na ambonie jest nieco przytłumiona, ale mimo wszystko potężna, nakłaniająca do tego, żeby nie zastanawiać się nad pozornymi niezgodnościami w historiach o Jonaszu i wielkiej rybie, o Samsonie czy o Jozuem i słońcu. Inna postać tej zarazy to brak wiary i ufności w Boskie obietnice. Obietnice te często cytuje się w modlitwie itp., ale rzadko oczekuje się ich wypełnienia. Ludzkie doktryny i tradycje są bardziej poszukiwane i łatwiej przyjmowane niż Słowo Boże. Pobożność to tylko forma bez mocy. Tak naprawdę jest to brak wiary. („Gdy przyjdzie Syn człowieczy, izali znajdzie wiarę na ziemi?”)

Tak, brak wiary szybko i systematycznie podważa nawet wśród najbardziej oświeconych zaufanie do świętych rzeczy. Ma on tym większą siłę i wpływ, że bardzo wiele doktryn, które atakuje, jest w rzeczywistości fałszywych – „drwa, siano i słoma”. Kiedy jednak doktryny uważane niegdyś za święte zostają jedna po drugiej roztrzaskane na kawałki, ludzie zaczynają wątpić we wszystko i istnieje niebezpieczeństwo, że na skutek wielkiego obrzydzenia odrzucą również prawdy.

Niektórzy zostaną złapani w swoiste „sidła”. Wszyscy, którzy nie czuwają i nie mają światła Słowa Bożego na drodze, jaką podążają, znajdą się w pułapce mocnych argumentów i starannie przygotowanych w ukryciu planów błędu. Tylko wierni i ufający nie odniosą szkody, ci, którzy mogą powiedzieć: „Nadzieja moja i zamek mój, Bóg mój, w nim nadzieję mieć będę”.

Tylko oni przetrzymają atak „strzał”. (Źli ludzie wysyłają strzały – złe słowa.) Szyderstwa i drwiny, jakie staną się udziałem wszystkich, którzy wtedy wyznają imię Chrystusa, przerosną odporność wielu osób. Przeszyją ich, poranią i spowodują, że się poddadzą, o ile nie będą mieli na sobie tarczy i puklerza Boskiej Prawdy (w. 4). Tylko jasne i harmonijne zrozumienie Boskiego Słowa (Prawdy) pomoże nam w tym czasie oprzeć się zróżnicowanym i groźnym atakom.

Apostoł przewidział ten czas i ostrzegał nas przed „dniem złym” (Efezj. 6:11-12): „Obleczcie się w zupełną zbroję Bożą, abyście mogli stać przeciwko zasadzkom diabelskim, albowiem nie mamy boju przeciwko krwi i ciału” itd. „A przetoż weźmijcie zupełną zbroję Bożą, abyście mogli dać odpór w dzień zły”. Ten dzień wymaga raczej obrony niż walki agresywnej – dawania oporu.

Paweł opisuje całą zbroję – czy ty już ją posiadłeś? Czy ją ubrałeś? Jeśli jej nie masz na sobie, to nie jesteś przygotowany do „dnia złego”, w jaki właśnie wchodzimy. Niektórzy mają jedną część tej zbroi, drudzy inną. Niewielu posiada całość. Prawie każdy może coś jeszcze dołożyć w swoich przygotowaniach do obrony. Niektórzy chrześcijanie uchwycili koniec przepaski Prawdy, owinęli się nią i zaczęli atakować mieczem (słowem) moce ciemności. To ci, którzy zdobyli jedynie intelektualne, a nie doświadczalne poznanie Słowa Prawdy. Zatrzymaj się, bracie, włóż na siebie całą zbroję. Będzie ci potrzebna przyłbica zbawienia (akceptacja pojednawczego dzieła Chrystusa), pancerz sprawiedliwości (zastosowanie religii w życiu) i tarcza wiary i ufności, bo inaczej przebije cię wiele strzał. Nie zapominaj też o „obuciu nóg w gotowość Ewangelii pokoju” – w pokorę, łagodność, cierpliwość, wyrozumiałość i miłość, abyś się zbyt szybko nie zmęczył na nierównej drodze. Inni ubierają pancerz, przyłbicę i tarczę, ale brak im przepaski i miecza. Uważają, że są przygotowani na każdą okoliczność i cały swój czas poświęcają na polerowanie i podziwianie swego uzbrojenia. To ci, którzy przyjmują zbawienie zaoferowane przez naszego Pana i radują się nim, ale mają małą, lub żadną, znajomość, czyli zrozumienie zagadnienia. Wierzą, ale nie wiedzą za bardzo w co albo dlaczego. Nie widzą konieczności posiadania jako przepaski czegoś większego od pojedynczej nitki Prawdy i dlatego nie starają się wzrastać w poznaniu Prawdy. Niewiele wiedzą o mieczu, Słowie Bożym; jest on ciężki, nie potrafią się nim sprawnie posługiwać – nie widzą dla niego zbyt wielkiego zastosowania. Trochę z niego skorzystali, pomagając sobie przy zakładaniu pancerza, ale od tamtej pory leży on bezczynnie. Zatrzymaj się, bracie, siostro! Taka zbroja przyda ci się może w niektórych okolicznościach, ale nie w tym „dniu złym”. Bitwa cię zmęczy i ustaniesz w drodze, jeśli nie będziesz przepasany Prawdą (utrzymującą przy życiu siłą płynącą ze zrozumienia Słowa), która da ci oparcie i wzmocnienie. Być może nigdy nie zdobędziesz tak wielkiej tarczy i innych części zbroi, ale nie przetrwasz bez miecza (Słowa). Wróg zaatakuje i zabierze ci tarczę i pozostałe przedmioty, jeśli nie będziesz miał miecza do ich obrony.

Tak, drodzy przyjaciele; jeśli mamy się ostać, potrzebna jest nam cała zbroja. Jeśli posiadacie cały komplet – religię umysłu i serca – będziecie należeli do tych, którzy potrafią „wszystkie strzały ogniste onego złośnika zagasić”. „Padnie po boku twym tysiąc, a dziesięć tysięcy po prawej stronie twojej; ale się do ciebie nie przybliży” (Psalm 91:7). Chociaż padną obok ciebie tysiące chrześcijan, a także ci, w których pokładałeś ufność, to jednak – jeśli będziesz w pełnym rynsztunku – nic nie spowoduje w tobie zwątpienia w obecność i moc naszego Pana.

Wielu zaczyna upadać już teraz. Błędy podnoszą już głowy i szydzą „gorzkimi słowami” z Prawdy; błędy, które – gdyby to było możliwe – pragnęłyby zwieść i wpędzić w pułapkę nawet wybranych.

Niech ci się nie wydaje, że ty się nie zachwiejesz, że twoja wiara – tarcza – nie będzie wymagała obrony. „Każdego robota jawna będzie; bo to [ten] dzień pokaże, gdyż przez ogień objawiona będzie, a każdego roboty, jaka jest, ogień doświadczy”.

„KTÓŻ SIĘ OSTAĆ MOŻE?”

„Strzeż się, ma duszo, miej się na baczności; Dziesięć tysięcy wrogów cię otoczy. Zastępy grzechu zewsząd naciskają, By od nagrody odwrócić twe oczy.”

Ten upadek chrześcijaństwa, religijnego wpływu i umiarkowania, a z drugiej strony – wzrost braku wiary, przygotowują drogę i stanowią drzwi, przez które wchodzi na świat ucisk (tuż po ucisku, jakiego doświadcza Kościół). Oba są częścią ucisku „onego wielkiego dnia Boga wszechmogącego.”

Zion's Watch Tower, październik 1879, R-35
Straż, 1/2010, str. 21

Do góry