R-175

"KAMIEŃ OBRAZY”

"I będzie. . kamieniem obrazy i skałą potknięcia dla obydwu domów Izraela.” Księga Izajasza R. 8:14

Wymieniając kolejne pokolenia Izraelskie, Biblia nazywa je domami, jak naprzykład dom Judy, Lewiego, Benjamina itd., Jednak określenie dom izraelski stosowane było ogólnie do wszystkich pokoleń. (Po swojej walce z aniołem, Jakub otrzymał imię Izrael oznaczające "Książę Boga” i wszyscy jego potomkowie są zwani dziećmi izraelskimi lub domem izraelskim.) Cały nominalny kościół wieku Ewangelii zawierający tak pszenicę jak i kąkol (Mat. 13) uważany jest za dom Chrystusa, który jest prawdziwym Izraelem – Księciem Boga.

Według naszego rozumienia, tymi dwoma domami wymienionymi w naszym tekście tytułowym są: cielesny dom sług i duchowy dom synów, o których czytamy: "Wszak i Mojżesz był wierny jako sługa w całym domu jego (dom sług – cielesny Izrael), Lecz Chrystus jako syn był ponad domem jego (dom synów – duchowy Izrael) a domem jego my jesteśmy (będziemy), jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność i chwalebną nadzieję.” (Hebr. 3:5,6) Widzimy więc, że do ewangelicznego domu synów nie zalicza się nikt, oprócz tych, którzy "do końca zachowają niewzruszoną ufność.”

Ale podczas obecnego wieku rozwoju prób, wszyscy wyznawcy uważani są za członków nominalnego domu synów i różnica pomiędzy prawdziwymi i fałszywymi synami nie objawi się wcześniej, aż przy końcu obecnego wieku – "w Żniwie” – kiedy następuje oddzielanie pszenicy od kąkolu.

Fakt, że obydwa nominalne domy – cielesny i duchowy Izrael – obrażają się o Chrystusa, może uchodzić uwagi wielu ludzi i sama myśl sugerująca, że kościół wieku Ewangelii ma się obrazić o Chrystusa, niewątpliwie będzie odrzucona przez wielu napełnionych trwogą. Umiłowani, wy jednak nie trwóżcie się, pamiętając, że "Pan zna tych, którzy są jego” i że żadne ziarno pszenicy nie będzie pomylone z ziarnem kąkolu i żaden kąkol nie będzie zabrany wraz z pszenicą do bezpiecznej stodoły. Jeśli my dokonywalibyśmy tego rozdziału, bardzo wiele kąkolu znajdującego się wśród naszych bliźnich i członków kościoła moglibyśmy uznać za pszenicę, której prawdziwy charakter będzie rozpoznany przez aniołów wykonujących prace żniwne.

Członkowie żydowskiego kościoła uważali, że będąc Bożymi sługami, oni byli uznawani za dom sług przez osiemnaście stuleci aż do zakończenia się wieku żydowskiego, kiedy Pan Jezus przyszedł jako żniwiarz i rozpoczęło się dzieło rozdzielania prawdziwego nasienia od pustych plew. Dzieło żniwa, które Pan Jezus wykonywał osobistym głoszeniem poselstwa, było kontynuowane przez Jego uczniów, o czym świadczyły następujące słowa Jana Chrzciciela: "W ręku jego jest wiejadło, by oczyścić klepisko swoje i zbierze pszenicę swoją do spichlerza (wiek Ewangelii) lecz plewy spali w ogniu nieugaszonym”, (Mat. 3:12) w ogniu doświadczeń i narodowego zniszczenia cielesnego Izraela, zakończonego zburzeniem Jerozolimy w roku Pańskim 70.

Działalność Pana Jezusa w końcu wieku żydowskiego czyli podczas jego żniwa nie zmierzała do tego, aby z Pogan uczynić Żydów, lecz aby wykazać, którzy byli prawdziwymi sługami Bożymi. Wyniki działalności Pana Jezusa udowodniły, że wśród nominalnego Izraela cielesnego tylko nieliczni okazali się "prawdziwymi Izraelitami, w których nie było fałszu.” "Do swej własności (nominalnej) przyszedł, ale swoi czyli jego dom, nie przyjęli go.” Nominalny dom obraził się o niego i nie rozpoznał go. "Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo (wolność) stać się dziećmi Bożymi”

Już powyżej zobaczyliśmy, że pod wieloma względami, żydowski dom sług był wzorem lub cieniem wyższego domu wieku Ewangelii. Ta równoległość jest szczególnie uderzająca w dziele zakończającym dwa wieki. Wiek żydowski zakończył się żniwem, podczas którego Pan Jezus, jako człowiek, był żniwiarzem, wialnią i gospodarzem zbierającym pszenicę do spichlerza, uczniowie byli pomocnikami pracującymi według wskazówek głównego żniwiarza. (Łuk. 10:1) Nasz obecny wiek również zakończy się żniwem duchowego czyli ewangelicznego domu – oddzieleniem pszenicy od kąkolu, w którym Pan Jezus w duchowym ciele ("Już więcej go nie znamy w ciele”) jest żniwiarzem, (Obj. 14:14-16; Mat. 13:41) tymczasem aniołowie, będący w niewidzialnych ciałach duchowych są pomocnikami.

Widzimy też, że żniwa wieku Żydowskiego i wieku Ewangelii nie tylko pokrywają się pod względem ich rozpoczęcia się, ale również pod względem długości ich trwania. Żniwo żydowskie ciągło się przez 40 lat od czasu pomazania Pana Jezusa (na początku żniwa żydowskiego w roku Pańskim 30) aż do zburzenia Jerozolimy w roku Pańskim 70. Zatem więc, nasze żniwo rozpoczęte w 1874 roku kończy się wraz z zakończeniem się "dnia gniewu” i "czasów Pogan” w 1914 roku – co daje podobny i analogiczny okres 40 lat. Pierwsze siedem lat żniwa żydowskiego były szczególnie poświęcone dla zebrania dojrzałej pszenicy z tamtego kościoła; czas trzech i pół lat z tego okresu jest czasem obecności Pana jako Oblubieńca a w następnych trzech i pół latach, po przedstawieniu się im jako król, On wszedł do chwały, a to wszystko było zarządzane i kierowane przez Niego.

Według wypowiedzi Jana Chrzciciela, On oczyścił klepisko swoje, zebrał pszenicę swoją i spalił plewy. Tak więc tutaj równoległość wypełniła się: Dochodzimy do wniosku, (wyżej przedstawionego – zobacz "Poranek Dnia”) że prawo Zakonu i prorocy ogłaszają jego obecność w kulminacyjnym punkcie Jubileuszowych cyklów w 1874 roku. Równoległości pokazują nam, że wtedy rozpoczęło się żniwo i że zbieranie członków obietnicy do bezpiecznego miejsca zabierze równoległe siedem lat czasu, kończąc się w 1881 roku. Ale w jaki sposób, kiedy i dlaczego "dom sług” obraził się o Chrystusa? Rozwiązanie powyższych zagadnień powinno pomóc nam odpowiedzieć na pytania jak, kiedy i dlaczego kościół wieku Ewangelii obraża się, specjalnie mając na uwadze fakt, że w tak wielu szczegółach końcowe dzieło tamtego wieku stanowi dokładny wzór dla obecnego wieku.

Uważamy, że cielesny dom nie mógł obrazić się o Chrystusa, dopóki On nie przyszedł i nie znalazł się wśród nich. Oni obrazili się z powodu sposobu przyjścia Chrystusa. Oni spodziewali się, że On objawi się im w sposób przekonywujący ich fizyczny wzrok i zmysły, nie wymagający wiary. On przyszedł w tak słabo zauważalny i skromny sposób, że to mogło być dostrzeżone tylko oczami wiary i On nauczał w taki sposób, że Jego poselstwo mogli przyjąć tylko ci, którzy kierowali się wiarą. "Kto ma uszy niechaj słucha .” Mat. 13:9

Celem takiego odwoływania się Pana Jezusa do oczów i uszów wiary było to, aby oprócz tych powyższych, nikt inny nie mógł Go przyjąć. Natomiast ci, którzy nie szukali Go "z wiary, lecz jakby z uczynków zakonu”, (nominalni Izraelici, lecz nie prawdziwi Izraelici) aby potknęli się o kamień obrazy i nie rozpoznali w nim Syna Bożego, ale wypełniwszy mówiące o nich proroctwa, ukrzyżowali go. Tak więc widzimy, w jaki sposób, kiedy i dlaczego cielesny dom izraelski obraził się. (Rzym. 9:32-33)

Teraz, z większym nawet zainteresowaniem, spójrzmy na obrażenie się nominalnego domu ewangelicznego – duchowego Izraela. Uważamy, że jak cielesny dom nie mógłby obrazić się o Chrystusa dopókiby On nie przyszedł pierwszy raz, tak duchowy dom nie może obrazić się o niego, dopóki by On nie przyszedł drugi raz. Przyczyny obrażenia się również są takie same; członkowie nominalnego kościoła ewangelicznego wyglądający drugiego przyjścia Chrystusa i ustanowienia jego Królestwa, oczekują (podobnie, jak czynił to cielesny dom) zewnętrznego objawienia się uchwytnego dla fizycznego oka, ucha i dla ogólnych zmysłów ludzkich.

Niektórzy nie wiedzą, a inni, którzy powinni znać z doświadczenia, zdaje się zapomnieli, że jeśli jesteśmy w Jezusie Chrystusie, jesteśmy nowymi stworzeniami. "Ale wy nie jesteście w ciele, lecz w Duchu, (warunek) jeśli tylko Duch Boży mieszka w was.” (Rzym. 8:9) Wszyscy należący do tej klasy uważani są za umarłych (i umierających każdego dnia) dla cielesnej natury ludzkiej i każdego dnia coraz więcej stając się uczestnikami boskiej natury, zmierzamy do doskonałości, którą wkrótce spodziewamy się osiągnąć, kiedy zakończy się rozdzielanie mające miejsce podczas "żniwa”. Tacy powinni pamiętać o zasadzie, którą stosujemy do innych rzeczy, a mianowicie: "Nie patrzymy na to, co widzialne ale na to, co niewidzialne, albowiem to, co widzialne, jest doczesne, a to, co niewidzialne, jest wieczne.” (2 Kor. 4:18) Które z rzeczy tak wysoko cenionych przez nas, będących nowymi stworzeniami, są widzialne dla naszego oka fizycznego? Żadne; tylko oczami wiary rozpoznaliśmy uśmiech naszego Niebiańskiego Ojca, zobaczyliśmy Pana Jezusa jako naszego Przewodnika, zobaczyliśmy "koronę żywota” i "nagrodę naszego wysokiego powołania”. Naszymi duchowymi oczami wiary zobaczyliśmy i naszymi obrzezanymi uszami usłyszeliśmy o chwalebnych rzeczach, "które Pan Bóg przygotował tym, którzy go miłują”, których cielesny człowiek nie może ani widzieć ani słyszeć, gdyż "należy je duchowo rozsądzać”. (1 Kor. 2:14) Widzimy i słyszymy, będąc prowadzeni Duchem (przez Słowo). Kroczymy "wiarą, a nie (fizycznym) widzeniem”.

Wszyscy powinni zdawać sobie sprawę, że członkami tej przedstawionej klasy (umarłych ciałem lecz ożywionych duchem) są tylko ci, którzy będą stanowili ciało czyli oblubienicę Chrystusową. Oni wypełniają swoje przymierze przez ofiarowanie ludzkiej natury. "Będą moją własnością . . . w dniu, w którym Ja przygotowuję moje klejnoty”. (Mal. 3:17) Tylko do tej klasy Pan Jezus przychodzi jako Głowa i Oblubieniec i tylko członkowie tej klasy rozpoznają Jego obecność podczas żniwa obecnego wieku tak, jak tylko tamci oczami i uszami wiary rozpoznali Pana Jezusa w czasie żniwa cielesnego domu. Jest prawdą, że w słusznym czasie będzie na zewnątrz objawiona "moc i wielka chwała”, która przekona cały rodzaj ludzki o rzeczywistym nadejściu nowego królestwa, ale to stanie się wtedy, gdy po rozpoznaniu Jego obecności, po oddzieleniu oblubienicy od kąkolu, ona "uzyska podobieństwo chwalebnego ciała Chrystusowego”, albowiem "kiedy On ukaże się (światu), my też ukażemy się razem z nim w chwale”. My będziemy objawieni (rozpoznani) w płomienistym ogniu, (sądów) wyznaczając sprawiedliwe kary dla czyniących zło i podnosząc pokornych i słabych.

Wierzymy, że Chrystus jest obecny w sensie rozpoczęcia swego dzieła, przy użyciu swej wielkiej mocy i królewskiej władzy. Dzieło rozpoczyna się oddzielaniem kąkolu od pszenicy w żyjącym kościele oraz łączeniem się pszenicy wszystkich wieków z tym, który zarządza swoim królestwem. "Zwycięzcy pozwolę zasiąść ze mną na moim tronie” i "dam mu moc nad narodami”, aby w tym nie ustawał, aż wszystkie rzeczy będą Mu poddane. Wydaje się też właściwym, że dzieło powinno rozpocząć się przez zabranie oblubienicy, aby dwoje stali się jednością.

Jakże bolesnym zawodem dla wszystkich prawdziwych Chrześcijan musi być fakt, że nominalny kościół uważający się za małżonkę Chrystusową jest daleki od "małego stadka”, które kroczy wąską ścieżką – "ścieżką, którą postępował ich Przewodnik”. Wielu jest Chrześcijan tylko z nazwy i z pozoru, "przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy”, a ich uczynki są przeciwne głoszonym oświadczeniom. Jest wielu moralistów, którzy uznają kościół lecz używają go jedynie jako miejsce spotkań o charakterze socjalnym i umoralniającym. Jest też wielu hipokrytów wykorzystujących kościół do podniesienia swej pozycji materialnej i społecznej. Niektórzy są prawdziwymi dziećmi Bożymi i odczuwają, że kościół jest zbyt pusty, formalny i światowy, ale idąc z prądem wraz z innymi, uważają, że sami są zbyt słabi i nieśmiali. Jeśli Pan A. i Pani C. tak bardzo inteligentni zamożni i moralni ludzie zgadzają się z takimi rzeczami, to kimże jestem ja, żebym miał się im sprzeciwiać. Oni uznaliby mnie za słabeusza i za fanatyka – więc pozostanę z nimi; oczywiście, wszystko przebiega bardzo dobrze.

Nieliczni – małe stadko – nadal wykorzystując dla sprawy Mistrza swój wpływ i przykład, jako "żywe listy” czują się prawie lub całkowicie oddzieleni od nominalnego kościoła. Związek kościoła ze światem widoczny w światowych planach, sposobach, zwyczajach i ubiorach nie zgadza się z ich nową naturą i z ich dążeniami zmierzającymi do tego, aby nie upodabniać się do świata, "ale się przemieniać przez odnowienie umysłu swego” zgodnie z wolą Bożą; oni nie mogą czuć się swobodnie z ludźmi posiadającymi cielesny umysł. Ich oczy nie tyle zachwycają się pięknem kształtu ile doskonałością nowej natury, spłodzonej z Boga przez słowo prawdy; nie tyle wspaniałością domu ile ogromnym wdziękiem Tego, którego oni "chwalą w duchu i w prawdzie”; nie tyle w języku i w krasomówstwie kaznodziei ile w zrozumieniu Słowa Bożego.

Czasami oni spotykają się z członkami nominalnego kościoła, jednak zawsze oni są oddzieleni od nich duchem i zwykle oni poszukują, znajdując więcej przyjemności w towarzystwie ludzi o innym usposobieniu umysłowym. Oni są zmuszeni, aby prowadzić osobiste badania Słowa Bożego, gdyż przysłuchując się publicznym kazaniom, oni słyszą umoralniający temat skierowany do niewierzącego świata. Sam kaznodzieja nie może być całkowicie obwiniony o to, co czyni, gdyż taka jest taktyka kościoła dostarczającego mu wiernych słuchaczy, z których dziewięć dziesiątych są ludźmi światowymi, nie będącymi w stanie zrozumieć duchowych rzeczy, a on odczuwa leżący na nim obowiązek wygłaszania kazań do większości słuchaczy; w rezultacie tego, owce ze stadka otrzymują bardzo mało lub wcale nie otrzymują "twardego pokarmu” pochodzącego ze Słowa. Pomyślcie, czy one umrą z głodu? Powiadam wam, że nie umrą; wielki Pasterz przygotuje "pokarm na czas słuszny” dla wszystkich, którzy rzeczywiście są głodni i spragnieni Jego słów, On ich zaprowadzi na zielone niwy.

Ta ostatnia klasa ma być oblubienicą. Nie zabiegając o opinie, uśmiechy i powaby świata, ona troszczy się tylko o to, aby cieszyć się przychylnością swego umiłowanego – niebiańskiego oblubieńca. Członkowie tej klasy mają rozpoznać Go teraz, inni zaś mają obrazić się, nie rozpoznawszy Go, dopóki tamci nie zawrą związku małżeńskiego i drzwi do tego wysokiego stanowiska nie zamkną się. Według naszego rozumienia, Oblubieniec przyszedł w 1874 roku; przez rozpoznanie Jego obecności, to małe grono zostaje wtedy oddzielone od innych prawdziwych Chrześcijan, którzy będąc przeciążeni sprawami tego świata lub związani łańcuchami kościelnictwa, unieważniają Słowo Boże przez swoje tradycje, itd. . . ., a jeszcze inni, którzy na podstawie świadectw Jego słowa nie mają serc usposobionych do przyjęcia Go, lecz w poszukiwaniu światłości do rozpoznania Jego obecności oni udają się w innych kierunkach i nie znajdują jej, aż drzwi tego wysokiego powołania są zamknięte. Mat. 25:10

Wierzymy więc, że wszyscy czytelnicy mogą dopatrzeć się powodu, dla którego obecny Kościół ogólnie obraża się (jak obraził się cielesny dom) a powodem tym jest fakt, że w kościele tylko "małe stadko” jest oblubienicą. Dwa domy izraelskie były kolejno powoływane, aby stać się Chrystusową oblubienicą. One obydwa nie zdołały osiągnąć tej pozycji, ale według tego, co Pan Bóg przewidział i zaplanował, małe grono z każdego z tych domów osiąga Go i wszyscy, "którzy Go osiągają”, są przyjmowani. "Wybrani osiągnęli, pozostali zaś ulegli zatwardziałości”. (przez swoje własne uwarunkowanie) Rzym. 11:7

Chociaż wyboista i trudna jest droga, po której kroczy małe stadko, oświeca ją światłość – "Słowo twoje jest pochodnią nogom moim i światłością, ścieżkom moim.” Właśnie ta światłość chroni nas od potknięcia się o kamień obrazy. Pokazując nam, że żyjemy w dniu Pańskim, prorocze Słowo pozwala nam rozpoznać Go nie fizycznym wzrokiem ale oczami wiary, albowiem "kroczymy wiarą a nie widzeniem”. Jest to zgodne z udzieloną nam radą apostoła świętego Piotra: "Mamy więc słowo prorockie jeszcze bardziej potwierdzone, a wy dobrze czynicie trzymając się go niby pochodni świecącej w ciemnym miejscu”. (2 Piotr 1:19) Dzień Pański jest nazwany dniem ciemności i jeśli nie bylibyśmy oświeceni proroczym słowem, potknęlibyśmy się tak, jak inni w Kościele potykają się o kamień obrazy w tym ciemnym miejscu. Jakże jednak uradowały się oświecone naszą pochodnią serca, gdy zobaczyliśmy, że On jest obecny i chociaż dla innych On jest kamieniem obrazy, "Dla was, którzy wierzycie, jest On rzeczą cenną”. (1 Piotr 2:7)

Zion's Watch Tower, styczeń 1881
(Niepublikowany w języku polskim)

Do góry