R-0769

Widoki z wieży (1885)

„Na swej warcie będę stać, stanę na baszcie i będę się wpatrywać, aby zobaczyć, co Bóg będzie mówił” – Abak. 2:1.

Ponieważ ludzkość znajduje się w upadłym stanie, przejawia znaczną skłonność do przyjmowania skrajnych poglądów odnośnie każdego aspektu rozważanego zagadnienia. Podobnie jak wahadło zegara ludzie przechodzą od jednej skrajności do drugiej. Sposobem na określenie i upewnienie się co do słuszności naszego osądu jest konkluzja, że możemy poznać tylko to, co Bóg objawił, i podchodzić do Biblii jako Jego objawienia, a pozostawiając własne opinie, tworzyć nowe ściśle i całkowicie oparte na jej podstawie.

Ta skłonność do uciekania w skrajności często objawia się u tych, którzy od lat wierzą, że dziewięćdziesięciu dziewięciu na stu członków rodziny ludzkiej jest na drodze do wiecznych tortur. Kiedy sobie oni uświadamiają, że miłość Boża niczego takiego nie usankcjonuje, ale że ostateczną karą za grzech jest zniszczenie bytu i że za zniszczenie (śmierć), które spadło na cały rodzaj ludzki z powodu grzechu Adama, Jezus złożył pełny okup, i że pełna RESTYTUCJA wszystkich utraconych praw, przywilejów i radości doskonałego życia ma przyjść dla wszystkich w Bożym ODPOWIEDNIM CZASIE – kiedy to wszystko zaczynają dostrzegać, stają się tak szczęśliwi, że popadają w przeciwną skrajność i dochodzą do wniosku, iż Bóg jest tak kochający, że nigdy nie byłby szczęśliwy, dopóki ostatecznie każdy człowiek nie zostałby zbawiony na zawsze. Ze skrajnego poglądu, że Bóg był całą SPRAWIEDLIWOŚCIĄ i bez MIŁOŚCI, nieświadomie popadają w przeciwną skrajność, że jest On cały MIŁOŚCIĄ i pozbawiony sprawiedliwości.

Umiłowani, ZRÓWNOWAŻMY nasze wypaczone, wykrzywione i niewyważone sądy świadectwami Słowa Bożego. Pamiętajmy, że ISTNIENIE jest dobrodziejstwem z nieba, którego nie można nikomu narzucić. Jest to łaska, błogosławieństwo przeznaczone tylko dla tych, którzy to docenią i którzy będą go używać w zgodzie z PRAWEM SPRAWIEDLIWOŚCI, prawem Bożym; inni nie mogą go posiadać i muszą przestać istnieć, nie tylko dla ich własnego dobra, ale dla dobra wszystkich i wiecznej czystości królestwa Bożego na ziemi i w niebie.

Oczywiście Bóg oznajmił nam wyraźnie, że sprawiedliwość i prawo są podstawą Jego tronu (Psalm 89:15), i nie tylko to, ale przez ponad cztery tysiące lat unaoczniał karę za grzech i nieubłagany, pozytywny charakter swej sprawiedliwości, która nie tylko skazała Adama (i całą rasę w nim reprezentowaną) na śmierć, zniszczenie, ale odmówił PRZEBACZENIA tego umyślnego grzechu, ponieważ Bóg nie mógł tego zrobić i być SPRAWIEDLIWYM (Rzym. 3:26).

Z pewnością taka demonstracja sprawiedliwości, jaką Bóg zamanifestował, dając swego Syna jako okup [„cena odpowiadająca”] za wszystkich, zanim ten grzech mógł zostać wymazany, świadczy o niezłomności i sprawiedliwości ze strony Boga, która jest po prostu wzniosła. Powinno to być nie tylko zapewnieniem dla nas, że ci, którzy kiedyś zostali usprawiedliwieni od winy Adama, nie mają się już czego obawiać (1 Jana 1:9), ale powinno nas to również upewnić ponad wszelką wątpliwość, że wszyscy, którzy są w pełni uwolnieni od kary Adama i winni, poddani osobistej próbie, byliby potraktowani w ten sam niezmiennie sprawiedliwy sposób jak Adam. Okażesz posłuszeństwo, masz zapewnione życie, jako nagrodę; jesteś nieposłuszny – czeka cię śmierć [tym razem druga śmierć], tak samo pewna jak w przypadku Adama. Takie same byłyby też warunki, w których nie co innego, tylko Sprawiedliwość nie mogłaby bardziej przebaczyć osobistych umyślnych grzechów, które spowodowały drugą śmierć, niż było to w przypadku grzechu Adama, który sprowadził pierwszą śmierć.

Ale ktoś zapyta: Czy Boża miłość się kiedyś zmieni? A jeśli nie, to czyż ta sama miłość, która zaplanowała okup przez Chrystusa i w rezultacie nadchodzącą restytucję, nie skłoni Boga do ponownego odkupienia kolejnym okupem tych, którzy pójdą na śmierć drugą?

Odpowiadamy: Bóg jest ten sam wczoraj, dziś i na wieki i zawsze będzie się litował i kochał każde ze swoich stworzeń, które nieświadomie lub bez własnej woli czy wyboru podlega karze Jego prawa; ale z samej natury rzeczy nie może mieć ani współczucia, ani litości dla tych, którzy – mając pełną znajomość obrzydliwości grzechu, pełne doświadczenie jego kary i pełną wiedzę o tym, ile kosztowało ich jednorazowe odkupienie, oraz pełną zdolność do przeciwstawienia się temu wszystkiemu – będą dobrowolnie i świadomie gardzić Jego dobrocią i miłością oraz łamać prawa, o których wiedzą, że Boża mądrość ustanowiła je dla trwałego dobra wszystkich – tacy nie mogą się Bogu podobać. Tak jak Bóg nienawidzi grzechu, ponieważ jest zły i sprawia zło, tak też musi „brzydzić się” i „gniewać” na takich ŚWIADOMYCH grzeszników, jakich właśnie opisaliśmy.

Nie; inne odkupienie nigdy nie nastąpi! Nigdy nie zostanie dana inna cena okupu! Z przekonaniem i stanowczo to stwierdzamy, ponieważ znajduje to poparcie i w Piśmie Świętym, i w logicznym rozumowaniu, które przedstawiamy poniżej.

Jest zapowiedziane, że Chrystus będzie królował, dopóki nie podbije wszystkich wrogów. Grzesznicy są wrogami z powodu złych czynów, a ci, którzy nie chcą być POJEDNANI z prawami i zarządzeniami Bożymi, muszą zostać zniszczeni, jak jest napisane: „Pan [Bóg] (...) wytraci wszystkich NIEGODZIWYCH [dobrowolnie]” (Psalm 145:20). Niegodziwi zostaną [ponownie] zawróceni [hebr. szuw, zawróceni, zwróceni] do piekła [szeol – śmierć; stąd DRUGA ŚMIERĆ] (Psalm 9:18). Zgadza się to również z oświadczeniami Objawienia dotyczącymi wyników i zakończenia tysiącletniego panowania: Szatan i wszyscy, którzy w tym czasie próby będą chętnie i wytrwale podążać za jego przykładem i przez to będą jego współpracownikami w złym (jego posłańcami), zostaną razem wrzuceni do „jeziora ognia”, symbolu zniszczenia – drugiej śmierci (Obj. 20:14-15).

Nikt też nie może spójnie twierdzić, że druga śmierć ma zostać zniszczona przez zmartwychwstanie tych, którzy w niej zostali uwięzieni, PONIEWAŻ jest powiedziane, że obecna śmierć – pierwsza (śmierć, która była wynikiem grzechu Adama), ma zostać zniszczona przez zmartwychwstanie WSZYSTKICH, którzy jej doświadczyli, ponieważ są odkupieni od jej mocy drogocenną krwią Chrystusa. Te dwie śmierci nie są tym samym; stąd też pierwsza może być zniszczona i będzie, podczas gdy druga na zawsze wymazuje z istnienia i w ten sposób wiecznie karze wszystkich, których dosięga. Ci, którzy nie potrafią zrozumieć więcej, powinni przynajmniej rozpoznać różnicę po tym, że jedna zostaje wrzucona do drugiej i jest zniszczona (Obj. 20:14). To, że owo zniszczenie wszystkich świadomych złoczyńców, którzy wobec sprzyjających sposobności Tysiąclecia odmawiają słuchania [zważania na] Proroka (Dzieje Ap. 3:23), będzie miało miejsce, wynika ze stwierdzenia, iż taki będzie koniec tego panowania (Obj. 20:7-9) i że to, co następuje zaraz po nim, jest opisane jako czyste, święte i szczęśliwe – bez grzechu, a więc i bez żadnych jego skutków (Obj. 21:4,22).

Jedyna przypowieść Jezusa, która kreśli jasny zarys tej epoki (Mat. 25:31-46), wskazuje na takie samo zakończenie owego wieku, w którym „Syn Człowieczy zasiądzie na tronie swojej chwały” i będzie sądzić świat. Pokazuje, że ci, którzy pod koniec tej próby będą należeć do klasy „kozłów”, ponieważ odmówili stania się Jego owcą, zostaną wydani na wieczną karę [ŚMIERĆ będąca karą lub zapłatą za grzech], przygotowaną lub przeznaczoną [tylko] dla diabła i [tych, którzy świadomie i uparcie postępują zgodnie z jego normami i przykładem] jego aniołów.

Domaganie się innego odkupienia i innej szansy, wykraczającej poza to, co niesie Tysiąclecie, w wyniku okupu złożonego przez Chrystusa, to nie tylko dodawanie do Słowa Bożego, ale także zaprzeczanie mu; ponieważ ono oświadcza, że ci, którzy grzeszą ŚWIADOMIE po poznaniu prawdy, okazują pogardę dla ofiary okupu i sprzeciwiają się duchowi ŁASKI, którą Bóg przezeń im okazał; i że dla takich „nie pozostaje już ofiara za grzechy, lecz jakieś straszliwe oczekiwanie sądu i żar ognia, który strawić ma przeciwników” Boga i Jego prawa. „Chrystus (...) więcej nie umiera”, a nawet gdyby to uczynił, powiedziane jest, że tacy, sprzeciwiając się Bożej, niegdyś objawionej dobroci i gardząc nią, stawiają siebie na takim stanowisku, że NIEMOŻLIWE JEST ODNOWIENIE ICH KU POKUCIE (zob. Hebr. 6:4-8, Hebr. 10:26-31 i Rzym. 6:9).

Rezultaty Wieku Tysiąclecia będą tak pełne i doskonałe, że żadna istota, która docenia łaski Boga i pragnie Mu się podobać, nie zostanie zniszczona w drugiej śmierci; i nie umknie jej nikt, kto w głębi serca, jak również na zewnątrz, nie sympatyzuje w pełni z Bożym rządem i jego dobroczynnymi prawami, wspierającymi sprawiedliwość, pokój i miłość. Chrystus wykona tę pracę tak gruntownie, że kiedy królestwo zostanie przekazane Bogu, Ojcu, nic, co mogłoby uczynić je doskonalszym, nie pozostanie do wykonania w następnych wiekach. On musi panować, dopóki nie położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy. „Nie ustanie ani się nie zniechęci, dopóki nie UTRWALI sądu na ziemi” na trwałej podstawie (1 Kor. 15:26 i Izaj. 42:4).

Poza tym pomyślmy o takim przypadku: załóżmy, że ktoś, kto przeżył Tysiąclecie w pełnym świetle i nauce Chrystusa, ze wszystkimi jej lekcjami w pełni odciśniętymi na nim, żywiłby jednak tak wielką miłość do złego czynu, że kiedy złu zostanie udzielona większa swoboda działania pod koniec tego [przyszłego] wieku – jako próba nastawienia serca – podążyłby on za tym złem dobrowolnie, świadomie i ochoczo, to w wyniku oporu względem Chrystusa zostanie „wytracony spośród ludu” w drugiej śmierci (Dzieje Ap. 3:22). Przypuśćmy na chwilę, że ktoś taki zmartwychwstał z drugiej śmierci i spróbował ponownie; jakie można by dać zapewnienie, że mając TAKĄ SAMĄ wiedzę i wolność, znowu na swoje rozkazy, nie zrobi więcej TEGO SAMEGO? A jeśli ktoś sugeruje, że Bóg MÓGŁBY zmusić jego wolę i w ten sposób wymusić jego wieczne posłuszeństwo, odpowiadamy: Tak, ale Bóg oświadcza, że nie to jest Jego zamysłem. On nie szuka tego, kogo mógłby zmusić, bo mógłby zmusić wszystkich; ale „Ojciec szuka takich, którzy będą go czcić” oraz którzy będą Go „czcić w duchu i w prawdzie” (Jan 4:23-24). Poza tym, jeśli Bóg miałby zamiar zmuszać kogoś do przestrzegania Jego praw, dlaczego nie uczynił tego na początku, bez „drugiej śmierci” i bez naruszania doskonałości i błogości przyszłych wieków, nieustannie próbując skłonić niektórych do wyrażenia zgody i oddania Mu czci w duchu i prawdzie, których w końcu musi zmusić? Na to nie da się odpowiedzieć.

Znowu, gdyby tacy byli zmuszeni do posłuszeństwa, czy nie degradowałoby ich to do poziomu poniżej dojrzałości? Czyż główną chwałą człowieka nie jest jego wola, jego moc moralnego wyboru? I czyż taka zmiana nie pozbawiłaby go tej wolności wyboru, nie pozbawiłaby go człowieczeństwa i nie uczyniłaby jedynie maszyną? A jeśli tak, to czy nie byłoby o wiele bardziej na chwałę Bożą, aby wymazać takie niegodne istoty i stworzyć „nowe maszyny” wedle Jego woli – jeśli chciałby mieć zwykłe maszyny, a co najwyraźniej nie jest Jego zamiarem?

Problemem tych, którzy popadają w takie błędne myślenie, jest to, że nie doceniają w pełni możliwości Wieku Tysiąclecia i szczodrego zarządzenia, które zapewni Boża mądrość. Myślą o tym tak, jakby grzech nieposłuszeństwa miał być jednym aktem, spowodowanym być może pewną miarą ignorancji, braku doświadczenia lub słabości. Ale nie; Boskie postanowienie zostało spełnione: człowiek nie zostanie nagle doprowadzony do doskonałości, a następnie nagle wystawiony na próby, które mogą unicestwić jego zdolność osądzania spraw i, przezwyciężając jego przeszłe doświadczenia, strącić go w otchłań zła; ale będzie stopniowo do tego doprowadzany w tym [przyszłym] wieku, jak w szkole. Otrzyma pomoc do pokonania słabości upadku i odzyskania najwyższego punktu człowieczego stanu; uzyska pomoc Odkupiciela, który nabył dla niego prawo powrotu do tego stanu. Chrystus, przywracając człowiekowi „to, co zginęło” (Łuk. 19:10 i Dzieje Ap. 3:21), uczyni to w taki sposób, jaki przyniesie człowiekowi najwięcej korzyści. Ujawni mu jego zalety i możliwości [doprowadzi go do „poznania prawdy”], jednocześnie ratując go od śmierci Adamowej (1 Tym. 2:4). W tej szkole człowiek nauczy się, czym jest umyślny grzech oraz pewność kary i będzie w pełni zaznajomiony z faktem, że u schyłku wieku wszyscy będą musieli mieć serce, wolę, świętość i harmonię ze świętym Bogiem, w przeciwnym razie zostaną skazani na śmierć – wieczne zniszczenie – jako świadomi przestępcy, niegodni Bożego błogosławieństwa i nienadający się do wieków doskonałości, jakie mają być wprowadzone.

Trudno byłoby przypuszczać, sądząc po naszych własnych uczuciach, że WIELU zgrzeszyłoby w ten sposób ROZMYŚLNIE i pogardziło Bożymi dobrami; niemniej jednak fakt, że Szatan czynił to przez ostatnie sześć tysięcy lat i że po „uwolnieniu” pod koniec następnego wieku będzie miał takie samo usposobienie, niezależnie od wszystkiego, czego będzie świadkiem z zakresu Bożej miłości itd. (jak wyraźnie stwierdza Słowo Boże), dowodzi, że znajomość dobroci Boga nie skłania niektórych do pokuty i słusznie prowadzi nas do wniosku, że może być taka część ludzkości, którą tak samo „niemożliwe będzie ponownie odnowić ku pokucie” jak Szatana. I ten wniosek Pismo Święte podtrzymuje wyraźnymi oświadczeniami.

Z miliardów ludzi, którzy żyli i będą mieli próbę, nie będzie to wielu. Niechby nawet JEDEN MILION okazał się niepoprawny i powrócił do szeolu – zgładzony w wiecznym zniszczeniu drugiej śmierci; ale dla argumentacji przypuśćmy, że tylko tysiąc należałby do tej niepoprawnej klasy. Przypuśćmy, że niektórzy sugerują teorię, iż ci, którzy pójdą na drugą śmierć, zostaną z niej wykupieni przez „okup” [odpowiednią cenę], ponieważ cała rasa została odkupiona ze śmierci Adamowej. W takim przypadku byłoby konieczne, żeby tysiąc doskonałych istot umarło, aby „odkupić” ten tysiąc świadomych grzeszników. Jeden Zbawiciel nie mógłby dać okupu [odpowiedniej ceny] za nich wszystkich, tak jak Jezus uczynił to za całą rasę Adamową liczącą miliony, ponieważ każdy z tego tysiąca byłby ŚWIADOMYM grzesznikiem, podczas gdy w przypadku rasy Adamowej próbie poddano tylko JEDNĄ doskonałą osobę; JEDEN tylko świadomie zgrzeszył, a zatem JEDNA doskonała istota, ofiarowana dobrowolnie, była pełnym okupem – odpowiadającą ceną (zob. Rzym. 5:17-19 i 11:32).

Ale kontynuując domniemany przypadek i wykazując dalszą niekonsekwencję, przypuśćmy, że u schyłku Tysiąclecia tysiąc ludzi z doskonałej rasy miałoby się stawić jako okup za tysiąc niepoprawnych – jaka to byłaby scena: tysiąc Kalwarii naraz. A kto by ich zabił? Nie święci i sprawiedliwi; nie powinni i nie mogliby zabijać swoich braci, jak i przecież nie apostołowie ukrzyżowali Jezusa. Następnie musielibyśmy założyć, czyniąc to niewiarygodne przypuszczenie, że JEDEN TYSIĄC NIEPOPRAWNYCH doda do swoich umyślnych grzechów i to, że zabiją swoich odkupicieli. I z pewnością nie można sobie wyobrazić lepszego dowodu ich niepoprawności niż chęć przelania niewinnej krwi. Jezus mógł modlić się za swoich morderców: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” [Łuk. 23:34], ponieważ zostali zaślepieni przez diabła i zdeprawowani upadkiem; ale takiej modlitwy nie można by było wypowiedzieć w intencji tej klasy – doprowadzonej do pełnego poznania prawdy.

Niektórzy jednak mogą chcieć kontynuować to przypuszczenie: Przypuśćmy, że po tym wszystkim zdadzą sobie oni sprawę z wielkiej ofiary, jaką ci odkupiciele złożyli za nich. Czy nie zmusi ich to do miłości i posłuszeństwa? Odpowiadamy: nie, jest to „niemożliwe, by odnowić TAKICH ku pokucie”. Po pierwsze, nie mogliby oni „sobie tego nie uświadamiać”, ponieważ jeśli byli doskonali i robili to świadomie, musieli przez cały czas zdawać sobie sprawę ze swojego wykroczenia. Po drugie, jeśli miłość i cierpienia Chrystusa ich nie poruszyły, nie poruszyłaby ich żadna miłość i żadne cierpienia, bowiem „nikt nie ma WIĘKSZEJ miłości niż ta”. Gdyby dzięki doskonałemu poznaniu miłości Boga do ludzi, przejawionej w Tym, który będąc bogatym, dla nas stał się ubogim, abyśmy przez Jego ubóstwo mogli zostać wzbogaceni, jeśli ta miłość Chrystusa ich nie powstrzymuje, nie uczyni tego nic. Absolutnym absurdem z naszej strony byłoby myśleć o Bogu w ten sposób, że próbuje On prześcignąć swoją własną, niezwykle wielką demonstrację miłości (Jan 15:13).

Daleka od opłakiwania swojej straty reszta rodzaju ludzkiego tak będzie się wstydzić za nich, że ulży im ich całkowite wymazanie z życia. Tak, wszyscy sprawiedliwi, od Boga począwszy aż po Jego najskromniejsze inteligentne stworzenie, muszą się radować, gdy po pełnej sposobności do reformacji wszechświat zostanie oczyszczony z niepoprawnych. Ich zniszczenie będzie miłosierdziem dla nich samych, jak również przyczyni się do trwałego szczęścia wszystkich sprawiedliwych.

Korygujmy nasze osądy świadectwem Słowa Bożego i zważajmy na to, by wytyczać proste ścieżki dla naszych STÓP, aby to, co kulawe, nie zawróciło z drogi – niech raczej będzie uleczone.

Zion's Watch Tower, lipiec-sierpień 1885, R-769
Straż 2/2021

Do góry