R-0952

„Żydowi najprzód” i na ostatek

Nie czas tu i nie miejsce na rozważanie wszystkich powodów, dla których łaski Boże zostały udzielone Żydom najpierw, przed ich braćmi poganami. Zastanowimy się tylko nad jedną tego przyczyną, a to w tym celu, by wyciągnąć pewne wnioski. Jednym z głównych powodów głoszenia ewangelii wysokiego powołania najpierw Żydom było to, że jako naród byli już usprawiedliwieni z grzechu i obrazowo poświęceni Bogu. W symbolicznym znaczeniu byli oni zarodkiem narodu świętego, królewskiego kapłaństwa (2 Mojż. 19:6), przez które Bóg, jakby przez swoje królestwo, obiecał światu błogosławieństwa. Byli zatem lepiej przygotowani do zaakceptowania rzeczywistości, której typy lub cienie już posiadali, niż poganie, którzy nawet w symbolicznym znaczeniu żyli bez Boga i bez jakiejkolwiek świadomości Jego planu czy nadziei na udział w nim.

Choć figuralne usprawiedliwienie i oparte na nim poświęcenie nie spełniało wymogów „życia w prawdzie”, było jednak od nich odległe tylko o jeden niewielki krok w przypadku Żydów, którzy co roku uświadamiali sobie, że są usprawiedliwieni i żyją w zgodzie z Bogiem dzięki zadośćuczynieniu dokonanemu przez krew wołów i kozłów. W ten sposób łatwiej im było przyjąć lepsze ofiary, których tamte były jedynie wyobrażeniami, i osiągnąć trwałe pojednanie, niewymagające corocznego powtarzania. Jeśli zaś, ufając w figuralne przebłaganie za swoje grzechy, doszli do harmonii z Bogiem i poświęcili się, nie musieli ponownie poświęcać się, przyjmując Chrystusa. Poświęciwszy się już Bogu pod wodzą Mojżesza, figuralnego wodza i przywódcy ludu, Żydzi musieli jedynie zaakceptować Chrystusa Jezusa jako prawdziwego proroka, kapłana i obiecanego króla (Dzieje Ap. 3:22). To samo poświęcenie wystarczało, gdy tylko zmieniona została jego podstawa z usprawiedliwienia figuralnego na rzeczywiste.

Z tego właśnie powodu Piotr zaznaczył różnicę, jaka w sprawie chrztu występuje w stosunku do Żydów. Nie powiedział żydowskim słuchaczom, aby się ochrzcili w znaczeniu symbolu poświęcenia, jak to Paweł, apostoł nieobrzezanych, zaleca poganom (Rzym. 6:2-4), ponieważ jako naród byli już poświęceni Bogu, a cały problem polegał na tym, że zaniedbywali i nadal zaniedbują swoje poświęcenie – grzesząc przeciwko przymierzu, które zawarli. Dlatego Piotr powiedział do nich: „Pokutujcie [ponieważ złamaliście wasze przymierze, żałujcie odrzucenia i ukrzyżowania prawdziwego Króla i Pośrednika, posłanego przez Boga, którego Mojżesz był tylko symbolicznym wyobrażeniem – powróćcie do relacji przymierza z Bogiem, przyjmijcie Chrystusa Jezusa, Jego Syna, prawdziwego Pośrednika, który przez ofiarę z samego siebie, jako wypełnienie figuralnych cielców i kozłów składanych przez Mojżesza, zapieczętował i zatwierdził Nowe Przymierze, obiecane przez proroków, a teraz, będąc wielce wywyższony przez Boga, gotowy jest i chętny do spełnienia wszystkich obietnic] i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na przebaczenie grzechów” [Dzieje Ap. 2:38].

Cały naród poświęcony woli Bożej odszedł od swego przymierza tak daleko, że kiedy Bóg posłał długo oczekiwanego Mesjasza i prawdziwego Pośrednika, wszyscy z wyjątkiem nielicznych, zostali zaślepieni grzeszną pychą, tak że nie widzieli w Nim wyraźnego spełnienia proroczego zapisu. Zamiast Go przyjąć, ukoronować i być Mu posłuszni, poświęcony naród odrzucił Go i ukrzyżował, nieświadomie wypełniając proroctwa. I tego całego grzechu, mówi Piotr, jesteście winni, jako naród. Wzywamy was więc do pokuty. I wieloma innymi słowami nawoływał ich, mówiąc: „Ratujcie się od tego przewrotnego pokolenia” [Dzieje Ap. 2:40] przez wiarę w Chrystusa, żałując za grzech odrzucenia Go i ukrzyżowania. Okazujcie skruchę i wiarę przez zanurzenie się w Jego imieniu. Będzie to świadczyć o waszej wierze w Chrystusa jako prawdziwego Mesjasza, prawdziwego Króla, którego Bóg posłał, aby wami rządził i wam błogosławił, a także o waszym całkowitym poddaniu się Jego panowaniu, Jego woli. Jednocześnie zaś będzie to wyrażać przed Bogiem i ludźmi waszą skruchę z powodu odrzucenia Go kiedyś, a także wasz powrót do wszystkich pierwotnych przymierzy i błogosławieństw – albowiem obietnice są wciąż dla was otwarte. Możecie jeszcze stać się współdziedzicami królestwa, chociaż jako naród zostaliśmy pozbawieni tych obietnic: „Obietnica ta bowiem ['wysokie powołanie' itp.] dotyczy was, waszych dzieci i wszystkich, którzy są daleko, każdego, kogo powoła Pan, nasz Bóg” [jeszcze niepowołanych] – wy już jesteście w związku przymierza, dlatego macie ogromną przewagę, jeśli w pełni je zrozumiecie i do niego powrócicie, wierząc w Chrystusa Jezusa, w którym mają się wypełnić wszystkie Boże obietnice. „Wy jesteście synami proroków i przymierza, które Bóg zawarł z naszymi ojcami”. Dlatego „wzbudziwszy swego Syna, Jezusa, Bóg najpierw posłał go do was, aby wam błogosławił w odwracaniu się każdego z was od swoich nieprawości” – z powrotem do Jego związku przymierza, który teraz jest ugruntowany na lepszej podstawie, zapieczętowany „krwią przymierza” – na wieki (Dzieje Ap. 2:38-39, 3:25-26).

W przeciwieństwie do tego poganie nigdy nie byli w związku przymierza z Bogiem i nie popełnili grzechu zerwania przymierza, aby potrzebowali pokuty i symbolicznego obmycia. Kiedy tylko uwierzyli w Chrystusa i weszli w społeczność z Nim przez wiarę w okup oraz dowiedzieli się o wysokim powołaniu lub przymierzu, było dla nich rzeczą stosowną, by zawierali z Bogiem przymierze posłuszeństwa Jemu i Jego namaszczonemu Synowi, które miało być symbolizowane przez chrzest, oznaczający pogrzebanie ich woli i całkowite poddanie się Bogu w Chrystusie, jak nauczał apostoł Paweł w Rzym. 6:2-4. Z tego powodu chrzest nigdy nie oznaczał pokuty dla poganina, ale dla Żyda – tak. Chrzest w wodzie jest symbolem całkowitego poświęcenia, a poganie, którzy nigdy nie byli poświęceni, nie mogli żałować zerwania przymierza z Bogiem, by musieć poświęcać się ponownie. Tylko dla tych Żydów, którzy złamali przymierze, chrzest wyrażał żal za to naruszenie i oznaczał powrót do pierwotnego przymierza. Nasz Pan, chociaż był Żydem, nie złamał przymierza. Ponieważ jednak miał zająć miejsce tych, którzy złamali przymierze, i cierpieć jako łamiący przymierze, stało się dla Niego właściwe, by okazał poświęcenie się Bogu indywidualnie, stąd Jego zanurzenie.

Chcielibyśmy jednak szczególnie zwrócić uwagę na to, co zostało stwierdzone na samym początku: Żydzi już są poświęceni do posłuszeństwa i służby Bogu. Musieli jedynie pokutować za złamanie tego przymierza i przyjąć Chrystusa, prawdziwego przywódcę i głowę, w miejsce Mojżesza będącego jedynie Jego symbolicznym wyobrażeniem, aby uczynić swoje przymierze ważnym. W ten sposób ich zanurzenie oznaczało skruchę lub ponowne poświęcenie.

W pewnym stopniu ta sama zasada odnosi się do dzieci wierzących rodziców w Wieku Ewangelii. Od najwcześniejszego niemowlęctwa mogą one zbliżać się do Boga w modlitwie, będąc w pełni pojednane przez śmierć Chrystusa, zanim jeszcze zdołają pojąć odkupienie przez Jego krew na odpuszczenie grzechów. Rodzą się już w stanie usprawiedliwienia, pojednania lub przebaczenia, w relacji z Bogiem. Gdy zatem osiągają dojrzałość, mogą potwierdzić poświęcenie dokonane przez swych rodziców i oddać się służbie Bożej, nie potrzebując „nawrócenia” (powrotu), chyba że najpierw odwrócili się od Boga i od pierwszego stanu pojednania. Takie jest znaczenie wypowiedzi apostoła w 1 Kor. 7:14: „Inaczej wasze dzieci byłyby nieczyste [grzeszne, nieprzyjemne dla Boga], teraz zaś są święte” – usprawiedliwione, pojednane, przyjemne dla Boga. Niektórym to wyjaśni, dlaczego nie doświadczyli takiej szczególnej zmiany lub nawrócenia jak inni. Osoby urodzone w tym usprawiedliwionym stanie, będące dziećmi usprawiedliwionych rodziców i od najwcześniejszego wspomnienia starające się żyć w harmonii z Bogiem, nigdy nie potrzebowały się nawracać – odwracać od poprzedniej drogi. Ich postępowanie było słuszne i nawrócenie się lub odwrócenie od niej musiałoby oznaczać odwrócenie się od Boga.

* * *

W związku z tym należy teraz zająć się inną kwestią, która wobec powyższego staje się wyraźnie widoczna: Dostrzegamy zarządzenie Pana, że wraz z końcem Wieku Ewangelii ustaje powołanie usprawiedliwionych do współdziedzictwa z Chrystusem w boskiej naturze. Wezwanie do poświęcenia i jego stosowność nie ustaje, ale ustaje oferta wyjątkowo wielkiej nagrody, ponieważ liczba powołanych jest niemal kompletna – wystarczająco wiele osób poświęciło się już, aby dopełnić określoną liczbę członków Ciała Chrystusowego, jak to zostało zamierzone w Bożym planie przed założeniem świata.

Wiemy również, że powołanie ustaje, zanim wszyscy poświęceni zostaną wypróbowani, czy są godni, zaś Pan ostrzega ich, że muszą uważać, aby inni nie wzięli ich korony (Obj. 3:11). Wskazuje to, że liczba koron jest ograniczona i istnieje niebezpieczeństwo, że niektórzy z tych, którzy są zapisani w niebie, jako noszący koronę (na okres próbny), mogą nie sprostać wymaganiom i ich imiona zostaną wymazane. Powstaje zatem pytanie: Jeśli liczba jest ustalona, a członków tego „ciała” nie może być ani więcej, ani mniej, i jeśli nie są już „powoływani” kolejni spośród usprawiedliwionych, a wszyscy powołani i poświęceni, którzy mają tak biec, żeby otrzymać nagrodę, składają się na właściwą, ustaloną liczbę – to gdzie Bóg miałby znaleźć kogoś, kto zająłby miejsce tego, który w obecnej próbie okazałby się niegodny korony? Sprawy nie rozwiązuje stwierdzenie, że Bóg mógłby tak objaśnić prawdę niektórym obojętnym biegaczom wśród poświęconych, żeby pobudzić ich do skutecznego biegu, ponieważ Jego ustalenia już czynią prawdę na tyle jasną i stymulującą, na ile biegacz jest szczery i wierny swemu poświęceniu. A zrobienie czegoś więcej oznaczałoby w pewnym sensie ich przymuszenie. Nie chodzi o to, czy Bóg może nas zmusić, ale o to, czy Jego „powołanie” tak nas pobudza, żebyśmy się zapierali samych siebie i się krzyżowali. Bóg szuka takich, którzy mają upodobanie w czynieniu Jego woli i którzy się nią cieszą, a nie żeby musiał kogoś zmuszać, bo mógłby przecież wszystkich zmusić. Nagroda jest łaską, której nikt nie będzie zmuszony akceptować. Pozostaje więc pytanie – kto wziąłby nasze korony, gdybyśmy okazali się niewierni, skoro nie ma zbyt wielu, aby dopełnić liczbę wybrańców i nikt więcej nie ma być powołany?

Odpowiadamy: Bóg mógłby uzupełnić brakujące miejsca spośród Żydów bez naruszania żadnego prawa czy zasady i bez przymuszania kogokolwiek w jakimkolwiek stopniu. Przypuśćmy, że gorliwy Żyd, pragnący czynić wolę Bożą, poświęcił się w odpowiednim czasie – jaka byłaby przeszkoda w jego przyjęciu? Odpowiadamy, że pozostawałaby tylko jedna bariera – jego poświęcenie było wystarczające, ale nie miało dobrego fundamentu. OPIERAŁO się na figuralnym usprawiedliwieniu, dokonanym przez figuralne ofiary, a nie na rzeczywistym usprawiedliwieniu, dokonanym przez ofiarę Chrystusa. Gdyby więc ich ślepota w stosunku do Chrystusa Jezusa została usunięta, a ich poświęcenie było przestawione z figuralnego na rzeczywiste usprawiedliwienie – z piaszczystego fundamentu na skałę – to samo poświęcenie byłoby nadal dobre. Jeśli było szczere, to dla Boga zawsze było dobre, nie było jednak do przyjęcia, gdyż nie było uczynione wystarczającym na podstawie śmierci Chrystusa jako zadośćuczynienia za grzechy.

Tak więc, gdyby Żyd przyjął prawdziwego Baranka Bożego zamiast figuralnego, jego poświęcenie trwałoby mocno i liczyło się od samego początku, niezależnie od pierwotnego niestabilnego fundamentu. Jeśli zaś zostałoby uczynione w odpowiednim czasie – podczas „powołania” – przyjęcie Chrystusa podniosłoby go w pełni do wszelkiej łaski, jaką cieszą się poganie. W ten sposób, jak oświadcza Paweł, odłamane gałęzie mogą być ponownie wszczepione. (Przeczytaj uważnie Rzym. 11:17-23.)

Tutaj zatem kryje się rezerwa, z której Pan może dobierać noszących koronę, aby zajęli miejsca tych, którzy okażą się niegodni spośród tych już „zapisanych”, których imiona będą musiały zostać wymazane. I w tym wypadku ważna pozostaje jednak zasada, że nikt nie może zostać wybrany, oprócz osób poświęconych przed zakończeniem powołania.

U niektórych mogłoby to wywoływać sprzeciw – przecież Żydzi są tak zaślepieni, że konieczna byłaby względem nich specjalna i niemal cudowna interwencja Bożej opatrzności, aby skłonić ich do przyjęcia Chrystusa jako ich Odkupiciela. Skoro zaś nie wydawałoby nam się słuszne przymuszanie pogan, jako działanie stojące w sprzeczności z metodą Bożą, musimy także opowiedzieć się przeciwko przymuszaniu Żydów. Odpowiadamy jednak, że jest wielka różnica między tymi dwoma przymuszeniami – jedno byłoby zmuszaniem człowieka, który był przekonany i poświęcił się, do wypełnienia swych ślubów, podczas gdy drugie oznaczałoby zmuszenie człowieka, który poświęcił się i żyje gorliwie, zgodnie ze swoim poświęceniem, aby dostrzegł prawdziwą podstawę, na której powinno opierać się jego poświęcenie. To drugie nie byłoby pogwałceniem woli człowieka ani Bożego prawa i zarządzenia w tej sprawie. Na przykład Paweł był poświęcony i bardzo gorliwy w sprawie Bożej, ale był ślepy i nie dostrzegał prawdziwego fundamentu poświęconej służby – odkupienia przez krew Chrystusa. Bóg mógł to uczynić, i uczynił, że w cudowny sposób jego oczy otwarły się na tę prawdę, dzięki jego uczciwości w poświęceniu. Gdyby jednak Paweł zignorował swe poświęcenie lub nim pogardził, Bóg nie pobudziłby go w cudowny sposób, ale jak sam Paweł oświadcza, pozwoliłby mu obrać inny kierunek i w konsekwencji zostałby „odrzucony”. Gdyby bowiem nie znalazł się pod wpływem i natchnieniem nadzwyczaj wielkich i drogocennych obietnic, nie nadawałby się na członka wybranego, namaszczonego ciała – z których wszyscy muszą być zwycięzcami.

* * *

W związku z tym należy zwrócić uwagę na inny punkt, aby nie zniechęcić tych, którzy są powołani i wiernie uczestniczą w biegu o wielką nagrodę. Oto on: Jeśli jesteś w stanie ujrzeć tę nagrodę (oczyma wiary) i jesteś w stanie znieść dla niej hańby z powodu Chrystusa i Jego prawdy oraz ponieść straty społeczne i finansowe, to z radością możesz uznać siebie za posiadającego ducha kapłaństwa, dzięki czemu masz wystarczający dowód zarówno swojego poświęcenia, jak i przyjęcia. Twoja gorliwość i oddanie świadczą o poświęceniu, a fakt, że możesz dojrzeć „głębokie sprawy Boże” i cenić je ponad wszystko, jest niewątpliwym dowodem, że znalazłeś się w gronie kapłanów, w „miejscu świętym”, wśród oświeconych światłem złotego świecznika i wzmocnionych świętym chlebem pokładnym głębokiej duchowej prawdy. Tacy, jako powołani, powinni wiernie kontynuować swój bieg aż do końca, aby ich imiona nie zostały wymazane i aby nikt nie otrzymał ich korony. Uczyń więc swoje powołanie i wybór pewnym. Sprawuj swoje zbawienie do tego wysokiego powołania z bojaźnią i drżeniem, pozwalając Bogu, by przez swoją prawdę sprawił w tobie zarówno „chęć, [jak] i wykonanie według jego upodobania” [Filip. 2:13].

Niewątpliwie wielu zostało poświęconych na długo przed tym, zanim byli w stanie tak myśleć. Nigdy wcześniej nie dostrzegali bowiem w pełni tego wszystkiego, co wiąże się z poświęceniem. Liczy się ono od chwili, gdy po raz pierwszy staraliśmy się podobać Bogu i czynić Jego wolę. Teraz bardziej to doceniamy, ponieważ światło poranka świeci na naszej drodze. Pamiętajcie też, że niektóre z poświęconych dzieci Bożych w swoim szczerym poszukiwaniu prawdy znalazły się, jak syn marnotrawny, przy pasieniu świń i z chęcią nasyciłyby się ich młótem niewierności, ale nie mogły. W końcu jednak przez to doświadczenie, ponieważ były szczerymi dziećmi Bożymi, zostały doprowadzone do ujrzenia prawdy, której szukały nieświadomie w innych źródłach. Pamiętajcie, że Paweł, przez pewien czas prześladowca, już wtedy był poświęconym dzieckiem Bożym. To dlatego, że był poświęcony i gorliwy, otrzymał światło. Dowodził tego fakt, że gdy tylko otrzymał światło, chodził w nim z taką samą gorliwością i poświęceniem. W jego przypadku światło nie uczyniło go dzieckiem Bożym, ale bycie dzieckiem Bożym stało się podstawą udzielenia mu światła, aby mógł w ten sposób chodzić bardziej doskonale. I tak też jest z nami wszystkimi.

Zion's Watch Tower, lipiec 1887, R-0952
Straż 1/2022

Do góry