R-0970

Dzień szabatu

Żydowski szabat i Prawo, którego był częścią

Chociaż nasze poglądy na ten temat różnią się znacznie od poglądów większości chrześcijan, to jednak pragniemy wyrazić nasze ogromne zadowolenie, że jeden dzień w tygodniu jest przeznaczony na odpoczynek od interesów i na oddawanie czci Bogu, bez względu na to, który z siedmiu dni jest w taki sposób przestrzegany i przez jakie prawo lub przez jakiego prawodawcę zostało to ustalone. Bardzo cieszymy się tym dniem i uważamy, że jest on błogosławieństwem nie tylko dla tych, którzy wykorzystują go na oddawanie czci i rozważanie Biblii, ale także dla tych, którzy korzystają z niego jedynie jako z dnia odpoczynku i rekreacji od trudów w celu cieszenia się pięknem natury lub odwiedzania przyjaciół i rodziny, czego nie mogą zrobić w inne dni.

Musimy jednak całkowicie odrzucić ideę szabatu wspólną dla większości chrześcijan, z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że jeśli ich twierdzenie, iż obowiązuje nas Prawo Mojżeszowe, którego częścią było zachowywanie dnia szabatu, byłoby prawdziwe, to trzeba byłoby im zwrócić uwagę, że dzień, który obchodzą jako szabat, nie jest dniem wspomnianym w tym przykazaniu. Przestrzegają oni pierwszego dnia, a nakaz wyznaczał siódmy dzień tygodnia. Jeśli polecenie to jest wiążące, nie można go zmieniać, podobnie jak nie można zmienić żadnego innego z tych poleceń. Po drugie, jeśli jesteśmy związani Prawem, to sprzeciwiamy się zachowywaniu szabatu w jakikolwiek inny sposób niż taki, jaki został ściśle określony. Jeżeli nakaz ten jest dla nas wiążący, to sposób jego przestrzegania, czyli sama jego istota, jest nie mniej wiążący. Jeśli zaś ścisłe przestrzeganie tego przepisu się zakończyło, to z pewnością to samo, co uniemożliwiło jego ścisłą realizację, całkowicie unicestwiło sam nakaz. Inaczej powinien on być przestrzegany z całą dawną surowością, aby nawet zbieranie patyków w tym dniu było karane śmiercią, teraz jak i wtedy (4 Mojż. 15:32-36). Powinien być też odnoszony dokładnie do tego dnia, który był przewidziany, i w tym terminie przestrzegany.

Jeśli nie, to nie ma on żadnej wiążącej mocy, chyba że można byłoby wykazać, że Bóg, dawca tego Prawa, sam je zmienił. Ludzie nie mają prawa zmieniać praw Bożych. Nawet jeśli usankcjonowałby to sam anioł z nieba.

Prawo pozostaje dokładnie takie, jak zostało dane i stosuje się tylko do tych, którym zostało dane. Jeśli zaś twierdzi się, że zostało zmienione w jakimkolwiek szczególe lub zastosowane do innych ludzi, dowody na to nie powinny być mniej jasne i pozytywne niż te wywodzące się z czasów jego pierwszego nadania na Synaju. Tymczasem nie istnieje żaden taki dowód, by przepis ten został przeniesiony na inny dzień lub na inny lud, nie widać też żadnego złagodzenia jego pierwotnej surowości. Wręcz przeciwnie, znajdziemy obfite dowody, że Prawo nie zostało ani zmienione, ani poprawione, ale wypełnione i odłożone na bok, zniesione przez naszego Odkupiciela.

Twierdzimy, że Bóg nigdy nie zezwolił na zmianę Prawa – nie mogła przeminąć ani jedna jota, ani kreska, dopóki wszystko się nie wypełni (Mat. 5:18). Twierdzimy na podstawie świadectwa Pisma Świętego, że nasz Pan, jako człowiek Chrystus Jezus, narodził się pod Prawem jako Żyd i spełnił wszystkie jego wymagania. W ten sposób wypełnił je w całości. Stał się dziedzicem jego obietnic i przymierzy i „wykupił tych, którzy byli pod prawem” [Gal. 4:5] – naród żydowski – od potępienia, jakie to Prawo sprowadziło na nich wszystkich, ponieważ nie byli w stanie sprostać jego wymaganiom.

Wielu chrześcijan nie zdaje sobie sprawy, że na początku Wieku Ewangelii kościół składał się zarówno z nawróconych Żydów, jak i z pogan. Żydzi jako naród zostali uwolnieni (figuralnie) od przekleństwa Adamowego, czyli potępienia, i poddani Prawu danemu na Synaju jako przymierze, pod którym mogliby żyć, jeśli byliby mu posłuszni. Poganie to nazwa, której używano w odniesieniu do ogromnej większości ludzkiej rodziny, z wyjątkiem tego jednego małego narodu, który Bóg figuralnie usprawiedliwił przez obrazowe ofiary i ponownie poddał próbie na mocy Prawa danego na Synaju. Prawo to okazało się jednak dla nich bezużyteczne, jak chodzi o zapewnienie im oczekiwanego życia, chociaż jako nauczyciel udzieliło im dobrych lekcji. W konsekwencji zarówno Żydzi, jak i poganie znajdowali się pod potępieniem, kiedy przyszedł nasz Pan. Obie te części ludzkości zostały skazane na śmierć. Żydzi zostali osądzeni jako niegodni życia przez Prawo Mojżeszowe, od którego tak wiele oczekiwali, ale którego z powodu słabości ciała nie byli w stanie przestrzegać. Poganie zaś zostali skazani na śmierć na mocy pierwotnego wyroku wydanego na ojca Adama, którego żadnym sposobem nie mogli uniknąć, choćby tylko obrazowo, jak to miało miejsce w przypadku Żydów.

Dlatego zarówno Żydzi, jak i poganie potrzebowali uwolnienia od takiego samego przekleństwa, potępienia, czyli śmierci, a Wybawiciel, którego Bóg zapewnił, wystarczył dla obu części i w jednej ofierze z samego siebie dokonał odkupienia jednych i drugich, i pojednał ich – Żydów i pogan – z Bogiem w jednym ciele przez krzyż (Efezj. 2:16). Żydowi, wypełniającemu wszystkie wymagania Prawa, zapewnił dostęp do wszystkich obietnic, które to Prawo oferowało. Przez swoją śmierć za ten lud odkupił ich wszystkich z ich przekleństwa lub kary – śmierci i zakończył ich obrazowe przymierze. Zakończenie tego przymierza i odkupienie tego ludu z jego przekleństwa lub potępienia nastąpiło w tym samym czasie i zostało dokonane przez tę samą ofiarę, która jednocześnie stanowiła cenę okupu, była odpowiednią ceną za Adama i wszystkich, którzy nadal znajdowali się pod przekleństwem śmierci z jego powodu. Dlatego nasz Pan reprezentował nie tylko Żydów, ale był jednocześnie reprezentantem całej ludzkości. Widzimy więc dalej, że gdyby nasz Pan nie narodził się pod Prawem, mógłby owszem odkupić wszystkich innych ludzi znajdujących się już pod potępieniem Adamowym, ale Żydzi, którzy zostali objęci specjalnym Prawem i jego szczególnym potępieniem, nie odnieśliby z tego korzyści. Stąd Boskie zarządzenie, aby zbawienie pochodziło od Żydów (Jan 4:22), aby Jego szczególne figuralne postępowanie z nimi jako ludem nie wyrządziło im szkody.

Widzimy więc, że nikt nie został uwolniony od Prawa, z wyjątkiem Izraelitów, którzy pod nim byli, a to oznacza, że błąd w myśleniu popełniają ci, którzy śpiewają i stosują do siebie słowa:

„Wolny od Prawa to stan szczęśliwy.
Pan Jezus umarł, jest odpuszczenie.
Przeklęty przez Prawo,
zraniony przez nasz upadek,
Chrystus odkupił nas
raz za wszystkich”.
[ang. „Free from the Law”,
Philip P. Bliss, HoD 54]

Tylko nawrócony członek narodu izraelskiego mógłby z przekonaniem odnieść do siebie te słowa, ale nikt inny poza nim. Chyba żeby rozumieć, iż odnoszą się one do całego Kościoła, którego niektórzy członkowie zostali wykupieni spod przekleństwa Prawa, a pozostali z przekleństwa upadku Adama.

Kiedy apostoł oświadcza: „Końcem bowiem prawa jest Chrystus ku sprawiedliwości każdego, kto wierzy” [Rzym. 10:4], to ewidentnie odnosi się do tych, którzy byli pod Prawem Mojżeszowym – do Żydów. Ale możemy zastosować tę samą zasadę do wszystkich, a więc: Pierwszym prawem, przeciwko któremu zgrzeszył Adam i którego kara sprowadziła śmierć na wszystkich – podobnie jak wyrok tego, którego Żydzi nie zachowali – było prawo posłuszeństwa względem woli Bożej. Zasady lub wiedza, na których opierało się posłuszeństwo Żydów, to dziesięć przykazań zapisanych na kamiennych tablicach, zaś w przypadku Adama była to wiedza o woli Bożej zapisana w sercu, ponieważ został on stworzony na umysłowe i moralne podobieństwo Boga. Kara lub przekleństwo za pogwałcenie obu tych praw była taka sama – śmierć. Tak więc Żydzi zostali wykupieni spod przekleństwa wynikającego z Prawa danego na Synaju, zaś wszyscy inni ludzie zostali wykupieni spod przekleństwa pierwotnego Prawa, złamanego w Edenie.

Na skutek tego w obecnym stanie przymierze lub Prawo Żydów, chociaż nie są oni tego świadomi, dobiegło końca, tak jakby w ogóle nie było im dane. Nigdy nie przyniosło im błogosławieństw, na które liczyli, a teraz są od niego wolni. Żyd urodzony po tym czasie, gdy zakończyło się to przymierze Prawa, znajduje się teraz, wraz z całą resztą świata, pod karą pierwszego nieposłuszeństwa – pod karą śmierci. Okup ZA WSZYSTKICH został złożony, ale korzyści z niego płynące dotyczą tylko tych, którzy wierzą, a jak dotąd wierzący stanowią tylko nieliczną garstkę w porównaniu z masami ludzkości. Ci nieliczni uniknęli wszelkiego potępienia z powodu wszystkich złamanych praw, podczas gdy reszta – świat w ogólności – nadal znajduje się pod pierwotnym potępieniem. Ten, kto wierzy, przeszedł (przez poczytanie) z śmierci do życia (Jan 5:24), podczas gdy ten, kto nie wierzy, jest potępiony – „już jest osądzony” (Jan 3:18 BG). Został potępiony sześć tysięcy lat temu i nie uniknął potępienia, które jest na świecie (Rzym. 5:16). Jedynymi, jak dotąd, którzy uniknęli tego ogólnego potępienia, są ludzie tak opisywani przez Pawła: „Dlatego teraz żadnego potępienia nie ma dla tych, którzy są w Jezusie Chrystusie, którzy nie postępują według ciała, ale według Ducha” (Rzym. 8:1).

Są oni wolni – wolni od wszelkich praw i wszelkich kar – prawdziwie wolni. „Jeśli więc Syn was wyzwoli, będziecie prawdziwie wolni” – Jan 8:36.

Czy jest to jednak możliwe, by Bóg uwolnił ich całkowicie od Prawa danego w Edenie i tego z Synaju? Dokładnie tak! Będąc usprawiedliwieni i uwolnieni przez śmierć Chrystusa od wcześniejszego potępienia, otrzymawszy Jego ducha miłości i posłuszeństwa Bogu, dopóki są w Chrystusie, są wolni – wolni, by w Nim trwać, przez ciągłe poddawanie się Jego woli , której istotą jest MIŁOŚĆ do Boga i do człowieka. Dotyczy to wszystkich, którzy przychodzą do Chrystusa, poddają się Jego woli i dobrowolnie czynią ją swoim prawem. Ci zaś, którzy dobrowolnie naruszają to prawo, przestają „w nim trwać” i zostaną „wyrzuceni” (Jan 15:6) jako martwe gałęzie. Dzięki Niemu nasze najlepsze starania, aby czynić Jego wolę, są przyjemne i w ten sposób wydostaliśmy się spod potępienia na śmierć, by znaleźć się pod usprawiedliwieniem do życia, dopóki tylko trwamy pod krwią przymierza. W żaden inny sposób nie można być zaakceptowanym przez Boga, ponieważ prawo dane w Edenie wymagało posłuszeństwa i to samo nakazane było pod Prawem z Synaju. Skoro zaś wiemy, że Bóg nie mógł dać niedoskonałego prawa (Jak. 3:11), a my nie potrafiliśmy być w pełni posłuszni temu, co doskonałe, widzimy potrzebę uwolnienia się od wszelkich praw i bycia przyjętym przez Chrystusa.

W ten sposób zauważamy, że ci, co są w Chrystusie, czy byli Żydami, czy poganami, w żaden sposób nie podlegają Prawu danemu na Synaju – ani ceremonialnym przepisom odnoszącym się do figuralnych postów, świąt i ofiar, ani tym wyrytym na kamieniu, określanym jako „dziesięć przykazań”. Uświęceni w CHRYSTUSIE JEZUSIE nie potrzebują takich przykazań. Miłość do Boga i ludzi, ustanowiona przez Jezusa i apostołów, jest jedyną regułą, pod którą znajduje się „nowe stworzenie” w Chrystusie i jest to sama esencja jego nowego umysłu – ducha, czyli umysłu, Chrystusa.

Prawo na kamiennych tablicach

Przyjrzyjmy się poszczególnym przykazaniom, które były dane Żydom, a przekonamy się, czy nie byłoby rzeczą bezużyteczną kierowanie takich przykazań do świętych.
I. „Nie będziesz miał innych bogów przede mną” [2 Mojż. 20:3]. Jaki święty pomyślałby o takiej rzeczy?

II. „Nie będziesz czynił sobie żadnego rzeźbionego posągu ani żadnej podobizny czegokolwiek, co jest w górze na niebie, co jest nisko na ziemi ani co jest w wodach pod ziemią. Nie będziesz oddawał im pokłonu ani nie będziesz im służył, bo ja jestem PAN, twój Bóg, Bóg zazdrosny, nawiedzający nieprawość ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą; a okazujący miłosierdzie tysiącom tych, którzy mnie miłują i strzegą moich przykazań” [2 Mojż. 20:4-6]. Komu potrzebne jest takie prawo? Z pewnością nie świętym w Chrystusie, którzy kochają Pana całym sercem, duszą i siłą i którzy oddają życie w Jego służbie.

III. „Nie będziesz brał imienia PANA, twego Boga, nadaremnie, gdyż PAN nie zostawi bez kary tego, który bierze jego imię nadaremnie” [2 Mojż. 20:7]. Znowu zauważamy, że z pewnością żaden ze świętych nie będzie chciał bluźnić ani bezcześcić imienia swego Ojca, ale odwrotnie, odda on swoje życie, aby uwielbić Jego imię.

IV. To zbadamy na końcu.

V. „Czcij swego ojca i swoją matkę, aby twoje dni były długie na ziemi, którą PAN, twój Bóg, da tobie” [2 Mojż. 20:12]. Jest to wyraźnie ziemska obietnica, dotycząca terytorium, podczas gdy obietnica dla świętych nie oznacza długiego życia tutaj, ale w przyszłości. Ten, kto poświęca swoje życie, ziemię itd., staje się w Chrystusie dziedzicem niebiańskich obietnic. Takie osoby, mając ducha Chrystusowego, cieszą się, że mogą szanować swoich ziemskich rodziców, ale przede wszystkim starają się wykonywać wolę swego Ojca w niebie.

VI. „Nie będziesz zabijał” [2 Mojż. 20:13]. Czyż święci nie lubią błogosławić innych i czynić dobro nawet tym, którzy ich wykorzystują i prześladują? Jeśli tak, to jaki byłby sens mówienia takim osobom, że nie wolno im mordować – nie wolno im robić tego, co jest najdalsze od ich pragnień? Byłoby to co najmniej bezużyteczne.

VII. „Nie będziesz cudzołożył” [2 Mojż. 20:14]. Uświęceni w Chrystusie Jezusie, którzy nie postępują według ciała, ale według ducha Chrystusowego, nie mogliby w ten sposób krzywdzić innych.

VIII. „Nie będziesz kradł” [2 Mojż. 20:15]. Czy święci pragną kraść? Czy pragną oszukiwać innych? Czy nie jest raczej ich intencją, by pracować, „czyniąc własnymi rękami to, co jest dobre, aby mieli z czego udzielać potrzebującemu”? [Efezj. 4:28].

IX. „Nie będziesz fałszywie świadczył przeciw twemu bliźniemu” [2 Mojż. 20:16]. Jak ktoś uświęcony w Chrystusie mógłby w ten sposób szkodzić bliźniemu? Byłoby to całkowicie obce duchowi Chrystusowemu – duchowi prawdy – i dowodziłoby, że ten, kto świadomie i dobrowolnie złożył takie fałszywe świadectwo, nie miał ducha Chrystusowego i nie należał do Niego (Rzym. 8:9).

X. „Nie będziesz pożądał domu twego bliźniego ani nie będziesz pożądał żony twego bliźniego, ani jego sługi, ani jego służącej, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do twego bliźniego” [2 Mojż. 20:17]. Pożądliwość jest całkowicie obca duchowi Jezusa i jeśli duch Chrystusowy będzie obficie mieszkał w jego członkach, będą oni wolni od pożądliwości. Duch poświęcenia, który w świętych zajął miejsce miłości własnej, zapobiega pożądliwości.

Wszystkie te polecenia były właściwe i wystarczająco odpowiednie dla Żydów, którym zostały dane. Byłyby też odpowiednie dla każdego upadłego człowieka, ale nie dla „nowego stworzenia” w Chrystusie, które z samej swej natury pragnie czynić tylko to, co prawe. Jednak z powodu słabości ciała nawet „nowe stworzenia” nie mogą postępować doskonale, choć tego pragną i starają się tak czynić. Możemy co prawda z łatwością zachować zewnętrzną literę tego prawa, jednak zgodnie z naukami naszego Pana rozumiemy, że w rzeczywistości oznacza ono więcej, niż wskazuje na to jego zewnętrzność. Ten, kto nienawidzi brata bez przyczyny, ma ducha morderstwa i jest mordercą. Kto pragnie popełnić cudzołóstwo, nawet jeśli nie ma takiej możliwości, jest już w sercu cudzołożnikiem (Mat. 5:28). A ten, kto kocha pieniądze i służy im, poświęca im czas i talenty, bardziej niż służbie Bogu, jest bałwochwalcą. Nauka naszego Odkupiciela dotycząca obowiązków wynikających z tego Prawa brzmi: „Będziesz więc miłował Pana, swego Boga, całym swym sercem, całą swą duszą, całym swym umysłem i z całej swojej siły. (...) Będziesz miłował swego bliźniego jak samego siebie” [Mar. 12:30-31]. Z tego widzimy, że nawet my, którzy jesteśmy w Chrystusie ze wszystkimi naszymi świętymi pragnieniami i celami, nie możemy zachować tego Prawa zgodnie z definicją naszego Mistrza, ponieważ nasz nowy umysł ma przeszkodę w słabości zdegradowanego grzechem i zepsutego naczynia glinianego – ciała. Okazuje się, że jest to dla nas niemożliwe wyzbyć się odziedziczonego samolubstwa, aby móc kochać bliźniego jak siebie samego, a nawet kochać i służyć Bogu całym naszym sercem i talentami, tak jak nasze nowe umysły by tego pragnęły i jak starają się być temu posłuszne – duchowi Prawa.

Tak więc, ponieważ nie moglibyśmy zostać przyjęci pod tym Prawem, jesteśmy od niego całkowicie uwolnieni i oddani pod panowanie miłości do Boga i bliźniego, a nasze najlepsze starania serca, aby wypełnić to prawo miłości, są akceptowane jako doskonałe wypełnienie Jego prawa miłości. Wszystko zaś, czego nam brak, jest nieustannie kompensowane z pełni Chrystusa, która jest nam przypisana.

Tak więc „nie jesteście pod prawem, lecz pod łaską” – przywilejem (Rzym. 6:14). Przyczyna tego, że jesteś miły Bogu, nie leży w tym, że nie masz w sobie winy, ale w łasce, która zakrywa twoje uporczywe niedoskonałości w myśli, słowie i uczynku.

Jeśli chodzi o przytoczone dziesięć przykazań, nie ma wątpliwości, że zostały one dane tylko Izraelowi według ciała. Wskazują na to wprowadzające je słowa: „Ja jestem PAN, twój Bóg, który cię wyprowadził z ziemi Egiptu, z domu niewoli” (2 Mojż. 20:2). Powtarzając je, Mojżesz wygłasza podobne oświadczenie: „Słuchaj, Izraelu, nakazów i praw, które DZIŚ mówię do twoich uszu; nauczcie się ich i przestrzegajcie, i wypełniajcie je. (...) PAN zawarł to przymierze nie z naszymi ojcami, ale z nami, którzy tu wszyscy dziś jesteśmy przy życiu. Twarzą w twarz rozmawiał z wami PAN” – 5 Mojż. 5:1-5 (zob. też Ezech. 20:10-13 i Neh. 9:12-14).

Czwarte przykazanie

Rozważmy teraz czwarte przykazanie dane Żydom na kamiennych tablicach: „Pamiętaj o dniu szabatu, aby go święcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie swoje prace, ale siódmy dzień jest szabatem PANA, twego Boga. W tym dniu nie będziesz wykonywał żadnej pracy – ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służąca, ani twoje bydło, ani twój gość, który jest w obrębie twoich bram. PAN bowiem przez sześć dni stworzył niebo i ziemię, morze i wszystko, co jest w nich, a siódmego dnia odpoczął. Dlatego PAN błogosławił dzień szabatu i uświęcił go” [2 Mojż. 20:8-11].

To polecenie nakazuje jedynie bezczynność siódmego dnia każdego tygodnia. Nie mówi, że należy zaprzestać zwykłej pracy i zaangażować się w pracę duchową, jak zdaje się przypuszczać wielu jego zwolenników. Przeciwnie, zakazuje ono wszelkiego rodzaju pracy. Wielu z tych, którzy czują się związani tym nakazem, nie odpoczywa ani siódmego dnia, ani pierwszego dnia tygodnia, który bez nakazu starają się zachować zamiast siódmego dnia, choć Prawo wyznaczyło ten właśnie dzień jako obowiązujący tych, którzy się pod nim znajdują. Wręcz przeciwnie, dla wielu pierwszy dzień jest równie pracowity jak każdy inny. Zgodnie z Prawem każdy, kto choćby zbierał patyki lub rozpalał ogień, naruszał ten nakaz i musiał zostać skazany na śmierć (4 Mojż. 15:32-36; 2 Mojż. 35:3). Ilu z tych, którzy twierdzą, że przestrzegają tego przykazania, wykonuje o wiele więcej pracy przy gotowaniu itd. – oni, ich synowie i ich córki, ich służący i służące? Jeśli to prawo jest teraz w mocy i jeśli w jakikolwiek sposób wykroczyło poza krąg Żydów, na których wyłącznie zostało nałożone, tak żeby teraz obejmowało chrześcijan, to każdy chrześcijanin wielokrotnie je łamie i jest godny śmierci za każde takie przestępstwo, ponieważ ten, „kto gardził Prawem Mojżesza, ponosił śmierć bez miłosierdzia” (Hebr. 10:28).

Ale ktoś zapyta: Czy szabat nie był przestrzegany przed nadaniem Prawa? Czy wzmianka o Bożym odpoczynku w siódmym dniu nie dowodzi, że szabat był obchodzony od czasu stworzenia? Odpowiadamy: Nie. W ciągu całego okresu dwóch tysięcy lat od Adama do Jakuba zapisy nie zawierają żadnego nakazu zachowywania szabatu ani nawet wskazówki na ten temat. Epoka Mojżeszowa, czyli Wiek Prawa, rozpoczęła się w Izraelu w tę noc, kiedy opuścili Egipt. Pascha była pierwszym elementem ustanowionego wtedy Prawa, który został wprowadzony tamtej nocy. A zawsze, gdy czytamy o tym przymierzu Prawa, jest ono datowane od tego czasu, „gdy ująłem ich za rękę, aby ich wyprowadzić z ziemi Egiptu” (Hebr. 8:9; Jer. 31:32).

Przestrzeganie siódmego dnia jako dnia odpoczynku, czyli szabatu, zostało ustanowione jako część Prawa Bożego około dwa tygodnie przed formalnym nadaniem tego Prawa, spisanego na tablicach kamiennych na Górze Synaj. Szabat został ustanowiony podczas zesłania manny na pustyni, gdzie pojawiła się najkorzystniejsza okazja, by udzielić Izraelitom lekcji poglądowej dotyczącej podwójnej porcji manny spadającej szóstego dnia, a zatrzymania jej siódmego. Z całej tej relacji widać jednak, że było to coś nowego dla Izraelitów. Wyjaśnienie im udzielone (2 Mojż. 16:22-30), a także niepewność Mojżesza w przypadku pierwszego przekroczenia tego prawa (4 Mojż. 15:32-36) dowodzą, że było ono nowe, że nie było wcześniej znane ani wśród nich, ani ich ojców. Uzasadnienie podane dla tego przykazania, aby zachowywać szabat, ponieważ Bóg odpoczął siódmego dnia – po sześciu dniach stworzenia, nie mogło być zrozumiane przez Izrael, tak jak my możemy to teraz zrozumieć w świetle Nowego Testamentu. Prawdopodobnie doszli oni do wniosku, że Bóg był zmęczony po sześciodniowym dziele stwarzania i tak jak oni odpoczął. Wiemy jednak i wkrótce to wykażemy, że odpoczywał On zupełnie inaczej i z innego powodu.

Wpływ Prawa w okresie wczesnego chrześcijaństwa

Wraz z nastaniem epoki chrześcijańskiej nowy kościół składał się głównie z osób nawróconych, wywodzących się z dawnej społeczności żydowskiej. Im zaś, przyzwyczajonym od dzieciństwa do życia zgodnego z wymogami Prawa Mojżeszowego, trudno było zdać sobie sprawę z wielkości zmiany, jaka wówczas nastąpiła. Mieli oni zwyczaj dodawania nauk Chrystusa i Jego prawa miłości do wcześniejszego Prawa Mojżeszowego, zwiększając w ten sposób i tak już zbyt wielki ciężar, zamiast zaakceptować ofiarniczą śmierć Chrystusa jako przebłaganie za swoje grzechy pod Prawem i jako koniec tego Przymierza Prawa, które zawsze ich potępiało (Rzym. 10:4, 3:20,28). Nie ma w tym nic dziwnego. Wobec ich wcześniejszych stereotypów, faworyzujących Prawo, duch prawdy był w stanie poprowadzić ich, ale tylko powoli, do pełnej prawdy w tym temacie. Nawet apostołowie byli powolni w tej nauce, a Piotr tak wolno podążał za przewodnictwem ducha, że aż musiał być pouczany przez specjalne objawienia w sprawie pogan, którzy nie potrzebowali już stawać się Żydami i dostosowywać się do Prawa Mojżeszowego, by móc mieć udział w Bożej łasce, ale mieli dostęp do Boga poprzez oczyszczające dzieło Chrystusa, niezależnie od Prawa.

Niektórzy skarżyli się innym apostołom i braciom na to, że Paweł uznał pogan, co wywoływało pytania i zmuszało do rozpatrywania tej kwestii. Inni jednak wyciągnęli swoją pierwszą lekcję, tak jak Piotr, słuchając jego relacji o Bożym postępowaniu w tej sprawie. „A usłyszawszy to, uspokoili się i chwalili Boga, mówiąc: A więc i poganom dał Bóg pokutę ku życiu” – Dzieje Ap. 11:18.

Paweł, który najłatwiej poddawał się kierownictwu ducha, najwcześniej uzyskał jasne poglądy na ten temat i musiał przeciwstawić się innym spośród apostołów, nie tak silnym i mniej duchowo oświeconym (Gal. 2:11). Jerozolima była przez długi czas uważana za centrum religii chrześcijańskiej. Mieszkała tam największa liczba pierwszych wierzących i apostołów. Gdy Paweł uzyskiwał coraz jaśniejszy pogląd na zmieniony stan rzeczy i głosił prawdę, niektórzy uprzedzeni ludzie chcieli wiedzieć, czy bracia w Jerozolimie zgodzą się z tymi zaawansowanymi poglądami. Paweł, Barnaba i inni udali się więc do Jerozolimy, aby przedstawić tę sprawę i złożyć sprawozdanie. Odbyła się wielka debata, w ramach której analizowano zagadnienie ze wszystkich stron. Piotr i Jakub, zgadzając się na koniec z Pawłem, wpłynęli na całą radę. Piotr przypomniał im o cudownym postępowaniu Boga z Korneliuszem, którego serce zostało oczyszczone, czyli usprawiedliwione i uczynione miłym Bogu przez wiarę w Chrystusa, a nie przez przestrzeganie Prawa, i wezwał: „Dlaczego więc teraz wystawiacie Boga na próbę, wkładając na kark uczniów jarzmo [Prawa Mojżeszowego], którego ani nasi ojcowie, ani my nie mogliśmy udźwignąć?”. Jakub powiedział: „Dlatego uważam, że nie należy czynić trudności tym spośród pogan, którzy się nawracają do Boga”. Wtedy rada tak zdecydowała i wysłano pisemną wiadomość do zdezorientowanych wierzących pogan, stwierdzającą:

„Ponieważ słyszeliśmy, że pewni ludzie wyszli od nas [stąd] i zaniepokoili was słowami, i wzburzyli wasze dusze [niszcząc waszą wiarę], mówiąc, że musicie zostać obrzezani i zachowywać prawo, czego im nie przykazaliśmy. (...) Uznał bowiem Duch Święty za słuszne, i my też, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne. Wstrzymujcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu” – Dzieje Ap. 15:9-29. I nawet te rzeczy, chociaż były dobre jako dorada, w świetle dalszych świadectw nie stanowiły prawa w tym sensie, żeby ktoś mógł je nałożyć na tych, którzy zostali uwolnieni przez Chrystusa. Nie zostały one też sformułowane jako prawo ani nie zostały obwarowane sankcjami karnymi.

Największym niepowodzeniem Pawła było to, że pozwolił się raz przekonać w tej właśnie sprawie Prawa Mojżeszowego (Dzieje Ap. 21:18-28). Tutaj, ulegając na pewien czas opiniom i słabościom tych apostołów, których siedziba znajdowała się w centrum judaizmu i których postęp w podążaniu za przewodnictwem ducha ku pełnej prawdzie był wolniejszy niż jego własny, Paweł bardzo zbłądził.

Osiągnięcia Pawła były wybitne, a jego wielkie dzieło, znane daleko i blisko, wszędzie drażniło uprzedzonych Żydów. Kiedy więc po raz ostatni przybył do Jerozolimy, aby zobaczyć się z braćmi apostołami i zdał im szczegółowe sprawozdanie ze swej wielkiej działalności wśród pogan, ucieszyli się i wielbili Boga. Ich żydowskie uprzedzenia nie zaślepiły ich, ale byli zbyt „roztropni” (Mat. 11:25). Rzekli więc do niego: „Widzisz, bracie, ile tysięcy Żydów uwierzyło, a wszyscy gorliwie trzymają się prawa. Lecz o tobie słyszeli, że odwodzisz od Mojżesza [Prawa] wszystkich Żydów, którzy są wśród pogan, mówiąc, że nie mają obrzezywać dzieci ani żyć według swoich zwyczajów” – typowych dla Żydów [Dzieje Ap. 21:20-22].

Trudność z apostołami w Jerozolimie polegała na tym, że w trosce o nawracanie ludzi do Chrystusa nie udało im się „zwiastować całej rady Bożej” [Dzieje Ap. 20:27], a przez to utrudnili sobie oraz innym szybszy wzrost w łasce i poznaniu. Próbowali przywiązać Prawo Mojżeszowe do Ewangelii jako przynętę w celu łowienia żydowskich „ryb”. A teraz, kiedy przybył Paweł, o którym wiedzieli, że jest bardzo szczery, obawiali się, że wypłoszy niektórych z ich tylko na wpół nawróconych i że w ten sposób będzie mogło się wydawać, że ich sprawa straci część swojego prestiżu, pozornego powodzenia. Naprawdę znacznie lepiej byłoby, gdyby społeczność składała się z setek, zamiast tysięcy, ale za to w pełni umundurowanych i wyposażonych żołnierzy krzyża.

Jakże wielu dzisiejszych nauczycieli zapełnia listy kościelne tysiącami, idąc na kompromis ze światem, tak jak wówczas Jakub i inni, udając się za żydowskimi przesądami dotyczącymi Prawa! Ileż szkód wyrządza to teraz, tak jak wtedy, i jakże ostrożni bywają i teraz niektórzy, żeby nie wystraszyć kozłów spośród owiec, byle tylko nie zmniejszyć liczby i wpływów! Ach! Cóż za wielki błąd!

Dalej powiedzieli Pawłowi: Nie potrwa długo, a masy ludu dowiedzą się o twojej obecności. Dlatego natychmiast podejmij kroki, które sprawią, by myśleli, że opinia o tobie jest fałszywa i że nadal jesteś wiernym Żydem i stróżem Prawa. Weź więc ze sobą czterech ludzi z naszego tutejszego grona, którzy mają na sobie przysięgę, udaj się do świątyni i oczyść się zgodnie z żydowskim zwyczajem, a także zapłać podatek świątynny za tych innych, aby Żydzi i żydowscy chrześcijanie, widząc, że ponosisz koszt za innych, a także sam przestrzegasz Prawa, mogli dojść do wniosku, że jesteś bardzo gorliwy dla Prawa i że z pewnością zostałeś oczerniony w wieściach, które do nich dotarły na temat twoich kazań. Wydaje się, że taka była istota ich argumentacji (zob. Dzieje Ap. 21:18-26).

Szkoda, że wielki, szlachetny, odważny brat Paweł nie skorzystał z tak dobrej okazji do złożenia świadectwa, jak to zrobił innym razem wśród Galacjan (Gal. 5:2-6), oświadczając, że temu, kto czuje się usprawiedliwiony (oczyszczony) przez Prawo i obrzezanie, „Chrystus na nic się nie przyda”. Była to najwspanialsza okazja, jaką kiedykolwiek miał Paweł, by wyprostować poglądy braci w Jerozolimie. Ale ulegając chwilowo wpływowi i powadze tych, którzy stawiali takie wymaganie, Paweł poddał się i dopuścił się jedynego w swym życiu aktu słabości, naznaczającego jego długą i szlachetną historię – wszedł do Świątyni i udawał, że jest stróżem Prawa i że pokłada ufność w figuralnym oczyszczeniu. Nieprawidłowo wykorzystał też część pieniędzy Pana na użytek nieszczerych form, a wszystko to na próżno, bo i tak spadły na niego niesłuszne zarzuty i prześladowania, które bez wątpienia miały na celu karanie.

Podobne zasadzki czyhają na nas wszystkich dzisiaj. Jakże często wielu braci-nauczycieli jest teraz kuszonych, tak jak Jakub i starsi w Jerozolimie, aby przemilczeć część prawdy w dążeniu do zwiększenia liczby i wpływów. Ilu jest kuszonych jak Paweł, by przyjąć jakąś niezdrową doradę ze względu na pokój oraz z powodu miłości i szacunku dla braci. Zamiast tego każdy powinien troszczyć się tylko o zadowolenie „Głowy Ciała” i o to, by ogłaszać całą radę Bożą.

Chwiejna postawa brata Pawła była jednak tylko chwilowa i mamy na to obfite dowody w jego różnych listach do kościołów, w których wielokrotnie starał się przeciwdziałać naukom i wpływowi tych, którzy obalali fundament, przynosząc inną ewangelię, inną wersję dobrej nowiny, a mianowicie, że wierzący w Chrystusa zostaną zbawieni, jeśli zachowają Prawo. Inni apostołowie również stopniowo uzyskiwali coraz jaśniejszy pogląd, tak że listy Piotra, Jakuba i Jana w pełni pokrywają się z listami Pawła i nie pozostawiają niejasności w tej ważnej kwestii, że Chrystus stał się końcem Prawa dla każdego, kto wierzy.

Ten sam błąd trwa nieustannie od tamtego czasu i także dzisiaj sprzeciwia się krzyżowi Chrystusa jako cenie odkupienia. Twierdzi się bowiem, że jesteśmy usprawiedliwieni nie przez wiarę w Jego krew, ale przez przestrzeganie Prawa tak, jak Chrystus go przestrzegał. Nie zwraca się przy tym uwagi na fakt, że przecież Prawo nigdy nie było dane nikomu poza Izraelem według ciała i że nie pomogło im, a jedynie wykazało ich niezdolność do usprawiedliwienia się i spełniło dla nich funkcję nauczyciela doprowadzającego ich do Chrystusa, który był kresem Prawa dla każdego, kto wierzy. List Pawła do Galacjan został napisany wyraźnie w tym celu, aby przeciwstawić się nauczaniu Prawa, które podważało prawdziwą wiarę w Chrystusa i odwracało ludzi od krzyża Chrystusowego ku nadziei bycia przyjętym przez Boga dzięki przestrzeganiu Prawa. Paweł nazywa to „inną ewangelią”, ale tak naprawdę nie jest ona inną, ponieważ może być tylko jedna, dlatego pogląd ten był wypaczeniem prawdziwej ewangelii (Gal. 1:7-9). I tutaj Paweł zwraca uwagę na to, co już wykazaliśmy, że zgodnie z jego wiedzą apostołowie w Jerozolimie mieli początkowo tylko ewangelię mieszaną i że z tego powodu udał się tam, by się z nimi spotkać, co zostało wspomniane w Dziejach Apostolskich 15:4, i wskazać na objawienie mające na celu przekazanie im tej pełniejszej, czystszej, niezmieszanej ewangelii, którą on już był w stanie przyjąć i której nauczał, i, jak mówi, przekazał im ją prywatnie, żeby ich reputacja nie przeszkadzała im w przyjęciu prawdy – i nawet wtedy próbowali zmuszać Tytusa do obrzezania (Gal. 2:2-5), czego nikt by się nie domagał, gdyby niektórzy nie zakradli się i nie pozyskali ich zaufania, aby wyszpiegować ich wolność. W ten sposób nienawrócone domieszki jak zwykle utrudniały wzrost prawdziwego nasienia.

Dalej w tym samym liście Paweł opowiada o niezdecydowaniu Piotra w kwestii Prawa (Gal. 2:11-16) i swoich słowach nagany skierowanych do Piotra – my, którzy jesteśmy Żydami (pod Prawem), wiedząc, że człowiek nie jest usprawiedliwiony z uczynków Prawa Mojżeszowego, ale z powodu wiary w Chrystusa, nawet i my uwierzyliśmy w Chrystusa, abyśmy mogli być usprawiedliwieni z wiary w Chrystusa, a nie z posłuszeństwa Prawu – dlaczego więc mielibyśmy próbować spętać innych lub wiązać się nadal tym, co spełniło swój cel i ustało jako przymierze – przeminęło?

O głupi Galacjanie! Kto was oszukał? Ci, którzy pokładają ufność w posłuszeństwie Prawu, znajdują się pod jego potępieniem lub przekleństwem. Chrystus odkupił nas (Żydów) od przekleństwa Prawa, aby błogosławieństwo Abrahama spłynęło na pogan przez Chrystusa Jezusa, a my (Żydzi) abyśmy otrzymali ducha przez wiarę. I z pewnością przymierze Boga z Abrahamem, zawarte czterysta trzydzieści lat przed nadaniem Prawa Mojżeszowego, nie może być przez to Prawo unieważnione (Gal. 3:1,10,13,17).

Następnie Paweł odpowiada na domyślne pytanie, jaki był cel Prawa i dlaczego zostało dane, jeśli nie było to konieczne do osiągnięcia obietnic Abrahamowych. Mówi, że Prawo zostało dodane z powodu grzechu, aby ukazać grzech w jego prawdziwym świetle, aby grzech mógł być uznany za wielką i głęboko zakorzenioną chorobę, aby spełnić funkcję nauczyciela w szkole, wskazującego Izraelowi Chrystusa jako dobrego i jedynego Lekarza, który potrafił wyleczyć ich chorobę. Prawo jako pedagog nie na zawsze miało jednak panować nad nami (Żydami), ale tylko do czasu, aż nadejdzie lekarstwo i przygotuje przynajmniej niektórych na przyjęcie wielkiego Lekarza.

Tak jak dzieci podlegają prawnemu opiekunowi i są poddane nauczycielom do wyznaczonego czasu, tak i my (Żydzi) byliśmy pod Prawem i byliśmy traktowani jak słudzy, a nie jak synowie. Byliśmy trzymani pod Prawem, które ma rządzić światem w przyszłym wieku, chociaż byliśmy dziedzicami, przez których zgodnie z obietnicą inni mieli być błogosławieni. Jednak „gdy nadeszła pełnia czasu” [Gal. 4:4], Bóg posłał swego Syna, zrodzonego z niewiasty, wychowanego w duchu Prawa, aby odkupił tych, którzy byli pod Prawem, abyśmy my (Żydzi), będąc wyzwoleni, mogli otrzymać przysposobienie synowskie. A także po to, żebyście wy (którzy nie podlegaliście Prawu, ale byliście poganami z innych narodów) stali się (także teraz) synami, (dlatego) Bóg zesłał ducha swego syna do waszych serc. Byliśmy synami pod opieką, a wy należeliście do klasy sług, ale teraz i wy, i my, którzy jesteśmy przyjęci przez Boga w Chrystusie, zostaliśmy w pełni przyjęci do synostwa i dziedziczenia i nikt z nas nie podlega Prawu (Gal. 3:19-4:7).

Powiedzcie mi, wy, którzy pragniecie być pod Prawem – czy nie rozumiecie, czym jest Prawo? Jest ono zniewoleniem przewidzianym jedynie na obecny czas, co alegorycznie ukazane jest w dwóch synach Abrahama. Abraham staje się tutaj symbolicznym wyobrażeniem Boga. Sara, prawdziwa żona, wyobraża prawdziwe przymierze błogosławieństwa, z którego powinien wywodzić się Chrystus jako dziedzic wszystkiego w celu błogosławienia świata. Sara przez długi czas była bezpłodna. Tak też przez długi czas prawdziwe przymierze Boga nie przyniosło owocu – aż do Chrystusa Jezusa. Hagar, służąca Sary, była w tym okresie traktowana jako przedstawicielka Sary, a jej syn jako przedstawiciel syna Sary. Hagar wyobrażała Przymierze Prawa, a cielesny Izrael był reprezentowany przez jej syna Ismaela. Przez pewien czas symbolizowali oni prawdziwe przymierze i prawdziwe nasienie błogosławieństwa, chociaż w rzeczywistości cały czas byli sługami – zarówno dziecko, jak i matka. Kiedy narodził się prawdziwy syn prawdziwej żony, spadkobierca, stało się oczywiste, że syn niewolnicy nie był dziedzicem obietnicy. Aby pokazać, że Przymierze Prawa nie miało mieć żadnej władzy nad duchowymi synami Bożymi, Hagar nie pozwolono zostać opiekunką Izaaka, ale dla jego pożytku została ona całkowicie odrzucona (Gal. 4:21-31).

Argumentacja apostoła oparta na tej alegorii prowadzi do tego, że my, bracia, jak Izaak, jesteśmy nasieniem, któremu dana była obietnica. Nie jesteśmy dziećmi niewolnicy, Przymierza Prawa, ale dziećmi Przymierza Łaski, zrodzonymi jako wolni od niewoli i warunków Prawa Mojżeszowego. I nie ogranicza się to tylko do zrodzenia, ale Prawo zostało od nas całkowicie odrzucone i nie ma z nami nic wspólnego. „Trwajcie więc w tej wolności, którą nas Chrystus wyzwolił, i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli [Prawa]”. „Jeśli jesteście prowadzeni przez Ducha, nie jesteście pod prawem” (Gal. 5:1,18).

Paweł jednak pyta: „Cóż więc? Będziemy grzeszyć [świadomie], bo nie jesteśmy pod prawem, ale pod łaską?” (Rzym. 6:15) – skoro jesteśmy synami i dziedzicami niepodlegającymi nakazom – „masz”, „nie wolno”? Czy mielibyśmy wykorzystywać naszą wolność do popełniania grzechów? Nie, o nie! Jako SYNOWIE spłodzeni w duchu adopcji, uczestnicy ducha świętości, ducha prawdy, radujemy się, mogąc czynić wolę naszego Ojca, a prawo posłuszeństwa Jego woli jest głęboko wyryte w naszych sercach (Hebr. 8:10, 10:15-16). Chętnie poświęcamy nasze życie, przeciwstawiając się grzechowi i błędowi oraz wykazując sprawiedliwość i prawdę. Dlatego odpowiadamy stanowczo: My nie będziemy korzystać z naszej wolności od prawa po to, by grzeszyć.

Nie jesteśmy pod Prawem, ale pod łaską (Rzym. 6:14) przez Chrystusa, stąd też mamy upodobanie w okazywaniu podobnej łaski, dźwigając brzemiona jedni drugich i w ten sposób wypełniając „prawo Chrystusa” [Gal. 6:2] – miłość. Słowo Chrystusa jest naszym prawem – nie prawem niewoli, ale wolności. Lecz kto wpatruje się w doskonałe prawo wolności i trwa w nim [dobrowolnie], nie jest słuchaczem, który zapomina, lecz wykonawcą jego wolności. Taki człowiek będzie przez nie prawdziwie błogosławiony. Wypełnia bowiem królewskie prawo – miłości i wolności (Jak. 1:25 [Jak. 2:8]).

To prawo miłości do Boga i naszych bliźnich, którego z przyjemnością przestrzegamy w miarę naszych możliwości, nie pod przymusem, ale ochoczym umysłem jako uczestnicy ducha Chrystusa, jest jedynym PRAWEM, z którym mamy do czynienia. Chociaż całkowicie pomija ono Prawo Mojżeszowe, jego nakazy i zakazy oraz jego karę śmierci, w rzeczywistości sięga znacznie głębiej. Któż bowiem pragnie znieważać Boga lub krzywdzić bliźniego, mając serce, które kieruje się miłością do Boga i człowieka? Zaś co do Prawa Mojżeszowego, było prawdą, że jego wypowiedzi dotyczyły tylko tych, którzy byli pod nim – Izraelitów, bo „co mówi prawo, mówi do tych, którzy są pod prawem” (Rzym. 3:19). Tak samo Prawo Miłości mówi tylko do tych, którzy są pod nim, a są to tylko poświęceni wierzący w Chrystusa. Jest to prawo wolności, ponieważ wszyscy, którzy mu podlegają, czynią to z własnej woli. Pod tym względem znacznie różni się ono od Prawa nałożonego na cielesny Izrael jako naród, z którego nikt indywidualnie nie miał swobody ani wyboru, lecz rodził się w niewoli tego Prawa. Nasze Prawo jest również Prawem Królewskim, ponieważ „malutkie stadko”, rozwijające się pod tym prawem wolności i miłości, jest rodziną królewską – Boską rodziną, wybraną przez ich Pana i Głowę, aby byli dziedzicami Boga, współdziedzicami z Jezusem Chrystusem – uczestnikami boskiej natury.

W Wieku Tysiąclecia, po skompletowaniu „malutkiego stadka”, prawo wolności i miłości zostanie ponownie zastąpione przez prawo nakazów, gróźb i kar, ponieważ wtedy postępowanie będzie dotyczyło wrogów, grzeszników, którzy będą wymagać przymusu i „rządzenia rózgą żelazną”, aż poznają niezmierną grzeszność i niepożądany charakter grzechu. Nowe Przymierze będzie pod wieloma względami podobne do starego Przymierza Prawa, ale będzie miało kapłaństwo zdolne i chętne do niesienia pomocy i podnoszenia do doskonałości każdego, kto szczerze żałuje grzechu i pragnie świętości.

Obecnie na członków „ciała” Chrystusowego wybierane są wyłącznie takie osoby, dla których czynienie woli Bożej jest rozkoszą, a jako dzieci Boże i bracia Chrystusowi, są pod tym względem podobni do Jezusa. Przy końcu Wieku Tysiąclecia, kiedy żelazna rózga złamie dumne serca i sprawi, że sztywne kolana ugną się w posłuszeństwie, a niepoprawni i dobrowolni grzesznicy zostaną usunięci, prawo miłości i wolności znów będzie praktycznie obowiązywać wszystkie stworzenia Boże. Wszyscy bowiem, którzy otrzymają pozwolenie wkroczenia w ten wspaniały wiek doskonałości po tysiącletnim panowaniu Chrystusa, zostaną najpierw wypróbowani i przedstawią wystarczające dowody, że radują się wykonywaniem woli Boga i że Jego sprawiedliwe prawo jest nieustannie pragnieniem ich serc.

Szabat zatem, podobnie jak inne przykazania z epoki Prawa Mojżeszowego, nigdy nie obowiązywał nas, pogan, a przestaje także obowiązywać każdego Żyda, który uwierzy w Chrystusa jako swojego Odkupiciela od potępienia i kary.

Niektórzy twierdzą, że obrzezanie, które zgodnie z nauką Pawła było zniesione, zostało zastąpione obrzezaniem serca. Tak, odpowiadamy, to prawda, ale prawdą jest również, że każdy element Prawa został zniesiony. Na dowód tego przytaczamy fakt, że Abraham i Izaak byli obrzezani (1 Mojż. 17:24, 21:4), a przecież Prawo z Synaju zostało dane dopiero czterysta trzydzieści lat później. Słowa Pawła jasno i wyraźnie dowodzą, że to prawo o czterysta trzydzieści lat późniejsze zostało dodane z powodu grzechu, aż do czasu przyjścia Chrystusa, obiecanego Nasienia (zob. Gal. 3:17,19,23-25, 4:4-7). To jasno pokazuje, o jakim Prawie pisał Paweł, jak to już zostało wykazane.

Inni, aby uniknąć siły argumentacji apostoła, dzielą Prawo Mojżeszowe na prawa moralne i ceremonialne, choć nie mają do tego żadnej podstawy, i twierdzą, że prawo ceremonialne przeminęło, podczas gdy prawo moralne, przedstawione w Dziesięciu Przykazaniach, nadal obowiązuje. Pismo Święte nie dzieli tego w ten sposób. A nawet jeśli by tak było, to mamy biblijny dowód, że to, co nasi przyjaciele nazywają „prawem moralnym”, zostało przez Chrystusa zakończone. Tak więc, gdy apostołowie pisali do nowo nawróconych pogan w sprawie obowiązywania Prawa, zdecydowali, żeby nie nakładać na nich jarzma Prawa, którego oni jako Żydzi nie byli w stanie zachować, a sprzeciwiając się niektórym nauczycielom, twierdzącym o poganach, że „trzeba ich obrzezać i nakazać, żeby zachowywali Prawo Mojżesza”, Jakub zauważył, że Prawo Mojżesza, do którego się odwoływali, było czytane w synagogach co szabat, a wiemy, że w ten sposób odczytywano również Dziesięć Przykazań (zob. Dzieje Ap. 15:9-11,24,28-29 i 19-21).

Nowe Przymierze a Przymierze Prawa

W innych miejscach apostoł wielokrotnie odnosi się do Prawa, o którym pisał, że przeminęło, jako do Przymierza, które Bóg zawarł z Izraelem przez Mojżesza. Wskazuje na fakt, że Chrystus jest pośrednikiem Nowego Przymierza, pod każdym względem bardziej sprzyjającego potrzebom grzeszników. Wykazuje, że przez cały czas Bóg, mówiąc do proroków o nadchodzącym Nowym Przymierzu, wskazywał na swój zamiar zastąpienia Przymierza Prawa, które okazało się przymierzem skazującym ich wszystkich na śmierć i było jakby „przymierzem śmierci”, jako że ze względu na wpływ słabości ciała nie byli w stanie wypełnić jego sprawiedliwych wymagań, jakimś innym przymierzem, korzystniejszym dla nich. Dowodzi też, że Nowe Przymierze jest teraz w mocy, zapieczętowane krwią, czyli śmiercią Chrystusa – jako „krwią nowego przymierza” [Mat. 26:28]. Jego logiczne rozumowanie jest takie, że kiedy Nowe Przymierze weszło w życie, poprzednie lub stare przymierze musiało z konieczności wygasnąć – musiało zniknąć całkowicie (Hebr. 8:6-9-13). Nie mamy też wątpliwości, co było tym przymierzem, które miało przeminąć: było nim przymierze zawarte z ich ojcami w dniu, w którym Bóg ujął ich za rękę, aby wyprowadzić ich z ziemi egipskiej (Hebr. 8:9). Przymierze to stanowiły nie tylko obrzędy, ponieważ wyraźnie mówi nam, że obrzędy (ceremonie) zostały dodane do niego jako mu towarzyszące, mówiąc: „Wprawdzie i [także] pierwsze [poprzednie] przymierze miało przepisy o służbie Bożej”. Potem następuje opis obrazowego Przybytku, jego wyposażenia i ofiar (Hebr. 9:1-20). Obrzędy te towarzyszyły Przymierzu Prawa, ale to, że obrzędy i ceremonie same nie stanowiły przymierza, jest jasne i wykazane ponad wszelką wątpliwość przez stwierdzenie Mojżesza w 5 Mojż. 5:1-21, gdzie wymienia on Dziesięć Przykazań (i nie odnosi się do zarządzeń, które im towarzyszyły), oświadczając, że jest to przymierze zawarte z nimi na Górze Horeb.

Paweł dalej odnosi się do tego przymierza, które już przeminęło, jako do „posługiwania śmierci, wyrytego literami na kamieniach”, które Mojżesz przekazał ludowi (2 Kor. 3:7-12). W ten sposób dowodzi, że Dziesięć Przykazań zapisanych na kamieniach było przymierzem, które służyło śmierci i które przeminęło, ustępując miejsca Nowemu Przymierzu. Dalsza argumentacja Pawła jest z tym zgodna i potwierdzająca. Dowodzi on, że jeśli Bóg wprowadził tamto przymierze z taką wystawnością i chwałą, to wprowadzeniu Nowego Przymierza będzie towarzyszyła chwała daleko przewyższająca jego symboliczne wyobrażenie. Twarz Mojżesza jaśniała chwałą. Czyż Chrystus, którego Jezus jest Głową, a Kościół Ciałem, nie będzie wtedy bardziej chwalebny? A jeśli figuralne wyobrażenie musiało zostać zasłonięte przed wzrokiem Izraela, to z pewnością będzie to także dotyczyć chwały daleko je przewyższającej, która będzie musiała także zostać zasłonięta, kiedy pozaobrazowe Nowe Przymierze będzie proklamowane przed światem przez wielkiego pozaobrazowego Mojżesza – Chrystusa.

Ale Paweł twierdzi, że my (Ciało Chrystusowe) jeszcze przed osiągnięciem tej chwały jesteśmy już upoważnionymi sługami tego Nowego Przymierza dla każdego, kto ma teraz uszy do słuchania. W rzeczywistości nie możemy ani głosić innym, ani też sami próbować dotrzymywać samej litery tego doskonałego Nowego Przymierza, bo w obecnym stanie niedoskonałości nie jest to możliwe. Możemy jednak jak najbardziej dostosować się do jego ducha. Bo jego litera potępiłaby nas, ale jego duch jest osiągalny przez Chrystusa. Gdy zaś nastanie to, co jest doskonałe, rzeczy, które teraz możemy wypełnić tylko w duchu i zamiarze, wtedy wypełnimy radośnie w samej jego literze (2 Kor. 3:7-12,5-6).

Wracając do czwartego przykazania, stwierdzamy, że chociaż – podobnie jak wszystkie inne przykazania – nigdy nie było dane poganom, lecz tylko Żydom, to jednak jako należące do Starego Przymierza nie jest prawomocne nawet dla Żydów. I chociaż nie byłoby niczego złego w przestrzeganiu przez nas dowolnego dnia w tygodniu lub kilku z nich jako dni służby Bożej i szczególnych rozważań Jego Słowa, to jednak, gdyby ktoś obchodził jakiś dzień, aby wypełnić tę część Prawa Mojżeszowego, czyli w zamiarze zasłużenia sobie w ten sposób na łaskę Bożą i nagrodę życia, ignorowałby Chrystusa i Nowe Przymierze, zapieczętowane Jego krwią. To samo dotyczy pozostałych dziewięciu przykazań. Przestrzeganie ich w takim sensie, jak czynili to Żydzi, mając nadzieję na życie wieczne, skończyłoby się niepowodzeniem, tak samo jak w przypadku Żydów, doprowadzając do stopniowego poznania prawdy, że „z uczynków prawa nie będzie usprawiedliwione żadne ciało” [Rzym. 3:20] i że żadna upadła istota nie może zachować tego Prawa. Pokładanie ufności w Prawie oznaczałoby ufanie uczynkom, co czyniłoby usprawiedliwienie bezużytecznym. Wiara w Chrystusa jako wykonawcę Prawa i Tego, który usprawiedliwia pod Nowym Przymierzem każdego, kto wierzy, jest jedyną podstawą naszego przyjęcia przez Boga.

Mówiąc o tendencji powrotu do Zakonu, Paweł stwierdza do Galacjan: (Gal. 4:9-11) „Boję się o was, czy przypadkiem na próżno nie trudziłem się nad wami” [czy moja nauka o Nowym Przymierzu nie stała się dla was bezużyteczna]. „Ale teraz, gdy poznaliście Boga, a raczej gdy zostaliście przez Boga poznani [jako synowie], jakże możecie ponownie wracać do słabych i nędznych żywiołów [świata przyszłości], którym ponownie chcecie służyć?”, choć teraz są bezsilne, aby wam pomóc? Dlaczego pragniecie znów znaleźć się w niewoli? Wasze przestrzeganie dni, miesięcy, czasów i lat wskazuje, że nie zdajecie sobie sprawy z wolności od tego starego przymierza.

W Liście do Kolosan wzywa również czytelników, aby cenili i strzegli swojej wolności w Chrystusie. Napomina, że skoro Chrystus zniósł pierwotnie spisane dogmaty (Prawa), przybijając je do swego krzyża, nie powinni pozwolić nikomu osądzać ich w sprawie jedzenia lub picia, święta lub nowiu księżyca czy szabatów, będących jedynie cieniami rzeczywistości, która teraz nastaje dzięki Chrystusowi (Kol. 2:14-17).

Rozważanie dla słabego brata

W Liście do Rzym. 14:1-13 apostoł ukazuje tę kwestię w innym świetle – powinniśmy pamiętać, że nie wszyscy jesteśmy jednakowo silni w wierze. Niektórzy słabi w wierze mogą przyjąć do wiadomości, że Chrystus jest naszym Odkupicielem, ale nie są jeszcze w stanie pojąć wolności, jaką mamy w Chrystusie. Jeden bowiem uświadamia sobie swoją swobodę jedzenia wszystkiego, co lubi, podczas gdy inny, słaby (zniewolony), je tylko warzywa, aby nie pogwałcić jakiegoś prawa, któremu według niego podlega. Każdy powinien nauczyć się szanować pełną wolność sumienia innego człowieka. Silniejszy nie powinien gardzić słabszym ani słabszy nie powinien sam osądzać innych. Powinno nam wystarczać to, że wiemy, iż Bóg akceptuje nawet najsłabszych. Dotyczy to także przestrzegania dni. Jeden człowiek ceni któryś dzień bardziej niż pozostałe, inny zaś nie wyróżnia żadnego. Niech każdy w pełni realizuje przekonanie własnego umysłu.

Apostoł nie naucza tutaj, jak wielu sądzi na podstawie powszechnego tłumaczenia, że każdy może wyrobić sobie jakieś zdanie i trzymać się go, niezależnie od tego, czy jest ono słuszne, czy nie. Nie uczy też, że każde z nich jest tak samo słuszne jak inne. Wręcz przeciwnie, zachęca do wzrastania do pełnej wolności Chrystusa, doradza jednak cierpliwość i rozwagę ze strony silniejszego na rzecz słabszego. Wyraża aprobatę dla silniejszych i wyraźnie stwierdza, że brat, który sądzi, iż jest zniewolony w odniesieniu do mięsa, dni szabatu, dni postu itp., jest słabym bratem. Nalega jednak, żeby – jeśli taki słaby brat przestrzega swojego zniewolenia nie w sensie próby przestrzegania Prawa i usprawiedliwiania się przed Bogiem, przy jednoczesnym lekceważeniu odkupieńczej ofiary Chrystusa, ale dlatego, że wydaje mu się, jakoby nasz Pan, Odkupiciel, chciał, żeby był związany takimi obrzędami – aby silniejszy nie dręczył ani nie lekceważył jego słabości sumienia, ale raczej przyjął go w pełni jako brata, ufając, że dyscyplina, doświadczenie i wzrost w łasce i wiedzy stopniowo doprowadzą go do wolności, którą inni osiągają szybciej.

Gdyby bowiem silniejsi bracia, w swojej zatwardziałości i wykorzystując swe wpływy, zmuszali słabszych do korzystania z wolności, z której nie zdawali sobie sprawy, to przyczynialiby się do ich grzechu, gdyż każde pogwałcenie sumienia jest grzechem. Tak więc słabszym braciom musi się pozwolić na korzystanie z wolności własnego sumienia, a przy tym powinni być oni nadal uznawani za braci. Tylko prawda może ich stopniowo wychowywać. W ten sposób „ciało” może być pełne miłości i jedności, gdy wszyscy urzeczywistniają przekonania własnego umysłu i zrozumienia woli Pana, a jednocześnie każdy stara się wzrastać w łasce i poznaniu swej słabości „dziecinnego wieku” i rozwoju na miarę siły dorosłości tak szybko, jak to tylko możliwe, rozwijając się dzięki duchowemu pożywieniu Słowa Bożego (Hebr. 5:13-14).

Apostoł ponownie odnosi się szczegółowo do zagadnienia przestrzegania dni jako oznaki słabości, dziecinnego myślenia oraz braku rozwoju. Pisze on: „Zachowujecie dni i miesiące, pory i lata. Boję się o was, czy przypadkiem na próżno nie trudziłem się nad wami” (Gal. 4:10-11). Rozpoznał w tych słabościach do rzeczy nakazanych przez Prawo dowód, że nie osiągali oni wolności synów Bożych, ale cofali się do stanu sług, w najlepszym razie (zob. też wersety 6-9 i 19-31). Bał się nawet, że ta słabość i brak uświadomienia sobie wolności synostwa, i takie podporządkowanie się Prawu może doprowadzić do odrzucenia przez nich prawdziwej ewangelii, według której Chrystus dał samego siebie za nasze grzechy, oraz do przyjęcia jako ewangelii czegoś, co nie byłoby wcale dobrą nowiną – że Chrystus ich zbawi, jeśli zachowają Prawo (Gal. 1:4-8 i 5:2).

W Liście do Kol. 2:14-17 apostoł ogłasza tę samą prawdę o wolności wszystkich, którzy są w Chrystusie, w odniesieniu do Prawa, a zwłaszcza w sprawie obchodzenia świąt, nowiów i szabatów. Oświadcza on wyraźnie (Kol. 2:13), że ci wierzący, którzy byli poganami, zostali całkowicie i bezwarunkowo ułaskawieni od wszelkiego potępienia, podczas gdy dla tych, którzy byli Żydami, jak mówi w Kol. 2:14, Chrystus wymazał spisane Prawo, które było przeciwko nam (Żydom), usuwając je z naszej drogi, przybijając do swojego krzyża. Uwolniwszy się od pierwotnego prawa i jego autorytetów, wszelkich niejasności, uczynił z nich publiczną ilustrację, poprzez okazywanie im posłuszeństwa, triumfując nad nimi przez posłuszeństwo aż do śmierci, nawet do śmierci krzyżowej. „Dlatego”, wyjaśnia apostoł, ponieważ nasz Pan uwolnił zarówno was, pogan, jak i nas, Żydów, przez to, że sam wszystko wypełnił, „niech więc nikt was nie osądza z powodu jedzenia lub picia, co do święta, nowiu księżyca lub szabatów. Są to cienie rzeczy przyszłych, ciało zaś jest Chrystusa” (Kol. 2:16-17).

Szabaty Prawa Mojżeszowego były cieniami czegoś bardzo cennego dla tych, którzy są w Chrystusie – zarówno dzień szabatu, jak i rok szabatowy, który, jak to już wykazaliśmy, prowadzi do wielkiej kulminacji roku jubileuszowego, co wyobraża czy też zapowiada tysiącletnie Królestwo, czasy restytucji wszystkich rzeczy. Dzień szabatu w Prawie był jedynie i tylko dniem odpoczynku od pracy, jako „cień” zapowiadał jednak odpoczynek od własnych uczynków, od wszelkiego rodzaju prób samousprawiedliwienia się przez własne niedoskonałe uczynki wśród tych wszystkich, którzy akceptują skończone i doskonałe dzieło Chrystusa jako ich Odkupiciela.

Żydzi, a także poganie, którzy szukali wspólnoty i społeczności z Bogiem, nieustannie starali się zrobić coś, co stanowiłoby zadośćuczynienie za ich grzechy i udostępniło im społeczność i harmonię z Bogiem. Co bardziej gorliwi byli „spracowani i obciążeni”, i prawie zniechęceni swoją porażką. Do takich właśnie zwrócił się nasz Pan, mówiąc do nich: Przyjdźcie do mnie, a ja wam dam odpoczynek (Mat. 11:28). On zdejmuje ciężar grzechu i potępienia z każdego Żyda, który żył pod spisanym Prawem i z każdego poganina znajdującego się pod pierwotnym potępieniem Adamowym i daje wszystkim, którzy przychodzą do Niego z wiarą, prawdziwy odpoczynek w pełnym przekonaniu, że On „zapłacił to wszystko”, zarówno za Żydów, jak i za pogan – za wszystkich.

Czy osiągnąłeś ten stan odpoczynku wiary w Chrystusie, nie pod żadnym innym jarzmem, jak tylko pod Jego jarzmem miłości, które dla wszystkich w Nim jest łatwe, lekkie i przyjemne? Jeśli tak, to masz taki ODPOCZYNEK, jakiego szabat Izraela był tylko cieniem lub tymczasową postacią, o tyle gorszą od rzeczywistości, o ile ich Pascha była gorsza od naszej Paschy, a ich ofiary od naszych ofiar, ich ołtarz i świecznik, stół na chleby pokładne od naszych. Rzeczywistość we wszystkich tych elementach jest tysiąc razy wspanialsza niż ich cienie.

Apostoł wyjaśnia to w Hebr. 4:1-11. Wykazuje tam, że nasz obecny ODPOCZYNEK wiary w Chrystusa jest zaledwie przedsmakiem nadchodzącego doskonałego odpoczynku (dosłownie szabatu), kiedy staniemy się w pełni podobni do Niego i będziemy z Nim tam, gdzie On jest. Wersety 3 i 10 mówią o odpoczynku, do którego już wkroczyli wierzący, zaś werset 12 wskazuje na przyszły odpoczynek. Dzień szabatu, który można było obchodzić w dowolnym miejscu, wyobrażał nasz obecny odpoczynek umysłu, którym możemy się cieszyć już teraz, podczas gdy lata szabatowe i jubileusz, które mogły być obchodzone tylko w ich własnym kraju, przedstawiały odpoczynek, który pozostaje dla nas, gdy wejdziemy w nasze obiecane niebiańskie dziedzictwo. Tutaj również dowiadujemy się, jak odpoczął Bóg. Nie był zmęczony pracą i nie odpoczywał w sensie regeneracji sił.

Szabat więc, jaki był nakazany przez Boga Żydom, musiał być bardzo różny od szabatu zachowanego przez Boga, jednak jak zasugerowane zostało w przykazaniu, występowało pewne podobieństwo między ich odpoczynkiem a Bożym odpoczynkiem. Apostoł wykazuje, że podobieństwo nie istniało między nim a cieniem szabatu przestrzeganego przez Izrael, ale między Bożym odpoczynkiem a naszym prawdziwym odpoczynkiem wiary: „Kto bowiem wszedł do jego odpoczynku, ON także odpoczął od swoich czynów, tak jak Bóg od swoich” (Hebr. 4:10).

Jakie zatem podobieństwo można dostrzec między naszym odpoczynkiem wiary w Chrystusa a odpoczynkiem Boga? Prawdziwi Hebrajczycy pod Prawem pracowali, trudzili się bezustannie, aby wykonywać dobre uczynki, miłe Bogu i byli ciężko obciążeni poczuciem, że nie znajdują akceptacji u Boga. Poganie również się trudzili, aby wydobyć się z bagna grzechu i niedoskonałości, ale nieskutecznie. Teraz zaś zarówno Hebrajczycy, jak i poganie znajdują odpoczynek, gdy znajdują Chrystusa. A przecież obiecuje On i dokona dla obu tych społeczności więcej, niż mogliby się spodziewać. Tak więc każdy z nas rezygnuje z własnych uczynków i powierza swoje zbawienie do przyszłego życia Chrystusowi, a obecnie jako odpoczywający, zbawieni, pracujemy nie po to, aby zbawić siebie, ale aby służyć naszemu Panu. Oznacza to, że ci, którzy wierzą i przyjmują Chrystusa jako swego Odkupiciela, w ten sposób „porzucają własne uczynki” i odpoczywają, pokładając ufność w Nim.

Podobieństwo między naszym a Bożym odpoczynkiem jest wyraźne. Szósta epoka, czyli szósty „dzień” stworzenia, zakończył się stworzeniem człowieka i wtedy ustało bezpośrednie działanie Boga. Przez sześć tysięcy lat i następnych tysiąc (Tysiąclecie), które nadejdą (w sumie przez siedem tysięcy lat), Stwórca Bóg zaprzestał pracy (odpoczął) i pozwolił ludzkości w wymierny sposób obrać własny kierunek życia w grzechu i poniżeniu, odkładając całe wielkie dzieło restytucji i doskonalenia, które ma być wykonane przez Chrystusa, na czas tysiąca lat Jego panowania. Tak jak powiedział nasz Pan: „Mój Ojciec działa aż dotąd i ja [teraz] działam” (Jan 5:17). Ojciec osądził lub wypróbował rodzaj ludzki w Edenie w jego przedstawicielu Adamie, a następnie skazał wszystkich na potępienie, powierzając całe dzieło restytucji Chrystusowi. Dlatego teraz „Ojciec nikogo nie sądzi, lecz cały sąd dał Synowi” (Jan 5:22).

Pod koniec tego siódmego dnia stworzenia (epoki lub dnia o długości siedmiu tysięcy lat), podczas którego Ojciec odpoczywa, Chrystus odkupiwszy cały rodzaj ludzki i przywróciwszy do doskonałości wszystkich, którzy okazali się godni nazywania się synami Bożymi, uczyni świat nienagannym i bez zarzutu, nieposiadającym już niczego do naprawienia, doskonałym przed Ojcem (1 Kor. 15:24-28 i Mat. 25:34). Widzimy więc, że teraz odpoczywamy tak, jak odpoczął Bóg. Bóg odpoczął, ponieważ w Jego planie wszystko było w pełni urządzone, tak całkowicie, że można było powiedzieć, że „jego dzieła były dokonane od założenia świata” (Hebr. 4:3). Tak więc wchodząc do harmonii z Bogiem przez Chrystusa, możemy widzieć Boży plan jako skończony, chociaż jego dokończenie będzie wymagało kolejnego tysiąca lat, i odpoczywamy, pewni jego ostatecznego chwalebnego wyniku – jak Bóg.

Zion's Watch Tower, wrzesień 1887, R-0970
Straż 1/2022

Do góry