R-0997

Nie grzeszne podobieństwo

„Co bowiem było niemożliwe dla prawa, w czym było ono słabe z powodu ciała, Bóg, posławszy swego Syna w podobieństwie grzesznego ciała i z powodu grzechu, potępił grzech w ciele” – Rzym. 8:3.

Zwrócimy najpierw pokrótce uwagę na pewne niekonsekwencje w tym fragmencie, według tego, jak jest on oddany w powszechnie stosowanym przekładzie – „w podobieństwie grzesznego ciała”. Patrząc jednostronnie, można by dojść do wniosku, że termin „grzeszne ciało” sugerowałby, jakoby Stwórca uczynił ludzi grzesznymi z natury, że takimi zostali stworzeni. Tymczasem Pismo Święte wszędzie potwierdza myśl, że natura człowieka była na początku dobra i że tylko znalazł się on później pod władzą czy też panowaniem grzechu. Kiedy jednak człowiek zostanie uwolniony od grzechu i śmierci – przywrócony do pierwotnej doskonałości – znów będzie „bardzo dobry”, jak powiedziano na początku.

Nawet gdybyśmy jednak przyznali, że ten fragment odnosi się do ciała ludzkości, które popadło w stan grzechu, oraz przypuścili na potrzeby argumentacji, że takie jest jego znaczenie (czego naprawdę nie możemy przyznać), to i tak nie udowadniałoby to tego, czego chcieliby dowieść zwolennicy braku okupu. Przybranie przez naszego Pana podobieństwa do ciała, które stało się grzeszne, nadal pozostawiałoby otwartą kwestię, czy chodziło o podobieństwo przed tym, jak stało się ono grzeszne, czy też podobieństwo po tym, jak stało się grzeszne. Z pewnością nikt nie zaprzeczy, że dzisiejsze podobieństwo rodzaju ludzkiego jest podobieństwem ludzkim, ani nie będzie twierdził, że Adam miał takie samo – ludzkie podobieństwo. Gdyby zdeprawowana rasa chciała dzisiaj pokazać swój wzór, to wybrana byłaby w tym celu najwspanialsza, najmniej zdeprawowana i najmniej zdegradowana osoba, by stanowiła próbkę ludzkiej natury, próbkę natury, jaką mają grzesznicy. Jeśli zaś wybrano by najlepszą żyjącą istotę na reprezentanta naszej rasy, to dlaczego ludzkość (obecnie grzeszna) nie miałaby spojrzeć wstecz na swojego pierwszego rodzica, Adama, który przed zgrzeszeniem był doskonały, i nie stwierdzić, że to jego wyobrażenie jest jej prawdziwym podobieństwem, które od tamtego czasu zostało jednak splamione grzechem i śmiercią? Myśląc o prawdziwej istocie natury ludzkiej, do której przynależą grzesznicy, powinniśmy odwoływać się do podobieństwa właściwie reprezentującego naszą naturę, bez względu na to, jak wielu – czy wręcz cała ludzkość – uległo całkowitej degradacji i znacznie oddaliło się od pierwotnego wzoru. W ten sposób nasz Pan został stworzony na podobieństwo natury grzesznego ciała – natury, z której pochodzi grzeszna rasa – natury ludzkiej. Przyjął tę naturę w sposób doskonały, choć w grzesznikach została ona skażona, stała się niedoskonała i grzeszna.

Ci, którzy twierdzą, że nasz Pan był tylko podobny do ludzi po tym, jak już popadli w grzech, [a nie taki sam] i że odróżniał się właśnie od ich niedoskonałości, powinni wziąć pod uwagę, że forma i ciało Adama nie uległy aż tak wielkiej zmianie w momencie okazania nieposłuszeństwa, żeby natychmiast zanikło w nim pierwotne podobieństwo, jakie posiadał przed grzechem. Dlatego też, kiedy pierwszy Adam stał się grzesznikiem przez nieposłuszeństwo, a zanim jeszcze ogłoszono na niego wyrok i zanim w najmniejszym stopniu zaczął być niedoskonały, był przykładem ciała pod kontrolą wielkiego wroga, grzechu, które było doskonałym ciałem i najlepszym przykładem ludzkości – takim, którego podobieństwo przyjął nasz Pan. W rzeczywistości był to jedyny wzorzec i prawdziwe wyobrażenie człowieczeństwa.

Zwróćmy jeszcze uwagę na inny absurd, do którego prowadziłaby ta fałszywa teoria. Chociaż ciało lub natura są jednością i mają jeden standard doskonałości lub jedno podobieństwo, stopień ich grzeszności może być różny. Niektórzy ludzie są bardziej zdegradowani i zdeprawowani przez grzech niż inni. Niech teraz ci, którzy chcą, aby ten fragment odczytywać tak, że nasz Pan został stworzony na grzeszne podobieństwo ciała, powiedzą nam, proszę, jak bardzo był grzeszny, jak niedoskonały, skoro patrząc na grzeszne podobieństwo ciała ludzkości, dostrzegamy tak nieskończoną różnorodność gradacji?

Choć wielu wydaje się być odważnych w tym temacie, niewielu prawdopodobnie ośmieliłoby się powiedzieć, że nasz Odkupiciel był jak najbardziej grzeszny, jak najbardziej upodlony i zdegradowany umysłem i ciałem; a jednak musieliby to stwierdzić, w przeciwnym razie ich teoria by upadła. Każda bowiem argumentacja i teoria, które twierdziłyby, że nasz Pan był w ogóle grzesznikiem, wymagałyby, aby był tak zdeprawowany i zdegradowany, jak najbardziej splamiony grzechem człowiek. Odrzucając bowiem Jego dzieło okupu, a tym samym ignorując konieczność bycia tak bezgrzesznym, jak ten, którego stał się zastępcą, przed wkroczeniem grzechu oraz ignorując fakt, że jest On wzorem i przykładem nie dla grzeszników, ale usprawiedliwionych wierzących i że nie był podobny do grzeszników, ale „podobny do swoich braci”, gdy był kuszony – ignorując to wszystko, muszą – naszym zdaniem – utrzymywać jednocześnie, że nasz Pan miał doświadczenie podobne do doświadczenia każdego upadłego nędznika w każdym szczególe i że jedynym zadaniem, jakie tutaj wykonał, było zdobycie tego rodzaju doświadczenia. Stąd, jak to wykazano w numerach lipcowym i sierpniowym Zion's Watch Tower [1887, R-951, R-959 do R-963], są oni zmuszeni twierdzić, że nasz Pan przeszedł przez te wszystkie zdeprawowane uczucia i myśli każdego libertyna, pijaka, złodzieja i bandyty, w przeciwnym razie ich teoria upada. Jak niedorzeczny, absurdalny i niemal bluźnierczy jest taki pogląd.

Jakże niekonsekwentne i nierozumne jest także twierdzenie, że ten, który „nie znał grzechu” i który jeszcze przed namaszczeniem, od najmłodszych lat, nie wykazywał żadnych oznak zła i który cudownie się urodził, aby być oddzielonym od plemienia grzeszników, oraz był określany przed Jego narodzinami jako „to, co święte” (Łuk. 1:35) – aby miał najgorsze i najbardziej zdeprawowane usposobienie ze wszystkich członków rodzaju ludzkiego, jacy kiedykolwiek urodzili się na świecie.

Jeśli nasz Pan nie popełnił grzechu, to z pewnością brakowało Mu tego grzesznego podobieństwa, które jest wspólne dla grzeszników, ale mógł być bez grzechu i mieć w swej doskonałości to ludzkie podobieństwo lub naturę, które dzielą wszyscy grzesznicy, chociaż w stanie zdegradowanym. Czy można powiedzieć, że jest jak grzesznicy, którzy nigdy nie zgrzeszyli? Nie, nasz Pan był niepodobny do grzeszników w odniesieniu do grzechu, niedoskonałości itd., ale podobny do nich w sensie posiadania tej samej natury (ciała) w jej doskonałej wersji, podczas gdy u nich za sprawą grzechu jest ona obarczona niedoskonałością w różnym stopniu.

W poniższym artykule wykażemy, że wszelkie znaczenia tego błędnie przetłumaczonego tekstu, jakie rzekomo miałyby wspierać ideę niedoskonałości naszego Pana jako grzesznika, znikają, gdy tylko zostanie on właściwie przetłumaczony.

„W podobieństwie grzesznego ciała”

- Rzym. 8:3

Z żalem zauważamy, że powyższy tekst w obecnej formie jest korzystny dla „poglądów bezokupowych” i jest używany do udowodnienia, że nasz Pan, kiedy stał się człowiekiem, miał ciało pełne grzesznej słabości i niedoskonałości lub – jak oni to określają – takie jak grzeszna, upadła, zdeprawowana ludzkość. Odpowiada to dokładnie ideom teoretyków wykluczających okup; bo gdyby Jezus był niedoskonały, nie mógłby być okupem ani równoważną ceną za pierwszego doskonałego człowieka, który zgrzeszył i został potępiony, a my w nim. Ale ci, którzy twierdzą, że nasz Pan był niedoskonały, tj. miał grzeszne ciało, przeoczają fakt, że gdyby ich twierdzenie było prawdziwe, nasz Pan nie mógłby zachować Prawa, pod którym się narodził i przez które okazał się doskonały i godny wysokiego wyniesienia do boskiej natury. Wydają się też zapominać, że Prawo wyznaczało pełną miarę możliwości doskonałego człowieka i że gdyby nasz Pan był w najmniejszym stopniu niedoskonały, nie mógłby go zachować, nie mógłby być usprawiedliwiony do życia pod nim i przez nie. Dlatego jeśli nasz Pan miał grzeszne ciało, Jego przyjście na świat było bezużyteczne, gdyż w takich okolicznościach nie mógłby ani dać doskonałego przykładu, ani odkupić potępionych grzeszników.

Zwolennicy teorii nie uwzględniającej konieczności okupu stwierdziliby prawdopowobnie, że nie musiał On być wolny od grzechu ani też dawać okupu (odpowiedniej ceny) za pierwszego doskonałego człowieka, który zgrzeszył. Nie mogą jednak zaprzeczyć, że był doskonałym wzorem. Gdy zapytamy ich, w jaki sposób istota w grzesznym ciele może w pełni przestrzegać doskonałego prawa Bożego i dawać przykład innym, być może odpowiedzą: Ach, otrzymał Boską pomoc, miał w sobie ducha świętego, który mu pomagał i uzdalniał go do przezwyciężenia grzesznego ciała.

Odpowiadamy, że to odbierałoby wszelki zaszczyt i godność naszemu Panu jako zwycięzcy. Jeśli Jego ciało byłoby grzeszne i usposobione do grzechu jak ciała innych ludzi, a On zwyciężył świat jedynie dzięki pomocy z zewnątrz, to nie miałby żadnego zaszczytu, a sprawiedliwość sugerowałaby, że nie powinien był być wysoko wywyższony i szanowany ponad aniołów za to, co nie On sam uczynił, skoro zostało to w Nim dokonane jedynie dzięki zniewalającej mocy Boga. Co więcej, jeśli ta teoria byłaby prawdziwa, nie widzielibyśmy ani zasługi ze strony naszego Pana Jezusa, aby została nagrodzona, ani żadnej konieczności Jego przyjścia na świat. Bo z pewnością, jeśli Bóg wziąłby po prostu w posiadanie grzeszne ciało i wypracował rezultaty całkowicie odmienne od tego, do czego zdolne było samo grzeszne ciało, nie byłoby potrzeby specjalnego sprowadzania tego grzesznego ciała na świat, gdzie było już zbyt wiele ciał tego rodzaju. W związku z tym Bóg, znany ze swej ekonomii działania, użyłby jakiegoś innego grzesznego ciała jako wzorca i przykładu i na nim okazałby swoje dzieło. Rzeczywiście, gdyby taki był cel i plan Boga, nie moglibyśmy kwestionować, że przykład człowieka, który żył przez jakiś czas w grzechu i w ten sposób udowodnił, że miał grzeszne ciało, byłby o wiele potężniejszy jako ilustracja tego, jak Bóg mógł zmienić i zmusić człowieka do wykonywania Jego woli. Tak więc, jeśli jakieś inne grzeszne ciało mogło postąpić równie dobrze lub lepiej, to po co w ogóle byłoby konieczne przyjście naszego Pana w ciele?

Chociaż nie twierdzimy, że Bóg nie mógłby nikogo do tego zmusić, ale że po prostu nie zmusza i nigdy do tego nie zmusił – i kwestionujemy dowód przeciwny – to jednak pytamy, po co boska moc, przymuszająca grzeszne ciało do harmonii z Bożą wolą, miałaby zamieszkiwać w celu dania przykładu, czy to w naszym Panu Jezusie, czy w jakimkolwiek innym człowieku? Dlaczego raczej nie można było użyć tej świętej mocy w celu przymuszenia WSZELKIEGO grzesznego ciała naraz?

Dalsze badanie błędów tego rozumowania wydaje nam się zbyteczne.

Przechodzimy teraz do wykazania, iż przeciwnicy doktryny biblijnej, że nasz Pan, który był święty i wolny od grzechu i oddzielony od grzeszników, dał swoje święte, doskonałe człowieczeństwo jako ofiarny okup (odpowiednią cenę) za doskonałego Adama (którego grzech dotyczy jego rasy), mylą się, gdy używają rozważanego wyrażenia: „w podobieństwie grzesznego ciała” na poparcie swojej teorii.

Dziwimy się, że ci, których znajomość języka greckiego powinna uchronić przed popadnięciem w taki błąd, nie popatrzyli bardziej uważnie i krytycznie na ten fragment. Przyczyną tego błędu jest niezauważenie faktu, że apostoł w całym tym dyskursie traktuje grzech jako osobowość (co wykazaliśmy obszernie w artykule „Zniszczenie ciała grzechu” w Zion's Watch Tower z maja 1887, R-929 [zob. art. na str. 25]), ale to nie może usprawiedliwiać krytycznych badaczy tekstu greckiego, który jest jak najbardziej jasny.

Greckie słowo przetłumaczone tutaj jako grzeszne to hamartia. Występuje 174 razy w Nowym Testamencie, ale tylko ten jeden raz jest niewłaściwie przetłumaczone na nasz angielski przymiotnik grzeszne. Greckie słowo hamartia powinno być zawsze tłumaczone jako rzeczownik GRZECH, a nie jako przymiotnik GRZESZNY; i jest tak traktowane przez tłumaczy w każdym z jego 174 wystąpień, z wyjątkiem tego jednego tekstu.

Język grecki ma inne słowo, które odpowiada naszemu przymiotnikowi „grzeszny”, a mianowicie hamartolos i każde inne wystąpienie słowa grzeszny w Nowym Testamencie, z wyjątkiem wspomnianego powyżej (Rzym. 8:3), które jest błędnym tłumaczeniem, pochodzi od słowa hamartolos.

Przykłady słowa hamartolos właściwie przetłumaczonego na przymiotnik grzeszny można zobaczyć w: Mar. 8:38, Łuk. 5:8, 24:7 i Rzym. 7:13. Ostatni przykład pokazuje niezbicie, że apostoł wiedział, o co chodzi, używając tych dwóch słów i nie używał jednego zamiast drugiego. Należy też zauważyć, że w jednym wersecie używa on hamartia trzy razy jako rzeczownika GRZECH, a hamartolos raz jako przymiotnika GRZESZNY. Cytujemy: „Grzech [hamartia], aby okazał się grzechem [hamartia], sprowadził na mnie śmierć przez to, co dobre, żeby grzech [hamartia] stał się niezmiernie grzesznym [hamartolos] przez przykazanie” (Rzym. 7:13). Z pewnością ta ilustracja wyjaśnia to zagadnienie nawet temu, kto posługuje się tylko językiem angielskim, i powinna przekonać wszystkich, że tłumaczenie słowa hamartia przez przymiotnik „grzeszny” w Rzym. 8:3 jest całkowicie błędne i niewybaczalne. Powinno ono tam być, tak jak gdzie indziej, przetłumaczone na rzeczownik grzech.

Tak więc, chociaż tłumacze popełnili poważny błąd w tym przypadku i dostarczyli jedynej (pozornej) podpory dla teorii, że Chrystus był grzesznikiem, Bóg należycie zapewnia niezbędną pomoc, aby żaden członek prawdziwego „ciała” nie musiał się potykać. Czyni to poprzez wyraźne pokazanie błędu tłumaczy, jak wykazane to zostało powyżej. Pan obiecuje, że nikt nie będzie kuszony ponad to, co jest w stanie znieść, i że gdyby próba wiary była dla nas zbyt ciężka, zapewniłby drogę ucieczki. A ci, którzy błędnie przedstawili ten tekst, niewątpliwie mają odpowiedzialność przed Bogiem, prawdą i każdym, kogo doprowadzili do nieprawidłowego zrozumienia odnośnego tekstu.

Jednak niektórzy niezaznajomieni z zasadami gramatyki mogą nie dostrzec w powyższym tekście znaczenia zmiany z grzesznego na grzech. Dla takich zmieniona frazeologia może niewiele znaczyć, a stwierdzenie „w podobieństwie ciała grzechu” mogą postrzegać jako właściwe tłumaczenie* [* Zob. Diaglott, który wszyscy nasi czytelnicy z pewnością powinni mieć do krytycznego studiowania Słowa. Zob. też przypisy w wersji poprawionej. – przyp. aut.] i utożsamiać z wyrażeniem „w podobieństwie grzesznego ciała”. Pomóżmy im więc rozróżnić te dwa określenia. Powszechne i błędne tłumaczenie „grzeszne ciało” sugeruje, że ludzka natura [ciało] jest grzeszną naturą, co nie jest prawdą, bo natura ludzka [ciało], jaką stworzył Bóg, była doskonała i została ogłoszona przez Stwórcę jako „bardzo dobra”, i nad nią grzech nie miał kontroli. Ludzka natura [ciało] znalazła się pod wpływem, kontrolą lub panowaniem grzechu, który Paweł w tym i trzech poprzednich rozdziałach uosabia jako tyrana, rządzącego i panującego we wszelkim ciele. Mówi o prawie tego tyrana grzechu i niewoli, w której on (tyran grzech) trzyma teraz wszelkie ciało jako niewolników; mówi o tym, jak my, którzy byliśmy niegdyś niewolnikami tego wielkiego tyrana, zostaliśmy uwolnieni spod jego kontroli i poszanowania jego prawa, kary itp., i zaciągnęliśmy się jako niewolnicy lub słudzy u Syna Bożego, naszego Odkupiciela i nowego Wodza i teraz dobrowolnie podlegamy Jego prawu i zobowiązaliśmy się walczyć, a nawet oddać życie w tym konflikcie, przeciwko temu, który nas zniewalał, przeciwko naszemu byłemu tyranowi, grzechowi. W Rzym. 7:23 do 8:3 apostoł opowiada, jak dokonało się nasze uwolnienie od tego tyrana grzechu. Prawo dane Izraelowi nie zdołało ich wyzwolić i nie mogło już nas wybawić od tego tyrana, który tak nas opanował, że ciało [ludzka natura] było zbyt słabe, by się mu oprzeć. Kiedy więc Przymierze Zakonu wskazało Izraelowi drogę powrotną do harmonii z Bogiem i do służby sprawiedliwości, okazali się oni tak słabi, że nie byli w stanie oprzeć się „prawu grzechu”, swemu oprawcy, tak, że jedyne, co mogli zrobić, to mentalnie uznać panowanie Boga i okazać lojalność swojej woli względem Boga przez opieranie się tak bardzo, jak to tylko możliwe, choć zawsze niewystarczająco, prawu tyrana, grzechu.

Następnie apostoł dziękuje Bogu, że chociaż nie zostało to dokonane przez Prawo dane na Synaju, to jednak nasze uwolnienie nastąpiło w inny sposób i skutecznie dokonało się przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana. W czym Prawo było dla nas niemożliwe do wykonania, ponieważ nasze ciało było zbyt słabe, aby się oprzeć tyranii grzechu, tego Bóg dokonał dla nas, posyłając swego Syna w podobieństwie ciała grzechu, tj. na podobieństwo ludzkości, nad którą tyran grzechu sprawował kontrolę, i z powodu grzechu – władzy grzechu nad nami. W ten sposób Bóg potępił grzech (naszego tyrana, a nie ludzkość) przez ciało [lub w ciele] – przez ciało Chrystusa, dane jako nasz okup.

Ale jak, w jakim sensie Bóg przez ciało Chrystusa potępił tyrana – grzech?

Odpowiadamy, że człowiek, tak jak pierwotnie został stworzony, był wolną jednostką i dobrowolnie stał się sługą grzechu. W konsekwencji został szybko zniewolony przez grzech. Bóg zaplanował jeszcze przed upadkiem człowieka, że będzie on mógł służyć jednemu z dwóch panów – sprawiedliwości lub grzechowi – i aby otrzymał nieuchronną zapłatę od tego, któremu służył. Dopóki służył prawości, zapłatą było życie, które trwałoby nadal, gdyby nadal jej służył. Ale kiedy w nieposłuszeństwie stał się sługą grzechu, jego zapłata, śmierć, była również pewna. I nawet gdyby nie podobała mu się ta zapłata i uciekłby do byłego mistrza – sprawiedliwości, to grzech i tak trzymał go i miał moc, aby zatrzymać go, aż zapłata (śmierć) zostanie w pełni zapłacona. A ponieważ zapłata kosztowała człowieka życie, był związany zarówno tymczasowo, jak i na wieczność, bez żadnej nadziei.

Ta niewola grzechu i jego sługi, śmierci, była nędznym stanem całej ludzkości aż do chwili, kiedy Bóg wydał wyrok lub skazał tyrana grzechu na obalenie, jako pozbawionego odtąd prawa do panowania nad odkupionym ciałem – rodzajem ludzkim, który jest oficjalnie uznany za wyemancypowany, wyzwolony spod jego panowania.

W jaki jednak sposób Bóg to zrobił? I dlaczego przez tysiące lat pozwalał grzechowi i śmierci rządzić i rujnować rasę ludzką, skoro mógł słusznie potępić je i odsunąć od panowania nad ludzkością? Jeśli miały one uznane prawo do przetrzymywania i uciskania człowieka (swojego dobrowolnego niewolnika) przez cztery tysiące lat, to jak Bóg może teraz sprawiedliwie obalić ich autorytet?

O tak! Grzech i śmierć panowały od Adama do Mojżesza, kiedy to przyszło Prawo, by najwyraźniej pomóc ludzkości. Ale ponieważ nikomu nie pomogło, grzech i śmierć nadal panowały z taką samą mocą, jak zawsze, Bóg posłał swego Syna na podobieństwo ciała (ludzkości), które zostało zniewolone przez grzech – na podobieństwo Adama, tego samego, który dobrowolnie stał się sługą grzechu i włączył w to swoje potomstwo jako urodzonych w niewoli. I to właśnie przez Tego, który sam „nie znał grzechu”, ale dobrowolnie przyjął karę lub zapłatę za grzech na rzecz zniewolonej i skazanej rasy jako okup, ogłoszona została wolność jeńcom, a panowanie grzechu i śmierci skazane na potępienie. Ponieważ cena jest zapłacona, grzech i śmierć nie mają już władzy nad odkupionym, wybawionym przez okup rodzajem ludzkim.

Wypuść więźnia z dołu [grobu], bo znalazłem okup – oto wyrok lub potępienie Boże przeciwko panowaniu tej uosobionej mocy, grzechowi. Słowo „skazany” w Rzym. 8:3 to katakrino i to samo co w Hebr. 11:7 w odniesieniu do unicestwienia świata ludzkości przedpotopowej; i jest to to samo słowo, którego używa Piotr (2 Piotra 2:6), gdy mówi o Sodomie: „skazani na potępienie”. Tak więc grzech i śmierć zostały potępione lub skazane na potępienie dzięki okupowi złożonemu za niewolników, nad którymi panowały.

Boży właściwy czas na potępienie grzechu przez odkupienie jego jeńców minął prawie dwa tysiące lat temu, a właściwy czas na wykonanie wyroku, zdetronizowanie tego tyrana i zburzenie jego więzienia jest teraz na wyciągnięcie ręki – stanie się to w Wieku Tysiąclecia. Ten, który odkupił wszystkich i którego prawem w konsekwencji jest uwolnienie wszystkich, ujmie swą wielką władzę i panowanie, wymuszając wyzwolenie wszystkich jeńców i dając wszystkim nową sposobność, aby ponownie stali się sługami sprawiedliwości i otrzymali od niej nagrodę – życie.

Chociaż grzech nadal panuje i trzyma w niewoli naszą rasę, ci, którzy wierzą w okup Chrystusa, wiedzą, że nie ma on już prawa królować, że jego autorytet jest już unieważniony, że jest POTĘPIONY i że teraz jest tylko uzurpatorem bez rzeczywistej władzy; że jego niewolnicy zostali formalnie wyzwoleni i wkrótce zostaną faktycznie uwolnieni przez wielkiego Wybawiciela. Apostoł nalega, abyśmy nie uznawali już tego tyrana, spod panowania którego Bóg przez Chrystusa nas wyzwolił. Niech zatem grzech nie panuje nad wami, ale tak jak kiedyś byliście mu posłuszni, teraz bądźcie posłuszni Chrystusowi, waszemu nowemu Władcy, który obiecuje, że w pełni odda was z powrotem waszemu pierwotnemu mistrzowi, sprawiedliwości, którego zapłatą jest życie.

Tak więc nasz Pan, który stał się ciałem, gdy przyjął cielesną naturę – ludzką naturę – nie przyjął niedoskonałego ciała, nie przyjął upadłego ciała, ale był święty i oddzielony od grzeszników, a mimo to przyjął podobieństwo ciała, opanowanego i zniewolonego przez grzech (ludzkości) i nie był podobny do jednego z niedoskonałych lub zdeprawowanych przedstawicieli tej rasy, ale do oryginalnego i jedynego doskonałego jej przykładu – Adama, jakim on był, zanim po raz pierwszy stał się niewolnikiem grzechu. Bycie mniejszym niż pierwszy doskonały niewolnik, przez którego grzech po raz pierwszy przejął kontrolę nad wszystkimi, przeszkodziłoby naszemu Odkupicielowi w odkupieniu „wszystkich [jeńców], wydając samego siebie na okup” [odpowiednią cenę] (1 Tym. 2:4-6). Nawiasem mówiąc, nauczyciele teorii „bezokupowej” nigdy nie próbowali analizować, obalić ani przekręcić tego lub innych tekstów, które mówią o naszym okupie: Nie można też wykazać, że ktokolwiek inny niż doskonały człowiek może być odpowiednią ceną za Adama, przez którego przyszło potępienie i śmierć.

Zion's Watch Tower, styczeń 1888, R-997
Straż 2/2022

Do góry