R-1262

Łaska za łaską

„Będąc więc usprawiedliwieni przez wiarę, mamy pokój z Bogiem przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, dzięki któremu też otrzymaliśmy dostęp przez wiarę do tej łaski, w której trwamy i chlubimy się nadzieją chwały Boga” – Rzym. 5:1-2.

W październikowym [1890] numerze The Watch Tower pobieżnie przyjrzeliśmy się wielkiej Bożej łasce, jaką może cieszyć się cały świat, czyli łasce usprawiedliwienia przez Chrystusa. Dostrzegliśmy, jak błogosławione, pełne zbawienie, pełna restytucja wszystkiego, co zostało utracone w Adamie, jest zawarte w tym określeniu usprawiedliwienia. I chociaż nie doświadczamy teraz takiego usprawiedliwienia polegającego na rzeczywistym przywróceniu do doskonałości – umysłowej, moralnej i fizycznej, gdyż wciąż cierpimy z powodu upadku, wielu słabości i smutnych deformacji charakteru i osobistego zdrowia oraz wciąż podlegamy śmierci i musimy wcześniej czy później ulec jej mocy, niemniej jednak, przyjmując przez wiarę obietnicę rzeczywistego usprawiedliwienia przez Chrystusa, mamy pokój z Bogiem, albowiem mamy w naszym posiadaniu, że się tak wyrazimy, czek w banku niebieskim na pełne zbawienie, usprawiedliwienie lub restytucję, do wypłacenia jego posiadaczowi w Bożym słusznym czasie – w Wieku Tysiąclecia. I dlatego uważamy się za darmo usprawiedliwionych – i za takich uważa nas Bóg – od wszystkiego, a nasze wady nie są już nam poczytane na mocy zadośćuczynienia dzięki drogocennej krwi, w której ufamy, a na naszą korzyść zaliczana jest sprawiedliwość Chrystusa.

Nasze grzechy zostały włożone na Chrystusa, naszego Odkupiciela, a Jego sprawiedliwość została odpowiednio przeniesiona na nasze konto. O, jakże ucieszyliśmy się z tych „czeków”, gdy przez wiarę przyjęliśmy je i zaczęliśmy zdawać sobie sprawę z ich znaczenia! Jakże często otwieramy błogosławioną księgę Bożą i czytamy ten „czek” w kółko: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał swego jednorodzonego Syna, aby każdy, kto w Niego wierzy [ach! to obejmuje także mnie], nie zginął, ale miał życie wieczne” (Jan 3:16). Niektórzy z nas wznosili nad nim okrzyki, inni płakali łzami radości i wdzięczności. I za tę łaskę nigdy nie przestaniemy wielbić Boga przez całą wieczność.

Teraz jednak chcemy rozważyć tę dodatkową łaskę lub przywilej, o którym mówi apostoł, do którego również mamy dostęp przez wiarę w Chrystusa i w którym ci, co go otrzymali, radują się w nadziei chwały Bożej, czyli tego, co niektórzy chrześcijanie nazywają „drugim błogosławieństwem”, choć z żalem mówimy o wielu takich, że nie pojmują tego jasno. A cóż to takiego jest? Czyż może być coś wspanialszego niż, jak się przekonaliśmy, łaska usprawiedliwienia? Coś bardziej pożądanego niż przebaczenie naszych grzechów oraz pojednanie i pokój z Bogiem? Czy może być coś bardziej pożądanego niż wynik tego pojednania w doskonałości każdej siły fizycznej, umysłowej i moralnej, niż ciało w blasku zdrowia i piękna kształtów i rysów, na zawsze przystrojone rozkwitem wiecznej młodości, niż umysł w pełni posiadający wszystkie swoje moce, wyszkolony, wykształcony i wyćwiczony daleko poza zasięg wszystkich nawet intelektualnych cudów, jakie kiedykolwiek znaliśmy, i oczyszczenie moralne, wspaniale odzwierciedlające Boskie podobieństwo i doskonale przyjęte przez Boga? Czy może być jakaś upragniona łaska poza tym wszystkim oraz doskonałym stanem wspaniałej ziemi, na której pustynne obecnie miejsca zakwitną jak róża?

Z ludzkiego punktu widzenia wydaje się, że nie. Z pewnością stanowi to wszystko, czego ludzkie serce może pragnąć lub do czego dążyć. A kiedy „otrze Bóg wszelką łzę z ich oczu i śmierci już nie będzie ani smutku, ani krzyku, ani bólu nie będzie” [Obj. 21:4], z pewnością wszyscy, którzy miłują sprawiedliwość, będą usatysfakcjonowani i, jak mówi Izajasz, cała ziemia głośno zaśpiewa (Izaj. 14:7). Chwała Panu! Taka perspektywa nawet teraz wkłada nam w usta nową pieśń. Ale pomimo tego wszystkiego dowiadujemy się, że Bóg zapewnił „coś lepszego” dla Kościoła Wieku Ewangelii. Paweł mówi o tym, gdy po przytoczeniu przykładów wiary i dobrych uczynków starożytnych godnych, którzy żyli przed Wiekiem Ewangelii, a więc przed szczególnym powołaniem tego wieku, stwierdza: „A ci wszyscy, choć zyskali chlubne świadectwo dzięki wierze, nie dostąpili spełnienia obietnicy, ponieważ Bóg przewidział dla nas coś lepszego, aby oni nie stali się doskonali bez nas” – Hebr. 11:39-40.

O tym też czytamy w miejscach, gdzie użyte są wyrażenia: „łaska za łaską” (Jan 1:16), „bardzo wielkie i cenne obietnice”, „nagroda naszego wysokiego powołania”, „powołanie niebieskie” itd. To wysokie powołanie jest wezwaniem do współdziedzictwa z Chrystusem jako Jego oblubienica, do uczestnictwa w Jego boskiej naturze, do dzielenia z Nim Jego podobieństwa, chwały i czci oraz do bycia współpracownikami razem z Nim na Jego wysokim urzędzie, gdy w wyznaczonym czasie nadejdzie Jego królestwo, a nawet do tego, by zasiąść z Nim na Jego tronie jako królowie i kapłani dla Boga (zob. Rzym. 8:17; 2 Piotra 1:4; 1 Jana 3:2; Obj. 3:21, 1:6).

Umysł ludzki doznaje oszołomienia, próbując ogarnąć taki poziom chwały, jednak ci, których serca są głęboko rozmiłowane w Panu, mogą docenić tę ogromną łaskę zaproszenia do stania się umiłowaną oblubienicą Chrystusa, upodobnienia się do Niego i przebywania w Jego chwalebnej obecności na zawsze. Niesamowita to łaska! A zdumienie rośnie, gdy pomyślimy o wywyższeniu Chrystusa, wykraczającym nawet poza chwałę, jaką miał u Ojca, zanim świat był – chwałę osoby, która jest „odbiciem istoty” Ojca (Hebr. 1:3 NP), chwałę bogactwa, która stawia cały wszechświat u Jego stóp jako „dziedzica wszystkiego” (Hebr. 1:2), chwałę „wszelkiej mocy na niebie i na ziemi”, chwałę urzędu, który ustępuje jedynie Bogu JHWH, wielkiemu Władcy Wszechświata (1 Kor. 15:27-28) oraz chwałę charakteru, który świeci całym blaskiem niesplamionej czystości.

Dążenie do tak wzniosłej chwały bez zaproszenia byłoby rzeczywiście szczytem zarozumiałości i głupoty. Ale kiedy zostajemy do niej zaproszeni, to naszym przywilejem jest przyjęcie łaski z dziękczynieniem i pokornym usiłowaniem, by wypełnić warunki powołania. Jest to wielki przywilej świętych Wieku Ewangelii, lecz ciasna jest brama i wąska droga, która do niej prowadzi, a niewielu jest takich, którzy ją znajdują (Mat. 7:14).

Paweł wykazuje, że przez Chrystusa mamy dostęp przez wiarę do tej łaski, tak jak też przez Niego i przez wiarę uzyskaliśmy dostęp do łaski usprawiedliwienia. Wskazuje również, że zanim otrzymamy prawo do [wyższej] łaski, musimy otrzymać łaskę usprawiedliwienia. Następnie wierząc, że „wierny jest ten, który nas powołał, który też tego dokona” i całkowicie zdając się na Jego łaskę, usilnie staramy się poznać i spełnić warunki. Te warunki, zwłaszcza ci, którzy są w pełni poświęceni Bogu, pragną sobie przyswoić. I tacy zrobili już przynajmniej pierwsze kroki w ich spełnianiu. Z wdzięcznością przyjęliśmy łaskę usprawiedliwienia przez wiarę w Chrystusa, naszego Odkupiciela, a to daje nam pozycję uznawaną w oczach Boga. Oznacza to, że odtąd jesteśmy uważani za świętych, jakby rzeczywiście usprawiedliwionych, i traktowani z tego punktu widzenia. Apostoł mówi, że jesteśmy „święci i przyjemni Bogu” (Rzym. 12:1). Będąc w ten sposób usprawiedliwieni, święci (przez przypisaną sprawiedliwość Chrystusa), a zatem przyjemni dla Boga, słyszymy: „Proszę was więc, bracia, przez miłosierdzie Boże [okazane w łasce, która was usprawiedliwia], abyście składali swoje ciała jako ofiarę żywą (...), to jest waszą rozumną służbę” (Rzym. 12:1). To jest, mówiąc krótko, stan wysokiego powołania, polegający na tym, że składamy nasze ciała, nasze usprawiedliwione człowieczeństwo jako żywą ofiarę. I pamiętajcie, że to właśnie uczynił nasz Pan Jezus, mówiąc: „(...) przygotowałeś mi ciało. Całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się tobie. (...) Oto przychodzę – na początku księgi jest napisane o mnie – abym spełniał twoją wolę, o Boże” (Hebr. 10:5-7). Tak jak On złożył swoje życie w ofierze za grzech, tak i my jesteśmy zaproszeni do wiernego poświęcania naszego życia aż do śmierci, tak jak On to zrobił. Czyniąc to, jesteśmy z Nim zaliczeni jako część ofiary za grzech, chociaż nasza ofiara nie miałaby żadnej zasługi sama z siebie, ponieważ bez Niego sami bylibyśmy pod potępieniem. Ale będąc najpierw usprawiedliwieni przez wiarę w Niego, jesteśmy przyjemnymi ofiarami dla Boga, jak mówi apostoł. I w tym przywileju poświęcania się teraz tkwi szczególna korzyść usprawiedliwienia przez wiarę w obecnym wieku, a nie w przyszłości.

Spełniając zatem warunek wysokiego powołania, będziemy czynić dokładnie to, co uczynił Jezus, pamiętając, że zostawił nam przykład, abyśmy podążali Jego śladami (1 Piotra 2:21). Pamiętajcie też słowa apostoła: „Jeśli bowiem z nim umarliśmy, z nim też będziemy żyć. Jeśli cierpimy, z nim też będziemy królować, jeśli się go wyprzemy, i on się nas wyprze”. „Jeśli bowiem zostaliśmy z nim wszczepieni w podobieństwo jego śmierci, to będziemy też z nim wszczepieni w podobieństwo zmartwychwstania” – 2 Tym. 2:11-12; Rzym. 6:5.

Przypomnijcie sobie teraz, jaki charakter miało Jego zmartwychwstanie. Było to przewyższające wszystko wywyższenie (Filip. 2:9), daleko ponad ludzką naturę, „wysoko ponad wszelką zwierzchnością i władzą, mocą, panowaniem i ponad wszelkim imieniem wypowiadanym nie tylko w tym świecie, ale i w przyszłym” (Efezj. 1:21). Było to wywyższenie aż do boskiej natury, której, jak mówi Piotr, możemy stać się uczestnikami również i my, którzy podążamy Jego śladami według danego przez Niego przykładu (2 Piotra 1:4). Podążanie śladami Pana w upokorzeniu i ofierze, aż do śmierci, nie jest łatwym przedsięwzięciem. Oznacza rezygnację z własnej woli na rzecz wypełnienia woli Bożej. Nasza ofiara nie jest rezygnacją z naszych grzechów – tych, których w pełni wyrzekliśmy się, gdy otrzymaliśmy łaskę usprawiedliwienia, zanim zostaliśmy przyjęci jako ofiara. Dlatego nasza ofiara musi polegać na wyrzeczeniu się tego, do czego jako naturalni ludzie mielibyśmy prawo. Naszą pierwszą kwestią we wszystkim, co robimy, musi być to, co będzie najbardziej służyło chwale Boga i postępowi Jego sprawy. Jeśli zdamy sobie sprawę, że możemy uwielbić Boga jednym kierunkiem postępowaniem, niewielkimi niedogodnościami lub kosztem naszej własnej woli, a jeszcze bardziej innym, większym kosztem lub upokorzeniem, wtedy to drugie jest tym, do czego jesteśmy zobowiązani przez nasze poświęcenie.

Wśród hałaśliwych wołań naszej starej (ludzkiej) natury, nalegającej na realizację jej własnej woli i stosowania jej sposobów, przynajmniej do pewnego stopnia, często trudno jest nawet odkryć właściwy kierunek postępowania, jeśli chodzi o nasze poświęcenie. Ale wytrwałe uciszanie starej natury i pilne szukanie oraz zrozumienie woli Pana we wszystkim, co robimy, jest poszukiwaniem „wąskiej drogi”, która prowadzi do życia – do tego boskiego życia, do którego święci tego wieku są powołani. „A niewielu jest takich, którzy ją znajdują” – mówi Pan. Jakże niewielu, wydaje się, nawet spośród tych, którzy zawarli przymierze, pilnie szuka drogi i pokornie nią kroczy.

Och! To ścieżka trudna do wyboru,
Wielkie tej walki trudy,
Bo ludzka duma skłonna odmówić
Tej bezimiennej próby.
Ale choć wiemy, że niska to brama,
Wszak wiedzie do błogości niebios.
Czyż wyższa łaska
mogła nam być darowana
Niż taka, jaką owa jest nadzieja?

Jest tylko jeden sposób dla każdego, kto chciałby trwać na tej wąskiej ścieżce ofiary aż do śmierci, a jest nim to, co nakazuje Paweł: „Zapominając o tym, co za mną, a zdążając do tego, co przede mną, biegnę do mety, do nagrody powołania Bożego, które jest z góry w Chrystusie Jezusie”; „zrzućmy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas tak łatwo osacza, w cierpliwości biegnijmy w wyznaczonym nam wyścigu, patrząc na Jezusa, twórcę i dokończyciela wiary”, a patrząc na Niego i na to, jak On był wytrwały, nie zniechęcajmy się w naszych umysłach i nie ustawajmy (Filip. 3:13; Hebr. 12:1-3). Jeśli wciąż spoglądamy na to, co za nami, tracimy z oczu rzeczy niebiańskie i zaczynamy przeceniać to, co ziemskie oraz odpowiednio mniej doceniamy to, co niebiańskie. Innymi słowy, zaczynamy dostosowywać się do tego świata. Apostoł mówi: „Nie upodabniajcie się do tego świata, ale bądźcie przemienieni”; niech wasze umysły będą nieustannie zwrócone ku niebu.

Bez względu na to, jak trudna i ciernista może być ścieżka, nie zapominaj o przywileju chodzenia nią. Nie możemy narzekać i życzyć sobie, żeby było inaczej, bo kto przykłada rękę do pługa i ogląda się za siebie, nie nadaje się do królestwa (Łuk. 9:62). Skoro nasz Pan musiał być tak surowo wypróbowany, aby udowodnić swoją godność wysokiego wyniesienia, nie powinniśmy uważać, że ogniste próby, które mają nas wypróbować, są czymś dziwnym (1 Piotra 4:12). Musimy „znosić trudy jak dobrzy żołnierze” [2 Tym. 2:3] i cierpliwie wyczekiwać „chwały, która się w nas objawi”. A dla naszej zachęty pamiętajmy o niezmiernie wielkich i kosztownych obietnicach: „Temu, kto zwycięży, dam zasiąść ze mną na moim tronie, jak i ja zwyciężyłem i zasiadłem z moim Ojcem na jego tronie” [Obj. 3:21]; „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę życia” [Obj. 2:10]; „Nie bój się, mała trzódko, gdyż upodobało się waszemu Ojcu dać wam królestwo” [Łuk. 12:32]; „Wierny jest ten, który was powołuje; on też tego dokona” [1 Tes. 5:24]. Zaprawdę, chwalebne będzie to drugie błogosławieństwo, gdy zostanie w pełni zrealizowane. A nawet teraz, gdy przez wiarę wyłania się przed nami perspektywa tego dziedzictwa, radujemy się radością niewysłowioną i pełną chwały, uważając, że cierpienia teraźniejszego czasu ze względu na Chrystusa nie są godne chwały, która się w nas objawi.

Zion's Watch Tower, listopad 1890, R-1262
Straż 3/2022

Do góry