R-1440

Oni będą moją własnością

„Tak mówili między sobą ludzie bojący się Boga, a Pan uważał i to posłyszał. Zapisano to w Księdze Wspomnień przed Nim dla dobra bojących się Pana i czczących Jego imię. Oni będą moją własnością, mówi Pan Zastępów, w dniu, w którym będę działał, a będę dla nich łaskawy, jak jest litościwy ojciec dla syna, który jest mu posłuszny – Mal. 3:16-17 (BT).

W słowach proroctwa, którego fragment cytujemy powyżej, Malachiasz zapowiadał nie tylko przybycie Jana Chrzciciela, zwiastuna Chrystusa w Jego pierwszym przyjściu, ale także nadejście większego, pozaobrazowego Eliasza, w pełniejszym znaczeniu, przed nastaniem wielkiego i znacznego dnia wtórego adwentu Jezusa. (Zob. II tom „Wykładów Pisma Świętego”, rozdz. VIII.) Wobec tego wszystko, co adresowane jest tutaj do cielesnego Izraela w związku z pierwszym przyjściem Pana i żniwiarskim dziełem przesiewania i oddzielania, a także ostatecznym rozporządzeniem odnośnie pszenicy i plew tamtego ludu przy końcu Wieku Żydowskiego, stosuje się również obecnie w czasie żniwa Wieku Ewangelii do duchowego Izraela – do wielkiego dzieła przesiewania i oddzielania odbywającego się w tym czasie pod nadzorem obecnego już Pana żniwa.

Dostrzegając więc zastosowanie tego proroctwa w odniesieniu do cielesnego Izraela przy zakończeniu Wieku Żydowskiego, a także wynikające z niego nagany, ostrzeżenia i obietnice dla tamtego ludu z przeszłości, ważne jest również, by dla naszego obecnego rozważania znaleźć aktualne przełożenie tych słów na czas obecny, na końcowe dni naszej epoki.

Jesteśmy przekonani, że obiecany Eliasz realnie przyszedł, a wielki „Anioł [posłaniec] Przymierza”, którego pragniemy – Jezus, nasz Pan i Zbawiciel – jest aktualnie obecny. I rzeczywiście Jego obecność przypomina działanie ognia odlewacza oraz ługu folusznika (Mal. 3:2 NB). Wszyscy ci, którzy wyznają, iż są Jego ludem, znajdują się pod Jego surowym nadzorem. Nieustannie sprawdzane jest każde wyznanie pobożności, by z nieomylną precyzją oddzielić czyste złoto rzeczywistej wierności Bogu od żużlu samego tylko wyznania i zewnętrznej formy pobożności.

Stan nominalnego duchowego Izraela został wspaniale ukazany w położeniu cielesnego Izraela. Gdy Pan mówi: „Nawróćcie się do mnie, wtedy i ja zwrócę się ku wam” (Mal. 3:7), odpowiedź zarówno teraz, jak i wówczas brzmi: „W czym mamy się nawrócić?”. Nie uznają oni, że zboczyli z właściwych dróg Pańskich. W swoim własnym przekonaniu czują się bogaci, obfitujący w dobra, zarówno duchowe, jak i doczesne, i niczego nie potrzebują, choć w rzeczywistości są biedni, mizerni, ślepi i nadzy (Obj. 3:17). Według własnej oceny są zdrowi i nie potrzebują lekarza, lecz naprawdę są chorzy i mają liczne guzy, sińce i świeże rany [Izaj. 1:6]. Pan mówi do nich: Złupiliście mnie w dziesięcinach i ofiarach. Zuchwałe są wasze słowa przeciwko mnie. Mówiliście: Daremny to i niepożyteczny trud służyć Bogu. Oni jednak odpowiadali: „W czymże cię łupimy?”, „Cóżeśmy mówili przeciwko tobie?” „I jaki pożytek z tego, że przestrzegamy jego przykazań i będziemy smętnie chodzić, bojąc się Pana zastępów. My uważamy raczej zuchwałych za szczęśliwych, gdyż powodzi im się dobrze, chociaż bezbożnie postępują, a nawet kuszenie Boga uchodzi im bezkarnie” (Mal. 3:8,13-15).

Składając wyznanie poświęcenia Panu, a jednak żyjąc w rozkoszach i luksusie razem ze światem, ulegając jego światowym pomysłom, wielki nominalny kościół obrabował Boga z tego, co Mu obiecał oddać – lojalności i poświęcenia serc. Także ich słowa były naprawdę zuchwałe przeciwko Panu – ich nauki stały w bezpośredniej sprzeczności z Jego Słowem, nawet jeśli sami się do tego nie przyznają. A nie widząc doczesnych korzyści płynących ze ścisłego naśladowania Pana, przyglądając się za to światowemu powodzeniu ludzi bezbożnych, zadawalają się podążaniem za Panem jedynie w dalekiej odległości, by móc pozwalać sobie na każdy kompromis ze światem, jaki tylko okaże się konieczny w celu zapewnienia sobie doraźnej korzyści.

Takie jest dzisiaj nastawienie wielkich mas nominalnego chrześcijaństwa. Okazują oni jedynie zewnętrzną formę pobożności, ale dawno już zaparli się jej skuteczności. Wznoszą wspaniałe świątynie według najnowszej mody, zadłużają się w tym celu u świata, a potem opodatkowują nawet najuboższych, by spłacać odsetki i hipoteki w celu nabycia wielkich organów, zatrudnienia płatnych chórów i kaznodziejskich oratorów. Poświęcają to wszystko Bogu, a następnie udostępniają na festiwale, targi, loterie i kościelne przedstawienia teatralne. Podejmuje się wszelkie wysiłki, by pozyskać względy bogatych i zapewnić sobie ich patronat, podczas gdy unika się i lekceważy biednych i skromnych, spychając ich łokciami do kątów i ostatnich ławek, by w końcu wyrzucić ich za drzwi.

W ten sposób wzbogacone w światowe dobra i kwitnące od pychy oraz pozornego powodzenia masy nominalnego chrześcijaństwa wszystkich denominacji zażywają beztroskiego życia. Ludzie ci, zadowoleni ze swojego położenia i swych osiągnięć, niechętnie przyznają się do jakichkolwiek niedociągnięć, potknięć, rozkoszują się swymi ucztami i biesiadami ze światem. A ich słowa wznoszą się zuchwale przeciwko Pańskiej prawdzie, ponieważ obnażyłaby ona ich błędy i grzechy, niszcząc ich przyjazną relację i sojusz ze światem.

Jednak wśród tego zamieszania i błędu rozwija się także lud Boży. To oni płaczą w nominalnym Syjonie, a Pan obiecał im pocieszenie w słusznym czasie (Mat. 5:4; Izaj. 61:3). Stanowią pszenicę na kąkolowym polu ludzi będących jedynie imitacją chrześcijan. Nie miłują ducha świata i nie umieją się z nim zasymilować. Nie zadawalają ich wypaczone kreda sfabrykowane przez ludzi i ubolewają nad tym, że dla innych są one satysfakcjonujące. Miłują Słowo Boże, które stanowi przedmiot ich rozważań. Mają też upodobanie w duchu Bożym, gdzie tylko mogą dostrzec jego przejawy. Podczas gdy tłumy schodzą się do wspaniałych, modnych świątyń, by pozornie czcić Boga, a w rzeczywistości, by uprawiać kult mamony, oni wolą spotykać się ze sobą i radować się przy tej okazji realizacją błogosławionej obietnicy Mistrza: „Gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich” [Mat. 18:20].

Okazują wyższą cześć Słowu Pańskiemu niż naukom i tradycjom ludzkim, a ich przyjemnością jest wycofanie się z wielkiego tłumu po to, by zgromadzać się razem przy Panu i Jego obietnicach. Dlatego ci, co czczą Pana, rozmawiają często ze sobą. Lubią się wzajemnie zachęcać i budować. Znajdują przyjemność w opowiadaniu o Pańskiej dobroci i o Jego prawdzie wszędzie tam, gdzie tylko znajdą otwarte ucho. A gdy dzięki nim sąsiad lub przyjaciel odkryje prawdę, radują się wspólnie i razem poszerzają krąg tych, co głoszą dobrą nowinę i zgromadzają się z myślą o nadziejach inspirowanych z nieba. Ich serca przepełnione są miłością i wiernością względem Boga i choć może nie mają zbyt wiele możliwości, by rozprzestrzeniać chwałę Jego imienia, ich wierność nie przechodzi niezauważona przez Pana. To o nich mówił prorok: „Pan uważał i słyszał to. I tak została spisana przed nim księga pamiątkowa dla tych, którzy boją się Pana i czczą jego imię [którzy gorliwie okazują cześć dla Jego imienia, a nie imienia Wesleya, Kalwina, Knoxa czy Lutra]. [Oni] będą moją własnością [KJV klejnotami] – mówi Pan Zastępów – w dniu, który Ja przygotowuję, i oszczędzę ich, jak ktoś oszczędza swojego syna, który mu służy” [Mal. 3:16-17].

O tak, Pan przygląda się tym wiernym, miłującym, szczodrym i szlachetnym postaciom, uważa na tych, którzy wolą cieszyć się Jego uznaniem i Jego obietnicami niż jakimikolwiek ziemskimi przyjemnościami, a ich uczynki są dowodem wierności i oddania. Tacy ludzie, gdziekolwiek tylko można ich znaleźć, są Pańskimi klejnotami. Wszyscy oni zostaną oszczędzeni w czasie nadciągającego ucisku, który niedługo już nawiedzi szerokie pole krajów chrześcijańskich. Zostaną już niedługo zgromadzeni spośród kąkolu i wywyższeni do chwały, czci oraz panowania z Chrystusem jako Jego Oblubienica oraz współdziedzice.

„Wtedy znowu dostrzeżecie różnicę między sprawiedliwym a bezbożnym, między tym, kto Bogu służy, a tym, kto mu nie służy” [Mal. 3:18]. Wtedy to – po zgromadzeniu i wywyższeniu Kościoła i po tym, jak wielki ucisk wykona swoje zadanie zrównania z ziemią wszystkich pysznych i wyniosłych systemów politycznych, społecznych i religijnych, które tak długo już zaślepiają i wprowadzają w błąd cały świat – będzie ustanowiony nowy porządek rzeczy, w którym zostanie odwrócony obecny układ. Pyszni nie będą już wywyższani, gdyż ziemię odziedziczą pokorni, a życie, powodzenie, szczęście oraz wszelkie błogosławieństwo stanie się udziałem sprawiedliwych. Złoczyńcy zaś zostaną wytraceni, o ile dyscyplina owego czasu okaże się nieskuteczna w dziele ich przemiany. Choć, jak mamy powiedziane, nikt nie zostanie wytracony przed upływem stuletniej próby przeprowadzanej w dogodnych warunkach tego przyszłego czasu.

Rozumiejąc zatem, jak chwalebny jest plan naszego niebiańskiego Ojca, i radując się możliwością obwieszczania go bliźnim, jakże pocieszeni jesteśmy świadomością, że On zauważa lojalność naszych serc pod tym względem. I choć nasze talenty mogą być nieliczne i niezbyt rozwinięte, a nawet całkiem mało znaczące w naszej własnej ocenie, to jednak On docenia wykorzystanie choćby zwykłej sposobności rozmowy z sąsiadem o prawdzie i czci dla Jego imienia – „a Pan uważał i słyszał to; i tak została spisana przed nim księga pamiątkowa”. Czy kiedykolwiek o tym pomyśleliście, gdy być może drżącym głosem próbowaliście opowiadać dobrą nowinę o wielkiej radości swoim najbliższym sąsiadom, klientom w sklepie czy chrześcijańskim braciom lub siostrom? Albo gdy zwracaliście się do większego grona słuchaczy? „Pan uważał i słyszał to”. O tak! I czy serca wasze nie pałały niebiańskim błogosławieństwem, które na was spływało, czy słodki pokój i radość nie napełniały waszej duszy i czy nie rozpalała się wasza gorliwość, powodując jeszcze mocniejsze pragnienie, by ogłaszać dobrą nowinę aż do najdalszych krańców ziemi? Owszem, każde lojalne i wierne dziecko Boże zakosztowało tego błogosławionego doświadczenia i chce doznać go jeszcze więcej, co stanie się faktem w miarę okazywania energii w służeniu prawdzie.

A jeśli tylko nasze imiona nie zostaną wymazane z księgi pamiątkowej z powodu naszej niewierności, z pewnością zostaniemy zgromadzeni jako klejnoty, nawet jeśli nasze dokonania nie będą się wydawały zbyt okazałe w oczach naszych współbliźnich. Sprawdzian miłości i lojalności nie zawsze polega na prowadzeniu wielkiej działalności, choć jeśli będziemy miłować z całego serca, to uczynki nasze będą na tyle wielkie i będą miały tak daleki zasięg, jak tylko na to pozwolą nasze talenty oraz możliwości. Jednak prędkie i ochocze wykorzystanie nawet najmniejszego talentu zostanie odnotowane przez naszego miłującego Pana w Jego księdze pamiątkowej. Nie zostanie tam zapisana niedoskonałość, z jaką realizowaliśmy naszą służbę, lecz doskonałość intencji, które nam w niej przyświecały.

Boże brzemię

Długo dźwigałem swe ciężkie brzemię
Po drogach życia, ciernistych i krzywych
I często myślałem sobie, dlaczego
Inni kroczą tak lekko, podczas gdy ja
Jestem zmuszony dźwigać codziennie
Krzyż, co na ramiona me spadł.
Gdy zaś pewnego dnia Mistrz włożył
Na mnie kolejny krzyż, z przerażeniem,
Omdleniem, drżeniem, w strapieniu
Wołałem: „Ach, zasłużyłem na odpoczynek
Za te niezliczone dni. Nie mogę już znieść
Kolejnego brzemienia, które muszę dźwigać.
I modły wzniosłem: Panie, dlaczego
Ja muszę mieć dwa, a on żadnego?
Bez odpowiedzi krzyż nowy spoczął
Na mych ramionach biednych i przygniótł
Mnie do ziemi. A gdy tak szedłem
Znękany i niemal u kresu sił,
Ponownie zawołałem: „Panie, czy byłem
Ci niewierny? Czy może zgrzeszyłem,
Że muszę tak ciągle
Dźwigać coś wbrew swej własnej woli?”
„Me dziecię”, ozwie się Mistrza głos,
„Czy jeszcze lekcji tej ci za mało?
Brzemię, które dźwigałeś tak długo,
Sprawiło, że stałeś się jeszcze silniejszy
I zdolny, by dźwigać dla mnie
To drugie brzemię, które na Ciebie włożyłem.
Twój brat jest jeszcze na to za słaby,
By unieść krzyż dla niego przygotowany.
Boże brzemiona wkładane są na mocnych.
Ci, co je długo noszą, rosną w siłę,
I twoim udziałem stała się zdolność znoszenia”.
Dlatego nie skarżę się już,
Że tak ciężki mój krzyż,
Lecz kroczę ciągle do przodu z modlitwą:
„Uczyń mnie, Panie, jeszcze bardziej godnym, by znosić”.
B.M. Bailey

Zion's Watch Tower, 1 września 1892, R-1440
Straż 1/2017

Do góry