R-2132

BOSKIE PRZYJĘCIE KORNELIUSZA

"Odpuszczenie grzechu weźmie każdy, co weń wierzy” – (Dz. Ap. 10:43).

Korneliusz wspomniany jest jako pierwszy nawrócony i przyjęty za syna Bożego spomiędzy pogan. Był on żołnierzem rzymskim, setnikiem roty stojącej na kwaterze w Cezarei w celu lepszego podtrzymania władzy rzymskiej i kontrolowania Palestyny. Jest prawdopodobnym, że był to ten sam setnik wspomniany przez ewangelistę Łukasza (Łuk. 7:2-10), o którym wspomina Jezus jako o godnym, szlachetnym i uczciwym człowieku, gdy mówi: "Powiadam wam, żem ani w Izraelu tak wielkiej wiary nie znalazł” (Łuk. 7:9) i dzięki jego silnej wierze, sługa jego został uzdrowiony. Właściwie setnik stacjonował w Kapernaum, podczas gdy Korneliusza znajdujemy w Cezarei; widocznie, że żołnierze rzymscy byli podzieleni na mniejsze oddziały czy bandy, które przenosiły się z miejsca na miejsce, aby lepiej mieć pod swą kontrolą ludność. Gdyby to nawet nie był ten sam Korneliusz, to i tak miło jest wspomnieć o podobnych dwóch setnikach z takim szlachetnym charakterem, podobnych do siebie. Należy też pamiętać, że czas pomiędzy uzdrowieniem przez Pana sługi setnika w Kapernaum a nawróceniem Korneliusza w przybliżeniu wynosi około sześciu lat.

Czasu nawrócenia Korneliusza nie można historycznie udowodnić, lecz na podstawie proroctw i paralel, można przyjąć datę 36 rok po Chrystusie, biorąc pod uwagę "siedemdziesiąt tygodni” z proroctwa Daniela. Nasz Pan ochrzcił się na początku siedemdziesiątego tygodnia (w październiku 29 roku Pańskiego), został ukrzyżowany "pośrodku tygodnia” (w kwietniu, 33 roku Pańskiego). Siedemdziesiąt tygodni (dzień za rok licząc) zakończyło okres specjalnej łaski dla narodu żydowskiego (październik, 36 r. Pański). Jest to najwłaściwsza data do przyjęcia jako początku, kiedy Ewangelia była posłana do pogan.

Jest rzeczą pewną, że Korneliusz już dawno przedtem był oddany w sercu Panu, lecz posłanie do niego Ewangelii i Boskie przyjęcie go za syna, było z pewnych przyczyn odłożone do pewnego czasu. Tą osobliwą przyczyną przyjęcia Korneliusza jako poganina, jak widzimy było właśnie wypełnieniem się owych "siedemdziesięciu tygodni” (lat), odnoszących się szczególnie do specjalnej łaski danej Izraelowi, o czym czytamy: "Wszakże zmocni przymierze wielom ich w tygodniu ostatnim” (Dan. 9:27); a także, co się tyczy narodu żydowskiego, on "koniec uczynił ofiarom palonym w pośrodku tygodnia”. "Wielom”, z którymi w ostatnim tygodniu umocnione było przymierze, byli ostatkiem godnym z Żydów, począwszy od zesłania Ducha Świętego, znalazło się tysiące nawróconych, w tym czasie ostatniej łaski i sposobności, jaką mieli Żydzi jako naród. Stąd możemy śmiało przypuszczać, że Korneliusz dawno już przedtem był w stanie serca swego przysposobiony i uznany przez Pana i tak prędko, jak to było według Boskiego postanowienia możliwe, poselstwo Ewangelii dotarło się do niego – gdzieś około października, 36 roku Pańskiego.

Mówiąc o Korneliuszu, o jego nawróceniu i oddaniu się Panu, można powiedzieć, że jego serce od dawna miłowało sprawy Pańskie, podobnie jak to miało miejsce z Saulem z Tarsu. Tak w jednym jak i w drugim przypadku potrzeba było, aby poprzednia ich znajomość była poprawiona, aby od teraz mogli swoją znajomość pomnażać i być obaj przyjęci w onym Umiłowanym i utrzymać Ducha Świętego, przysposobienia i uznania za "synów Bożych”.

Świadectwo tego jest takie, że z chwilą otrzymania błogosławionej prawdy, Korneliusz był w odpowiednim stanie serca przyjąć to posłannictwo; on był zgłodniały i spragniony, szukając sprawiedliwości w poście i modlitwie. Jeżeliby wszyscy ludzie byli w podobnym stanie serca, w jakim znajdował się Korneliusz, cały świat w krótkim czasie zostałby nawrócony. Wielka jest trudność w przyjęciu posłannictwa Ewangelii przez tych, których serca nie są ku temu przysposobione. Stąd też jest wielka trudność nawrócić dzikich ludzi afrykańskich, filozofów Indii i Chin lub zadowolonych z siebie ludzi z tak zwanych chrześcijańskich krajów. Oni nie znają prawdy, ani też trudno im ją zrozumieć, ponieważ serca ich nie są ku temu przysposobione. Gdyby nawet prawda przyjęta była do innego serca aniżeli do serca przysposobionego, to wielkiej korzyści z tego nie byłoby, gdyż tacy nie mogliby ocenić odpowiednio prawdziwej Wolności. Dlatego poznanie prawdy nie polega tylko na tym, aby posiąść znajomość i wolność, lecz ażeby ta prawda wywarła na nas uświęcający i oczyszczający wpływ.

W widzeniu pokazanym Korneliuszowi, Pan uznał (1) jego modlitwę za godną i pełną wiary w Boga oraz jego dążenie czynienia sprawiedliwości; (2) jego niesamolubne postępowanie z poddanymi – jego pobożność, łagodność i dobroczynność były cechami jego odpowiedniego stanu serca. Wierzymy, że takie usposobienie serca posiadają wszyscy poświęceni, którzy w szczerości serca dążą do wykonywania rzeczy godnych Boskiego uznania.

W tym pokazana jest Boska metoda postępowania; i mamy pewną przyczynę do wierzenia, że tak samo rzecz się ma i obecnie ze wszystkimi, którzy poznali prawdę. Bóg nie napełnił w cudowny sposób umysłu Korneliusza znajomością Ewangelii i szczegółami odnośnie swych zamiarów zbawienia; ani też nie czyni tego dzisiaj, czego nieraz niektóre Jego dzieci nie mogą zrozumieć ani pojąć. Przeciwnie, Pan w tym wypadku użył Swego sługę, Apostoła Piotra, który przedstawił Korneliuszowi prawdę, nauczając tych, którzy jej nie znali. Ludzie byli posłani w drogę, aby odszukać Piotra, i Piotr musiał taką samą podróż odbyć z posłańcami, aby Ewangelię opowiedzieć, aniżeliby w jakiś cudowny sposób miało to się stać.

Wypowiedzenie się Korneliusza, gdy Apostoł Piotr wszedł w jego dom, świadczy o tym, z jakim uznaniem przyjął on to posłannictwo jako od Boga, które zaszczyt miał przynieść mu Apostoł Piotr, będąc narzędziem Pańskim. Korneliusz przedstawił się i całe domostwo przed Apostołem Piotrem, żądając informacji, gdy rzekł: "Teraz tedy jesteśmy wszyscy przed obliczem Bożym przytomni, abyśmy słuchali wszystkiego, coć rozkazano od Boga” (Dz. Ap. 10:33). W tym widzimy właściwe ich odnoszenie się do sługi Bożego i sługi Słowa Bożego; ale także zrozumieli, że "wszelki dobry i doskonały dar pochodzi z góry od Ojca Światłości” (Jak. 1:17) i że Ewangelia nie jest "ludzkiego wykładu, ani przez ludzi wymyślona” (2 Piotra 1:20-21).

Wobec tego można powiedzieć, że tak Apostoł Piotr jak i Korneliusz otrzymali wielką z tego lekcję od Pana z powodu tej wizyty Apostoła Piotra. Piotr poznał, że niebiańska łaska i przywilej wystawiony był "najpierw dla Izraela” (Dz. Ap. 13:46) według obietnicy Boskiej, jednakowoż tylko prawdziwi Izraelici zostali przyjęci i uznani przez Boga, lecz także: "Ale w każdym narodzie, kto się Go boi a czyni sprawiedliwość, jest mu (teraz) przyjemnym” (Dz. Ap. 10:35) – przez zasługę ofiary "raz za wszystkich złożonej” (Żyd. 7:27; Żyd. 2:9) przez Tego, który został wywyższony i stał się "Panem wszystkich” (Dz. Ap. 10:36).

Apostoł Piotr mniemał, jak się zdaje, że Korneliusz był obznajomiony z wypadkami i zajściem owego czasu, gdy mówił: "Wy wiecie, co się działo po wszystkiem Żydostwie...” (Dz. Ap. 10:37) i to wskazywałoby, że ów setnik z Kapernaum był nim, który osobiście stykał się z naszym Panem Jezusem. Oczywiście wypadki te odnośnie dzieła Jezusa były tak głośne i publiczne, że wątpić by można, czy żyjący w tych stronach mogliby nie wiedzieć o tych faktach i zajściach. Oni mogli słyszeć o tym wszystkim, chociażby w niewłaściwym świetle i opacznie, to jednak ogólnie musieli wiedzieć coś o nauce i działalności Jezusa z Nazaretu, którego pomazał Bóg jako Mesjasza; który otrzymał Ducha Świętego i moc wielką, którą używał w dobrej sprawie, uzdrawiając chorych i niemocą przeciwnika opanowanych itp. – którzy pośrednio czy bezpośrednio popadli w grzech, spowodowany przez twórcę złego, to jest Szatana.

Powtórzywszy w krótkości o rzeczach, które były znane Korneliuszowi, Apostoł Piotr przystąpił do objaśnienia kwestii dotyczących wiary i wyznania, które nie były znane obecnym, a raczej uważane były za nieprawdopodobne; a mianowicie Piotr wykazał, że śmierć Jezusa nie była śmiercią, jaką umierają ludzie, lecz że była to śmierć ofiarnicza, którą przyjął Bóg jako cenny okup za grzechy i że Bóg "…upewniając o tem wszystkich” (że ofiara była zadośćuczynieniem i została przyjęta na korzyść ludzkości) przez wzbudzenie Jezusa od umarłych dnia trzeciego – (Dz. Ap. 17:31).

Wobec tego widzimy, że Pan Jezus nie został wzbudzony w ciele jako ludzka istota, lecz jako istota duchowa, ponieważ "ciało i krew (duchowego) królestwa Bożego odziedziczyć nie mogą” (1 Kor. 15:50).Wiemy też, że nikt z ludzi duchowego ciała zmartwychwstałego Jezusa nie widział, gdyż widzieć nie może; a jeżeli widzieli niektórzy zmartwychwstałego Pana w ciele, to było ciało specjalnie dla okazji przystosowane, stworzone mocą Jego (coś w rodzaju jak w poprzednich wiekach dokonywali tego aniołowie), w celu, aby mógł być widziany przez ludzi i dokonać dzieła swego posłannictwa oraz przekonać i upewnić Swych naśladowców o dwóch rzeczach: (1) o Jego zmartwychwstaniu; (2) że On został przemieniony z natury ludzkiej na duchową, a że ukazywał się jako człowiek, by tym udowadniać, że żyje. Tutaj Apostoł Piotr podkreślił, że Jezusa zmartwychwstałego ludzie w ogóle nie widzieli, gdyż Bóg ten specjalny przywilej udzielił tylko im, to jest uczniom, o czym czytamy: "A myśmy świadkami wszystkiego tego…” (Dz. Ap. 10:39). "Nie wszystkiemu ludowi, ale świadkom, przedtem sporządzonym od Boga, nam, którzyśmy z nim jedli i pili po jego zmartwychwstaniu” (Dz. Ap. 10:41).

Stąd przez te dowody zmartwychwstania naszego Pana, Bóg udowadnia, że w Swoim czasie udzieli tej samej łaski i nam; to także udowadnia, że Jezus otrzymał moc od Ojca Niebieskiego, aby stał się Sędzią wszystkich, tak żyjących (aniołów, którzy nie zachowali swego pierwotnego stanu, przeto "zachowani są w okowach ciemności na dzień sądu” (2 Piotra 2:4), nad którymi wyrok śmierci nie został jeszcze wykonany), jako też i umarłych (skazaną na śmierć ludzkość z powodu "przestępstwa i grzechu”, gdyż z tego punktu widzenia wszyscy są potępieni pod wyrokiem śmierci).

Apostoł Piotr wyłożył im wszystko według porządku i wykazał, że to wszystko jest zgodne i w harmonii z przepowiedniami proroctw, dawno przed tym wypowiedzianymi, które wskazywały na przyjście Zbawiciela – Mesjasza. Przy zakończeniu swych wywodów wskazał słuchaczom na ważność Okupu, że karę za grzech za wszystkich zapłacił sam Pan Jezus "przez drogocenną krew” (1 Piotra 1:19), przeto stał się sędzią wszystkich grzeszników, gdyż "kupił nas” (Tyt. 2:14), co znaczy, że ma moc nad nami i autorytet podporządkować wszystkich (jeżeli zechcą z tego skorzystać) pod Nowe Przymierze; mianowicie postanowił przebaczyć grzechy wszystkim, którzy uwierzą i przyjmą Go za swego Kapłana (Zbawiciela), za swego Proroka (Nauczyciela) i za swego Króla (Władcę).

Bez wątpienia ta opowieść Apostoła zrobiła na Korneliuszu i na słuchających ogromne wrażenie, tym bardziej, że jego serce już było przygotowane na przyjęcie prawdy i było bardzo spragnione i głodne na słuchanie Słowa Bożego; on pościł i modlił się, aby być godnym przyjąć Go, toteż z zachwytem spożywał słowa Apostoła jako chleb z nieba zesłany i napawał się wodą żywota do sytości. Przeto nie dziwi nas, że Bóg natychmiast z powodu jego poświęcenia się i oddania się Jemu, zaliczył go być godnym udzielić "zadatek ducha

Świętego” (2 Kor. 1:22); i nie tylko to, ale w cudowny sposób zamanifestował to przez zesłanie Ducha Świętego dla wszystkich wierzących w ten sam sposób, jak to uczynione było podczas Zielonych Świąt.

Gdy następnie Apostoł Piotr powrócił do Jerozolimy i opowiedział całe zajście, współuczniowie byli wielce zdziwieni widząc, że Bóg uznaje i przyjmuje nawróconych pogan tak samo jak nawróconych Żydów; natychmiast Piotr odrzucił wszelkie uprzedzenia i bez wahania zaproponował Korneliuszowi uczynienie chrztu jako symbolu zewnętrznego znaku jego oddania się i poświęcenia się Panu; a jako pewność, że Pan uznał ich za godnych, udzielił im Ducha Świętego i przez to weszli w poczet domowników wiary i wszystkich łask. Z nami rzecz się ma tak samo: kogokolwiek spotkamy prawdziwie wierzącego w Ewangelię Chrystusową, w przebaczenie i odkupienie z grzechu przez drogocenną krew Zbawiciela oraz poświęconego Bogu, gotowego służyć Mu – taki, bez względu skąd by przyszedł, powinien być uznany za brata, za współtowarzysza tej jednej wiary, chociażby na razie nie mógł zrozumieć wszystkich szczegółów teraźniejszej prawdy. Dalsza znajomość głębszych rzeczy przychodzi później, w miarę poświęcenia się, jako wynik posłuszeństwa.

W.T. R-2132-1897
Brzask Nowej Ery 03-04/1944 str. 23-25

Do góry