R-2555

Słowo stało się ciałem

7 stycznia 1900 – Łuk. 2:1-16

Jezus jest tematem kursu Międzynarodowej Szkoły Niedzielnej na cały rok 1900. Powinno to być bardzo korzystne studium, ponieważ im głębiej poznamy naszego drogiego Odkupiciela w świetle Pisma Świętego, tym bardziej będziemy Go doceniać, kochać i starać się na Nim wzorować. Żadne inne życie, podlegając tak ciągłemu i ścisłemu nadzorowi, nie mogłoby pozostać tak pełne świeżych objawień moralnej godności i charakteru – każde inne życie podobnie rozważane i poddane krytyce ujawniłoby swoją ciemniejszą stronę słabości, grzechu i bezsilności.

Z czterech zapisów tylko Ewangelia Jana usiłuje prześledzić genealogię naszego Pana począwszy od niebiańskiego źródła i wykazuje, że zanim stał się On ciałem, był duchową istotą u Ojca i uczestnikiem Jego chwały – bogiem u Boga. Jednak wszyscy ewangeliści jasno stwierdzają, że „stał się ciałem” – nie dlatego, że pozostał istotą duchową i przyjmował ciało jako zewnętrzną szatę, w której mógłby ukazać się ludziom, ale, o ile da się to wytłumaczyć, że siła życiowa istoty duchowej, Logosa, stała się siłą życiową człowieka, zrodzonego z kobiety i pod Prawem, podlegającego wszelkim warunkom i okolicznościom panującym wśród Żydów. Mateusz śledzi genealogię Józefa, albowiem choć jasno oświadcza, że Jezus nie był synem Józefa, niemniej jednak, będąc adoptowany przez niego jako jego syn, mógł korzystać z praw do dziedziczenia z jego linii. Łukasz ukazuje genealogię Marii, przez którą nasz Pan był rzeczywiście spokrewniony, według ciała, z naszą rasą i królewską rodziną Dawida przez linię Natana (zob. „Wykłady Pisma Świętego”,

tom V, wykład 6).

Czas narodzin naszego Pana był korzystny pod kilkoma względami i najwidoczniej Boska mądrość czuwała nad sprawami świata, przygotowując je do tego ważnego wydarzenia: (1) Duch podboju świata, który rozpoczął się od królestwa Nabuchodonozora, był korzystny w tym sensie, że doprowadził różne rodziny lub narody ludzkości do bliższego kontaktu ze sobą, poszerzając ich idee.

(2) Ta polityka doprowadziła do przesiedlenia ludzi z jednego kraju do drugiego, a tym samym uczyniła ich bardziej kosmopolitycznymi w swoich odczuciach. (3) Izrael i Juda, „przeszczepieni” do niewoli w Babilonie, tak bardzo przywiązali się do nowych warunków, że stosunkowo niewielu z nich skorzystało z oferty Cyrusa, aby powrócić do swojej ziemi, tylko około pięćdziesięciu tysięcy ze wszystkich plemion, z kilku milionów. Żydzi wśród pogan nie byli w żaden sposób zagubieni i żadną miarą nie porzucili wszystkich swoich nadziei Przymierza Abrahamowego ani całej wierności Prawu Mojżeszowemu – mimo że byli niedbali w tych sprawach i zbyt przepełnieni miłością do zysku i wygody, by kultywować ducha prawdziwych Izraelitów. Niemniej jednak mieli oni wpływ na wszystkie narody, z którymi mieszkali, i byli świadkami nadziei Izraela w jednym Bogu oraz w nadchodzącym Mesjaszu, Synu Bożym, który miał być światowym Wybawicielem. (4) Triumf czasu Imperium Greckiego przyniósł cywilizowanemu światu wysoce rozwiniętą literaturę – język grecki osiągnął swój zenit i był literackim językiem cywilizowanego świata. (5) Imperium Rzymskie podbiło świat i znalazło się u szczytu potęgi, w wyniku czego nastał czas powszechnego pokoju, a więc i korzystniejszych warunków niż kiedykolwiek wcześniej z punktu widzenia ogłoszenia Ewangelii i bezpieczeństwa jej przedstawicieli w przekazywaniu jej od narodu do narodu. (6) Sam Izrael osiągnął prawdopodobnie najwyższy rozwój intelektualny, moralny i religijny, a dodatkowo w Piśmie Świętym czytamy, że wszyscy „ludzie trwali w oczekiwaniu” przyjścia Mesjasza (Łuk. 3:15).

Stało się to właśnie w tym najwłaściwszym czasie, zgodnie z Boskimi założeniami, że imperator rzymski, cesarz August, wydał dekret dotyczący opodatkowania swojego światowego imperium. Dekret nie był jedynie oceną podatków, ale raczej był to spis powszechny lub rejestracja podatkowa. Zamiast jednak posyłać pełnomocników do ludzi, zgodnie z obecnym zwyczajem, ustalono wówczas, że każdy obywatel musi zgłosić się w swej rodowej siedzibie. Stało się to okazją, by Józef i jego żona, Maria, matka Jezusa, udali się do Betlejem, ich rodzinnego miasta lub miejscowości narodzenia, ponieważ oboje pochodzili z domu Dawida (chociaż z różnych linii), a Betlejem było „miastem Dawida”. Tak więc w sposób opatrznościowy i za sprawą dekretu, na który nie mieli żadnego wpływu, Józef i Maria zostali przyprowadzeni do tego właśnie miasta, w którym powinien urodzić się najwspanialszy spadkobierca Dawida, jak przepowiedział prorok (Mich. 5:2).

Zauważenie tych drobnych zdarzeń, które Boska opatrzność przygotowała dla narodzin naszego Zbawiciela, oraz przez wzgląd na posłanie orędzia ewangelicznego wzmacnia wiarę ludu Bożego. Uświadomienie sobie Boskiej troski w przeszłości o drobne rzeczy daje podstawę do ufności w Jego mądrość i dbałość o szczegóły tego, co jest Jego planem, który odnosił się jeszcze wtedy do przyszłości – wiary w spełnienie wszystkich wielkich i cennych obietnic, które skupiały się w tym, który był urodzony w Betlejem. Tak więc realizacja Boskiej opatrzności w większych sprawach Boskiego planu pobudza wiarę także w opatrzność Pana odnośnie osobistych i bardziej prywatnych spraw Jego ludu. Uświadamiajmy sobie coraz bardziej, że nawet najmniejsze szczegóły związane z narodzinami naszego Zbawiciela zostały ustalone przez Pana, tak więc ma On zarówno moc, jak i wolę, by uporządkować wszystkie sprawy swoich duchowych dzieci. Argumentujemy za apostołem, że skoro Bóg umiłował nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami, aby tak szczegółowo zapewnić nam odkupienie, o wiele więcej teraz, gdy nie jesteśmy już buntownikami, obcymi, cudzoziemcami, ludźmi z zewnątrz, ale staliśmy się Jego dziećmi, współdziedzicami z Chrystusem i ze wszystkimi świętymi, możemy pokładać ufność w Jego miłości i opatrznościowej trosce, aby zgodnie z Jego obietnicą wszystko działało wspólnie dla dobra tych, którzy Go kochają – na rzecz powołanych według Jego zamierzenia (Rzym. 5:8-10, 8:28).

Ten sam dekret, który przywiódł Józefa i Marię do Betlejem, sprawił też, że przybyło wielu innych z licznej rodziny Dawida, a ponieważ zajazdy i hotele w tamtym czasie były stosunkowo ograniczone w liczbie i ilości miejsc noclegowych, nic dziwnego, że gospoda, do której przybyli Józef i Maria, była pełna gości. W rzeczywistości, dla wielu podróżników było to na ogół zwyczajem, aby nieść ze sobą swój własny dobytek noclegowy i urządzić sobie własne miejsce do spania na dziedzińcu przylegającym do gospody. Stąd też doświadczenia Józefa i Marii nie były wyjątkowe. Kiedy urodził się mały Jezus, żłób stał się dla Niego najdogodniejszą kolebką.

Miasto Betlejem nadal istnieje i prawdopodobnie nie różni się tak bardzo od tego, które istniało za tamtych dni, ponieważ w tym kraju obyczaje podlegały w ciągu wieków niewielkim tylko zmianom [pisane w 1900 r.]. Uważa się, że pewna jaskinia jest właśnie tą, która tysiąc dziewięćset lat temu była oborą gospody i pokazywany jest tam pewien kamienny żłób, który, jak się twierdzi, był tym, w którym położono dzieciątko Jezus. Nad grotą wzniesiono kościół katolicki, a w okolicach „świętego żłobka” są nieustannie odprawiane różne uroczystości. Względem takich ceremonii odczuwamy stosunkowo mało sympatii, uważając je raczej za rodzaj bałwochwalstwa. Dla nas centrum zainteresowania nie jest ziemia święta, po której stąpał nasz Zbawiciel, ani święty żłób, w którym leżał jako niemowlę, ani Jego święta matka. Owszem, żywimy szacunek dla Jego ciała i jesteśmy głęboko zainteresowani wszystkim, co do niego należy, ale szczególnie interesują nas wszystkie Jego doświadczenia od czasu poświęcenia się aż na śmierć, podczas chrztu. Niemniej jednak, przedmiotem naszego jeszcze większego zainteresowania jest nasz zmartwychwstały Pan jako nowe stworzenie, udoskonalony, duchowy, znacznie przewyższający naturę ludzką, a także aniołów, księstwa i moce oraz każde imię, które jest używane – oprócz Ojca, i wyniesiony do miejsca po prawicy Jego mocy. Apostoł dobrze wyraża to uczucie, mówiąc: „Chociaż znaliśmy Chrystusa według ciała, to teraz już więcej go takim nie znamy” (2 Kor. 5:16) – nasza wiedza o Nim, jako zmartwychwstałym i uwielbionym Panu i Zbawicielu, całkowicie przewyższa wszelkie nasze zainteresowanie Jego ziemskim życiem. A jednak Jego ziemskie życie jest dla nas interesujące i korzystne, jak już widzieliśmy i jeszcze się przekonamy.

Gdyby ludzie, zgromadziwszy się w Betlejem, zdali sobie sprawę, kim był ten, który przybył do ich miasta – że pochodził z niebiańskich pałaców, że był Logosem, który stał się ciałem, że przyszedł, aby „ocalić swój lud od grzechów” – jakże chętnie powitaliby Go w zajeździe i oddali Mu w użytkowanie swe najlepsze i najwygodniejsze apartamenty! Lecz oni Go nie poznali i dlatego utracili ten wielki przywilej usłużenia Mu. Podobnie, w każdym mieście i miasteczku, w którym znajduje się lud Boży (jego prawdziwi święci), jest wielu, którzy chętnie by ich powitali i oddali im wszystko, co najlepsze, gdyby tylko rozpoznali ich jako posłańców Jezusa i Ojca Niebieskiego; ale jak mówi apostoł: „Świat nas nie zna, bo jego nie zna” (1 Jana 3:1). Uczeń nie może oczekiwać, że będzie wyższy nad swego Pana, a zatem nawet kiedy udajemy się na misje miłosierdzia i życzliwości jako ambasadorowie Boga, powinniśmy oczekiwać, że opatrzność Pana zapewni nam, co potrzebne, tyle, że może nie w najbardziej pałacowych warunkach, ale raczej w skromny sposób. A kiedy się z tym spotykamy, powinniśmy się cieszyć, że przynajmniej do pewnego stopnia mamy doświadczenia, które harmonizują z doświadczeniami naszego Pana. Lud Boży otrzyma błogosławieństwo w proporcji do tego, na ile będzie przygotowany, aby przyjąć wszelkie możliwości służby Bożej jako łaski Boże i docenić je, bez względu na skromne warunki. Godne uwagi jest też to, że ani Józef, ani Maria, ani Jezus, ani też uczniowie, ani także ewangelista, który zarejestrował incydent, nie wypowiadają najmniejszej skargi ani nie przejawiają nawet sugestii niezadowolenia z warunków zapewnionych przez Boską opatrzność. Gdyby nie byli zadowoleni z przygotowanych okoliczności, Boskie plany nie zadziałałyby dla ich dobra.

Okolice Betlejem są krainą pasterską – i dziś można widzieć tam liczne stada. W tamtym czasie było zwyczajem, że pasterze pozostawali ze swymi trzodami na noc jako strażnicy chroniący je przed złodziejami, a także przed dzikimi zwierzętami. To w tej okolicy Dawid (późniejszy król) jako pasterz ochraniający swoje trzody zabił przy okazji lwa, a innym razem niedźwiedzia. Pasterze jako grupa nie byli szczególnie dobrze wykształceni, nie chodzili do szkół, mimo to jednak wielu z nich było myślącymi ludźmi, a tym samym oddającymi się w czasie wolnym, podczas obserwacji swych stad, refleksji i rozmowie. Posiadali też na tyle znaczną wiedzę, że mogli być nazwani intelektualną i myślącą klasą ludzi – ich umysły były bardziej usposobione do refleksji nad szerokimi zagadnieniami niż czasami umysły tych, którzy na stałe zajmowali się handlem czy rzemiosłem. Pasterz, którego Bóg uhonorował, czyniąc go królem w swoim obrazowym królestwie, był wielkim poetą i najwyraźniej wiele z jego pasterskiego czasu oddane było muzom, a jeden z jego najpiękniejszych utworów (Psalm 23) przedstawia samego Boga jako Pasterza swego ludu – Jego trzody, o którą się troszczy. To właśnie do tych ludzi – myślących i bez wątpienia obeznanych z psalmami Dawida oraz mesjanistycznymi nadziejami w nich zawartymi – Pan posłał pierwsze przesłanie dotyczące swego Syna, który stał się ciałem.

Opis pojawienia się anioła i lęk, jaki zrodziła jasność jego oblicza, jest zarówno prosty, jak i naturalny. Cała ludzkość mniej lub bardziej instynktownie odczuwa lęk przed nadnaturalnością, drży na samą myśl o tym, że znalazła się w obecności świętych aniołów. Jest to właściwe i naturalne, ponieważ wszyscy zdają sobie sprawę z własnych niedoskonałości na skutek upadku, obawiając się mniej lub bardziej, że ich rezultaty byłyby niekorzystne, jeśliby Boska sprawiedliwość miała być miarą i wzorcem w odniesieniu do ich spraw. Wszyscy instynktownie uświadamiają sobie potrzebę miłosierdzia ze strony Tego, z którym mamy do czynienia. Tak samo było z tymi pasterzami. Byli przerażeni, gdy ujrzeli niebiańskiego gościa pośród nich; ale jego przesłanie nie dotyczyło ani sprawiedliwości, ani w jakimkolwiek sensie potępienia, ale Boskiego miłosierdzia. Uspokoił ich słowami: „Nie bójcie się, bo oto zwiastuję wam wielką radość, która będzie udziałem całego ludu” [Łuk. 2:10]. Czy możemy się dziwić, że radość zajęła miejsce strachu w ich sercach, gdy usłyszeli te łaskawe słowa? Na pewno nie. Podobnie jest ze wszystkimi, którzy od tamtego dnia aż do chwili obecnej słyszą to przesłanie prawdziwej Ewangelii, nie tylko literalnym słuchem, ale prawdziwie, uszami zrozumienia – pojmowaniem go.

Jak fałszywe i jak smutne było zrozumienie tego przesłania przez wielu spośród ludu Bożego, gdy było ono przekazywane na przestrzeni wieków! Jak niewielu słuchało go z radością, przyjmowało z uznaniem! Jakże niezwykłe jest to, że prawie wszystkie kościoły i ich tysiące duchownych oraz setki tysięcy nauczycieli szkółek niedzielnych jednoczą się w całkowitej sprzeczności z tym przesłaniem aniołów – sprzeczności, która nie tylko rani ich własne uczucia i smuci ich serca, ale która okrada naszą drogocenną misję Zbawiciela z dziewięciu dziesiątych jej majestatu oraz całkowicie hańbi i obraża imię naszego łaskawego Ojca Niebieskiego przez błędne przedstawienie Jego zbawienia, które zapewnił w Chrystusie Jezusie.

Być może niektórzy będą zaskoczeni, a nawet zszokowani z powodu takiego przekazywania tego przesłania, które oni i inni dobrzy, lecz ślepi chrześcijanie dostarczają w imię ewangelii – ponieważ słowo „ewangelia” wywodzi się od słów „dobry” i „wiadomość”. Jesteśmy całkowicie gotowi uwierzyć, że ogromna większość tych, którzy ogłaszają złe wieści o wiecznej nędzy jako Boskie przesłanie i Jego wyrok dla ogromnej większości ludzkości, jest całkowicie nieświadoma tego, jak bardzo błędnie przedstawiają Boski charakter i rząd w przesłaniu, które niosą ludziom. Mylnie ukazują oni ewangelię. Nie czynią tego jednak z rozmysłem, ale z powodu ślepoty, tej samej ślepoty, o której apostoł mówi, że pochodzi od wielkiego Przeciwnika – ślepoty, którą oślepia on umysły ogromnej większości ludzi, aby przeszkodzić im w uświadomieniu sobie chwalebnego światła Bożej dobroci objawionej w Jezusie Chrystusie, Panu naszym (2 Kor. 4:4).

O, gdybyśmy mogli przekonać wszystkich prawdziwych chrześcijan do przestudiowania tego dziesiątego wersetu naszej lekcji, by ujrzeli głębię jego znaczenia. Szybko zrewolucjonizowałoby to nauki chrześcijaństwa! Ale, jak oświadczył nasz Pan, niektóre z głębin Boskiego planu są ukryte przed wieloma mądrymi i roztropnymi, zgodnie z logiką tego świata, i objawiają się tylko pokornym – dzieciom. Mimo to świadectwo Boże jest pewne i wszyscy, których rozumienie zostało otwarte i którzy zostali uczynieni zdolnymi do zrozumienia nieco z długości i szerokości oraz wysokości i głębokości Bożej miłości, mogą radować się, że nieświadomość świata w ogólności w odniesieniu do tej sprawy i opozycja wielkiego Przeciwnika, który ich oślepia, nie mogą trwać wiecznie, lecz wkrótce muszą ustąpić, gdy nadejdzie właściwy czas Pański – gdy Ten, który umarł na Golgocie dla odkupienia świata, rozpocznie chwalebne panowanie, wiążąc tego starego węża, diabła, Szatana, aby nie zwodził już narodów przez tysiąc lat panowania Mesjańskiego Królestwa. Wtedy wszyscy rozpoznają swe zaślepienie; wtedy wszyscy będą rozpoznawać to, co obecnie jest przywilejem tylko tych niewielu, którzy zauważają i szanują Boski charakter i plan – że przesłanie anioła było prawdziwe w każdym jego słowie, że wspaniałe skutki narodzin Zbawiciela w Betlejem uzasadnią posłannictwo od wielkiego Boga, dobre przesłanie wielkiej radości, która ostatecznie stanie się udziałem wszystkich ludzi. Oświecenie i błogosławieństwo nie będzie miało żadnych przeszkód, ograniczeń, a w rezultacie wszyscy poznają prawdę i otrzymają możliwość skorzystania z łaski, miłosierdzia i pokoju dla wszystkich w wielkim zbawieniu zapewnionym przez ofiarę okupu naszego Pana Jezusa.

Anioł dalej wyjaśnił swe wspaniałe przesłanie ewangeliczne, ukazując jego podstawę i oświadczając, że wszystkie wspomniane dobre rzeczy powinny się spełnić, ponieważ narodził się Zbawiciel, Mesjasz – ten, którego tak długo oczekiwano w Izraelu, obiecane nasienie Abrahama, w którym nie tylko Izrael powinien być błogosławiony i wywyższony ku czci, godności i współpracy, ale także w którym „błogosławione będą wszystkie narody ziemi”. Zwróćmy tutaj uwagę, że porządek prezentacji zastosowany przez niebiańskiego posłańca i najwyraźniej ustanowiony przez Boga jest właściwym przedstawieniem tego tematu, który powinien być przyjęty przez wszystkich, którzy starają się być używani przez Pana jako Jego ambasadorowie w powołaniu wybranego Kościoła. Po pierwsze, że miało miejsce wielkie ogłoszenie Boskiej łaski i błogosławieństwa, że jest to powodem do radości i że ostatecznie rozszerzy się ona na każde stworzenie; po drugie, istnieje szczegółowe wytłumaczenie tego, jak wszystko to ma zostać osiągnięte – poprzez Zbawiciela, Odkupiciela, który, jak oznajmiono w naszym tematowym wersecie, aby wyzwolić swój lud od zapłaty za grzech, jaką jest śmierć, do życia wiecznego i błogosławieństwa, musi przede wszystkim wybawić ich od ich grzechów. I widzimy z innych Pism, że to zbawienie od naszych grzechów oznacza nie tylko zapłatę na naszą korzyść za grzech Adamowy, ale także, w konsekwencji, wyćwiczenie człowieka w sprawiedliwości i wydobycie go z grzechu, a w tym podniesieniu każdego z nich wymagana jest jego współpraca w zakresie woli i zdolności.

Tak więc wszelkie nauczanie o łasce mającej stać się udziałem ludzkości musi zostać sprzęgnięte z filozofią okupu – że Zbawiciel został uczyniony ciałem i ciało to poświęcił, czyli ofiarował, za nasze grzechy, że uwielbiony Zbawiciel w słusznym czasie – po zakończeniu wyboru Kościoła – zgodnie z Bożym planem ustanowi wraz z nim Królestwo sprawiedliwości dla podniesienia całego świata z niewiedzy, przesądów i ogólnego upadku, który został na niego sprowadzony przez wielkiego Przeciwnika za sprawą upadku, a następnie przez zaślepienie i zwiedzenie. W tym kontekście dobrze jest pamiętać, że imię naszego Pana, Jezus, oznacza Zbawiciel i że wszyscy, którzy będą należeli do wybranego Kościoła, muszą posiadać ducha Oblubieńca (jak również przez wiarę zostać okryci szatą Jego przypisanej im sprawiedliwości), że Jego duch stoi w opozycji do grzechu nawet za cenę złożenia ofiary z samego siebie. Mamy również „stawiać opór aż do krwi [śmierci], walcząc przeciwko grzechowi” (Hebr. 12:4).

Wtedy anioł wydał przed pasterzami świadectwo o skromnych warunkach, w których ten wielki Król ziemi narodził się na świecie – jako niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie. Było to konieczne nie tylko dla identyfikacji Jezusa, ale także dla zredukowania ich myśli od wielkich i wspaniałych oczekiwanych rezultatów do skromnych początków, aby nie zostali wprowadzeni w błąd w swych oczekiwaniach. I takim, jakim jest w każdej swej części Boski plan, takim powinno też być nasze jego ogłaszanie. Mamy nie tylko opowiedzieć o przyszłej chwale, wielkości i wspaniałości, ale także o obecnym upokorzeniu – nie tylko naszego Zbawiciela, który uniżył się, aby przyjąć niski stan pośród ludzi i umrzeć za nasze grzechy, ale także, aby wskazać, że „wybrani” są wezwani do kroczenia Jego śladami w podobnie upokarzających okolicznościach – przez cierpienia z Nim, jeśli mają z Nim królować; umrzeć razem z Nim, pragnąc z Nim żyć. I tak, prorocy mówili nie tylko o chwale, która ma nastąpić, ale także o cierpieniach Chrystusa (Głowy i Ciała), które musiały poprzedzić chwałę (1 Piotra 1:11). Lekcja dla każdego, kto ma uszy do słuchania, brzmi: „Bez krzyża nie ma korony”. Ukorzmy się zatem pod mocną ręką Boga i radujmy się w każdym naszym poniżeniu, aby mógł nas wywyższyć w odpowiednim czasie, byśmy dzielili z Nim chwałę Jego Syna, naszego Pana, a także wielkie dzieło błogosławienia wszystkich narodów ziemi.

Był to odpowiedni punkt kulminacyjny, by po tym, jak jeden anioł przekazał zaskoczonym pasterzom dobrą nowinę o wielkiej radości dla wszystkich ludzi i był gotowy do odejścia, dołączył do niego anielski zastęp, śpiewając: „Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój, wobec ludzi dobra wola” [Łuk. 2:14]. Było to jedynie powtórzeniem przekazanej już ewangelii. Stwierdzała ona, że dzieło, które powinno być dokonane przez narodzone dziecko, ma nawiązywać do najwyższej chwały i czci Boga JHWH, Jego Ojca. Zawarte w niej było także oświadczenie, że przez to dzieło, które ma wypełnić Jezus, zapanuje na ziemi Boska dobra wola, a w konsekwencji pokój – wszystko to wskazywało na sposób błogosławienia przez restytucję i na przywilej osiągnięcia życia wiecznego. O, jak bardzo w konflikcie z tym wszystkim stoją błędne teorie, które zyskały sobie posłuch w chrześcijaństwie, uczące tego, że pomimo okupu, jaki dał nasz Pan Jezus, i pomimo odwrócenia pierwotnego wyroku na naszą rasę w wyniku przebłagania za nasze grzechy, zaakceptowanego przez Ojca, ogromna większość rodziny ludzkiej będzie jednak przez całą wieczność znajdowała się w stanie buntu przeciwko Bogu, a w torturach będzie zawsze bluźniła Jego imieniu – i to nigdy nie otrzymawszy pełnej, rozsądnej możliwości poznania Zbawiciela lub przyjęcia Jego zbawienia. Jakież to dziwne, że ktokolwiek może myśleć, jakoby taki plan mógł być zgodny z chwałą Boga na wysokości!

Jakie to dziwne, że ktokolwiek mógł­by odmówić przyjęcia bardzo jasnego stwierdzenia Pisma, które Bóg przekazał przez Chrystusa, że każdy członek ludzkiej rodziny będzie miał pełną sposobność poznania prawdy, a następnie zrzeczenia się grzechu i zaakceptowania nowego życia w sprawiedliwości pod Nowym Przymierzem – i że ten, kto nadal będzie odmawiał i nie będzie się poddawał temu sprawiedliwemu zarządzeniu, zostanie całkowicie wytracony spośród ludzi – w drugiej śmierci – że nie będzie tolerowany nikt, kto by chciał żyć w grzechu i sprzeciwie wobec Boga, aby urągać jakiejkolwiek części panowania Boga, ale że wszyscy niepoprawni staną się takimi, jakby ich nigdy nie było. W żaden inny sposób nie możemy sobie wyobrazić, żeby nadszedł czas, kiedy zapanuje pełny pokój między ludźmi. „Nie ma pokoju dla niegodziwych, mówi PAN” [Izaj. 48:22].

Jedyne rozwiązanie, które Bóg oferuje odnośnie zaprowadzenia pokoju, ma związek z ustanowieniem Jego Królestwa, o które nasz drogi Odkupiciel nauczył nas modlić się: „Przyjdź królestwo twoje, bądź wola twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. To będzie oznaczać pokój w najpełniejszym i najbardziej absolutnym sensie. Teza biblijna nie obejmuje pogwałcenia woli żadnego człowieka, lecz jedynie ofiarowanie przez Chrystusa okazji do uzyskania wiecznego błogosławieństwa i pokoju lub odcięcia we wtórej śmierci, jeśli ktoś nie doceni Boskiej propozycji.

Pasterze, którzy usłyszeli wieść o Bożej łasce, objawili swoje zainteresowanie, odwiedzając i składając hołd Zbawicielowi, a więc każdy, kto słyszy o Bożej łasce z pełnym uznania sercem, może jedynie szukać Pana i okazać mu szacunek i służyć Jego sprawie, głosząc łaskawe poselstwo, którym został zaszczycony. Każdy z nas to czyni, a przez to w naszych sercach ciągle przybywa radości w Panu i oceny Jego wielkiej ewangelii.

Co do daty narodzin Jezusa, uważamy, że nastąpiło to około 25 września do 1 października 1 r. p.n.e. i że zwiastowanie (Łuk. 1:28) miało miejsce dziewięć miesięcy wcześniej, a mianowicie 25 grudnia 2 r. p.n.e. Dowody dotyczące tego stanowiska podane są szczegółowo w „Wykładach Pisma Świętego”, tom II, str. 54-62.

Zion's Watch Tower, 1 stycznia 1900, R-2555
Straż 2/2019

Do góry