R-2818

Wstąpił na Niebiosa

Lekcja z Dziejów Apostolskich 1:1-11.

"I stało się, gdy im błogosławił, rozstał się z nimi i był niesiony w górę do nieba.” – (Łuk. 24:51).

Łukasz, pisarz Dziejów Apostolskich, na wstępie tej Księgi wspomina o swoim poprzednim opisie o życiu Jezusowym – "o wszystkim, co począł Jezus uczyć i czynić, aż do dnia onego, którego dawszy rozkazanie Apostołom, które był przez Ducha świętego obrał, wzięty jest w górę.” (Dz. Ap.1:1-2). Z pewnością było to Boskim zamiarem, aby Łukasz w taki sposób sprawę tę określił i o osobistym dziele Jezusa napisał, że był to tylko początek Jego dzieła. Tylko ci, co mogą uchwycić tę myśl; to jest, że Kościół, czyli ciało Chrystusowe jest dalszą częścią dzieła Jezusowego, który jest Głową tegoż ciała – tylko tacy pojmują plan Boży wyraźnie Powinniśmy rozumieć, że imię Jezus jest osobistym imieniem naszego Pana i Głowy, gdy zaś miano Chrystus, czyli Pomazaniec, jest oficjalnym imieniem i stosuje się do Pana jako do Głowy, oraz do całego Kościoła, który jest Jego ciałem. Z takiego określenia biorąc, dwa przyjścia Chrystusa zbliżone są więcej ku sobie, albowiem dzieło pierwszego Jego przyjścia, czyli ofiara Chrystusowa w ciele, będzie skończona na krótki czas przed rozpoczęciem się dzieła Jego wtórego przyjścia którym to dziełem będzie błogosławienie wszystkich rodzajów ziemi przywilejami i łaskami restytucyjnymi, przez ręce uwielbionego Chrystusa, Głowy i ciała. Zaiste przygotowania do tego nowego wieku i jego dzieła zachodzą na obecny wiek Ewangelii i na obecne dzieło.

W harmonii z tą myślą (że dzieło, które On rozpoczął, Jego Apostołowie i wszyscy naśladowcy mieli nadal prowadzić) Pan udzielał uczniom tak szczegółowych instrukcji, podczas owych czterdziestu dni po Swoim zmartwychwstaniu. Zauważyliśmy już, iż ukazał się im dotąd sześć albo osiem razy, a w niniejszej lekcji mamy zapisane o Jego siódmym (lub dziewiątym) ukazaniu się, przy końcu owych czterdziestu dni. Było to prawdopodobnie tydzień po Jego ukazaniu się siedmiu braciom w Galilei, gdy znowu pokazał się im w Jeruzalemie, gdzie niezawodnie polecił im się zebrać. Tu spotkał się z nimi (z Apostołami) i udzielił im ostatniej pożegnalnej instrukcji, która była zgodną z Jego poprzednimi naukami, że misja ich ma nadal być duchowną, że mają karmić Jego owce i baranki – mają nadal prowadzić dzieło przez Niego rozpoczęte i iść Jego śladami. Dał im jednak dobitnie do zrozumienia, że nie będą oni sposobnymi do tego dzieła prędzej aż otrzymają od Ojca, przez Niego, pewną szczególną moc z góry, za którą polecił im oczekiwać w Jeruzalemie. Przypomniał im, że błogosławieństwo to, za którym mieli oczekiwać, było właśnie tym, o czym wspominał im jeszcze przed Swoim ukrzyżowaniem, oświadczając im, że Ojciec ześle na nich Ducha świętego, w Jego imieniu, że Duch ten przypomni im wszystkie rzeczy, jakie im mówił, wprowadzi ich we wszelką prawdę i t. d. – (Jana 14:16; Jana 14:26; Jana 15:26).

Jezus starał się uprzytomnić uczniom ważność tego błogosławieństwa, za którym mieli oczekiwać, wskazując im na fakt, że to oznacza nową erę, nową dyspensację. Oni już wiedzieli o reformacyjnym ruchu zapoczątkowanym przez Jana Chrzciciela i że pokutujący grzesznicy byli zanurzani w wodę; a teraz Pan chciał, aby oni poznali, że On zapoczątkowywał Kościół na jeszcze wyższym poziomie i że wszyscy przyjęci do tegoż Kościoła będą zanurzeni w Ducha świętego, otrzymają moc z wysokości – wejdą pod wpływ mocy z wysokości. Jego oświadczenie, że to stanie się po niewielu dniach, było niezawodnie celowe; pierwsze, aby oni spodziewali się tego wkrótce i nie ulegali zniechęceniu; a jednak akuratną liczbę dni nie określił, aby przez to pobudzić ich do ustawicznego czuwania i oczekiwania za tern błogosławieństwem. To wprowadziło uczni, jak określa to Łukasz, w postawę oczekiwania i modlitwy, co w tych okolicznościach było dla nich bardzo korzystnym.

Stopniowo, podczas owych czterdziestu dni, uczniowie zaczęli pojmować, że należało się spodziewać innych rzeczy aniżeli oni spodziewali się na początku i przez cały okres ziemskiej misji Pana; zaczęli poznawać, że chwały i zaszczyty królestwa nie miały być rozdzielone zaraz, ale że nowa dyspensacja i nowa praca zgodna z tą dyspensacją, była wystawiona przed nimi. Stopniowo ich umysły kierowały się na proroctwa, które mówią o błogosławieństwie Bożym dla Izraela, przy czym dodana jest myśl, że błogosławieństwo miało również spłynąć na cały świat przez dzieci Abrahamowe, w jakimś narodowym znaczeniu. Oni mieli poważanie dla tych proroctw, więc teraz zapytają się Pana względem tychże. Jak proroctwa te mogą wypełnić się przez to nowe zarządzenie, które zdawało się ignorować naród a używać tylko ich kilku naśladowców Pana, maleńką tylko cząstkę narodu. Stąd to ich zapytanie się Mistrza, czy teraz lub wkrótce wypełnią się te proroctwa mówiące o przywróceniu Izraela do Boskiej łaski jako królestwo Boże, co oznaczałoby uwolnienie żydów z pod władzy Rzymskiej i wszelkiej innej.

W odpowiedzi Swej Pan nie mówił, że oni te proroctwa ile zrozumieli, że one wszystkie wypełnią się w jakiś sposób duchowy; przeciwnie w odpowiedzi Jego zawiera się myśl, że ich przyjmowanie tych proroctw było właściwe, lecz że czas na ich wypełnienie jeszcze nie nadszedł, przeto w pytaniu swym nie powinni tyle nastawać na czasy i chwile, ale raczej mają więcej ufać Bogu, który czasy i chwile ma w Swej mocy i który hojnie wypełni wszystkie Swe obietnice, lecz w słusznym czasie.

Następnie Pan skierował uwagę uczni do ich pracy, do której ich powołał – do tej pracy, jaką mieli pełnić jako członkowie Jego ciała. Poinformował ich, że zostaną specjalnie uzdolnieni, przez Ducha świętego, którego Ojciec im ześle w Jego imieniu; i że używając tej mocy, tego wpływu, oni będą Jego świadkami – Jego przedstawicielami, czyli przedstawicielami Jego charakteru, Tego nauk i Jego dzieła, nie tylko w Jeruzalemie, w Judei i w Samarii, ale aż do ostatniego kraju ziemi. Chciał im uprzytomnić, że wielkie dzieło zostało im powierzone. Bóg dopilnuje Swoich obietnic w słusznym czasie; oni zaś mają być Jego współpracownikami i świadkami, muszą dopilnować tej pracy, której się poświęcili i do wykonania której teraz mieli być uzdolnieni i ożywieni przez Ducha świętego. Udzielając im tych ostatnich lekcji chodząc i rozmawiając z nimi na górze Oliwnej, idąc w kierunku Betanii, Pan stopniowo zaczął wznosić się w górę aż obłoki ukryły Go od ich ócz.

Jeden błąd prowadzi do drugiego; a przeoczenie tego, że nasz Pan, przy zmartwychwstaniu, dostąpił przemiany natury z ludzkiej na duchową i że Jego przebywanie z uczniami przez owe czterdzieści dni było w stanie duchowym, niewidzialnym dla nich, oprócz tych kilku krótkich okazji gdy ukazał im się w różnych postaciach i ubraniach w celu udzielenia im pewnych instrukcji – doprowadziło niektórych do bardzo dziwnych pojęć względem wniebowstąpienia naszego Pana. Znajdujemy więc, że pewien doktor Teologii wyraził się na ten temat następująco: "Wniebowstąpienie było wspaniałym i stosownym zakończeniem ziemskiej kariery Jezusowej; daleko lepszym aniżeli ponowne umarcie jak uczynił to Łazarz, albo też wiecznym pozostawaniem na ziemi w ciele – co było jedyną alternatywą”. (Alternatywa, znaczy wybór jednej możliwości z dwóch). Biedny człowiek! Jak dalece błąd zaciemnił jego oczy wyrozumienia, że doszedł do tak dziwnego pojęcia.

Z biblijnego punktu zapatrywania gdy zrozumiemy że nasz Pan powstał, "był ożywiony”, duchem, niewidzialnym dla ludzi i że On tylko "ukazywał” się w postaciach cielesnych, to sprawa ta przybiera zupełnie inne znaczenie. Z tego punktu zapatrywania widzimy, że to ostatnie ukazanie się Pana, tak samo jak i poprzednie, było zamierzone dla ich instrukcji,

aby dopomóc ludziom cielesnym, nie spłodzonym jeszcze z Ducha świętego, do zrozumienia pewnych głębszych rzeczy, których inaczej oni dobrze nie mogliby zrozumieć. Pańskie wniebowstąpienie było po prostu innym sposobem zniknięcia. Gdy poprzednio ukazał się im w górnym pokoju, gdy drzwi były zamknięte, gdy rozmawiał z nimi i przekonał ich o Swej tożsamości, dokończywszy Swej lekcji "znikł” tak nagle jak się ukazał. Ciało i ubranie jakie cudownie utworzył w owym pokoju, mógł również nagle rozpuścić, co też uczynił mocą będącą ponad nasze wyrozumienie – tą samą mocą, którą zamienił wodę w wino; tą samą mocą, którą Aniołowie ukazywali się niekiedy ludziom w pewnym celu – znikając gdy ten cel bywał osiągnięty. Zaiste, w jednym takim wypadku zapisanym w Biblii, Anioł dokonał swego zniknięcia w sposób podobny do tego jak nasz Pan znikł przy tej ostatniej okazji, gdy wstępował do nieba. – (Sędz.13:19-21).

Właściwość takiego zakończenia Jego styczności z uczniami jest widoczna. Po takim pożegnaniu oni nie potrzebowali się już więcej spodziewać, że im się pokaże w ludzkiej postaci; mogli zrozumieć że jako duchowa istota On odszedł od nich, tak jak poprzednio powiedział: "Wamci to pożyteczna abym Ja odszedł; bo jeźli nie odejdę, pocieszyciel on nie przyjdzie do was.” (Jana 16:7). Zamieszanie owego doktora Teologii, którego słowa cytowaliśmy, jest tym znamienitsze z tego faktu, że w swym dalszym objaśnianiu tego przedmiotu, on rozpoznaje że ci "dwaj mężowie”, wspomniani w wierszu 10-tym naszej lekcji, byli Aniołami, którzy na ową chwilę przybrali ludzkie postacie w celu skomunikowania się z uczniami i wyrażenia im pewnych ważnych lekcji. Czemu wtedy ten jegomość nie mógł zobaczyć, że nasz Pan dokończywszy dzieła powierzonego Mu przez Ojca (t.j. złożenia Swego życia jako człowiek Chrystus Jezus) nie był więcej istotą ludzką, niższą od Aniołów, ale że był teraz "przemieniony” i że tak jak przed Swoim przyjściem na świat był istotą duchową najwyższego stanu, podobnie i teraz, od Swojego zmartwychwstania, był On, jak oświadczył to Apostoł, "duchem ożywiającym?” (1 Kor. 15:45) A jeżeli Aniołowie mieli władzę ukazywania się w ludzkiej postaci, to czemu ich naczelnik i Pan nie miałby mieć władzy ukazywać się w taki sposób Swoim uczniom. w celu przekonania ich że nie był więcej umarłym ale żywym – że nie był dłużej człowiekiem ale "przemienionym?”

Pańskie słowa: "Wamci to pożyteczne abym Ja odszedł,” pobudzają nas do zapytania: Czemu Jego wniebowstąpienie było pożytecznym? Zastanówmy się więc nad tą sprawą. Gdyby pozostał z uczniami na ziemi, lecz niewidzialny, a ukazując się niekiedy im i wszystkim Swoim naśladowcom przez cały wiek Ewangelii, to jaka szczególniejsza korzyść byłaby z tego? Co mógłby w ten sposób uczynić dla nas takiego, co mogłoby być niemniej dobrze uczynione z Jego wysokiego stanowiska w Niebie u Ojca? Gdyby pozostał z Kościołem byłoby to tym mniej stosowne, aby miał dozwalać aby Jego przedstawiciele byli prześladowani, oczerniani i w różny sposób poniewierani; zdawałoby się również niestosownym gdyby pozostawał na ziemi, a jednak nie ująłby władzy nad sprawami świata, roszcząc jednocześnie pretensje że własną krwią kupił sobie do tego prawo, że jest Księciem świata i że ma go wybawić z pod władzy grzechu i szatana. Dla tych to różnych powodów było właściwym, aby On nie pozostał z nami, ale abyśmy wiedzieli, że On był u Ojca i abyśmy oczekiwali Go aż do czasu naznaczonego przez Ojca – aż wszyscy Jego wierni uczniowie zostaną wybrani i wypróbowani, czyli aż zamierzona liczba wybranych dopełni się – i że dopiero wtedy On powinien przyjść, zabrać ich do Siebie i uczynić ich współdziedzicami w królestwie, oraz ująć panowanie nad światem, związać szatana, zburzyć jego panowanie i zaprowadzić prawdę i sprawiedliwość na niewzruszonej podstawie Boskiego autorytetu i władzy, którą posiada.

Był jeszcze jeden i to bardzo ważny powód, dlaczego Pan musiał wstąpić do Ojca. a powód ten On Sam wspomniał gdy powiedział: "Bo gdy Ja nie odejdę, on pocieszyciel nie przyjdzie do was”. (Jana 16:7) Czemu nie? Odpowiadamy, że ponieważ cały świat znajduje się pod Boskim potępieniem, żaden z ludzi nie mógł być uznany przez Ojca, przyjęty do Jego rodziny i spłodzony z Ducha świętego dokąd ludzkość była grzeszną. Śmierć Pana naszego Jezusa, chociaż była okupem, nie została jednak zastosowana za nikogo z tych, na korzyść których była zamierzona. Zanim ktokolwiek mógł z tego okupu korzystać, Jezus musiał wpierw wstąpić do Ojca i przedstawić tę ofiarę, czyli cenę za tych, za których ona miała być zastosowana; aby oni, będąc usprawiedliwieni z wiary i poświęceni, czyli odłączeni do świętobliwości i Boskiej służby aż do śmierci, mogli otrzymać ducha przysposobienia synowskiego i wejść do Boskiej rodziny.

Był to najważniejszy powód i jest to w zupełnej zgodzie z oświadczeniem Apostoła Jana: "Albowiem jeszcze nie był dany Duch święty, przeto że jeszcze Jezus nie był uwielbiony.” (Jana 7 :39) Chwalebne Swe ciało Jezus otrzymał przy zmartwychwstaniu, jak to wykazuje Apostoł w 1 Kor. 15:43-44; lecz potrzeba jeszcze było aby był uwielbiony (uczczony) po okazaniu się przed obliczem Ojca, gdzie miał przedstawić Swoje dokonane dzieło i oficjalnie otrzymać Boskie uznanie. Wtedy On był uczczony, uwielbiony i otrzymał imię ponad wszelkie imię, "aby w imieniu Jezusowym wszelkie się kolano skłaniało, a wszelki język aby wyznawał że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca.” – (Filip. 2:10-11).

Możemy sobie wyobrazić owych jedenastu Apostołów, jak oni stali patrząc w niebo i starając się przeniknąć obłoki, które zabrały Pana z przed ich ócz, oraz jak starali się zrozumieć znaczenie tych różnych lekcji i doświadczeń, przez które ostatnio przeszli; a także ich zakłopotane myśli względem obiecanego powrotu Pana i międzyczasowego ich osamotnienia, które On obiecał nagrodzić im pocieszycielem. Duchem świętym. W tej to ważnej chwili właściwym było, że przez Boską opatrzność, dwie postacie stanęły przy nich, "mężowie” z wyglądu, lecz w ubraniach, które wskazywały, że te postacie tylko chwilowo przybrały ludzką formę, w rzeczywistości zaś byli to Aniołowie. Ci, pocieszającym głosem i przekonywającym sposobem oświadczyli uczniom, aby nie spoglądali więcej ku górze, ale aby pamiętali, że On przyjdzie z powrotem, w taki sam sposób jak widzieli Go odchodzącego.

Jak dziwnym że tak wielu ludzi Pańskich, nawet z pomiędzy tych co silnie wierzą i z tęsknotą oczekują Jego wtórego przyjścia, przeoczyło te szczegóły anielskiego świadectwa! Najprzód, że powrócić miał ten sam Jezus – nie poprzedni Jezus, którego oni znali w ciele, lecz Ten sam Jezus, który był od nich wzięty i którego oni rozpoznali jako zupełnie przemienionego od zmartwychwstania – duchowy Jezus, "duch ożywiający.” Taki Jezus miał powrócić, nie w słabości jako "za dni ciała Swego”, lecz jako istota duchowa, przyobleczona zupełnością Boskiej mocy, aby im ustanowić Swe królestwo i przez nie błogosławić wszystkie rodzaje ziemi.

Dziwnym jest również, że i ów drugi ważny szczegół przez Aniołów wspomniany, mianowicie "sposób”, jest często przeoczony przez tę samą klasę. Jaki był sposób Pańskiego odejścia? Czy Jego odejście było z wielką ostentacją, z trąbieniem w literalne trąby, aby zwrócić uwagę całego świata? Czy też sposób Jego odejścia był nadzwyczaj cichy, wiadomy tylko Jego najwierniejszym naśladowcom?) (jego wtóre przyjście miało być w "sposób” podobny. Ci, co nadają tym anielskim słowom ich właściwe znaczenie, kładąc nacisk na właściwe słowa, otrzymają z tego błogosławieństwo i będą lepiej przygotowani do zrozumienia charakteru Pańskiej obecności (parousja). Oni wcale się nie zdziwią, gdy powiemy, że wszystkie te warunki zostały wypełnione; że Pan może być widziany teraz tylko okiem wiary i to tylko przez tych, co są Jego prawdziwie i w zupełności poświęconym ludem.

Przy Swoim wtórym przyjściu, Pan (nie rozpoznany przez świat) miał liczyć się ze Swoimi sługami, wywyższając godnych, czyli wiernych nad małymi rzeczami, aby mieli władzę nad rzeczami większymi (Mat. 25:14-30). Nieco później, On przywróci królestwo Izraelowi – godnym z tego narodu i przez nich jako ziemskich przedstawicieli duchowego królestwa, błogosławieństwo Boskiej łaski i prawdy spłynie na wszystkie narody ziemi. W łączności z tern oddaniem królestwa wybranym, wielki ucisk objawi rodzajom ziemi Owego nowego Władcę w ognistym sądzie nad wszelką nieprawością, aż wszelkie oko (wyrozumienia) ujrzy Go – objawionego jako Króla królów i Pana panów.

W.T. R-2818-1901
Straż 05/1937 str.67-69.

Do góry