R-2844

„POŚCINANI DLA ŚWIADECTWA JEZUSOWEGO”

"Widziałem dusze (osoby) pościnanych dla świadectwa Jezusowego i dla Słowa Bożego i ożyli, i królowali z Chrystusem tysiąc lat” – Obj. 20:4.

Wszyscy stanowiący klasę Królestwa są tu określeni jako ścięci; każdy członek uwielbionego Kościoła musi przejść to doświadczenie, cokolwiek ono oznacza. Spostrzegamy jednak, że nasz Pan nie był ścięty, a także, według zapisków historycznych, mało który z Apostołów, jak i mało ze świętych Pańskich od Zielonych Świąt aż dotąd, było literalnie ściętych. Należy jednak pamiętać, że powyższe orzeczenie wyjęte jest z Księgi symbolicznej, dlatego jest to mowa obrazowa i takiego też należy szukać wyjaśnienia.

Apostoł podaje klucz do tego, gdy mówi: "Każdego męża głową jest Chrystus, a głową niewiasty mąż, a głową Chrystusową Bóg” (1 Kor. 11:3). Jak niewiasta wychodząca za mąż przyjmuje swego męża za głowę rodziny, tak Kościół przyjmuje Chrystusa za Głowę, a każdy członek Kościoła w ten sposób wchodzi do społeczności z Panem jako członek Jego ciała – lecz nie głowy. Wszyscy ci, którzy mają być przyjęci za członków tego figuralnego ciała Chrystusowego, muszą być obrazowo ścięci, czyli pozbawieni swej woli; ich wola musi być poddana woli Bożej, tak że za przykładem swego Pana mogą powiedzieć: "Nie moja ale Twoja wola niech się stanie” (Łuk. 22:42). Oni muszą być bez głowy w znaczeniu ignorowania swej własnej woli, będąc umarłymi dla samych siebie i kierowani odtąd wolą głowy ciała, czyli Jezusa Chrystusa. Jego wola, Jego umysł, Jego duch musi mieszkać i obfitować w każdym członku ciała, o ile on w ogóle chce być członkiem tegoż ciała, czyli Kościoła. Tak jak żona traci swoje nazwisko a przyjmuje nazwisko i naczelnictwo męża, podobnie każdy członek oblubienicy Chrystusowej musi stracić swoją indywidualność, aby do klasy tejże Oblubienicy Chrystusowej mógł być przyjęty. To poddanie się Chrystusowi ze strony członków Kościoła jest właśnie tym, co symbolicznie przedstawione jest w naszym tekście.

Najgłówniejszą przeszkodą do chrześcijańskiego wzrostu jest nierozpoznanie zupełności ofiary wymaganej od tych, którzy chcą być uznani za członków wybranego Kościoła, czyli ciała Chrystusowego. Żaden nie może być zaliczony do wybranych, aby żyć i królować z Chrystusem w Jego tysiącletnim Królestwie, o ile nie został w taki sposób ścięty. Często przychodzi nam to na pamięć, gdy słyszymy niektórych dobrze myślących chrześcijan mówiących: "Ja mam swój własny rozum; ja myślę sam za siebie”. Z pewnością, iż w wielu wypadkach lepiej byłoby, aby poszczególni ludzie sami za siebie myśleli, zamiast pozwalać, aby to czynił jakiś inny człowiek lub jakaś grupa ludzi; zamiast pozwalać, aby ta grupa układała dla nich artykuły wiary, choćby nawet dana grupa mieniła się być głową, nazywała się Synodem, Prezbiterium lub Konferencją, i choćby głosiła, że poszczególne osoby mają poddać się pod jej naczelnictwo i należeć do jakiegoś ziemskiego kościoła. Takie sekciarskie systemy, tak ich naczelnicy jak i członkowie, są fałszywymi ciałami Chrystusowymi, których prawdziwa Głowa nigdy nie uznała.

Od każdego, kto chce być członkiem prawdziwego Kościoła wymaganym jest, aby nie tylko był ściętym (stracił swą samowolę), ale aby był złączony z prawdziwą Głową Kościoła i aby uznawał siebie za członka prawdziwego ciała Chrystusowego "Kościoła pierworodnych, których imiona zapisane są w niebie”. Członkostwo w ciele Katolickim, Prezbiteriańskim, Metodyskim, Luterańskim lub jakiejkolwiek innej ludzkiej instytucji, nic nie znaczy, choćby z tego prostego powodu, że Chrystus nigdy nie uznał takowych, nigdy żadnego z tych nie ustanowił, nigdy się do nich nie przyłączył, ani nie zamierzał się przyłączyć jako ich głowa. Nie ma wielu ciał Chrystusowych, lecz tylko jedno, Kościół Boga Żywego – jedno ciało, jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Pan nie jest głową tych ludzkich instytucji, które mienią się być Jego ciałami, a członkostwo w tychże instytucjach nic nie pomoże do otrzymania nagrody współdziedzictwa z Chrystusem w Królestwie, ale raczej (wnosząc z tych słów naszego tekstu, któreśmy opuścili), poważanie i czczenie tych ludzkich systemów, po rozpoznaniu, że one są naśladownictwem prawdziwego Kościoła, byłoby zaporą do osiągnięcia miejsca w prawdziwym ciele i w chwale Królestwa.

Tak jak Jezus nie był fundatorem ani założycielem tych ciał, ani nie jest ich głową, podobnie i Apostołowie nie byli członkami żadnej z tych ludzkich sekt albo partii, a ci z prawdziwych świętych Pańskich, którzy pod szatańskim złudzeniem zostali pobudzeni do uznania tych ludzkich instytucji za ciała Chrystusowe i przyłączali się do nich, chociaż w sercach swych byli wierni Chrystusowi jako jedynej prawdziwej Głowie – są teraz zachęcani, aby wyszli z tych różnych systemów. Światło teraźniejszej prawdy jest w celu wykazania im gdzie oni się znajdują, aby mogli zerwać z tymi ludzkimi systemami i ogłosić swoją wierność dla tej jedynej Głowy i jedynego "kościoła, którym jest ciało Jego”. Systemów tych jest tak wiele, a teorie ich są tak sprzeczne i zamieszane, że jedna wspólna nazwa "Babilon” (zamieszanie) jest zastosowana do nich jako do jednej rodziny, a prawdziwe dziatki Boże są napominani: "Wynijdźcie z niego, ludu Mój, abyście nie byli uczestnikami grzechów jego i żebyście nie wzięli z plag jego” – Obj. 18:4.

W Izraelu Bóg wystawił obraz na Swój Kościół a obraz ten był w Aaronie, najwyższym kapłanie i w jego synach, podkapłanach. Toteż Apostoł powiedział, że my jesteśmy "królewskim kapłaństwem”; a na innym miejscu oświadczył: "Obaczcie Apostoła i Najwyższego Kapłana wyznania naszego (czyli naszego obrządku kapłańskiego), Chrystusa Jezusa” (Żyd. 3:1). Należy zauważyć, iż w figurze ścięcie podkapłanów było pokazane w tym, że kapłani ci byli zobowiązani nosić "czapki”, gdy zaś najwyższy kapłan nie nosił czapki tylko mitrę. W ten sposób najwyższy kapłan był ogłoszony jako głowa kapłaństwa, a przez nakrycie swych głów ci inni kapłani jakoby figuralnie ogłaszali: My nie mamy swej głowy; patrzcie na najwyższego kapłana, on jest naszą głową. Podobnie i w pozafigurze członkowie duchowego królewskiego kapłaństwa muszą być jakoby bez głowy, muszą być ścięci, a uczucia ich wyrażone są językiem hymnu:

Ja chcę być niczym, niczym,
By tylko świat cześć Mu swą dał;
On jest źródłem miłości,
I godzien wszelkich chwał”

Ten stan pozbawiony głowy, czyli woli, nie może być tylko uczuciem; to musi być rzeczywistością, o ile to dotyczy Nowego Stworzenia. Wszyscy będący w rzeczywistości "członkami ciała Chrystusowego”, muszą w sercach swych dosięgnąć tego stanu gdzie w najzupełniejszej szczerości serca mogą powiedzieć: Niech się dzieje wola Twoja Panie. Woli Twojej naucz mię. Muszą dojść do takiej społeczności z Chrystusem, że ustawicznie będą starać się rozpoznać wolę Głowy i czynić ją. Prawda, że Nowe Stworzenie musi działać i myśleć przez ludzki organizm; a ponieważ on jest niedoskonały z powodu upadku, stąd owo rozpoznawanie i czynienie woli Chrystusowej jest często bardzo niedoskonałe; jednak niedoskonałości ciała nie są przypisane Nowemu Stworzeniu, jeżeli serce jego jest wierne w staraniach rozpoznawania i czynienia woli Pańskiej.

"Świadectwo Jezusowe jest duchem proroctwa” (Obj. 19:10), a myślą naszego tekstu jest, że działanie w nas ducha prawdy, Ducha Chrystusowego, w łączności ze Słowem Bożym, z "wielkimi i kosztownymi obietnicami” (2 Piotra 1:4), dokona w nas tej odmiany, że zamiast swoją wolą, rządzić się będziemy wolą Chrystusową, że będziemy ściętymi i umarłymi dla siebie, a żywymi dla Boga, przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Nie ma tu najmniejszej wzmianki o sekciarskich ustrojach i instytucjach, każda "dusza” (osoba) musi być osobiście ścięta i osobiście musi być złączona z Chrystusem, z Głową Kościoła. Nie ma wzmianki o przyłączeniu się do jakiejś sekty lub partii; przeciwnie, sekciarstwo w jakimkolwiek znaczeniu i stopniu sprzeciwia się biblijnej bezpośredniej i zupełnej jedności pomiędzy Panem a poszczególną osobą.

Co za zaszczyt i dostojeństwo jest w ten sposób dane Słowu Bożemu i świadectwu Jezusowemu nie tylko w Jego własnych słowach, ale tym więcej w jego życiu i przykładzie, a w jego duchu wszyscy członkowie ciała muszą uczestniczyć, aby mogli mieć społeczność w Jego ucierpieniach, postępując Jego śladami, tą samą wąską drogą samoofiary, aby przez to mogli mieć udział z Nim w Królestwie. Nie należy przez to rozumieć, iż pomiędzy różnymi członkami ciała Chrystusowego nie ma być udzielana ani przyjmowana żadna pomoc; owszem, inne Pismo wskazuje, że jeżeli jeden członek ciała raduje się, wszystkie członki bywają pocieszone, a jeżeli jeden członek cierpi, wszystkie członki uczestniczą w tym jego cierpieniu. Apostoł również wykazuje, że Pan i Głowa usługuje członkom Swego ciała przez używanie niektórych z ich własnej liczby za Swoich przedstawicieli – tak, że jeden członek może służyć ciału jako oko, inny jako ucho, jeszcze inny jako usta itd. (1 Kor. 12:12-31). Mimo to jednak zawsze musimy uznawać naczelnictwo Pana i w każdym wypadku należy upatrywać Jego zarządzeń dla ciała, a nie tego, co ludzie chcieliby planować lub czynić w celu wyniesienia się i uchodzenia za wielkich nauczycieli w ciele Chrystusowym.

Drodzy bracia, zastanówmy się dobrze nad doniosłym znaczeniem tego symbolicznego orzeczenia. Zapytajmy samych siebie: (1) Czy postępując według ducha i wzoru Chrystusa Pana i według świadectwa Słowa Bożego, ja wyrzekłem się swej woli? (2) Jeżeli tak, to komu poddałem swoją wolę? Czy jakiejś wielkiej denominacji, mieniącej się być ciałem Chrystusowym, czy jakiej mniejszej denominacji mającej podobne pretensje? (3) Czy ja przyjmuję jakąkolwiek denominację za swoją głowę, za nauczyciela, za przewodnika dla mego sumienia i za kierownika moich duchowych energii; czy też pozbywszy się swej głowy, przyjąłem za swoją głowę Chrystusa Jezusa ignorując wszelkie inne głowy i autorytety, aby być uczonym, kierowanym i używanym przez Pana, poddając się wszelkim doświadczeniom, jakie Jego mądrość uzna za najlepsze dla mnie? (4) Czy jestem w zupełności zadowolony z takiego członkostwa w Jego ciele i czy chcę być odcięty od wszelkich innych ciał, aby być użytym według Pańskiej woli, tak jak będę ją mógł rozpoznać w Jego Słowie? Czy też jestem czymś w rodzaju dwoistego człowieka, starającego się uznawać Jezusa za głowę, a jednocześnie mającego drugą głowę, czyli wolę swoją, a przez to czy jestem, jak określa to Św. Jakub: "Mężem umysłu dwoistego, niestatecznym w drogach swoich” (Jak. 1:8), postępując niekiedy według własnych upodobań, a niekiedy według kierownictwa Pańskiego, przez co jako niestateczny i nie zasługujący na zaufanie mogę być w zupełności odrzuconym, o ile nie zostanę obrazowo ściętym odnośnie mojej woli? (5) Czy też znajduję się w jeszcze gorszym stanie i mam jakby trzy głowy, albo części trzech głów – nieco własnej głowy, czyli woli, nie zupełnie odciętej; nieco głowy, czyli woli Chrystusowej niezupełnie przyjętej; a nieco sekciarskiej, utworzonej przez ludzi głowy, co stanowi najgorsze zamieszanie i czyni mnie w zupełności niesposobnym do zrozumienia i słuchania zmysłu duchowego?

Umiłowani w Panu: czas jest krótki, wielka nagroda, o którą się ubiegamy, jest blisko; "meta”, czyli wzór charakteru, jaki mamy w sobie wyrobić, jest wyraźnie przed nami wystawiona, a różne Pisma jak najwyraźniej ilustrują potrzebę zupełnego poświęcenia się Panu – pokazując, że to znaczy umarcie dla samego siebie, umarcie dla swojej woli. Czyż nie dopilnujemy tego, aby przy łasce Bożej, wszelkie głowy lub autorytety były kompletnie odcięte i odrzucone, abyśmy odtąd, wraz z Apostołem mogli powiedzieć: "Mnie życiem jest Chrystus” (Filip. 1:21), którego członkiem chcę być i Jego wolą kierować się w miarę jak będę ją rozpoznawał w Jego Słowie, opatrzności i przykładzie? Jest to tylko inny obraz zupełnego przypodobania charakterowi naszego Pana. Czyż nie oddał On w zupełności Swej głowy, czyli Swej woli pod wolę Ojca? Zapewne że tak; a tak jak Jego poświęcenie się było nagrodzone przez Ojca, podobnie i my mamy zapewnienie że nasze zupełne poświęcenie (lecz nie mniej jak to) będzie także wielce nagrodzone przez naszego Pana i Głowę w Królestwie.

W.T. R-2844-1901 r.
Straż 02/1939 str. 26-28

Do góry