R2944 do 2945

CZY MOŻEMY BRONIĆ NASZE ZIEMSKIE DOBRA?

Drogi Bracie Russell!

Pewien brat mówił mi, że jego przekonanie jest tego rodzaju, że gdy od niego ktoś, co żąda, to obowiązany jest dać; że ma dozwolić, by ludzie go krzywdzili, bo to stanowiłoby część jego ofiary. Inny brat miał powiedzieć, że miał on dom i lotę, na które już dwie trzecie całkowitej sumy wpłacił, lecz gdy wyłoniły się pewne w tym względzie trudności, aby nie procesować się, by bronić swych praw, wolał raczej oddać kontraktorowi papiery i prawo własności. Zdaje mi się, że tak postępując wielu naszych braci, daje sposobność ludziom złym pozbawiania ich tego, co mają pozostawione sobie do szafowania. J. H. C.

Podajemy ten list z odpowiedzią z tym zamiarem, że niektóre dzieci Boże potrzebują w tym względzie porady.

Dla niektórych jest dość trudno pogodzić dwie części rozkazania Pańskiego a mianowicie: "Bądźcie roztropnymi jak węże, a pokornymi (łagodnymi) jak gołębice". Łagodność owcy i gołębicy pięknie przedstawia, jakim powinien być charakter poświeconego ludu Bożego, odnośnie gwałcenia praw innych ludzi. Lecz owca, chociaż jest łagodną, ale też jest głupią i niezaradną i nie możemy więc powiedzieć, aby nasz Pan pochwalał niezaradność, lub niezdarność i aby Jego zwolennicy tego rodzaju usposobienie mieli uważać za cnotę chrześcijańską. Raczej, w powyżej zacytowanych słowach Pan Jezus upomina: Bądźcie roztropnymi jak węże: lecz nie w tym znaczeniu by być jadowitymi lub gotowymi do atakowania i szkodzenia, lecz jak węże w roztropności, aby ta roztropność była w nas połączona z łagodnością owcy i gołębicy.

Połączona roztropność z łagodnością, powinna być użyta w dobrym, a nie w złym celu a co w Piśmie Św. nazywa się posiadanie "ducha zdrowego umysłu". Ten duch zdrowego umysłu doskonale objawiał się w postępowaniu naszego Pana i Apostoła Pawła, głównych przedstawicieli prawdy i jako żywe przykłady dla trzody Pańskiej. Możemy przedstawić tu ilustrację: Nauczeni w Piśmie i Faryzeusze szukali jakoby podchwycić naszego Pana w mowie lub w Jego nauce; On był pokorny i łagodny jak baranek Boży, lecz nie głupi a roztropny. Pan Jezus nie zląkł się ich pytań, lecz usidlił ich, w ich własnych argumentach, którymi starali się usidlić naszego Pana. Gdy przyszli słudzy kapłanów, aby schwytali Go w ogrodzie Getsemańskim, Pan Jezus, chociaż wiedział, "iż przyszła Jego godzina", to jednak nie wystąpił i nie powiedział: Ja wiem, że to mnie miało spotkać, oto jestem, bierzcie mnie. Przeciwnie, zapytuje ich, dlaczego przyszli aresztować Go w nocy? Dlaczego nie mieliście dość odwagi aresztowania mnie podczas dnia, gdy nauczałem w świątyni, - gdzie mnóstwo ludu mnie słuchało? Następnie Pan Jezus użył swej mocy (by im dać poznać, że nie mają nad Nim władzy) nad nimi, że cofnęli się i upadli na ziemię. Tym sposobem pokazał swoją moc, lecz wiedząc, iż wolą Ojca Niebieskiego było, aby był wydany w ręce władz, dlatego oddał się dobrowolnie, aby był wzięty jako więzień. Gdy znalazł się w sali sądowej, gdzie urągano Mu i policzkowano niesłusznie, Pan Jezus bronił się w ten sposób, iż żądał zdania sprawy z tego, co Mu czynili, oświadczając Swoją niewinność.

Paweł apostoł stawał w swojej obronie przed kapłanami i królami, wykazując sprawiedliwość po swojej stronie, a pewnego razu odpowiedział swojemu napastnikowi: "Uderzy cię Bóg ściano pobielana". W każdym razie odwoływał się do prawa, gdy było można się odwołać a pewnego razu, apelował do najwyższej władzy - do Cesarza. Kiedykolwiek zaś prawo nie dawało mu ochrony, apostoł nie występował przeciw prawu, lub jego urzędnikom, lecz poddawał się i radził to czynić wierzącym: "Każda dusza niech będzie zwierzchnością wyższym, poddana; boć nie masz zwierzchności, tylko od Boga, a te, które są zwierzchności, od Boga są postanowione" - dozwolone. W tym wszystkim widzimy, że apostoł Paweł był praw - miał słuszność - zachowując literę i ducha nauki Mistrza, który powiedział: "Temu, który się z tobą chce prawować a suknię twoją wziąć, puść mu i płaszcz", gdyby prawo tak zasądziło. - Mat.5:40.

Bracia wzmiankowani w liście, chociaż nie mieli zdrowego sądu, lecz cieszymy się, iż możemy pochwalić ich dobre chęci. Chociaż czyniąc to, co było nadmienione, brat ten nie popisał się w umiejętnym szafowaniu, które mu było dowierzone, to jednak jesteśmy pewni, że Pan Bóg patrząc na serce, wolał raczej, iż popełnił on taki błąd, aniżeli miałby w tej sprawie pogwałcić swoje sumienie. Jeżeli nieruchomość, o której mowa była warta, by się o nią upominać, to według naszego zapatrywania, ów brat powinien był odwołać się do sprawiedliwości tak dalece, jak prawo stanowe wymierzyłoby mu sprawiedliwość. Co się tyczy słów apostoła: "Śmie kto z was, mając sprawę z drugim, sądzić się przed niesprawiedliwymi, a nie przed świętymi?" (1Kor.6:1), wcale nie odnosi się do spraw jak wyżej wzmiankowana, ale odnosi się jedynie do Kościoła, do nieporozumień, jakie mogą wyniknąć między ofiarowanymi. Brat w Chrystusie, powinien bronić drugiego brata w Chrystusie i przebaczyć mu wyrządzoną niesprawiedliwość w taki sposób, jakby postąpił sobie z rodzonym bratem, raczej, aniżeli publikować sprawę przed światem. Wcale nie czynilibyśmy, sobie skrupułu, by udać się do sądu i wytoczyć sprawę przeciw człowiekowi, który tylko z imienia jest chrześcijaninem, w razie, gdyby tenże starał się nas oszukać, rozumie się, gdyby ważność sprawy to usprawiedliwiała, aby podejmować kłopoty i wydatki połączone zwykle z tego rodzaju sprawami. Przyczyna, dla której stawiamy różnicę między bratem w Kościele a nominalnym chrześcijaninem jest ta, że nominalne chrześcijaństwo przyjęło obecne rządy i sądownictwo jako "Chrześcijańskie", część chrześcijaństwa, przeto występując ze skargą przeciw chrześcijaninowi w sądzie, stanąłby on przed sądem chrześcijańskim i według jego praw byłby sądzony.

Odnośnie naszego odwołania się do Prezydenta przeciw pogwałceniu prawa przez jego przedstawicieli w Departamencie Poczty, sądzimy, że nasz postępek był słusznym i właściwym, bo gdybyśmy postąpili inaczej - mogłoby być i wyjść na złe. Bóg otworzył na oścież drzwi sposobności głoszenia prawdy, przy pomocy praw pocztowych, jakie obecnie istnieją; lecz zjawił się człowiek, bez upoważnienia prawa, chcąc pozbawić nas tych przywilejów. Zatem przysługuje nam prawo odwołać się do prawa i do Prezydenta, jako do głowy wszystkich departamentów w rządzie, by bronił naszych przywilejów, które nam udziela prawo. Mamy to samo prawo odwołania się do sprawiedliwości, jak to uczynił nasz Pan i często czynił Apostoł Paweł. Wierzymy mocno, że tłumaczenie i objaśnianie woli Bożej przez Pawła podobało się Panu, i zdaje się nam, że nasze odwołanie się do Prezydenta, by wniknął w uczynioną niesprawiedliwość, tj. pogwałcenie prawa, przez które bylibyśmy pozbawieni naszych praw.

Przypuśćmy teraz, że nasze staranie nie odniosłoby żadnego skutku, co wtedy byśmy czynili? Na to odpowiadamy, że staralibyśmy się okazać usposobienie owcy lub gołębicy; poddalibyśmy się raczej wyrokowi sądowemu, aniżeli okazywać gniew, lub burzyć się i występować przeciwko prawu rządowemu, lub przeciw tym, którzy pozbawili, nas przywilejów.

Nie rzucalibyśmy na nich literalnych bomb dynamitowych, ani używali naszych ust lub pióra, by przeciw występować, lecz raczej byśmy poddali się. Dlaczego? Dlatego, że takim jest Boskie rozporządzenie, aby każda dusza była władzom wyższym poddana, abyśmy w takim razie okazali usposobienie owcy lub gołębicy. Kiedyśmy użyli wszelką roztropność i wyczerpali środki prawne i słuszne, jakimi mogliśmy rozporządzać, powinniśmy być z tego zadowoleni, pozostawiając resztę, jak też i skutek w rękach Bożych, ufając, że On jest zdolny tak rzecz przeprowadzić, jak Jemu się podoba.

W.T. 1902 - 29.

Strażnica 1919 str. 111,112.