R-2988

"Bóg nie ma względu na osoby"

Lekcja z Dziejów Apostolskich 10:34-44.

OŚwiadczenie Apostoła: "Bóg nie ma względu na osoby", jest przez wielu źle zrozumiane. Słowom tym nadawane jest znaczenie zupełnie odmienne od tego co Apostoł wyraził. Św. Piotr rozumiał, że Bóg ma wzgląd na charakter człowieka, ale nie ma względu na wygląd zewnętrzny, warunki, kolor skóry, narodowość itd. Że takie było znaczenie jego słów uwidocznione jest w jego następnym oświadczeniu: "Ale w każdym narodzie, kto się Go boi i czyni sprawiedliwość, jest Mu przyjemnym". Zwykłym lecz mylnym mniemaniem jest, że ktokolwiek i każdy może przystępować do Boga na warunkach poufałości i zażyłości. W rezultacie takiego pojmowania wielu przystępuje do tronu niebiańskiej łaski, bez upoważnienia, bez zaproszenia i bez przyjęcia! - ponieważ (w przeciwieństwie do słów Apostoła), nie boją się Boga, nie czynią sprawiedliwości i nie są Jemu przyjemni.

Brak odpowiednich instrukcji i mylne nauki pomiędzy chrześcijanami są odpowiedzialne za ten niewłaściwy stan rzeczy w nominalnym chrześcijaństwie Nauczymy się przestrzegać bacznie biblijnych przepisów i nie ulegajmy mylnemu wrażeniu, że Bóg nie ma względu na charakter. Przeciwnie, za przykładem Piotra wykazujemy, że cześć dla Boga jest nieodzowna - że staranność aby żyć sprawiedliwie jest konieczna, - ale nawet reforma życia, odwrócenie się od grzechu do sprawiedliwości itd., nie mogą nas uczynić przyjemnymi Bogu, jeżeli nie przystąpimy do Niego w naznaczony sposób - przez wiarę w pojednawcze dzieło Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Zacny Korneliusz

Korneliusz, setnik, którego przyjęcie przez Boga jest przedmiotem niniejszej lekcji, był widocznie nawróconym do wiary w Boga i do sprawiedliwości, kilka lat przed opisanym tu wydarzeniem. Świadectwo o nim jest, że on był chwalcą Boga, hojnym w udzielaniu jałmużny, a jego zamiłowanie do sprawiedliwości i życie bogobojne było poświadczane przez tych co go znali; a jednak coś więcej było potrzebne, zanim on mógł być przyjętym przez Boga, we właściwem znaczeniu tego słowa. Znajduje się w tym nauka, dla tych, którym się zdaje, że cześć dla Boga i moralne życie jest wszystkim co potrzeba aby dostąpić Boskiego przyjęcia. Ponieważ Korneliusz posiadał te zalety w znacznej mierze, przez pewien czas zanim był przyjętym, Boskie potraktowanie go może być dobrym wskaźnikiem dla wszystkich, którzy pragną przybliżyć się do Boga i być z Nim w społeczności.

Chociaż, jak to już zauważyliśmy, Korneliusz był człowiekiem pobożnym itd., on nie był Żydem i uważał siebie oddalonym od specjalnej łaski Bożej. Jednak modlił się do Boga; - a chociaż nie mamy powiedziane o co się modlił, przypuszczać możemy, zgodnie z tym co jest o nim napisane, że modlił się o oświecenie względem Boskiego charakteru i planu, oraz o bliższy dostęp i lepsze zrozumienie Boskiego przyjęcia i Jego łask. Możliwie, że on słyszał o Jezusie i był tą sprawą zakłopotany; może to pobudziło go do żarliwszej modlitwy, którą Bóg uznał za właściwe wysłuchać w sposób cudowny, posyłając do niego anioła, który go zapewnił, że jego modlitwy i jałmużny wstąpiły na Boską pamięć, jako dowody jego pobożności (Dz. Ap. 10:4). Anioł dał mu do zrozumienia, że potrzeba było czegoś więcej aniżeli modlitwy i dobrych uczynków; lecz co jeszcze było potrzebnem, aniołowi nie było polecone oznajmić. Korneliusz potrzebował jeszcze poznać Jezusa z właściwego stanowiska; potrzebował uwierzyć w Nieg

o jako swego Odkupiciela, zanim jego modlitwy i dobre czyny mogły mieć zupełne uznanie przed Bogiem i doprowadzić go do pożądanej społeczności i zupełnej łaski z Bogiem.

Boski Sposób Działania

Wiemy dobrze, że Bóg mógłby zaznajomić Korneliusza z Ewangelią przez aniołów; lecz tu jak i w innych miejscach sprawdzamy, że nie taki był Jego cel - że Jemu upodobało się używać poświęconych synów ludzkich za Swoich przedstawicieli w ogłaszaniu owej "wesołej nowiny" - wszystkiemu ludowi.

Co za chwalebny zaszczyt Bóg dał przez to nam, którzy z natury "jesteśmy dziećmi gniewu, jako i drudzy" z naszego rodzaju, ale gdy przyjęliśmy Boską łaskę w Chrystusie, byliśmy nie tylko przyjęci w Onym "Umiłowanym" ale nadto uczynieni zostaliśmy przewodami Boskich błogosławieństw i w powoływaniu drugich. Boski sposób działania w tym względzie był nie tylko zaszczytem dla Jego przybranych dzieci ale w dodatku i błogosławieństwem bo który chrześcijanin nie wie, z własnego doświadczenia, jak wielkim błogosławieństwem jest służyć wiernie Słowem Bożym drugim.

Korneliusz był poinformowany przez anioła, aby posłał po apostoła Piotra a ten mu oznajmi, jakie jeszcze rzeczy były ważne i konieczne do dalszego postępu w znajomości i wierze; a przez te, również do Boskiej łaski. Umysłowa gotowość Korneliusza okazana była w jego natychmiastowym posłuszeństwie. On nie tylko modlił się ale gotowym był współdziałać z Bogiem, według tego jak modlitwa jego byłaby wysłuchana.

Trzech posłanych (dwóch było domowymi sługami, a jeden żołnierz, wszyscy mężowie bojący się Boga) dostarcza nam dobry dowód, że ów poganin szukający Boga i starający się, na ile go było stać, podobać się Bogu, nie trzymał swego światła wiary' pod korcem. Światłem tym przyświecał rodzinie, sługom i żołnierzom, nad którymi był setnikiem. Takim, Bóg z przyjemnością udziela Swego uznania, bez względu na ich narodowość lub kolor skóry; i takich On przyjmuje i darzy światłem i prawdą ponad innych - od czasu gdy Jego specjalna łaska dla figuralnego Izraela zakończyła się. Tu zawiera się pewna nauka, jakiej niektórzy z wiernych Pańskich potrzebują. Nauką tą jest, że oni powinni prawdą przyświecać wszystkim, z którymi mają kontakt - że duch pobożności powinien przenikać członków rodziny i domowników, włączając sług.

Korneliusz widocznie wierzył Bogu w zupełności. Nie czekał ażby Piotr przyszedł; on wiedział, że przyjdzie, uwierzył w Boską obietnicę daną mu przez anioła i według tej wiary zwołał swoich przyjaciół, krewnych i domowników - wszystkich, nad którymi miał pewne wpływy i którzy, tak jak on, pobożnie i szczerze pragnęli poznać wszystko co mogłoby ich pouczyć o drodze żywota - o drodze pojednania i harmonii z Bogiem, i o zasadach sprawiedliwości, które On przedstawia.

W międzyczasie Piotr, pełen uprzedzeń, w jakich Żydzi znajdowali się od wieków, potrzebował pewnego przygotowania, aby tego pierwszego poganina mógł przyjąć do członkostwa w kościele. To było uczynione za pomocą wizji okazanej Piotrowi, tak że on i sześciu braci z Joppy udali się następnego dnia do domu Korneliusza - "nie wątpiąc", ponieważ widzieli, że Pan ich prowadził w tej sprawie. My również widzimy, że z wszystkich uczni Piotr był najodpowiedniejszy do tej sprawy, z powodu jego prędkiego usposobienia i gorliwości w pełnieniu Pańskich poleceń szybko i wiernie; a także dla tego, że on był najstarszym z Apostołów i pod wielu względami najwpływowszym, więc jego postępek miał większą wagę u innych.

Dla nas trudnem jest wyobrazić sobie to wiekowe uprzedzenie w umysłach Żydów, przeciwko jakiejkolwiek myśli aby poganie mogli stać się współdziedzicami obietnicy Abrahamowej, a raczej obietnicy Bożej danej Abrahamowi. Oni uważali za sprawę ustaloną, że łaska Boża została przyznana tylko ich narodowi i że nie było możliwem aby poza ich narodem dosięgnęła też i innych, czyniąc ich tak samo przyjemnymi Bogu. Ten pogląd uzasadniali, pierwsze, na Boskich obietnicach danych Abrahamowi: "Nasieniu twemu" itd.; drugie, że Izraelitom nie dozwolono mieszać się z poganami związkami małżeńskimi itd.; trzecie, rządcy żydowscy poszli jeszcze dalej i do pewnego stopnia wyolbrzymili te różnice.

Nowa Dyspensacja

Lecz teraz rozpoczęła się nowa dyspensacja; "siedemdziesiąt tygodni" łaski dla Izraela skończyły się i łaska Boża zaczęła rozszerzać się poza naród żydowski jak już zauważyliśmy, do Samarytan i do Murzyna, rzezańca z Etiopii. Możemy łatwo domyśleć się, że te wypadki, chociaż zadziwiły Apostołów, były łatwiejsze do zrozumienia aniżeli przejście łaski od pogan; jednak te pierwsze, prawdopodobnie utorowały drogę tym ostatnim.

Gdy Piotr przyszedł do domu Korneliusza i ten poznał w nim sługę Bożego, który naznaczony został do przyniesienia mu poselstwa prawdy, Korneliusz przypadł do nóg Piotrowych z uszanowaniem. Jak bardzo Korneliusz różnił się od innych Rzymian, a szczególnie od rzymskich żołnierzy i oficerów! Zamiast spoglądać na Żydów z góry i myśleć o sobie jako o przedstawicielu ówczesnego najwyższego rządu na świecie, Korneliusz był pełen pokory a fakt, że jego gość przedstawiał Pana, rozbudził w nim takie same uczucie do Piotra, jakie odczuwał w swoim sercu do Boga - uczucie szacunku i czci.

Jeżeli ów setnik był zacnym i pokornym to i Apostoł okazał się nie mniej szlachetnym i wiernym Bogu, albowiem natychmiast podniósł Korneliusza, mówiąc: "Wstań! i jamci jest człowiek" (wiersz 26). Piotr przemawia do naszych serc tym szlachetnym postępkiem - że nie przyjął nieupoważnionego pokłonu, a tym samym uwolnił się od więcej doświadczeń przez takie prędkie odmówienie sobie wyższych zaszczytów i autorytetu - przez rozpoznanie swego istotnego stanu, że był jedynie złamanym i próżnym naczyniem, wartościowym tylko o tyle ile w tym naczyniu mieści się ducha Pańskiego - rozpoznanym jedynie dla tego, że upodobało się Bogu użyć go za naczynie miłosierdzia i prawdy.

W obecnej dobie, nie wielu jest skłonnych hołdować swoim współbliźnim; i nie wielu, oprócz wyższych dygnitarzy w nominalnych kościołach, takich jak papieże, prałaci itd., godzą się na przyjmowanie takiego hołdownictwa; a ci co przyjmują, zganieni są postępkiem apostoła Piotra w tym wypadku. Prawdopodobnie mało jest dziś niebezpieczeństwa, aby który z "braci" przyjmował za dużo zaszczytu od ludzi, bowiem duch naszych czasów skłania się w kierunku przeciwnym. Mimo to gdziekolwiek duch hołdownictwa się przejawia, obowiązkiem brata, któremu byłoby to okazywane, jest sprzeciwić się i wskazać takiemu współsłudze na Pana jako istotnego dobroczyńcę - od którego pochodzi wszelki dar dobry i doskonały, bez względu na przewód przez Niego używany.

"Słowa, Przez Które Zbawiony Będziesz"

Piotr wszedłszy do domu Korneliusza i widząc zgromadzenie gorliwych, bojących się Boga pogan, stawił pytanie: "Dla czegoście mię wezwali?" (Wiersz 29). Korneliusz opowiedział nieco o swoich przeszłych doświadczeniach, o jego szukaniu za bliższą społecznością z Bogiem, o swoich staraniach aby wieść życie przyjemne Bogu, o wizji jaką otrzymał, a teraz gdy w odpowiedzi na tę wizję Piotr przyszedł, on spodziewał się usłyszeć od niego to, co było mu obiecane - "słowa, przez które zbawiony będziesz ty i wszystek dom twój" (Dz. Ap. 11:14). Korneliusz nie był zbawiony przez udzielanie jałmużny, nie przez modlitwy, ani nawet przez poselstwo, które Piotr jemu przyniósł, ale Piętrowe poselstwo, "słowa", objaśniające sprawę, umożliwiły Korneliuszowi i jego domownikom uchwycić wiarą ono wielkie odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie, aby przez to mogli być zbawieni. Zbawieni zostali natychmiast od potępienia i ze stanu nieprzyjaźni z Bogiem jako grzesznicy, co było zadatkiem onego zupełnego zbawienia, które dane im będzie przy wtórym przyjściu Pana.

Z wielkim zainteresowaniem badamy owe kazanie Apostoła, abyśmy mogli jak najdokładniej rozpoznać to życiodajne poselstwo, które Piotr tam głosił i przez które Korneliusz i jego domownicy doszli owej zbawiennej wiary. Znajdujemy, że kazanie Piętrowe było tym samym poselstwem ewangelicznym, jakie on już poprzednio często ogłaszał. Głównym przedmiotem tego poselstwa był Jezus - Jego wierność i posłuszeństwo - oraz ofiara za grzechy, którą On dokonał gdy umarł na krzyżu. To było poselstwem nadziei zmartwychwstania przez Chrystusa, co było poświadczone tym, że i On został wzbudzony od umarłych wielką potęgą Bożą. Było również poselstwem, że, Okup za grzeszników został złożony do rąk Sprawiedliwości i że, na podstawie tegoż okupu, Bóg może przyjąć grzeszników, na warunkach wiary, pobożności i posłuszeństwa, według ich zdolności.

Kazanie św. Piotra było ona "starą powieścią", która dla wielu stała się nudną i niesmaczną, lecz dla duszy będącej we właściwej postawie, ona jest poselstwem Boskiego przebaczenia i pojednania, przez śmierć Jego syna. Takie same poselstwo Bóg posyła dotąd przez Swoich prawdziwych przedstawicieli. Innej Ewangelii nie ma, a ci co inne poselstwo ogłaszają, nie są przedstawicielami Bożymi, nie są Jego posłańcami ani mówczymi narzędziami Jego ducha.

Apostoł Paweł mówi, że "upodobało się Bogu przez głupie kazanie zbawić wierzących" - to znaczy, że Bogu upodobało się tą metodą ogłaszać prawdę względem planu zbawienia, względem usprawiedliwienia i przyjęcia tych, którzy uwierzą i przyjmą to poselstwo. Ono może dochodzić ludzi przez listy, gazetki, książki lub przez ustne kazanie, nie robi różnicy w jaki sposób; najważniejszem jest aby prawdziwe poselstwo było dostarczone i przyjęte; lecz to poselstwo przepływa zwykle przez przewody ludzkie a nie przez aniołów ani przez działalność Ducha świętego inną aniżeli przewody ludzkie. Te lekcje względem Boskich metod powinniśmy zapamiętać i stosować je ''odpowiednio w różnych sprawach życia. Nie powinniśmy spodziewać się, że Bóg wywrze wpływ, lub pouczy naszych przyjaciół, krewnych lub sąsiadów; lecz trzeba nam pamiętać, że zaszczyt ogłaszania Jego prawdy dany jest "królewskiemu kapłaństwu" i stosownie do tego powinniśmy być "w pracy nie leniwi, duchem pałający, Panu służący" - służąc prawdzie we wszelki sposób i przy każdej nastręczającej się sposobności. - Rzym. 12:11.

Sąd Świata Należy Do Przyszłości

Po określeniu głównego poselstwa, św. Piotr wytłumaczył Korneliuszowi, że Jezus polecił apostołom kazać Ewangelię i świadczyć ludowi, że On jest postawiony od Pana sądzić żywych i Umarłych (Dzieje Ap. 10:42). Przyszły sąd, czyli próba świata jest ważną częścią poselstwa ewangelicznego, o czym nie powinno się zapominać przy głoszeniu Ewangelii.

Jaka korzyść wynikałaby dla świata z śmierci Chrystusowej, gdyby nie było przyszłego sądu, czyli próby dla ludzkości? Wszyscy byli osądzeni raz w Adamie i to potępienie przeszło na wszystkich. Świat nie potrzebuje dalszego sądu względem przestępstwa Adamowego i wynikłych z tego słabości. Wyrok za to przestępstwo był kompletny i nie pozostawia nic do dodania. Sędzia był sam Bóg a wyrokiem była śmierć. Lecz teraz wesoła nowina zawiera w sobie ten fakt, że Chrystus będzie Sędzią świata - co oznacza, że nowa próba do żywota dana będzie Adamowi i jego rodzajowi.

To już samo w sobie oznacza zwolnienie od pierwotnego wyroku śmierci; wykupienie z pod potępienia Adamowego i osobistą próbę dla każdego, w celu zdecydowania, którzy z odkupionego i wypróbowanego rodzaju okażą się godnymi żywota wiecznego. Tak, to jest "wesołą nowiną" dla świata - pomimo, że on wielki przeciwnik zwiódł ogromną większość, nawet chrześcijan, do myślenia inaczej - że kosztowna krew Chrystusa nie zapewniła wszystkim osobistej próby, jaką miał Adam na początku.

Wszystko poświadcza, że taka próba nie mogła rozpocząć się zanim Jezus stał się Sędzią; stąd żaden z tych co umarli w poprzednich czterech tysiącach lat, nie mógł być przez Niego sądzonym - żaden nie mógł przechodzić próby ku żywotowi wiecznemu. Wszyscy powinni także wiedzieć o tym, że ludzkość tego świata nie była sądzona nawet i po postanowieniu Odkupiciela Sędzią i że nie jest sądzona dziś. Przeciwnie, wielkie masy ludności tego świata nie znają owego Sędziego, nie rozumieją praw Bożych i nie mają żadnego pojęcia o wymaganiach i warunkach potrzebnych do osiągnięcia wiecznego żywota.

To harmonizuje w zupełności z orzeczeniem św. Piotra, które tu rozważamy; a także z orzeczeniem apostoła Pawła: "Przeto, iż Bóg postanowił dzień, w którym będzie sądził wszystek świat w sprawiedliwości przez męża, którego na to naznaczył, upewniając o tym wszystkich, wzbudziwszy go od umarłych" (Dzie. Ap. 17:31). Ze słów Apostoła wynika, że w jego czasach, dzień ten należał do przyszłości i do przyszłości należy jeszcze w obecnym czasie. Z Pisma świętego poznaliśmy, że tym dniem będzie okres Tysiąclecia, "Jeden dzień u Pana jest jako tysiąc lat." - 2 Piotra 3:8.

Jedynym sądem - próbą, który od czasu Pańskiego zmartwychwstania, zadecydował dla kogokolwiek kwestię wiecznego życia lub śmierci, był sąd kościoła. Kościół jako Izrael duchowy, miał znaczne korzyści pod wielu względami, ponad resztę ludzkości; albowiem w tym wieku ewangelicznym członkowie tego kościoła byli powoływani "według postanowienia Bożego", - aby zwycięzcy mogli być współdziedzicami z Chrystusem w Jego przyszłym dziele sądzenia świata. "Azaż nie wiecie, że święci będą sądzili świat"? - l Kor. 6:2.

Omawiając tę sprawę, Piotr zapewne doszedł do głębszego zrozumienia aniżeli kiedykolwiek przedtem, co właściwie Pan miał na względzie gdy uczniom dał to ogólne zlecenie aby głosili Ewangelię, nie tylko Żydom ale i wszystkim, którzy mieli uszy do słuchania. Piotr nie spodziewał się takich "usz" pomiędzy poganami: lecz teraz zrozumiał, że Bóg nie ma względu na narody, wygląd, itd., ale że to poselstwo było otworzone dla wszystkich i on czynił co mógł aby je ogłaszać. Starał się więc wykazać, że Jezus jako Mesjasz był objawiony, nie tylko przez to co czynił i głosił przez świadectwa Jego naśladowców, ale że to wszystko było przewidziane i uplanowane przez Boga, a także przepowiedziane przez proroków Izraelskich i że jedynie w imieniu Jezusowym i przez Jego zasługę, odpuszczenia grzechów dostąpią ci, co weń uwierzą i że tylko takich Bóg przyjmie do Swej rodziny.

Pierwsi z Pogan Przyjęci

Korneliusz i jego pobożni domownicy i przyjaciele czekali właśnie za takim poselstwem o Boskiej łasce i w miarę jak słowa wychodziły z ust Piotrowych, one były prędko i radośnie przyjmowane do serc słuchaczy, którzy w tym czasie przyjmowali Jezusa z taką samą zupełnością i oceną jak sam Piotr. Ponieważ ich serca były we właściwym stanie przed Bogiem, stosownym byłoby dla Piotra przemówić do nich w ten sposób: Teraz, bracia, właściwem dla was jest abyście byli ochrzczeni w Jezusa chrztem wodnym, który symbolicznie przedstawia waszą wiarę w Pana Jezusa i wasze poświęcenie aby umrzeć z Nim jako Jego wierni naśladowcy.

Św. Piotr nie był jednak gotowym do przedstawienia sprawy w taki sposób. On był zdziwiony, że Bóg był gotów okazać poganom drogę zbawienia w Jezusie, co już samo byłoby wielkim błogosławieństwem; lecz nie spodziewał się aby poganie mieli być przyjęci przez Boga na tych samych warunkach i z taką samą manifestacją Boskiej łaski jak byli Żydzi. Aby dopełnić ten brak znajomości Piotra względem ochrzczenia ich i włożenia na nich rąk aby mogli otrzymać dary Ducha świętego - a także aby to było nauką dla Piotra - Duch św. spłynął na Korneliusza i tych, którzy z nim byli, bez wkładania rąk na nich - tak samo jak spłynął na zgromadzonych w dniu Pięćdziesiątnicy.

Apostoł Piotr prędko nauczył się tej lekcji i ta jego gotowość do nauczenia się wynikała niezawodnie z jego pokory i szczerości serca, w zupełności poświęconego Bogu, a także z jego pragnienia aby we wszystkim czynić wolę Bożą. Piotr i jego towarzysze z Joppy, "ci z obrzezanych", byli zdumieni tym objawem łaski Bożej dla pogan, jednak nie zazdrościli im. Z radością przyjęli tych oczyszczonych za braci, wszystkich, których w tak znamienny sposób Bóg przyjął do Swej społeczności. Rezultatem tego wylania Ducha świętego, było piękne zebranie świadectw. Napisane jest, że słyszeli ich "rozlicznymi językami wielbiących Boga" - chwalili Boga, radowali się z ich przyjęcia itd.

Następnie Piotr zwrócił ich uwagę na chrzest symboliczny i na stosowność wykonania go. Mowa jego w tym przedmiocie nie jest podana, lecz możliwem jest, iż wytłumaczył im, że chrzest jest symbolem i publicznym wyznaniem ich poświęcenia się Panu; ich determinacji aby żyć i umierać dla Pana. Możliwie wykazał im również jak pięknem i pełnem znaczenia jest to zanurzenie w wodzie, jako symbol śmierci i pogrzebu z Chrystusem, a także jako symbol zmartwychwstania do nowości żywota teraz a także do nowego życia po zmartwychwstaniu, w doskonałych ciałach duchowych. A może zadowolnił się tylko wytłumaczeniem im, że sam Pan okazał Swoje poświęcenie w taki sposób i że rozkazał aby Jego naśladowcy byli podobnie zanurzani.

Zapytał obecnych - a szczególnie braci, którzy mu towarzyszyli z Joppy - czy mają co przeciwko temu aby ci drodzy bracia, którzy wierzyli w Boga i dali dowody poświęcenia i dobrych czynów, nawet przed poznaniem Pana i Jego chwalebnego planu, a teraz zostali. przez Boga przyjęci i dostąpili Ducha św. - czemu nie mieliby być dopuszczeni do wszystkich błogosławieństw i zarządzeń, jakie Bóg przygotował dla Swoich wiernych, bez względu, że byli z urodzenia poganami. Sprzeciwu żadnego nie było, więc św. Piotr rozkazał aby byli po chrzczeni w imieniu Pańskim. Posłany był do nich aby ich pouczyć, przeto udzielił im Boskiego poselstwa śmiało i wyraźnie.

Podobnie Pan kieruje wszystkimi, którzy mają uszy do słuchania i którzy słuchają Jego poselstwa, wyrażonego przez Piotra apostoła w niniejszej lekcji. My nie rozkazujemy nikomu, bo nie mamy do tego upoważnienia - nie jesteśmy apostołami. Możemy tylko wskazać na polecenie apostoła, na przykłady wszystkich apostołów, na przykład Pana itd., i pozostawić sprawę sumieniu każdego słuchacza. Zaiste, gdzie rozeznajemy, że prawdziwe zanurzenie woli w wolę Chrystusową zostało dokonane, możemy z danym bratem lub siostrą być w zupełnej społeczności, chociaż jeszcze nie okazali onego zewnętrznego znaku zanurzenia w wodzie. Ponieważ żyjemy w czasach gdy znaczne zamieszanie istnieje, co do wodnego chrztu, niewłaściwem byłoby odpychać lub choćby tylko chwilowo wstrzymywać społeczność z tymi, którzy dają dowody istotnego chrztu w Chrystusa. Dla szczegółowego zbadania kwestii chrztu zalecamy przeczytać kilka serii wykładów o chrzcie, w Dziele Informacyjnym, w Straży, z r. 1962 i 1963.

W.T.2988-1902
Straż 9/1965