R3369 do 3372

JAK I DLACZEGO CHRYSTUS BYŁ UKRZYŻOWANY

Lekcja z Ewangelii według Św. Marka 15:22-39

Złoty tekst: - "Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism" - 1Kor.15:3.

Wiktor Hugo napisał: "Waterloo jest zmianą formy świata". Ktoś inny odmienił to oświadczenie na: "Kalwaria jest zmianą formy świata". Opowieść o ukrzyżowaniu naszego Pana podana jest z takim patosem, że rozbudza dusze nasze sympatią i napełnia nas miłością, szczególnie od chwili, gdy prawdziwie zrozumiewamy oświadczenie powyższego złotego tekstu. Inni umierali śmiercią nie mniej okrutną; niektórzy szli na śmierć dobrowolnie i spokojnie; lecz śmierć naszego Pana była pierwszą gdzie ofiara była w zupełności niewinna, w zupełności niezasługująca na wyrok śmierci a zatem był to jedyny wypadek gdzie śmierć była w zupełności dobrowolna, Pan był jedynym, który nie potrzebowałby umrzeć gdyby nie chciał.

Niesienie Krzyża

Ewangeliści podali szczegóły ukrzyżowania z pewnymi nieznacznymi zmianami, a cała ta sprawa staje przed nami, gdy złączymy te wszystkie różne orzeczenia, z których każde jest prawdziwe. Z sądowej sali Piłata, gdzie ów starosta zasądził Jezusa na śmierć, nie będąc w stanie powstrzymać prądu żydowskiego uprzedzenia i groźnych domagań, setnik i trzech Rzymskich żołnierzy zabrali Jezusa, aby zaprowadzić Go na Kalwarię, na miejsce stracenia. Według zwyczaju, skazaniec - a w tym wypadku niewinna ofiara - niósł swój krzyż, co z konieczności musiało być okrutnym zadaniem. Nasz Pan widocznie był pokonany ciężarem krzyża, gdy przechodzący wieśniak Szymon, był zmuszony, aby Mu pomóc. Określenie podane u Łukasza 23:26 nasuwa myśl, że Szymon nie niósł całego krzyża, lecz tylko pomagał Mu, niosąc tylną część tegoż, która zwykle wlokła się po ziemi.

Dziwiliśmy się często, gdzie był Piotr, Jan i Jakub, że nie widzieli ciężaru Mistrza i nie pospieszyli Mu z pomocą? Jeżeli chcieliby pozazdrościć Szymonowi jego przywileju dopomagania Mistrzowi w niesieniu krzyża to wspomnijmy, że wielu z Pańskich braci noszą symbolicznie krzyże codziennie i że jest to naszym przywilejem pomagać oraz, że Pan gotów jest policzyć nam każdą usługę wyświadczoną Jego wiernym naśladowcom, jako byśmy to uczynili Jemu Samemu. Jeżeli jednak żaden z braci nie zauważy przywileju podania pomocnej dłoni, niechaj obciążony nie traci przez to serca. Pan zna potrzebę i ześle pomoc, choćby to nawet było przymusowo i przez sympatię światowego - jak to rzecz się miała w wypadku Jezusa, gdzie żołnierze przysposobili pomocnika. Jak drewniany krzyż naszego Pana nie był Jego najcięższym brzemieniem, podobnie naśladowcy Jego mają krzyże, których świat nie widzi, lecz bracia powinni je rozumieć. "Noście brzemiona jedni drugich i tak wypełniajcie zakon Chrystusowy".

Sympatyzujące niewiasty żydowskie postępowały w pobliżu płacząc. W gronie tych były niezawodnie Maria Matka Jezusowa, Marta i Maria z Betani i Maria Magdalena. Szczegóły nie są podane, lecz o sympatii tych niewiast jest dość wyraźne świadectwo. Nasz Pan był w zupełności spokojnym, chociaż był słabym i omdlewającym, nie tylko z powodu, iż poprzednio wydawał Swoją żywotność na leczenie chorych, ale ponadto znajdował się w ogromnym napięciu nerwowym przez całą ostatnią noc, bez spania i jedzenia. Była teraz dziewiąta godzina onego dnia, w którym Pan był ukrzyżowany, dźwigając część ciężaru krzyża, co najmniej trzy ćwierci mili, od pałacu Piłata do Kalwarii. Golgota, miano, którym zwykle miejsce to było nazywane przez okoliczną ludność, znaczy "miejsce trupiej głowy", ponieważ ten szczególny wierzchołek pagórka był podobny do trupiej czaszki, w kształcie, w kolorze, mając ciemne zagłębienia w skale podobne do dołów oczu, nosa itd.

Podanie Jezusowi wina zmieszanego z gorzką mirrą, nazywaną również żółcią, nie było w celu dokuczenia, jak to jest zwykle przypuszczanym, ale był to uczynek grzeczności. Żeńskie stowarzyszenie mające na celu nieść ulgę dla cierpiących, dostarczało owego wina z gorzkimi narkotykami w celu znieczulenia wrażliwości na bóle i było zwyczajem podawać ten napój skazańcom, aby zmniejszyć ich ogromne cierpienia. Św. Mateusz podaje, iż Jezus skosztował wina prawdopodobnie dla upewnienia się, co to jest, albo też na znak, że ocenia grzeczność Mu okazaną; lecz odmówił wypicia tego, woląc widocznie doświadczyć pełnej miary bólu i cierpień, jakie mądrość, miłość i sprawiedliwość Jego Ojca Mu przygotowały, czyli dozwoliły przyjść na Niego, jako próba zupełnej miary Jego wierności i posłuszeństwa.

Krzyżowanie musiało być straszną czynnością. Krzyż był położony na ziemi i ofiara była na nim rozciągniona, aby była gwoździami przybita do krzyża przez ręce i nogi. Cierpienie zostało spotęgowane, gdy krzyż był podniesiony przez silnych mężczyzn i gwałtownie spuszczony do przygotowanego dołu. Było rzeczą zupełnie właściwą, że Ewangeliści nie opisywali szczegółowo ogromnych cierpień doświadczanych przez Pana; będzie również w zupełności właściwym, gdy i my tak samo sprawę tę pozostawimy. Mimo to jednak, serca nasze wzdrygają się, gdy rozmyślamy jak wiele ta część okupu za nasze grzechy kosztowała Tego, który kupił nas Swoją drogocenną krwią. Kto pojmuje tę sytuację wyraźnie, będzie tym bardziej gotowym również cierpieć dla Pana i dla Jego sprawy - aby przez to udowodnić swoją miłość i ocenę tego co dla niego uczynił Syn Boży. Zaiste powinniśmy rozumieć, że jest to naszą stratą, gdy nie jest nam dozwolonym "cierpieć z Nim", bo tylko, gdy z Nim cierpimy, możemy mieć nadzieję, że i "królować z Nim będziemy".

Dwa Proroctwa wypełnione

Było zwyczajem, że osobista posiadłość osoby traconej stawała się własnością żołnierzy dokonujących egzekucji, a w wypadku Jezusa czytamy, że rozdzieliwszy między siebie Jego szaty, wierzchnią suknię, sandały i pas - z czego każdemu żołnierzowi przypadło po jednym - pozostała jeszcze jedna część; mianowicie tunika, czyli spodnia suknia sięgająca od szyi aż do stóp, "cała dziana, niezszywana". Tej nie mogli równo podzielić, więc "rzucali o nią losy". - Ps.22:18; Jan 19:23,24.

Ukrzyżowanie miało miejsce o godzinie trzeciej według żydowskiego liczenia, czyli o dziewiątej według liczenia obecnego. Ponad głową Jezusową przybita była tablica z napisem zarzucanej Mu winy. Napis był w trzech językach - w łacińskim, oficjalnym czyli urzędowym języku Rzymskiego państwa, w greckim, ówczesnym języku klasycznym i w hebrajskim, języku używanym przez żydów. Było to oskarżeniem, na które kapłani żydowscy kładli największy nacisk, gdy obwiniali Jezusa przed Piłatem. Na innym miejscu mamy napisane, że przedniejsi żydzi protestowali przeciwko temu napisowi Piłata i chcieli, aby on to zmienił, lecz Piłat sprzeciwił się temu mówiąc: "Com napisał, tom napisał". Żydzi chcieli, aby było napisane: "Ten mienił się być królem żydowskim". Lecz pod Boską opatrznością prawdziwy tytuł został umieszczony ponad Jego głową, mianowicie: "Jezus Nazareński Król Żydowski". Ci z nas, co nie są żydami, mają powód do radowania się, że On jest więcej niż to, że według Boskiego zarządzenia On jest dziedzicem świata i na pewno będzie Królem całego świata, a już teraz jest Królem świętych.

Jak to przyszło że dwóch łotrów (rabusiów) oczekiwało egzekucji w tym samym czasie, nie mamy w Biblii powiedziane. Możemy jednak przypuszczać, że znajdowali się oni już od pewnego czasu w więzieniu, pod wyrokiem śmierci i że kapłani może podsunęli myśl, aby byli straceni w tym samym czasie. Ich myślą mogło być, aby przykryć niesprawiedliwość ich postępowania i nadać pewien pozór sprawiedliwości całej tej sprawie; albo też mieli na celu tym więcej upodlić Jezusa przez uczynienie Go towarzyszem wyrzutków społeczeństwa. Jakiekolwiek okoliczności na to złożyły się, sprawa ta była przez Boga przewidziana i przepowiedziana przez proroka: "Z przestępcami policzon będąc". - Iz.53:12.

"Myśmy mniemali, że jest zraniony, ubity od Boga"

W pobliżu krzyża stał Apostoł Jan, Matka Jezusowa i kilku innych, których serca pękały z sympatii na widok tego Pańskiego upokorzenia i cierpienia, których potrzeby nie byli w stanie zrozumieć, tak jak my to wkrótce zobaczymy. Kilku próżniaków i gapiów stało prawdopodobnie opodal, gdy zaś różni podróżni przychodzili i odchodzili, ponieważ Golgota znajdowała się przy głównej drodze. Widocznie wielu z tych, co słyszeli o Jezusie i o Jego cudach, doszli teraz do przekonania, że Jego twierdzenia były fałszywe, a Jego cuda prawdopodobnie zwodnicze, dokonane mocą Belzebuba, księcia diabelskiego, jak powiedzieli to Faryzeuszowie. Tacy rozumowali, że gdyby Jezus czynił te cuda mocą Bożą, tak jak On to twierdził, to nie znajdowałby się teraz na łasce Swych nieprzyjaciół; albowiem nie przyszło im nigdy na umysł, aby ktoś dobrowolnie kładł swoje życie za przyjaciół - ani też nie mieli najmniejszego pojęcia o potrzebie i celu Pańskiej śmierci.

Podobna omyłka popełniana jest przez świat względem Pańskich naśladowców. Ci, co przechodzą utrapienia, doświadczenia i prześladowania, rozumiani są jako będący w niełasce u Boga. To też to, co było prorokowane o naszym Panu, jest prawdą także o Jego Kościele - o wszystkich członkach Jego ciała: "A myśmy mniemali, że jest zraniony, ubity od Boga i utrapiony" i wstydziliśmy się Go. Świat nie pojmuje, tak jak my to pojmujemy, że łaska Boża względem wybranych okazuje się w tym, że dozwolone im jest przechodzić doświadczenia potrzebne do przygotowania ich do królewskich zaszczytów.

"Niezbożni nie zrozumieją"

Oświadczenie naszego Pana wypowiedziane kilka dni przedtem było zapamiętane przez niektórych, lecz było niezrozumiane, albo rozmyślnie fałszowane w ich szyderstwach. Jezus nie mówił o zburzeniu ich świątyni, lecz wyraził się, że gdyby zburzyli ten Kościół, On wystawiłby go ponownie w trzech dniach (pozafiguralnie). Świątynia Jeruzalemska budowana była przez około czterdzieści lat, przeto oświadczenie naszego Pana wydawało im się bombastyczne i mówili, że łatwiej by Mu było okazać im Swoją moc przez zstąpienie z krzyża. A że On tego nie uczynił brane było za dowód, że wszystko cokolwiek przedtem czynił i mówił było fałszerstwem. Dla tak czułego i wrażliwego umysłu, jakim odznaczał się nasz Pan, z pewnością, że takie zarzuty fałszerstwa były bolesnym ciosem; On jednak znosił to cierpliwie. O! jak wielce możemy radować się, że Jezus nie zstąpił z krzyża, bo przez to pozostawiłby nas w grzechach naszych - cały świat byłby nie odkupionym!

Główni kapłani i nauczeni w piśmie ścigali swoją ofiarę aż do krzyża - zaniedbując niezawodnie, niektóre ważne sprawy, aby tylko dopilnować żeby ofiara nie uszła im. Byli oni w sprawie tej więcej winni aniżeli zwykły lud oni jednak starali się usprawiedliwić ze swego postępowania, tak samo jak inni. Jest to dość dziwnym, iż oni przyznawali, że "innych ratował" a fakt, że nie mógł wybawić Samego Siebie z ich rąk zdawał się być dostatecznym dla nich dowodem fałszywości wszystkiego cokolwiek Jezus mówił o Swej społeczności z Bogiem Jehową. Oni sami żądali, aby krew Jego spadła na nich i na ich dzieci. Biedni ludzie, myśleli o sobie, że są mądrymi, a jednak, jak wykazał to Apostoł Piotr za kilka dni, cała ta sprawa dokonana była w nieświadomości. Oto słowa Piotrowe: "Wiem żeście to z nie wiadomości uczynili, jako i książęta wasi" (Dz.Ap.3:17). Jest to korzyścią dla takich - jak i dla większości wszystkich ludzi - że Pan, Bóg nasz nie jest tak mściwym, jak niektórzy Go przedstawiają, ale jest "długo cierpliwym i wielkiego miłosierdzia". W zupełnej zgodzie z tym jest owo chwalebne proroctwo, że ostatecznie ci, co ukrzyżowali Pana, będą patrzeć na Tego, którego przebodli i płakać będą i Bóg "wyleje na nich ducha łaski i modlitw i płakać będą nad Nim jako nad jednorodzonym". - Zach.12:10.

Gdy Mu złorzeczono nie odzłorzeczył

Apostoł wykazał, że cierpliwość, z jaką nasz Pan znosił te złorzeczenia, jest przykładem dla nas. Gdy Mu złorzeczono nie odzłorzeczył. Ile to ostrych rzeczy mógłby nasz Pan prawdziwie zarzucić Swoim prześladowcom. Tajemnica Jego cierpliwości wyrażoną była w Jego słowach wypowiedzianych do Piłata: "Nie miałbyś żadnej mocy nade mną gdyby ci nie była dana z góry". Ta sama myśl wyrażona jest w słowach: "Izali nie mam pić kielicha, który Ojciec Mój Mi nalewa?" Podobnie nasza zdolność do ponoszenia złorzeczeń i prześladowań cierpliwie i bez odwzajemniania się, będzie w proporcji do zupełności naszego poświęcenia, oraz w proporcji do naszego zrozumiewania, że "Od Pana bywają sprawowane drogi człowieka dobrego". - Ps.37:23.

Jeden z ukrzyżowanych wraz z Jezusem, złorzeczył Mu także - może oba, lecz zdaje się, że tylko jeden - ten drugi milczał przez pewien czas, lecz później przemówił w obronie Jezusa, jak jest to zapisane w innej Ewangelii. Dzień, jaki rozpoczął się bardzo jasno, zaczął się bardzo zaciemniać, a od godziny szóstej (12-tej w południe) do dziewiątej (3-ej po południu), gdy Jezus umarł, ciemność ta była bardzo znaczna i niezwykła.

Przy końcu Jego doświadczeń, około godziny trzeciej, z ust Jezusowych wydobyło się wołanie silnym głosem, co dowodziło, że żywotność Jego była jeszcze znaczna. Wołaniem Jego było: "Boże Mój, Boże Mój czemuś Mię opuścił?" Przez całe te doświadczenie w nocy i w poranku, od chwili, gdy w ogrodzie Getsemane otrzymał zapewnienie, iż był przyjemnym Ojcu, nasz Pan znajdował się w jak najzimniejszym i w jak najspokojniejszym stanie umysłu. Czemuż tedy przy końcu Jego doświadczeń zaszła tak ciemna chmura pomiędzy sercem Jego a Ojcem? Czemu Ojciec dozwolił na jakąkolwiek chmurę w tej okazji, gdy Syn Jego najbardziej umiłowany, potrzebował Jego pociechy, wzmocnienia, miłości i łaski więcej aniżeli kiedykolwiek przedtem? Odpowiemy na to później, gdy będziemy zastanawiać się, czemu nasz Pan był ukrzyżowany.

Około tego również czasu nasz Pan powiedział: "Pragnę" i podana Mu była gąbka nasiąknięta kwaśnym winem (Jan 19:29). Jezus wyssał nieco tego ożywczego płynu, albowiem około tego czasu i w takich warunkach rany Jego musiały rozwinąć w krwi Jego znaczną gorączkę. Następnie Jezus znowu głośno zawołał. Co wypowiedział nie jest zapisane w Ew. Marka, lecz Łukasz podał to jako: "Ojcze, w ręce Twoje poruczam ducha Mego" - Moje życie. To dowodziło, że Jego wiara w Bogu była zupełna i to, o czym On najwięcej myślał było życie. Wydawał Swe życie w sposób możliwie najwierniejszy i najszlachetniejszy, zgodnie z Boskim zarządzeniem. W nagrodę za to Ojciec obiecał wzbudzić Go od umarłych; On ufał w tej obietnicy i teraz, konającym tchnieniem wyraził Swą wiarę w takową.

"Dokonało się"

Napisanym jest, że wiele rzeczy wydarzyło się w chwili śmierci naszego Pana - ziemia się trzęsła w sąsiedztwie krzyża, a w Świątyni Jeruzalemskiej wielka zasłona przedzielająca komnatę świętą od najświętszej rozerwała się, nie od dołu ku górze, co mogłoby być z powodu starości, ale od góry do dołu, co było manifestacją Boskiej mocy. Opisywanym jest, że zasłona ta, czyli kurtyna, była sześćdziesiąt stóp długa, trzydzieści stóp szeroka i około cztery cale gruba. Józefus opisał ją jako "Babilońską tkaninę cudnej piękności w kolorach białym, szkarłatnym i purpurowym". Przerwanie się tej kurtyny symbolicznie przedstawiało otworzenie drogi pomiędzy samym niebem a niebieskim stanem tych na świecie. Chrystus otworzył nam drogę nową i żywą przez zasłonę - to jest przez ofiarę ciała Swego. Prawdziwi wierni przedstawieni są teraz jako stowarzyszeni z Jezusem, kapłani w Świątnicy, czyli w pierwszym z tych dwu przedziałów. Tu mamy społeczność z Bogiem przez światło złotego świecznika, przez chleb ze złotego stołu i przez wonność kadzenia, jakie dozwolonym nam jest składać na złotym ołtarzu i z tego punktu zapatrywania możemy teraz spoglądać poza zasłonę - otrzymywać przebłyski niebieskiego bogactwa, jakie Bóg ma zarezerwowane dla tych, co miłują Go i według Jego postanowienia powołani są w Chrystusie, który jest Głową ciała.

Czemu Jezus był ukrzyżowany

Jedna z najbardziej zagadkowych spraw - nie jasna dla wielu umysłów włączając i takich, co mienią się być naśladowcami Pańskimi, lecz są przesadnymi krytykami - jest, dlaczego cierpienia i śmierć naszego Pana na Kalwarii były potrzebne. Odpowiadamy, że potrzebne były dlatego, że Bóg uczynił je potrzebnymi, ponieważ On ułożył Swój plan tak, że one nie mogły być uniknione. Nie ulega wątpliwości, że Bóg mógłby był ułożyć inny plan zbawienia; albowiem cała ta sprawa spoczywała w Jego rękach, lecz nie można także wątpić, że plan jaki On obrał jest najlepszy. Ktokolwiek próbuje rozwiązać tę kwestię swym własnym umysłem lub przy pomocy filozofii cielesnych umysłów, ten na pewno zbłądzi. Jedyny bezpieczny i właściwy sposób postępowania jest przyjąć w tej sprawie mądrość z góry pochodzącą.

Słuchając głosu Pańskiego sprawdzamy, że On wiedział koniec na początku, oraz, że plan Jego zamierzony jest aby jak najwyraźniej objawić Jego przymioty sprawiedliwości, mądrości, miłości i mocy nie tylko ludziom ale i Aniołom; nie tylko istotom nie świętym ale i świętym. Gdy Boski plan zostanie w zupełności dokonany, wszyscy poznają długość, szerokość, wysokość i głębokość mądrości, sprawiedliwości, miłości i mocy uwydatnionych w Boskim zarządzeniu. Jednakowoż w obecnym czasie tylko niektórzy mogą to widzieć: "Tajemnica Pańska objawiona jest tym, którzy się Go boją, a przymierze Swoje oznajmuje im". - Ps.25:14.

Z zupełną wiadomością, że nie będzie mógł odmienić Swego wyroku, Bóg zawyrokował, że śmierć ma być zapłatą za grzech - wiedząc już wtenczas, że Adam zgrzeszy i że tak on jak i cała jego rodzina podpadną pod tenże wyrok śmierci. Adamowi i wszystkim rozumiejącym ten wyrok, sprawa ta musiała przedstawiać się beznadziejną ponieważ, po pierwsze, Bóg wyroku Swego nie mógł zmienić, a po drugie, wyrok ów pozbawiał człowieka wszystkiego w pozbawianiu go życia. Człowiekowi nie przyszłoby na myśl, iż Bóg mógłby użyć zastępcę dla Swego celu, a gdyby nawet pomyślał o tym to rozglądając się w około swych współbliźnich, nie znalazłby był ani jednego, któryby nadawał się na zastępcę Adama, ponieważ wszyscy byli grzesznymi, przez odziedziczenie skutków upadku. Z pewnością, że człowiekowi nigdy by nie wstąpiło na umysł, że Bóg spoglądając na upadły rodzaj Adamowy, mógłby mieć tak wielką litość dla przestępców prawa, że przygotował im ujście z pod tej kary aż takim kosztem jak to zostało dokonane. Albowiem Bóg, aby przygotować zastępcę za Adama, musiałby stworzyć innego człowieka, takiego samego jak był pierwszy, albo przemienić kogoś z istot duchowych do stanu cielesnego, takiego w jakim był Adam przed upadkiem. Trudnym lub może wcale niemożliwym byłoby dla człowieka przypuszczać, aby Bóg miał aż tyle zajmować się ludzkimi stworzeniami. Co więcej, ludziom mogłoby się zdawać że stworzenie przez Boga drugiego człowieka podobnego Adamowi, byłoby tylko powtórzeniem przestępstwa; gdy zaś przemienienie jakiejś chwalebnej istoty duchowej do stanu ludzkiego, byłoby pogwałceniem sprawiedliwości - byłoby jakby ukaraniem świętej i posłusznej istoty na korzyść niezbożnych i grzesznych.

Zauważmy jednak mądrość Bożą jak i Jego miłość i sprawiedliwość, jak zostały one okazane w tym, co Bóg zarządził. On uplanował przygotować okup za Adama i za jego rodzaj; przygotować doskonałego człowieka, aby był Odkupicielem upadłego i wszystkich, którzy przez niego życie stracili, a jednak nikomu nie miała stać się żadna niesprawiedliwość. Bóg raczej tak plan Swój ułożył, że ten, co stałby się odkupicielem człowieka, sam odniósłby wielką korzyść z cierpień i chwilowych strat nieuniknionych w tym dziele. Niewątpliwie, że gdyby Bóg zaofiarował tę propozycję w ogólny sposób wszystkim niebieskim zastępom, to znalazłoby się wiele gotowych i chętnych oddać się w posłuszeństwie i z ufnością otrzymania błogosławieństwa i nagrody, jakie Ojciec uznałby za odpowiednie im dać; lecz On nie uczynił tej oferty ogólnie, a tylko jednemu.

"Oto Idę abym czynił Wolę Twoją, o Boże"

Pomiędzy niebieskimi zastępami był Jednorodzony u Ojca, Ten, który na początku nazwany był Słowem i Sam był Bogiem, czyli potężnym i użytym był przez Ojca jako narzędzie w stwarzaniu wszystkich istot anielskich i ludzkich. Temu najwyższemu z wszystkich innych stworzeń, Bóg najprzód uczynił propozycję tej wielkiej ofiary, tego wielkiego doświadczenia wiary w miłość i potęgę Ojca - a także, iż po dokonaniu tej ofiary, przywróci Go ponownie do życia i powiększy Jego chwałę. Prawda, że Jednorodzony mógłby był wymówić się i to o ile wiemy bez żadnego uprzedzenia, a gdyby się wymówił oferta, czyli sposobność ta prawdopodobnie dana by była następnemu w chwale Aniołowi; lecz Jednorodzony nie wymówił się, ale ochotnie przyjął ofertę, aby współdziałać z Ojcem dla dobra ludzkości. Tak więc podjął ten projekt, opuścił niebieską sferę, odłożył niebieski stan, duchowe ciało itd., został przeniesiony do żywota Marii i w słusznym czasie urodził się jako człowiek pomiędzy ludźmi, "człowiek Chrystus Jezus".

W trzydziestym roku życia, w odpowiednim wieku według zakonu. Jezus uczynił zupełne poświęcenie Samego Siebie na śmierć i okazał to przez chrzest. Przez półczwarta roku dokonywał tej ofiary, aż na Kalwarii zawołał: "Dokonało się". Tak więc Jego pierwsze wielkie uniżenie się gdy stał się człowiekiem było stopniem przygotowawczym, gdy zaś Jego wydawanie Samego Siebie na ofiarę, jako zastępca za Adama, obejmowało okres półczwarta roku, kończąc się Jego śmiercią na krzyżu. Tam On dokonał dzieła powierzonego Mu przez Ojca, na ile to dotyczy odkupienia świata. Jego życie było okupem za Adama, a ponieważ cała ludzkość odziedziczywszy słabości i niedoskonałości, straciła życie przez Adama, przeto słusznie, legalnie i aktualnie śmierć Chrystusowa odkupiła nie tylko Adama, ale także całą ludzkość. A ponieważ Adam jako grzesznik został odcięty od społeczności z Bogiem, więc i nasz Odkupiciel, jako zastępca Adama, musiał przejść podobne doświadczenie, choćby na chwilę przed Swoją śmiercią. Było to Jego najtrudniejsze doświadczenie i ono wydobyło z Niego ów okrzyk: "Boże Mój, Boże Mój czemuś Mię opuścił?"

W słusznym czasie dana Mu obietnica Ojcowska została wypełniona w Jego zmartwychwstaniu duchową istotą; w słusznym również czasie wstąpił na wysokość, aby okazać się przed oblicznością Bożą za nami - aby zasługę Swej ofiary zastosować do wierzących. Dzieło to postępowało przez cały wiek Ewangelii i każdy poświęcony wierzący był przyjmowany w Chrystusie, a będąc przyjęci w Nim jako członkowie Jego ciała, wierzący ci mają z kolei przywilej stawienia swych ciał ofiarą żywą i w ten sposób dopełniali ostatków ucisków Chrystusowych. Wnet wszystkie te ofiary dnia Pojednania zostaną dokonane i wypełni się obietnica: "Jeźli z Nim cierpimy, z Nim też królować będziemy; jeźli z Nim umrzemy, z Nim też żyć będziemy". Od onego czasu dzieło odkupienia przybierze większą skalę. Skoro tylko ostatni członkowie ciała Chrystusowego dokończą swych cierpień z Nim, On dokona zupełnego zadośćuczynienia Sprawiedliwości za resztę ludzkości i kara, czyli przekleństwo rzucone na świat, zostanie wtedy zniesiona - nie przez wiarę, nie tylko za tych, co będą mieli wiarę, ale za wszystkich.

Chwalebne wyniki

Następnie rozpocznie się dzieło podnoszenia ludzkości - tych, co jeszcze nie zeszli do grobu, a stopniowo obejmie także tych, co zstąpili do grobu, do więzienia śmierci. Drzwi tego więzienia zostaną otworzone i wszyscy więźniowie wyjdą, jak określił to prorok (Iz.61:1), nie do nowej próby z powodu pierwszego przestępstwa Adamowego, ani do próby za rzeczy uczynione w czasie gdy byli dotknięci karą Adamową, ale do nowej próby żywota na ich własnej odpowiedzialności. Odpowiedzialność każdego będzie według miary charakteru i siły przez niego posiadanych. Będzie to sprawiedliwy sąd, który uwzględni każdą odziedziczoną niedoskonałość i słabość i który spodziewać się będzie od świata tylko tyle na ile ludzi będzie stać.

Wynikiem tego będzie podniesienie, sposobność dla każdego, aby z powrotem doszedł do tego wszystkiego co zostało stracone w Raju przez nieposłuszeństwo ojca Adama; a nawet sam Raj zostanie przywrócony. Posłuszni w sercu będą wtedy uznani za godnych korzystania z Boskich błogosławieństw na wieki. Oni będą mieli żywot wieczny, rozmyślni przeciwnie zaś zostaną odcięci od życia we wtórej śmierci.

Tak rozumiana śmierć naszego Pana była potrzebna, aby uwolnić człowieka z pod wyroku śmierci. Chrystus umarł za grzechy nasze, jak wyraża to nasz złoty tekst. On umarł i przez to spłacił naszą karę śmierci, aby Bóg mógł być sprawiedliwym a jednak usprawiedliwiającym tego, co wierzy w Jezusa, zwolniwszy go z pod wyroku śmierci. Śmierć naszego Pana była potrzebna jeszcze i z innego powodu, jak wyjaśnia to Apostoł: potrzebnym było, aby Ten, co ma sądzić świat w Tysiącleciu, umiał sympatyzować z ludzkością, która wtedy będzie na próbie - aby umiał i gotów był pobłażać im w ich odziedziczonych słabościach, aby miał litość nad nimi i dlatego kuszony był we wszystkim na podobieństwo nich, oprócz grzechu. Tak więc nie tylko Pan Jezus, ów wielki Król i Sędzia tego czasu, ale także Kościół - współdziedzice Jego sędziostwa i królewskiego kapłaństwa - będą w stanie sympatyzować z tymi, których będą sądzić, doświadczać, podtrzymywać, zasilać i podnosić.

Sprawdzamy więc że plan przez Boga ułożony jest najmądrzejszy i najlepszy w jak najszerszym znaczeniu tego słowa i że według tego planu śmierć Chrystusowa była potrzebna na wykupienie człowieka z pod wyroku śmierci, a srogie doświadczenia były stosowne dla Tego, który obdarzony miał być tak wielką godnością, czcią i odpowiedzialnością, jakie Ojciec przeznaczył Chrystusowi. Widzimy również iż upodobało się Ojcu, w przywodzeniu Kościoła do chwały i w następnym sądzeniu świata, aby Wodza zbawienia doskonałym objawić przez cierpienia; aby Ten, który po Ojcu był największym we wszechświecie i którego On zamierzył jeszcze większym uczynić, przez danie Mu działu w Swej własnej naturze i chwale - aby Ten mógł zademonstrować wszelkiemu stworzeniu Swoją najzupełniejszą wierność Ojcu; a uczynił to za dni ciała Swego, gdy cierpiał On Sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby ich przywieść do Boga. W nagrodę za to "Bóg nader Go wywyższył i darował Mu imię, które jest nad wszelkie imię; aby w imieniu Jezusowym wszelkie się kolano skłaniało, a wszelki język aby wyznawał że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca". Pismo to wypełni się w Tysiącleciu.

W.T. 1904 - 155.

Straż 1938 str. 57 - 60, cz.1.

73 - 75, cz.2.