R-3903

Jezus powstał jak przepowiedział

Mat. 28:1-15.

Dowody zmartwychwstania naszego Pana od umarłych są niezbędnie potrzebne i powinny być zachowane w umyśle przez tych, którzy zostali spłodzeni z Ducha świętego; bo nie były nazbyt kosztowne do osiągnięcia naszego usprawiedliwienia z wiary w Jezusa, tak samo są potrzebne dla innych. Prawdziwie nikt nie może osiągnąć wyższego rozwinięcia wiary i Chrześcijańskiego doświadczenia bez uzasadnienia tego fundamentu. Jak było potrzebnym dla nas by dowiedzieć się, że Chrystus umarł za nasze grzechy zanim mogliśmy uwierzyć w Niego jako Zbawiciela, jako onego który osiągnął prawo Życiodawcy dla Adama i jego rodu, tak było potrzebnym dla nas aby wierzyć więcej niż to, mianowicie, że ten który umarł za nasze grzechy powstał od umarłych, aby być dla nas usprawiedliwieniem, naszym Panem, naszym kierownikiem, naszym pomocnikiem, naszym orędownikiem przed Ojcem, a potem stopniowo Pośrednikiem pomiędzy Bogiem i światem. Z tego punktu zapatrywania, przeto nasza lekcja jest znacząca bo zaopatrza nas w potrzebne umiarkowane dowody do wyłożenia tym którzy omawiają ten przedmiot – nasi przyjaciele, członkowie rodziny, itd., którzy jeszcze nie przyjęli Chrystusa.

Sumując Dowody znajdujemy dosyć liczne i podstawowe, jak następuje:

(1) Śmierć naszego Pana nie mogła być zachowaniem życia: przebicie mieczem jego boku stanowi jawny dowód, nie tylko, że to była śmiertelna rana, lecz albowiem dostarcza dowodu, że nasz Pan już nie żył i wypłynęła z jego boku woda jak również skrzepła krew.

(2) Setnik nadzorca egzekucji był przekonany o jego śmierci, i tak zdał raport do Gubernatora Piłata.

(3) Żądanie naczelnika kapłanów, aby kamień na drzwiach grobowca był opieczętowany i Rzymska straż ustawiona w około grobu, aby nikt nie mógł usunąć ciała a potem udawać, że Jezus powstał, było dalszym dowodem, że on był uważany umarłym.

(4) Jego przyjaciele wierzyli, że on umarł i owinęli go prześcieradłem do pogrzebania: oczywiście w swej boleści zdaje się zapomnieli o jego obietnicy zmartwychwstania tak dalece, że nawet po jego powstaniu było trudno ich przekonać.

(5) Zapisanym jest, że straż uciekła i oznajmiła, iż uczniowie ukradli jego ciało gdy oni zasnęli, będąc przekupieni przez Żydowskich przełożonych, służy przynajmniej dowodem, że straż była ustawiona i że każdy uznał Jezusa za umarłego.

(6) Grobowiec w którym Jezus był pogrzebany był nowym, w którym nikt przedtem nie był pochowany, tak nie ma wątpliwości co do rozpoznania tego, który powstał. My radujemy się z tego, że są takie zadawalające dowody, że Chrystus umarł, mając tym sposobem dalszą podstawę Piśmiennego zapewnienia, że on umarł jako Zbawiciel świata. Nawet Strauss, agnostyk, musiał przyznać w tym przedmiocie, mówiąc, "Cały okoliczny kraj wiedział że on umarł".

NAJODPOWIEDNIEJSI ŚWIADKOWIE

Zmartwychwstanie Chrystusa jest poświadczone przez wielu najzacniejszych świadków, o których nie można powiedzieć, że oni byli biegłymi i uczonymi by wykorzystali sposobność zwiedzenia publiki. Lecz przeciwnie, oni nie mieli nic do osiągnięcia przez ich postępowanie – we wszystkim wystawiali się na niebezpieczeństwo. Świadkowie byli nie tylko ubogimi, lecz nawet nieuczonymi, i piszą o sobie jako "nieuświadomieni". Przeto byłoby dla nich korzystniejszym gdyby porzucili Jezusa i haniebną reputację łączności z jego imieniem. Lecz przeto, że świadczyli o jego zmartwychwstaniu, i głosili w jego imieniu, przez jego moc jako powstałego na odpuszczenie grzechów i czynili to na swoją własną odpowiedzialność, z cierpieniem, biczowaniem, uwięzieniem i okrutną śmiercią jako nagrodą. Ich świadectwa zupełnie się zgadzają z słowami Mistrza jakie wypowiedział przed śmiercią – słowa których jego właśni zaufani naśladowcy nie mogli ocenić, nie mogli pojąć, że na trzeci dzień powstanie od umarłych.

Doktryna o zmartwychwstaniu sama w sobie jest szczególną religią dla Żydów i Chrześcijan. Inne religie po całym świecie lekceważą potrzebę zmartwychwstania i mają pretensje, że ci, którzy umierają są więcej żyjącymi niżeli byli przed ich śmiercią. Apostoł przyznaje, że cała ich sprzeczność spoczywa na fakcie, że Chrystus nie powstał od umarłych. Zaznaczmy Apostoła Pawła słowa: "A jeźlić Chrystus nie jest zbudzony, tedyć daremne kazanie nasze, daremna też wiara wasza; i bylibyśmy też znalezieni fałszywymi świadkami Bożymi, iżeśmy świadczyli o Bogu, że Chrystusa wzbudził, którego nie wzbudził, jeźliże umarli nie bywają zbudzeni; albowiem jeźliż umarli nie bywają wzbudzeni, i Chrystus nie jest wzbudzony; a jeźli Chrystus nie jest wzbudzony, daremna jest wiara wasza, i jeszczeście w grzechach waszych; zatem i ci poginęli, którzy zasnęli w Chrystusie" - 1 Kor. 15:14-18

Nie byłoby rozsądnym tak przypuszczać aby uczciwy człowiek przeinaczał taką sprawę jak zmartwychwstanie naszego Pana, i byłoby niedorzecznością dla nich kłaść taki nacisk na sprawę o której nie byliby moralnie przekonani sami. Dlaczego zastanawiać się z taką szczerością nad zmartwychwstaniem umarłych jeżeli oni nie mieli najmniejszej wątpliwości o tym przedmiocie? Dlaczego głosić, że cała wiara i nadzieja jest w Chrystusie, cała nadzieja odpuszczenia grzechów, cała nadzieja przyszłego życia przez zmartwychwstanie była skończona jeżeli Chrystus nie powstał, chyba że oni byli zadowoleni po za wypadkiem? Specjalnie gdy się dowiedzieli, że tego czasu nauczano filozofii Platona, że umarli nie są umarłymi lecz więcej żywymi, i stąd nie potrzebują zmartwychwstania.

Nasz Pan przepowiedział naprzód, że on powstanie od umarłych na trzeci dzień. W żadnym poglądzie na sprawę nasz Pan nie mógł być akuratnie trzy dni i trzy noce w grobie według rekordu – bo to musiałoby wynosić więcej albo mniej, albowiem on umarł po południu a powstał od umarłych rano, stąd nie ma akuratnego zdania równych dni ani nocy by odpowiadało wypadkowi. Uznajemy zwyczaj obliczania czasu gdy to część dnia albo roku liczono za zupełny. Jak na przykład, we wszystkich rekordach kronik królów znajdujemy, że część roku jest liczone za rok; gdy król panował trzy lata i trzy miesiące to było liczone, że panował cztery lata, albo gdy panował dwa lata i trzy miesiące to było liczone trzy lata, chociaż on panował tylko część trzeciego roku. Przeto w zdaniu o naszym Panu okresie w grobie jest dosyć właściwie powiedziane jako o trzech dniach i trzech nocach, jak to wykazujemy:

ŻYDOWSKI SPOSÓB LICZENIA

4 do 6 p.m. Piątek – 2 godziny.
6 p.m. Piątek do 6 p.m. Soboty – 24 godziny.
6 p.m. Sobota do 4 albo 5 a.m. Niedzielę – 10 albo 11 godzin.

PRZEZ NOWOCZESNE OBLICZENIE

4 p.m. do 12 północy, Piątku – 8 godzin.
Od północy Piątku do północy Soboty – 24 godziny.
Od północy Soboty do 5 a.m. Niedzieli – 5 godzin.
Albo inny możebny pogląd sprawy wykazywałby czwartek jako dzień śmierci naszego Pana jak następuje:
Złożony do grobu – p.m. Czwartek.
6 p.m. Czwartek do 6 a.m. Piątek – Pierwsza noc.
6 a.m. Piątek do 6 p.m. Piątek – Pierwszy dzień.
6 p.m. Piątek do 6 a.m. Sobota – Druga noc.
6 a.m. Sobota do 6 p.m. Sobota – Drugi dzień.
6 p.m. Sobota do 6 a.m. Niedziela – Trzecia noc.
6 a.m. Niedziela – Początek trzeciego dnia.
Oba poglądy tak liczone wypełniają Piotrowe słowa, "On powstał znowu Trzeciego Dnia".

DWA POGLĄDY NA ZMARTWYCHWSTANIE

Pogląd większości Chrześcijańskiego ludu jest, że nasz Pan powstał od umarłych do tych samych warunków jakie miał podczas swego życia na ziemi – człowiekiem poddanym ograniczeniom jakie posiadał zanim umarł. Drugi pogląd jest nasz, mianowicie, że nasz Pan powstał od umarłych duchową istotą, ale ludzka istota nie może widzieć duchowej istoty bez uszkodzenia, nasz Pan – prawdziwa duchowa istota – przybrał na się ciało i ubiór, aby ukazać się swoim naśladowcom by dać dowód, że on nie był dłużej umarłym; i następnie ukazywał się im w różnych postaciach, jako ogrodnik, jako podróżujący, jako człowiek na wybrzeżu Galilejskim i jako ten który był przebity aby przez wszystkie te zmiany mógł dowieść swoim naśladowcom że chociaż powstał od umarłych, to jednak nie był już dłużej tą samą istotą jak przedtem ani poddany tym samym ograniczeniom jak przedtem; lecz teraz jako nowe stworzenie, duchowa istota, nawet jak to wyjaśnił Nikodemowi, miał moc przychodzenia i odchodzenia jako wiatr, a nikt nie mógł wiedzieć skąd przychodził i dokąd szedł – tak każdy jest narodzony z ducha, który doświadczy zmartwychwstania do duchowej natury. - Jana 3:6-8.

Nasz Pan prawdziwie ukazał się potem Saulowi z Tarsus, i zamanifestował w pewnej mierze warunek chwały swego zmartwychwstania, lecz skutek był ten, że Saul oślepł tak iż było potrzeba cudu dla jego pomocy. On także ukazał się jedenastu apostołom i innym z pięćset braci, którzy wierzyli w niego, lecz to nie byłoby zadawalającym dowodem zmartwychwstania naszego Pana. Oni tylko wierzyli, że widzieli wielkie światło, doświadczyli wstrząśnienia, i że słyszeli pewne cudne słowa, ale gdzie był dowód dla nich albo innych z ludzi, że ten który był pochowany w Józefowym grobie, powstał od umarłych i teraz jest duchową istotą? Dlatego, nasz Pan, oczywiście obrał przede wszystkim lepszy plan dla objawienia wielkiego faktu o swoim zmartwychwstaniu. On ukazał się jako człowiek, lecz pod różnymi warunkami, dając dowód, że nie podlega ograniczeniu ludzkiej natury, lecz ukazywał się i znikał w cielesnej postaci jak aniołowie w poprzednich czasach, jak na przykład trzej, którzy ukazali się jako ludzie Abrahamowi w celu komunikacji z nim, którzy jedli obiad z nim o których on się potem dowiedział że to był Pan i dwaj aniołowie. Dla podobnego celu ukazał się Pan swoim uczniom po swoim zmartwychwstaniu: zasłonił swoją chwałę a oni nie widzieli kiedy się ukazał w różnych postaciach.

BŁĄD ZAWSZE JEST ZAMIESZANIEM

Większość Chrześcijańskiego ludu jest wielce zmieszana w sprawie zmartwychwstania jednak. Przyjąwszy od pogan filozofię w "ciemnych wiekach" te same doktryny jakie były zakomunikowane przez przeciwnika wszystkim poganom, mianowicie, że umarli są więcej żywymi niż kiedykolwiek przedtem. Chrześcijański lud w ogóle dziwuje się dlaczego Pismo Św. kładzie taki nacisk na zmartwychwstanie. Oni dosyć właściwie rozumieją, że jeżeli jest im powiedziane w czasie pogrzebu, że ich zmarły przyjaciel jest teraz "wolny", już dłużej nieprzyciskany ziemskim ciałem, itd., to dlaczego miał by być uciskany w przyszłości więcej aniżeli obecnie? I jeżeli niektórzy obyli się bez ciała przez osiemnaście stuleci albo więcej, to dlaczego mieliby potrzebować ciała na potem niżeli przedtem? Całe to zamieszanie myśli jest nabytym wprost od Szatańskiego kłamstwa, "Żadnym sposobem śmiercią nie pomrzecie". Kiedy przyjmiemy nauczanie Słowa Bożego, że umarli prawdziwie są umarłymi, wtedy zobaczymy iż tam nie ma nadziei dla nich jakiejkolwiek by posiadali znajomość albo sumienność z wyjątkiem przez zmartwychwstanie od umarłych – nauczyliśmy się że tam nie masz żadnej pracy, ani myśli, ani umiejętności, ani mądrości w grobie, (sheol), stan śmierci, do której wszyscy idą. (Kaz. 9:10). Jako ilustrację jak zmieszani są niektórzy zdolni kaznodzieje w kraju w tej sprawie, przytoczymy kilka słów Doktora Peloubet. On mówi:

"Zmartwychwstanie Jezusa wykazuje nam znaczenie nauczane w Nowem Testamencie, odnośnie zmartwychwstania ciała. Tak samo w Składzie Apostolskim wierzymy w zmartwychwstanie ciała. Lecz te rzeczy nie wyrażają co Nowy Testament naucza odnośnie zmartwychwstania, specjalnie w 1 Koryntów 15. Sam Jezus nie miał swego zmartwychwstałego ciała dokąd nie wstąpił do nieba. Uczniowie widzieli to samo ciało jakie widzieli przed ukrzyżowaniem. Nasz obecny organizm z ciała i kości nie może odziedziczyć królestwa Bożego, lecz z nich w jakiś sposób wyrośnie duchowe ciała".

Co za zamieszanie znajdujemy tutaj! Przyczyny nie potrzeba szukać daleko: po pierwsze, błąd przypuszczania, że umarli nie są umarłymi, a po drugie, zaniedbanie by widzieć, że nasz Pan był "uśmiercony w ciele lecz ożywiony w duchu", jak Apostoł najdobitniej nam powiada.

(1 Piotra 3:18.) Dzięki Bogu, że z porankiem przyświeca światło na boskie Słowo a cienia zamieszania serca i umysłu stopniowo pierzchają, ujawniając nam nową piękność naszego niebieskiego Ojcowskiego Słowa – sumiennie i harmonijnie. Tutaj widzimy Apostolskie zdanie, bywa wsiane w słabości, powstaje w mocy, siane w niesławie, wzbudzane w chwale, siane w naturalnym ciele, wzbudzane w duchowym ciele (1 Kor. 15:42-44) – a nie siane naturalne ciało, i wzbudzane naturalne ciało z którego ma wyróść duchowe ciało. Te Pisma są zgodne, harmonijne, piękne, kiedy dozwolimy na tłumaczenie samo przez się.

WIELEBNY PASTOR ZAGMATWANY

Podaliśmy powyżej, że doktryna o zmartwychwstaniu jest zagmatwana dla większości Chrześcijan, i podajemy drugą próbkę tego Doktora Poloubet:
"Jaka jest potrzeba zmartwychwstania ciała? Ciało jest instrumentem duszy: jest możebnym, że dusza musi mieć jakieś medium komunikacji z innymi duszami i z naturą".

Teraz rozważmy: Nasi drodzy przyjaciele utrzymując, że dusza nigdy nie umiera, chociaż Pismo św. powiada nam o wyroku śmierci na każdą duszę człowieka, i że Chrystus wylał swą duszę na śmierć jako naszą cenę okupu. Doktor Peloubet możebnie utrzymuje zwyczajnie z innymi, że dusze idą do nieba albo piekła natychmiast po śmierci, że zmartwychwstanie nie będzie miało miejsca aż do wtórego przyjścia Chrystusa, które on zwyczajnie z innymi możebnie odkłada na daleką odległość; a jednakowoż powiada nam tutaj, że dusze w niebie i w piekle nie posiadałyby instrumentu komunikacyjnego jedna z drugą i z naturą bez ciała. Stąd możemy rozumować, jeżeli one nie mogą w żaden sposób komunikować się z naturą, to też nie mogą używać przyjemności albo cierpieć bólu. Jak wiele więcej rozsądniejszą jest Biblijna propozycja, że człowiek sam jest duszą, istotą, że po śmierci jego jestestwo obraca się w proch, że zmartwychwstanie jest zmartwychwstaniem istoty przez zreorganizowanie warunków koniecznych do przywrócenia go – wytworzenie ciała z talentami i mocami odpowiadającymi, i żywotnością przez wielkiego Życiodawcę który zaznacza "Jam jest zmartwychwstanie i Żywot".

ZMARTWYCHWSTANIE NASZEGO PANA

Powyższe podanie odnośnie faktu, zmartwychwstanie naszego Pana jest dobrym zapewnieniem przez dobry autorytet, że on był wzbudzony duchową istotą, więc idźmy dalej w zbadaniu lekcji. Opowiadania są proste, nieubarwione, naturalne. Różne ewangelie opowiadają sprawę w innej mowie, opowiadają niekiedy ten sam przedmiot w innej formie i niekiedy inny przedmiot włączają z manifestacją czterdziestu dni obecności naszego Pana po jego powstaniu od umarłych i przed jego wniebowstąpieniem. Chociaż te opisy różnią się, to jednak nie zbijają jedne drugich; każdy powiedział co on sam widział i wiedział, gdyby podanie było sfałszowane, urobione do zwodzenia, niewątpliwie wielka staranność byłaby powzięta aby każdy świadek opowiadał tą samą rzecz. Tu wtedy, jest pewny dowód prawdziwości opisów.

By zasięgnąć ilustracji z więcej nowoczesnej historii: Zauważamy fakt że kilku generałów obecnych w bitwie pod Waterloo, daje bardzo różniące się sprawozdania o tej bitwie – specjalnie odnośnie czasu rozpoczęcia bitwy. Dwie armie ludzi były świadkami sprawy, a jednak autorytywnego opisu prawie kiedy się zaczęła nie może dzisiaj być wiadomym. Książe Wellington zaznacza, że rozpoczęła się o dziesiątej godzinie rano, a Generał Alba, który jeździł obok niego, mówi, że była godzina jedenasta trzydzieści; Napoleon i jeden z jego asystentów, Douret, powiada że rozpoczęła się o dwunastej godzinie, a Generał Ney utrzymuje że rozpoczęła się o pierwszej godzinie. Widocznie różne te osoby miały inne pojęcie sprawy: jeden możebnie liczył od czasu pierwszego wystrzału z armaty, inny od okresu ogólnego ataku, itp. Nikt nie myśli kwestionować faktu, że nie było bitwy pod Waterloo z przyczyny tych różniących się sprawozdań odnośnie czasu jej rozpoczęcia. Tak jest z sprawą zmartwychwstania naszego Pana, fakt, że różnica rekordów nie jest w tej samej mowie nie jest przeciw wypadkowi, fakt jest faktem. Wszyscy zgadzają się, że zmartwychwstanie miało miejsce pierwszego dnia tygodnia (Niedzielę) nastającego święta Przejścia Pańskiego, rychło rano. Maryja Magdalena i druga Maryja, matka Jakubowa i Jezusowa, były tam (Mat. 27:56), Marek i Łukasz powiadają nam, że wkrótce potem przyszła Salomeja matka Jana, Joanna żona Chuza, i inne niewiasty, które przyniosły maść dla pomazania ciała Pańskiego to było możebnie w nocy po pochowaniu naszego Pana, z przyczyny późnej godziny i zbliżającego się święta Przejścia.

Trzęsienie ziemi już odwaliło kamień, strażnicy uciekli w strachu od zamanifestowania się anielskiej obecności – uciekli do wyższego kapłana, który możebnie zajął się być ich wynagradzającym mistrzem – mając ich za specjalną policję posłaną przez Piłata. Lecz anioł, tak straszny dla tych, którzy nie byli w harmonii z Panem, przemówił łaskawie do tych, którzy byli jego przyjaciółmi, zapewniając ich, że Jezus powstał, i kazał im by poszli prędko i powiedzieli jego uczniom, także zapewniając ich, że Jezus uda się do Galilei, i dał do zrozumienia o ogólnym zebraniu jego przyjaciół tam, które później miało miejsce. W drodze spotkali Jezusa, który posłał to same poselstwo do swoich uczni. Pozornie Pan uznał, że niewiasta może wykonać wiarę więcej ochoczo niż może mężczyzna, i tu on użył je za swoje służebnice i mówcze narzędzie do przeniesienia poselstwa – do przygotowania swoich uczni, dopomożenia im więcej chętnie do przyjęcia prawdy o jego zmartwychwstaniu. W międzyczasie wystraszona straż uciekła i powiedziała okoliczności przełożonym, którzy wystawili im żądanie a którzy możebnie byli nieprzyjaciółmi naszego Pana. Oni byli zapewnieni, że ich praca będzie uznana za zadawalającą, gdy zachowają fakt dla siebie albo powiedzą, że uczniowie Jezusa ukradli ciało. Dano im znaczne prezenty dla współoperowania w tej sprawie i zapewniono im protekcję w razie gdyby ich postąpienie miało być kwestionowane.

JEZUS UKAZAŁ SIĘ JEDENAŚCIE RAZY NAJWYŻEJ

Przez czterdzieści dni nasz Pan był z swoimi uczniami zanim nastąpiło wniebowstąpienie, to jednak objawił się im, według zapisów, nie więcej jak jedenaście razy w całości – i niektóre z tych wypadków są możebnie duplikacją. Jego widzenie się z uczniami trwało tylko kilka chwil za każdym razem, i było otoczone okolicznościami i warunkami które przemawiały do nich grzmiącym tonem, że wielka zmiana nastąpiła dla niego – że nie był dłużej tą samą istotą, chociaż w rzeczywistości posiadał tę samą miłość interesowaniem się w nich jak przedtem. Był nadal ich Panem i Mistrzem, ten sam Jezus, chociaż nie dłużej Jezusem w ciele. On był "Panem, duchem, ożywiającym duchem". By przedstawić sprawę więcej jaśniej przed naszymi umysłami, zwróćmy naszą uwagę na rekordy opisujące te manifestacje albo ukazania się, jak następuje:

W DNIU ZMARTWYCHWSTANIA

(1) Niedziela rychło rano – Marii Magdalenie – blisko grobu przy Jeruzalem. – Mar. 16:9; Jana 20:11-18.
(2) Niedzielę rano – niewiastom powracającym od grobu – blisko Jeruzalem. – Mat. 28:9,10.
(3) Niedzielę – Szymonowi Piotrowi samemu – blisko Jeruzalem. – Łuk. 24:34.
(4) Niedzielę popołudniu – dwóm uczniom idącym do Emaus – pomiędzy Jeruzalem i Emaus. – Łuk. 24:13-21.
(5) Niedzielę wieczorem – apostołom z wyjątkiem Tomasza przy Jeruzalem. – Jana 20:19-25.
Wszystkie pięć ukazań było pierwszego dnia, jego zmartwychwstania, pozostałe sześć ukazań było rozsiane przez pozostałe trzydzieści dni obecności naszego Pana, jak następuje:

NASTĘPNĄ NIEDZIELĘ – ÓSMEGO DNIA

(6) Niedzielę wieczorem, tydzień po zmartwychwstaniu – apostołom, Tomasz był obecny – w Jeruzalem. – Jana 20:26-29.

Następnie potem był długi przeciąg czasu widocznie w którym nie było ukazania jakiegokolwiek, i uczniowie zniechęceni, zakłopotani, rozeszli się do swoich domów w Galilei i tam wzięli się do rybołówstwa, uważając, że Pan i jego misja zawiodła. Nasz Pan widocznie spodziewał się takiego następstwa w rozumowaniu z ich strony, i jego odwlekanie niewątpliwie było, by dopomóc im zwyciężyć trudności i rozpocząć w nich świeżą służbę królestwa Bożego na wyższym i jeszcze wspanialszym planie aniżeli poprzednia ich służba – pod udzielonym Duchem świętym.

UKAZANIE SIĘ W GALILEI

Możebnie upłynęły trzy tygodnie bez żadnej komunikacji. W międzyczasie apostołowie powrócili do rybołówstwa, kiedy nasz Pan ukazał się im na wybrzeżu Galilejskim.
(7) Jako obcy człowiek na brzegu, Jezus ukazał się siedmiu jego uczniom, którzy łowili ryby. – Jana 21:1-13.
(8) Wkrótce po manifestacji na wybrzeżu Galilejskim, Jezus ukazał się jedenastu uczniom na górze w Galilei. – Mat. 28:16-20.
(9) Bardzo krótko potem, on znowu ukazał się ogólnej kompanii jego naśladowców zebranych razem przez poprzednie powiadomienie, "ponad 500 braci razem, – w Galilei. -1 Kor. 15:6.

OSTATNIE UKAZANIE W JERUZALEMIE

(10) Przy zamykaniu się czterdziestu dni nasz Pan ukazał się Apostołowi Jakubowi tylko, możebnie w Jeruzalem. – 1 Kor. 15:7.
(11) Przy końcu czterdziestu dni nasz Pan ukazał się wszystkim apostołom w czasie jego wniebowstąpienia. To było na Górze Oliwnej. – Łuk. 24:50; Dz. Ap. 1:6-9.

Rok potem Paweł napisał: "A na ostatek po wszystkich ukazał się i mnie, jako poroniony płód". Był widziany od innych apostołów jako ogrodnik, jako obcy człowiek, jako Ukrzyżowany, itd., lecz kiedy Paweł widział go, to nie był takim jakim mamy go oglądać, kiedy będziemy przemienieni na jego podobieństwo – on widział go jako poroniony płód. Kościół pierworodnych przy przemianie w zmartwychwstaniu będzie na podobieństwo swego Pana i oglądać go jako on jest. Jakiekolwiek specjalne objawienie Pana jakie mogło być powstrzymane przed Apostołem Pawłem aż do tego czasu, z wyjątkiem które było potrzebne że apostoł miał być "świadkiem" poświadczającym fakt, że Chrystus nie tylko umarł lecz także powstał od umarłych: aby Paweł jako Apostoł mógł tym sposobem świadczyć o udzielonej mu wizji onego uwielbionego. On widział go tak jak my mamy oglądać go, tak jak on widział go w jasności jego wspaniałej chwały a nie jak inni pod zasłoną ciała. Dzięki Bogu, że ten czas nie jest dalekim, iż będziemy oglądać go jako on jest, i uczestniczyć w jego chwale. Nie wszyscy w tym samym momencie, lecz każdy w swoim własnym momencie przemiany, aż stopniowo w ten sposób zmieniani, przejdziemy z śmierci do żywota, aż pełna liczba wybranych będzie uzupełniona i panować w chwale kiedy się rozpocznie.

W.T. R-3903 -1906 r.
Brzask 1934 str.26-29

Do góry