R4022 do 4024

STRZEŻCIE SIĘ BAŁWANÓW"

Lekcja z Drugiej Księgi Mojżeszowej 32:1-8, 30-35

Dziwny obraz sprzeczności przedstawiony jest w niniejszej lekcji. Izraelici - którzy po zauważeniu licznych manifestacji Boskich łask i mocy na ich korzyść, po dojściu do góry Synaj i po zawarciu z Bogiem przymierza, według którego zobowiązania ich były przedstawione w dziesięciu przykazaniach - są w niniejszej lekcji pokazani jako bałwochwalcy, gwałcący drugie przykazanie, a także ducha pierwszego przykazania. Mojżesz po ogłoszeniu ludowi dziesięcioro Boskich przykazań, wstąpił w ich oczach na górę Synaj, przed obliczność Bożą, aby otrzymać przykazania wypisane na tablicach kamiennych. Dnie mijały a Mojżesz nie wracał. Owe czterdzieści dni jego przebywania na górze Synaj musiały wydawać się bardzo długim okresem dla ludzi, którzy oczekiwali i tęsknili za wejściem do obiecanej ziemi Chananejskiej. Dziwnym jednak jest jak mogli oni tak prędko zapomnieć owe przerażające znaki i głosy, jakie stały się przed jego odejściem, kiedy to góra się trzęsła i w pośród chmur, ciemności, błyskawic i głosu trąby, Bóg objawił się im i gdy tylko Mojżesz i sługa jego Jozue mogli przybliżyć się do owej góry. Jak dziwnym, że te wszystkie rzeczy mogły być zapomniane w czterdziestu dniach! Jak znamienny mamy tu dowód niestałości ludzkich uczuć! Nie zapominajmy jednak, że Izraelici ci byli zrodzeni w niewoli.

W nieobecności Mojżesza oni przyszli do Aarona, który chociaż był bratem Mojżesza, wiele różnił się od niego; nie był wodzem w takim samym znaczeniu, nie był tak odważnym i zasadniczym. Lud zebrał się do niego i przemówił w taki mniej więcej sposób: "Wstań; albowiem trzeba nam ruszyć się w dalszą drogę do ziemi obiecanej. Nie wiemy, co stało się z Mojżeszem naszym wodzem; być może, że on opuścił nas. Chcemy, aby Bóg był naszym wodzem, lecz chcemy mieć coś takiego, co by Go przedstawiało, coś, co moglibyśmy widzieć. Mojżesz był dobrym przedstawicielem Boga, dokąd był z nami, lecz on odszedł i w przyszłości może znowu odejść. Uczyń nam obraz Boga abyśmy zawsze mogli mieć Boga za naszego wodza; coś, co by nam było pomocą w chwaleniu Tego, z którym zawarliśmy przymierze i który obiecał wprowadzić nas do ziemi Chananejskiej". Lud ten nie był bez religijnym; wcale nie, bardzo mało jest takich, którzy z natury są bez religijni. Cześć ku Bogu jest częścią ludzkiej natury; najwyższe organa ludzkiego mózgu przedstawiają to uczucie religijne i nakłaniają człowieka do czczenia kogoś lub czegoś.

Tak rzecz się miała z Izraelitami i tak było z ludzkością wszędzie od owego czasu aż dotąd. Stąd ta potrzeba instrukcji, aby wszyscy mogli poznać właściwy przedmiot poważania, czci i najwyższej oceny. Izraelici uczyli się tej lekcji, a jak było z nimi, tak i z nami jest często potrzebnym, abyśmy nie tylko nauczyli się wyraźnych oświadczeń o prawdzie, ale aby jej ważność i przekonania były ugruntowane w nas przez pewne szczególniejsze lekcje.

Przykazanie mówiło, że nie mieli sobie czynić podobieństwa ani rytego obrazu przedstawiającego Boga, a to, co oni uczynili było tylko pośrednim przekroczeniem przykazania, ponieważ złoty cielec, jaki był dla nich zrobiony przez Aarona, nie był ryty, ale ulany, również nie przedstawiał Boga, lecz prawdopodobnie - jak to było z posągami, jakie widzieli w Egipcie - był to nieokreślony przedmiot, który miał tylko przedstawiać Boskie charakterystyki - cielec z ludzką głową i skrzydłami symbolizował siłę, inteligencję i wszechwiedzę. Podobnie Chrześcijanie, tak samo bez zamiaru przekroczenia Boskiego prawa, gotowi są brać za dużo wolności i wprowadzać za wiele własnych pojęć w służbie Bożej - nie dosyć bacząc, aby trzymać się aktualnych instrukcji Boskiego poselstwa. Jest to zawsze omyłką, bez względu kto to czyni.

Jedyny mądry i właściwy sposób postępowania dla każdego jest słuchać uważnie Słowa Bożego i przyzwalać sobie mało lub żadnej wolności ponad samą literę tegoż Słowa. W dzisiejszych religijnych nabożeństwach różnych denominacji widzimy, że prostota apostolskiego przykładu dla Kościoła i jego nabożeństw, została zaniechana. Niektórzy wzięli sobie nieco wolności, inni wzięli jej sobie więcej, a wynikiem tego jest mniejsze lub większe odstępstwo od Boskiego probierza i to zawsze ku ich szkodzie. Lekcją dla duchowego Izraela powinno tu być: "Patrz abyś wszystko wykonał według wzoru okazanego ci na górze świętej". Jeżeli w ogóle potrzeba nam instrukcji w tym przedmiocie to należy nam postępować według tych instrukcji uważnie i dokładnie. Pamiętajmy, że nie możemy ich poprawić, a jakiekolwiek przeróbki są dla nas szkodliwe.

Niebezpieczeństwo ustępstwa

Nie przypuszczamy, aby Aaron w zupełności podzielał owe pragnienie ludu, aby uczynić złotego cielca; należy wnosić, że on rozumiał i chciał lepiej i że to co uczynił zdawało mu się, być stosownym do uspokojenia wzburzonego ludu którego niezadowolenie było wyrażone w tym domaganiu się bożyszcza. Należy przypuszczać, że w tym pozornym godzeniu się na ich żądanie Aaron starał się zyskać na czasie aż do powrotu Mojżesza. Jest też możliwym, że jego zażądanie od ludu zausznic i innych ozdób złotych, było tylko wybiegiem; że on spodziewał się, iż lud nie zechce pozbyć się swoich biżuterii i przez to on mógłby powiedzieć: "Ja nie mogę uczynić wam coś, co by przedstawiało Boga inaczej jak tylko ze złota, a ja nie mam złota na ten cel i nie mogę go dostać inaczej jak tylko od was". Bez względu jak dobre mogły być jego intencje, lekcja dla nas jest, że postępek Aarona był niewłaściwy.

Duchowi Izraelici nigdy nie powinni zajmować takiego stanowiska - nigdy nie powinni powiedzieć: "Uczyńmy to zło, aby dobro z tego wyszło, zaniechajmy zasady dla świętej zgody i dla dobra sprawy". Niestety, to było słabością wodzów ludu Bożego we wszystkich wiekach! Obawa przed ludźmi, która jest sidłem, zabijała bojaźń Bożą, która jest początkiem mądrości. Wszyscy Izraelici duchowi powinni nauczyć się i ustalić to w swych sercach, że chociaż skromność i usposobienie ustępstwa, pomocy i wyrozumiałości na życzenia drugich są przedniejszymi elementami chrześcijańskiego charakteru i mają być pielęgnowane, to jednak zasady Boskiego prawa nie mają być nigdy przekraczane ani nawet naciągane dla błogosławienia drugich. Mamy pamiętać, że gdy powstają jakieś wypadki i nagłe potrzeby, Bóg jest ponad nie wszystkie i wypadki takie nigdy nie mają być rozumiane, iż są Jego głosem rozkazującym nam gwałcić zasady sprawiedliwości, jakie On Sam wystawił. Mamy spełnić nasz obowiązek zgodnie z Boskim prawem najlepiej, najłagodniej i najmądrzej jak tylko możemy, a wyniki mamy pozostawić Jemu - Wszechmogącemu. Cokolwiek inni czynią, myślą lub kompromisują, my zajmujmy stanowisko Apostoła i mówmy: "Nie możemy nic przeciwko prawdzie ale za prawdą" (2Kor.13:8). Sumienie nasze nie powinno nam pozwolić na kompromis gdzie o zasadę się rozchodzi, chociaż zawsze mamy być gotowi do kompromisu tam gdzie o zasadę się nie rozchodzi.

Koszt złego uczynku

Ludzie zwykle pobudzani są do czynienia źle tą myślą że unikną pewnych trudności lub cierpień, albo też że osiągną jaką korzyść i błogosławieństwo. Lecz jest to tylko w teorii; w rzeczywistości zaś sprawa ma się na odwrót, czyli każdy zły czyn jest kosztowny. Izraelici ogołocili się ze swoich biżuterii, aby zadowolić swoje opaczne uczucia religijne. I jak często widzimy to samo pomiędzy Izraelitami duchowymi! Ilu to w swym hołdowaniu sekcie lub denominacji ogołaca się z najkosztowniejszych posiadłości! Ile to ofiar składanych jest bożyszczom (bałwanom), których Bóg nie polecił! Bożyszczom postanowionym w wyraźnym przeciwieństwie do Boskiego Słowa! Ile to czasu, wpływu i pieniędzy składanych jest tym bożyszczom - czasu, który powinien być zużyty na czystą służbę Bogu; wpływu, który powinien rozszerzać się w innym kierunku, to jest na podtrzymanie wolności, którą Chrystus uczynił nas wolnymi i na społeczność z tymi co starają się stać w tej wolności; pieniędzy, które powinny być użyte na budowanie siebie i drugich w wierze raz świętym podanej i na burzenie fortec błędu i złotego cielca nieuctwa i przesądów.

Niezawodnie, że wielu pastorów i księży, a także wielu inteligentniejszych chrześcijan wszystkich denominacji, rozumieją, że kościelnictwo jest tylko złotym cielcem niegodnym oddawanej mu czci. Bez wątpienia, że wielu uczciwych z klasy przedstawionej w Aaronie, z odrazą łączą się z tymi sekciarskimi praktykami i zwyczajami, które mają formę pobożności, lecz mocy jej się zaparli. Tacy powinni być odważniejsi, o ile chcą być zwycięzcami; muszą nauczyć się tej lekcji i wyjść z pomiędzy nich, odłączyć się i nieczystego się nie dotykać (2Kor.6:17). "Wynijdźcie z niego ludu Mój, abyście nie byli uczestnikami grzechów i żebyście nie wzięli z plag jego" - Obj.18:4.

Wiele bożyszczy w chrześcijaństwie

Chociaż kościelnictwo jest bożyszczem, który w obecnym czasie najlepiej odpowiada złotemu cielcowi to jest jeszcze wiele innych bożyszczy, przed którymi rzekomi chrześcijanie uginają kolana swych serc. Głównym pomiędzy tymi jest Mamon, bożek pieniędzy i bogactwa. O! jak wielu zapomina instrukcji Słowa Bożego, że najprzód mamy szukać królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego, kontentując się tym co Boska opatrzność nam udziela pod względem rzeczy doczesnych! Jak wielu jest takich co pożądają więcej z rzeczy tego świata aniżeli Boska opatrzność im daje! Ilu to mają zamiłowanie do pieniędzy, o czym Apostoł powiedział, że jest korzeniem wszystkiego złego, których niektórzy pragnąc potknęli się i poprzebijali wieloma boleściami (1Tym.6:10).

Zaiste ten bożek ma wiele czcicieli obecnie, więcej może aniżeli kiedykolwiek przedtem, a czczenie mamony jest zachęcane na każdym kroku - biedni są prawie, że pogardzani, bogaci zaś są wysoce poważani. Szczęśliwi czciciele mamony, którzy otrzymują oznaki jej uznania w tym, że bogacą się, są wszędzie mile witani, w kołach towarzyskich, kościelnych i gdziekolwiek się obrócą. Nie potępiamy bogatych ani bogactwa, ganimy tylko miłość i czczenie bogactwa, jakie jest wystawiane za ideał dla ludzkiej ambicji; gdy zaś Bóg oświadczył, że nie wielu mądrych, uczonych, zacnych i nie wielu bogatych odziedziczy królestwo, a więc nie wielu bogatych znajduje się w Izraelu Bożym.

Są jeszcze inne bożyszcze, jak popularność, sława, pycha itp. Które mają swoich czcicieli. Każdy z tych bożyszczy domaga się od swych czcicieli ich złotych zausznic, czyli ich majętności, czasu wpływu itd. w służeniu jemu. Czy nie uczy to każdego prawdziwego Izraelity, aby zbadał swe serce i gdy tam znajdzie jakie bożyszcze aby je wyrzucił, tak aby jego cześć mogła być oddawana w szczerości Samemu tylko Bogu? To burzenie bałwanów powinno także włączyć niestosowne czczenie osób, czy byliby to wodzowie z przeszłości jak Luter, Kalwin i inni, czy też jacykolwiek ziemscy wodzowie z czasów obecnych. Św. Jan objawiciel przedstawiony jest, że upadł, aby oddać pokłon Aniołowi, który ukazywał mu pewne rzeczy tyczące się planu Bożego i powiedziane jest, że Anioł zgromił za to Jana i rzekł: "Patrz abyś tego nie czynił; bom jest spółsługa twój i braci (…) Bogu się kłaniaj" - Obj.22:8,9.

Przeto każdy przywódca, bez względu jakie jest jego stanowisko i wpływ, powinien baczyć aby cześć nie była mu oddawana, a tych co by go czcić chcieli powinien zgromić. Bez względu w jak dobrej intencji hołd byłby składany, musi być zgromiony, ponieważ dla ludu Bożego jest tylko jeden przedmiot adoracji - Sam Bóg! "Bogu się kłaniaj". Współbliźni mogą być poważani, szanowani i oceniani tak jak i Pismo nakazuje: "Komu cześć (słuszny szacunek), temu cześć; komu podatek, temu podatek; komu bojaźń, temu bojaźń" (Rzym.13:7), lecz Bóg powinien być uważany jako źródło wszystkich naszych radości, korzyści i błogosławieństw. Jeżeli Bogu upodobało się użyć któregokolwiek z Jego dzieci ku błogosławieństwu drugich to nie byłoby wcale niewłaściwym radować się z takiej Boskiej opatrzności i uznać takową; lecz w każdym wypadku Bóg powinien być uznawany jako Dawca wszelkiego dobra i doskonałego daru. Gdyby On nie dał Swej pomocy przez ten przewód lub przez tamtego sługę, to dałby ją przez innego; a więc Jemu należy się chwała za tak chwalebny plan zbawienia, za nasz udział w tymże planie i za naszą znajomość tych rzeczy.

"Zbudował ołtarz przed nim"

Zło wzmaga się; jedno zło prowadzi do drugiego. To też, gdy złoty cielec był uczyniony, potrzeba było złotego ołtarza przed tymże cielcem, aby ofiary mogły mu być składane. Tak samo rzecz się ma z bożyszczami duchowego Izraela. Ołtarz zawsze łączy i ofiarę i jest to tylko rzeczą naturalną, że będziemy składać ofiary temu, cokolwiek umieścimy w naszym sercu za naszego bożka. Jak to już wykazaliśmy powyżej, niektóre serca mają dużo bałwanów inne mniej i w cale nie jest trudnym orzec jakiemu bałwanowi człowiek hołduje. Przedmiot czci okaże się przez ofiarę. Powiedz nam, na co dana osoba (mężczyzna lub niewiasta) poświęca najwięcej myśli, najlepszy czas, najprzedniejszy wpływ, a wnet ci powiemy, jakiemu bałwanowi najwięcej hołduje, przed którym ma największy ołtarz i składa największe ofiary.

Każdy powinien być najbardziej zainteresowany w badaniu tej sprawy z punktu zapatrywania własnego serca. Każdy powinien zapytać samego siebie: "Komu ja składam ofiarę swego serca? Gdzie kieruje swoje najprzedniejsze uczucia? Komu lub, czemu składam ofiary z najkosztowniejszych rzeczy, jakie posiadam?" Prawo natury wymaga, aby pewna część naszego czasu była spędzana na spanie; dla wielu potrzebnym jest także, aby znaczną część czasu zużywali na ziemską pracę, w celu zdobycia rzeczy potrzebnych do obecnego życia. Pewna część potrzebna jest także do osobistych wygód, jedzenia pokarmów i do odpowiedniego opiekowania się ciałem. Łatwym by było zużyć na powyższe czynności całe dwadzieścia cztery godziny na dobę; albowiem skłonnością naszych czasów jest coraz większe marnotrawstwo pod każdym względem a to, co dawniej uważanym było za zbytek obecnie uważane jest za konieczność. Przeto każda godzina w dobie, odrywana od spraw doczesnego życia, może być uważana jako pewnego rodzaju ofiara.

Niektórzy dzielą swoje ofiary i części tych kładą na ołtarzach swoich poszczególnych bałwanów; lecz prawdziwy chrześcijanin, oświecony Słowem Bożym, musi zaniechać te wszystkie bałwany i musi rozumieć, że w najlepszym razie ma on bardzo mało do ofiarowania żywą ofiarą Bogu. Gdy on może zaoszczędzić, czyli odkupić jedną godzinę lub więcej na dobę, to powinien uważać, iż jest to część jego rozumnej służby Bogu, którą powinien sumiennie pełnić codziennie, o ile chce otrzymać Boską łaskę i błogosławieństwo tak na życie obecne jak i na przyszłe. Jako szafarz darów Bożych on może użyć nieco swego czasu i wpływu na swój własny wzrost w Słowie Bożym. Inną część może poświęcić na dopomaganie braciom, budując ich w najświętszej wierze i przez to może wzmacniać swoją własną wiarę. Jeszcze inne części swoich poświęconych zasobów i czasu może używać na usługę chorym lub na dopomaganie drugim choćby i w rzeczach doczesnych, czyniąc dobrze wszystkim a najwięcej domownikom wiary. Lecz te wszystkie ofiary nie mają być czynione jako ludziom, rzeczom lub kościelnym systemom, ale jako Bogu i mają być odpowiednio używane, według jego najlepszego wyrozumienia Boskiej woli, jak ją przedstawia Słowo Boże.

Rozbicie tablic zakonu

Po czterdziestu dniach Mojżesz zstąpił z góry niosąc kamienne tablice zakonu i na widok bałwochwalstwa rzucił tablice na ziemię i rozbił je, co symbolicznie przedstawiało chybienie Izraela w zachowaniu zakonu, oraz niemożliwość usprawiedliwienia ludzkiego rodzaju przez przymierze zakonu. Gdy Mojżesz zgromił lud, ukarał największych bałwochwalców i wyjaśnił ludowi ich grzech, wszedł znowu na górę do Pana działając jako pośrednik ludu. W łączności z tym mamy przedstawioną wspaniałomyślność charakteru Mojżeszowego, jego nie samolubstwo i jego miłość do swych braci, pomimo ich wszystkich słabości. Bóg zaproponował wytracić Izraela jako naród, a z Mojżesza i z jego rodziny wyprowadzić naród, któremu by błogosławił jako nasieniu Abrahama. Mojżesz wszakże wierny swemu stanowisku pośrednika, gdy podjął się być przedstawicielem ludu przed Bogiem a przedstawicielem Boga przed ludem, nie przyjął tej Boskiej oferty, ale prosił za ludem jako pośrednik.

Możemy być pewni, że to wszystko było zamierzone jako obraz na Chrystusa Jezusa, który jako lepszy pośrednik nowego przymierza, okazał się wiernym w tym, co Mu było powierzone, stał i jeszcze stać będzie jako przedstawiciel rodzaju ludzkiego przed Bogiem, pomimo grzesznego stanu ludzkości, pomimo ich nieposłuszeństwa. Język Mojżesza jest pełen patosu: "Teraz tedy odpuść grzech ich, albo jeźli nie, wymaż mię proszę z ksiąg Twoich, któreś napisał". Jak Mojżesz tu stawił swoją całą egzystencję na korzyść tego ludu, tak życie Chrystusowe było stawione za cały rodzaj, który On odkupił Swoją śmiercią i który przedstawiał i jeszcze przedstawiać będzie jako pośrednik, aż pod warunkami nowego przymierza obdarzy Izraela i całą ludzkość restytucją i zupełną sposobnością powrotu do Boskiej łaski. Sposób postępowania Mojżesza był przyjemnym Bogu i jako pośrednikowi ludu poleconym mu było, aby prowadził ten lud i zaprowadził wiernych do ziemi obiecanej. Jednakowoż ci z ludu, co brali udział w złym, otrzymali pewną miarę karania.

Duch Mojżesza był obrazem nie tylko na ducha Chrystusowego, ale także przedstawiał ducha tych wszystkich, co będą członkami ciała Chrystusowego. My również musimy mieć tego ducha miłości i przywiązania, nie tylko do członków ciała Chrystusowego, ciała naszego, ale i do misji, do pracy, do jakiej Boska opatrzność nas wezwała. "Albowiem znacie powołanie wasze, bracia". Bóg powołał nas, do współdziedzictwa z Synem Swoim, abyśmy się stali oblubienicą, małżonką Barankowa, abyśmy uczestniczyli z Nim w wielkim dziele pośredniczenia nowego przymierza, a pod tegoż chwalebnymi zarządzeniami w Tysiącleciu, abyśmy podnosili ludzkość i poprowadzili drogą świętą do zupełnej doskonałości i do żywota wiecznego - tylu z nich ile zechce. Koniecznym jest abyśmy mieli ducha Mojżeszowego, ducha Chrystusowego w tych rzeczach - abyśmy, na ile to możliwe okazali się godnymi tego powołania i już teraz czynili wszystko, na co nas stać zgodnie z Boskim opatrznościowym kierownictwem, ku błogosławieniu i podnoszeniu ludzkości i ku wskazywaniu im właściwej drogi; lecz najwięcej mamy przygotowywać samych siebie do chwalebnego dzieła w przyszłym wieku.

Głównym pomiędzy elementami naszego przygotowywania się, będzie duch sympatycznej miłości, co uczyni nas obrazem miłego Syna Bożego, który nawet wobec niewdzięcznych był dobrotliwym, pełnym miłosierdzia i owoców dobrych. Zajmijmy ten wyższy poziom myśli w naszym stosunku do świata. Nasz Pan powiedział: "Wy nie jesteście z świata jako i Ja nie jestem z tego świata". Myśmy członkami Chrystusowymi - członkami Onego wielkiego Pośrednika, szkoląc się i przygotowując do przyszłego wielkiego dzieła prowadzenia ludu do obiecanej ziemi Boskich łask - do przywróconego raju. Jeżeli nie nauczymy się potrzebnych lekcji, jeśli nie staniemy się obrazami miłego Syna Bożego w sympatii, miłości i uczynności wobec świata, zostaniemy usunięci z członkostwa w tym chwalebnym ciele, tej królewskiej klasy, jako niegodni, niewybrani. Dołóżmy więc pilności i pamiętajmy, że największą lekcją jakiej mamy nauczyć się jest miłość - do Boga, do braci, do bliźnich a nawet do naszych nieprzyjaciół. Jeżeli miłość zamieszka w nas obficie, nie okażemy się próżnymi ani nieużytecznymi w oczach Bożych, ale przez Chrystusa dane nam będzie hojne wejście do wiecznego królestwa, jako uczestnikom Króla królów i Pana panów w Jego wielkim dziele pośredniczenia światu. Będzie to Pośrednik nowego przymierza, pod którym błogosławione będą wszystkie rodzaje ziemi.

W.T. 1907 - 203.

Straż 1938 str. 171 - 174.