R4098 do 4099

NARODZENIE CZŁOWIEKA CHRYSTUSA JEZUSA

Lekcja z Ew. według Św. Mateusza 2:1-12

"I rzekł do nich Anioł: Nie bójcie się, bo oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie wszystkiemu ludowi." - Łuk.2:10.

Przedmiot niniejszy nie wraca nas wstecz aż do początku Boskiego stworzenia, kiedy to Chrystus jako istota duchowa stał się "pierworodnym wszelkiego stworzenia", stał się "Słowem", które było na początku u Boga i przez które wszystko się stało (Jan 1:1-3,10). Nasz Pan, w onym czasie był "początkiem i końcem, pierwszym i ostatnim", bezpośrednim stworzeniem Bożym. Wszystko cokolwiek następnie przyszło do egzystencji, stworzone było przez Niego (Słowo, Logos) jako zaszczyconego przedstawiciela Jehowy (Obj.1:11; 3:14; Kol.1:15; Jan 1:1-3). Udajemy się do tego czasu, kiedy to Ten, co był bogatym stał się ubogim dla nas (2Kor.8:9) i opuścił chwałę, jaką miał u Ojca "zanim świat był" (Jan 17:5). Wtedy nasz Pan, nie umierając, doznał przemiany natury, "uniżył się", "stał się ciałem" (Filip.2:8; Jan 1:14), "przyjął kształt niewolnika" i postawą "był znaleziony jako człowiek", "nieco mniejszym od Aniołów". Następnie jeszcze więcej uniżył się aż do śmierci i to aż do haniebnej śmierci krzyżowej - jako winowajca, jako grzesznik (Żyd.2:9,16; Filip. 2:6-9). Niniejsza lekcja, stosowna do obecnej pory, zwraca naszą uwagę na narodzenie się "człowieka Chrystusa Jezusa".

Boska przepowiednia o przyszłym Wybawicielu często zwraca uwagę na fakt, że On ma być nie tylko Wybawicielem, ale i Królem. Punkt ten uczyniony jest wyraźnym, ponieważ Bóg przemawia do ludzkości zgodnie z ich potrzebami i nadziejami. Ofiarniczy zarys Pańskiej misji był przepowiedziany mniej dobitnie aniżeli Jego potęga, majestat i chwała, ponieważ ofiara dotyczyła szczególnie Boga, czyli miała zaspokoić potępienie Boskiego prawa przeciwko grzesznemu rodzajowi. Kwestia, w jaki sposób Bóg załatwi sprawę legalnie ze Swoim własnym wyrokiem śmierci na grzeszników, była dla przeciętnego umysłu ludzkiego mniej ważną aniżeli oświadczenie o wynikłych błogosławieństwach, chwale i restytucji. To też znajdujemy, że wzmianki o ofiarniczych zarysach misji naszego Pana były przeważnie wyrażone w figurach i symbolach, które miały być zrozumiane tylko przez tych, co stawszy się synami Bożymi, mieli być wprowadzeni we wszelką prawdę przez Ducha Bożego.

Nie dziw więc, że Aniołowie zwiastujący o narodzeniu naszego Pana wspomnieli tylko chwały jakie miały później nastąpić, a nie mówili nic o cierpieniach w międzyczasie. Nie dziwi nas też, że nie płakali nad cierpieniami i upokorzeniem Pana, ale śpiewali: "Chwała na wysokości Bogu a na ziemi pokój w ludziach dobre upodobanie"; wyrażając w ten sposób dopełnienie się Boskiego planu, które zapoczątkowało się narodzeniem Jezusa.

Mędrcy ze wschodu

Czy owi mędrcy ze wschodu, którzy przyszli oddać hołd Jezusowi, byli Hebrajczykami, nie mamy powiedziane; lecz ponieważ łaska Boża w owym czasie była ograniczona tylko do Izraela i ponieważ łaska ta nie była od tego narodu odjęta prędzej aż odrzucili Mesjasza, uważamy za rzecz prawdopodobną że owi mędrcy ze wschodu pochodzili z owych "dwunastu pokoleń rozproszonych" którzy "ustawicznie służąc Bogu", oczekiwali "pociechy Izraelskiej", przez dawno obiecanego Mesjasza (Dz.Ap.26:7; Łuk.2:25). Wiemy, że setki tysięcy, jeśli nie kilka milionów Izraelitów było zaprowadzonych do niewoli, do tego właśnie wschodniego kraju - do Babilonu i MedoPersji; wiemy także, iż mniej niż 55 000 skorzystało z, dekretu Cyrusa i powróciło do Palestyny. Przeto znaczna część narodu Izraelskiego naonczas (tak jak i obecnie) mieszkała w obcych krajach. Zdaje się również, że ich niewola w obcych krajach była pomocna dla ich usposobienia religijnego i że, biorąc ogółem, Izraelici okazywali większą wiarę w Boga i więcej zainteresowania w proroctwach o Mesjaszu po ich niewoli Babilońskiej aniżeli przez kilka set poprzednich, kiedy to ustawicznie popadali w bałwochwalstwo.

Zdaje się, że wiadomość o Boskiej obietnicy do Abrahama o wielkim "nasieniu", o wielkim królu i władcy, który miał błogosławić świat sprawiedliwym panowaniem, rozniesiona była przez Izraelitów po całym cywilizowanym świecie. Wieść ta pobudzała niektórych do oczekiwania na żydowskiego Mesjasza, innych zaś, pysznie usposobionych, pobudzała do twierdzenia, że oni, tak samo jak Żydzi, byli w stanie utworzyć pożądany rząd dla świata. W taki to sposób owe pojęcie o uniwersalnym państwie zaczęło się formować. Twierdzonym jest przez niektórych, że Zoroaster wielki nauczyciel religijny w Persji był uczniem proroka Jeremiasza, a pamiętnik pani Grant, misjonarki w Persji mówi:

"Zoroaster nauczał Persów o Chrystusie. Głosił, że w późniejszym czasie dziewicza panna pocznie w żywocie swym i że skoro to dziecię się narodzi, gwiazda będzie widziana i nawet w południe blask jej nie zginie. "Ty synu mój", wyraził ów zacny jasnowidz (Zoroaster), dostrzeżesz wschód owej gwiazdy przed innymi narodami; a skoro ją zobaczysz idź gdziekolwiek gwiazda ta cię poprowadzi, oddaj hołd tajemniczemu dziecięciu i ofiaruj mu swoje dary w jak największej pokorze. On jest tym wszechmocnym Słowem, które stworzyło niebiosa".

Chociaż jest to tylko legenda, to jednak interesującym jest wiedzieć, że podobna legenda istniała pomiędzy ludnością wschodu. Względem Zoroastera można powiedzieć, że jego nauki były wyższego charakteru aniżeli innych pogańskich nauczycieli.

Obawa i niegodziwość Heroda

Spodziewając się króla, mędrcy ci z natury rzeczy udali się do pałacu Heroda, który chociaż mienił się być królem żydowskim był jednak przedstawicielem ich zwycięzców, czyli Rzymian. Herod był fundatorem domu Herodów, miał więc wielkie nadzieje nie tylko co do długości własnego panowania ale także pod względem utwierdzenia swego potomstwa w mocy i urzędzie przez siebie zajmowanym. Nie dziw więc, że "zatrwożył się". Możliwość rywala, bądź we władzy bądź też w ocenie ludu, nie była po myśli Heroda. Cała ludność Jeruzalemu zatrwożyła się wraz z nim. Wpływy polityczne zataczają szerokie koła. Urzędnicy polityczni mieli styczność z rządami Heroda, albo wprost lub pośrednio korzystali z takowych, przeto plany, nadzieje i aspiracje wielu z nich uległyby zepsuciu przez jakąkolwiek zmianę rządu. Herod widocznie znał żydowską tradycję względem Mesjasza; albowiem od razu posłał po tych, co byli nauczeni w Piśmie i od nich dowiadywał się gdzie, według proroctw, miał narodzić się Mesjasz. Nauczeni w Piśmie i Faryzeusze widocznie dosyć byli zaznajomieni z tym przedmiotem, więc bez żadnej zwłoki powiedzieli, że miejscem narodzenia się Mesjasza miało być miasto Betlejem i na poparcie tego zacytowali słowa proroka.

Chytrość Heroda, którą on chciał wywiedzieć się, kto był owym od Boga naznaczonym Księciem i dziedzicem jego tronu, może być rozpoznana, gdy zauważymy dalszy opis; jak to on gdy zauważył, że mędrcy nie powrócą, aby dać mu informację potrzebną do stracenia dziecięcia Jezus, postanowił wybić wszystkie dzieci w Betlejem od dwóch lat i niżej, aby w ten sposób na pewno, jak mu się zdawało, zniweczyć Boski plan i zabezpieczyć swoją władzę.

Gwiazda, która prowadziła tych mędrców do Jeruzalemu i potem widocznie znikła, przez co wzbudziła się ciekawość i zainteresowanie w ludności Jeruzalemu, znowu im się pokazała, gdy wyszli z miasta. Gwiazda prowadziła ich do niezbyt oddalonego miasta Betlejem, a nawet wskazała dom, w którym znaleźli nowo narodzonego Króla. Według ówczesnego zwyczaju złożyli Mu swój hołd i kosztowne dary.

Chociaż Król przyszedł, Jego właśni ziomkowie Go nie przyjęli i na podobieństwo owego "człowieka" Jego własnej przypowieści. On odszedł do "dalekiej krainy", do samego nieba, aby tam był uposażony mocą Króla królów, a ustanowienie królestwa, aby odłożył aż Jego Kościół, Jego oblubienica, Jego współdziedzice zostaną wybrani i przygotowani do uczestnictwa z Nim w królestwie.

Świat potrzebuje Króla

W międzyczasie świat odczuwa potrzebę Króla więcej aniżeli kiedykolwiek przedtem. Wszystkie narody dopatrują się, że potrzeba im mądrego, sprawiedliwego, potężnego, miłującego i miłosiernego władcy. Potrzebują takiego, lecz stopniowo przekonują się, że żadnemu z upadłego rodu nie można powierzyć tak wielkiej władzy, czci i chwały; że wszyscy są słabi przez upadek i że wyższy król i wyższy rząd są konieczne do otrzymania wyższych i trwałych błogosławieństw. Masy ludu zaczynają coraz wyraźniej odczuwać tę potrzebę i znamiennym jest jak różni zwolennicy Socjalizmu lub innych reform rozeznają, cytują i komentują nauki tego właśnie Króla - chociaż można powiedzieć, że tacy zwykle chcą, aby inni rządzili się Złotą Regułą, lecz sami nie chcą według niej postępować.

Świat zaczyna zrozumiewać, że ów Król jest już we drzwiach. Herodowie dzisiejsi, a z nimi wszyscy wpływowi i polityczną lub finansową władzę dzierżący, "trwożą się" na widok zmiany rządu, jaką ich właśni mędrcy ogłaszają jako nieuniknioną. Nie potrzebujemy się spodziewać, że książęta tego świata powitają Tego Króla; oni raczej obawiają się zburzenia obecnych instytucji; boją się że pod Jego rządem oni nie będą mieli tak korzystnych sposobności do dobrobytu; że w ogólnym zrównaniu, jakie według proroctw ma być zaprowadzone pod Jego panowaniem, niektórzy z tych wysokich zostaną poniżeni, a niektórzy z tych niskich wywyższeni. Z tego też powodu, królestwo Chrystusowe, chociaż jest królestwem pokoju i sprawiedliwości, musi być zapoczątkowane czasem "wielkiego ucisku, jakiego nie było odkąd narody zaczęły być". Mimo to jednak radujemy się obietnicą, że "gdy się sądy Pańskie wykonują na ziemi, sprawiedliwości uczą się obywatele ziemscy" i że ewentualnie królestwo Jego stanie się "pożądaniem wszystkich narodów".

Dotąd Ewangelia królestwa przyjmowana była tylko przez niektórych i szczególniejsze błogosławieństwo było z tymi kilkoma, którzy uznali Króla i są przygotowanymi do współdziedzictwa w Jego królestwie. Nie zapominajmy jednak chwalebnych wyników, jakie nastąpią po ustanowieniu królestwa, gdy jak wyrażone to jest w naczelnym tekście, te dobre rzeczy i wielka radość "będzie wszystkiemu ludowi".

W.T. 1907 - 362.

Straż 1938 str. 181 - 183.