R-4384

Ofiary paschalne, a w dniu pojednania

Obchodzenie pamiątkowej Wieczerzy Pańskiej nasuwa pytanie: Czy ofiarowanie baranka wielkanocnego, w czternastym dniu pierwszego miesiąca i ofiary w Dniu Pojednania, dziesiątego dnia, siódmego miesiąca, miały takie same znaczenie symboliczne?

Odpowiadamy: Nie zupełnie. Te dwie figury umieszczone były w innych porach roku; ta pierwsza, na początku roku religijnego, w porze wiosennej; a druga, na początku roku świeckiego, jesienią. Baranek wielkanocny ofiarowany na początku roku religijnego, przedstawiał szczególnie ofiarę Pana naszego Jezusa za kościół tylko, gdy zaś ofiary w Dniu Pojednania, na początku roku świeckiego przedstawiały ofiarę Chrystusa a także ofiarę kościoła - "królewskiego kapłaństwa" - oraz szersze dzieło przez ofiary te dokonane dla "wszystkiego ludu."

Baranek wielkanocny nie przedstawiał Jezusa, Głowy i kościoła, Jego ciała; przedstawiał szczególnie i jedynie samego tylko Pana Jezusa, "Baranka Bożego." Prorokowane było o naszym Panu, że żadna kość Jego nie miała być złamana. Takie same rozporządzenie dane było względem baranka wielkanocnego - on miał być pieczony w całości i żadna kość nie miała być złamana przy pieczeniu ani przy jedzeniu tegoż. Ponadto, baranek wielkanocny i jego krew przyczyniły się do zachowania przy życiu jedynie pierworodnych, którzy wyobrażali tylko "kościół pierworodnych." Wybawienie innych nie było częścią obrazu tegoż baranka.

Wyraźna różnica znajduje się w ofiarach Dnia Pojednania. W dniu tym dwie ofiary były składane - jedna za najwyższego kapłana i za jego rodzinę a druga za "wszystek lud." Ta pierwsza, jak to zauważyliśmy (w Cieniach Przybytku), przedstawiała śmierć naszego Pana za kościół i za "dom wiary." Druga ofiara w tymże dniu przedstawiała śmierć kościoła, jako pozafigura kozła Pańskiego, "za grzechy ludu." Obie ofiary były składane przez tego samego arcykapłana, który przedstawiał Pana naszego Jezusa i Jego dzieło ofiarowania najpierw samego siebie, a następnie członków kościoła, których przyjmuje za członków Swego ciała.

W opisie poświęcenia kapłanów, tylko cielec pokazany jest jako ofiara za grzech (kozła nie było, ponieważ to nie była ofiara "za lud"). Następnie pokazana jest ofiara całopalenia przedstawiająca naszego Pana i Jego kościół w zjednoczonym a jednak rozdzielonym stanowisku i pokrewieństwie. Baran był zabity i pocięty na sztuki, które były omyte i kładzione kolejno, w stosunku do głowy, na ołtarzu; i cały ten baran był ofiarą całopalenia. To przedstawia stosunek kościoła, członków, do Pana, jako Głowy ciała. - 2 Moj. 29:10-18.

"Palone Za Obozem"

Warto zauważyć jeszcze jeden szczegół tyczący się ofiary za grzech w Dniu Pojednania, zupełnie odmienny od ofiary z wielkanocnego baranka; mianowicie, że tylko ofiary Dnia Pojednania palone były za obozem. Cielec palony był najpierw a następnie, kozioł (3 Moj. 16:27; 2 Moj. 29:14). To palenie przedstawiało stopniowe niszczenie ciał ofiar; poza obozem przede stawiało pogardę, wzgardzenie od ludu, hańbę. Apostoł mówi, że nasz Pan w taki sposób cierpiał poza obozem i że my winniśmy być podobnej myśli aby tak samo cierpieć z Nim, jako Jego członkowie. Św. Paweł uwydatnia ten fakt tymi słowy: "Albowiem bydląt, których krew bywa wnoszona za grzech do świątnicy przez najwyższego kapłana, tych ciała palone bywają za obozem. Dlatego i Jezus, aby poświęcił lud własną krwią Swoją, za bramą ucierpiał. Wynijdźmyż tedy do Niego za obóz, nosząc urągania Jego." - Żyd. 13:11-13.

Zauważmy, że tu Apostoł wskazuje na ofiary figuralne i porównuje takowe z lepszymi ofiarami Chrystusa i kościoła; i że napomina nas abyśmy uczestniczyli w ofierze Chrystusowej - abyśmy rozpoznali siebie jako członków klasy kozła Pańskiego, którzy, poza obozem, przechodzą doświadczenia podobne do Pańskich '- On zobrazowany w cielcu, a my, w koźle.

Niektórzy, co byli kiedyś z nami, lecz "z nas wyszli" (l Jana 2:19), czynią co tylko mogą, aby zachwiać wiarę tych, nad którymi mają wpływ. Chociaż przez wiele lat przyznawali, że rozumieli tak samo jak my (wypełnienie się tej pozafigury co do społeczności kościoła z Panem w Jego ucierpieniach w czasie obecnym), teraz popadli w zaćmienie względem tych rzeczy i pilnie starają się zaciemnić i zamącić tylu innych, ile tylko mogą. To co przedstawiliśmy powyżej jest właśnie tym co przez wiele minionych lat steraliśmy się wykazywać, na ile nas było stać - tłumacząc i dowodząc, że tajemnicą wieku Ewangelii jest, iż wybierany kościół, ma przywilej cierpieć z Chrystusem, jako Jego współczłonkowie, aby w przyszłości mogli również królować z Nim, jako członkowie jego ciała, którego On jest Głową.

Nic w tym co tu piszemy, albo co pisaliśmy kiedykolwiek, nie zaprzecza tej myśli, że Pan nasz Jezus dał Swoją własną krew w ofierze za nas i że dokonał tej ofiary na Kalwarii, Swym własnym ciałem na krzyżu. Następnie, według słów Apostoła, przyszło Jego wywyższenie, aby był duchową Głową nad duchowym ciałem. On nie był duchową Głową dokąd był w ciele. Dopiero po zmartwychwstaniu, Jezus stał się Głową kościoła, Swego ciała. Członkowie kościoła stali się Jego członkami jedynie jako z Ducha spłodzone Nowe Stworzenia, kiedy ich śmiertelne ciała zostały stawione w ofierze i przyjęte. Przyjmując nas, jako Nowe Stworzenia, Najwyższy Kapłan przyjmuje naszą ofiarowaną wolę, poczem doświadcza nas względem dopełnienia tejże ofiary, poczytując krew naszej ofiary za krew własną, ponieważ była to Jego krew, która usprawiedliwiła naszą i uczyniła ją możliwą do ofiarowania.

Tu sprawdzamy przewagę tych, którzy mądrze wykorzystali swój czas na badanie tych prawd, które Bóg przygotował jako "pokarm na czas słuszny." Ci co wiernie badali i według tego żyli, są teraz mocnymi. Inni są słabymi i skłonni są do unoszenia się każdym wiatrem doktrynalnym. Usilnie zalecamy, drogiemu braterstwu, konieczność duchowego odżywiania się - na zebraniach, a szczególnie przez badanie. Samo słuchanie nie zdoła zastąpić badania. Co więcej, doradzamy, przy tej okazji, ponowne przeczytanie - szczególnie sześciu tomów Wykładów Pisma Świętego. Przypominamy sugestię pewnej matki i jej córki, które swego czasu napisały do nas (do br. Russell'a), że przeczytać mogą wszystkie sześć tomów w jednym roku, przez czytanie dwanaście stronic dziennie. Uczyniły to w jednym roku i rozpoczęły, w roku następnym. Ta sugestia została podjęta przez kilku innych z dobrymi wynikami, więc zalecamy ją wam wszystkim. Umysły nasze są przeciekającymi naczyniami i ci co przeczytali serię Wykładów Pisma Św. kilka razy, zawsze znaleźli coś co poprzednio nie zauważyli.

W.T.4384-1909.
Straż 5/1966