R-4595

LITERA A DUCH

„Który nas uczynił sposobnymi sługami nowego testamentu (przymierza), nie litery, ale ducha; albowiem litera zabija, ale duch ożywia.” – 2 Kor. 3:6.

Stwierdzenie: „litera zabija, ale duch ożywia”, nie stosuje się do litery i ducha naszego, ani do litery i ducha Słowa Bożego, ani też do litery i ducha Zakonu, ale do litery i ducha testamentu, czyli przymierza; ponieważ o tym właśnie przedmiocie mówi tu Apostoł Paweł – „Który nas też uczynił sposobnymi sługami nowego testamentu,” czyli sposobnymi sługami albo posłańcami Nowego Przymierza. Biorąc słowo przymierze w obszernym znaczeniu, wychodziłoby na to, że aniołowie są w przymierzu i społeczności z Bogiem nie przez Nowe Przymierze, ale przez bardzo stare. Może nie przez przymierze wyrażone słowami, ale przez przymierze, które było zrozumiane, że mogli cieszyć się życiem wiecznym i wszelkimi jego błogosławieństwami na warunkach posłuszeństwa Bogu. To było ich społecznością z Bogiem przez przymierze.

Pierwszy nasz rodzic Adam stworzonym był tak samo w społeczności z Bogiem przez przymierze. Prawo Boże wypisane było na jego sercu, na całej jego istocie; a chociaż nie było wyrażone słowami, to jednak było zrozumianym przez niego, że gdy będzie posłusznym, żyć może wiecznie i zawsze korzystać może z Boskich łask i błogosławieństw. Widzimy, że Adam chybił w tym; złamał to przymierze. W rezultacie tego zapadł na niego Boski wyrok śmierci, który także przeszedł na jego potomstwo, ponieważ ono odziedziczyło jego słabości, tak, że bez względu jak dobre ktoś ma intencje, jego uczynki są niedoskonałe. Tak więc, żaden z rodu Adama nie znajduje się w społeczności z Bogiem przez przymierze.

W sprawie Abrahama Bóg pokazał Swoją gotowość obchodzenia się w pewien sposób i w pewnym czasie z takimi z ludzi, którzy byli w dysharmonii z Nim tylko przez złe uczynki, lecz nie przez złe intencje, czyli złe serce. Abraham będąc w zgodzie z Bogiem w swym sercu, w swoim pragnieniu, aby czynić Boską wolę, od razu dostąpił pewnej miary społeczności z Bogiem przez przymierze, w tym znaczeniu, że mógł być nazwanym przyjacielem Bożym, zamiast Jego nieprzyjacielem. Uprzywilejowany został znajomością pewnych zamysłów Bożych – błogosławienia – nie tylko jego samego, ale i wszystkich, którzy by tak jak on starali się dochodzić do społeczności z Bogiem. Nie dano mu szczegółów tej sprawy, a tylko pewien wytyczony szkic. W słusznym czasie potomkowie Abrahama, synowie Izraela, dopuszczeni byli do jeszcze ściślejszej umowy z Bogiem, według której Bóg zaofiarował im życie wieczne, gdyby oni zachowali Zakon; bo napisanym jest: „Kto by te rzeczy czynił, przez nie żyć będzie.” (Rzym. 10:5). Apostoł mówi, iż żydzi mniemali, że to było bardzo korzystnym dla nich, lecz przekonali się, że to Boskie wymaganie było dla nich niemożliwe do wykonania. Przeto Zakon, który widocznie był im dany jako łaska – i w pewnym znaczeniu był im łaską – okazał się im ku śmierci, zamiast ku żywotowi. Później Bóg wyjaśnił im przez proroka Jeremiasza i innych, że wadliwości tego przymierza nie były po stronie Jego ani po stronie Zakonu, ale była ona po ich stronie, ponieważ nie zachowali Zakonu. Dał im też do zrozumienia, że jedyną rzeczą korzystną dla nich byłoby Nowe Przymierze z nowym Pośrednikiem, któryby mógł wyrównać ich braki i dopomóc im w taki sposób, jak Mojżesz nie był w stanie uczynić.

Od tego czasu wierni Pańscy oczekiwali tego nowego Pośrednika. Zauważyli, że Mojżesz sam przepowiedział takiego pośrednika słowami: „Proroka z pośrodku ciebie, z braci twej, jakom ja jest, wzbudzi tobie Pan Bóg twój; onego słuchać będziecie. I stanie się, że ktoby nie słuchał Onego Proroka, wy gładzony będzie z pośród ludu.” – 5 Moj. 18:15, 5 Moj. 18:19, Dz. Ap. 3:22-23.

Wszelkie oczekiwania Żydów od onego czasu były więc związane z tym Prorokiem, czyli Mesjaszem, a w słowach innego proroka widzimy, że Bóg w specjalny sposób wskazał im na przyjście tegoż Mesjasza, mówiąc: „Oto Ja posyłam Anioła [Posłańca] Mego, który zgotuje drogę przed obliczem Mojem; a zarazem przyjdzie do kościoła swego Anioł [Posłaniec, Pośrednik] przymierza, którego wy żądacie; oto przyjdzie, mówi Pan zastępów” – przyjdzie ten, którego oczekujecie, o którego modlicie się, na którym opieracie wszystkie nadzieje wasze i Tego Ja poślę, mówi Pan. „Lecz, któż będzie mógł znieść dzień przyjścia Jego? a kto się ostoi, gdy się On ukaże? Bo On jest jako ogień roztapiający i jako mydło blacharzy”, w tym znaczeniu, że wyczyści wszystkie niedoskonałości tych, co mają mieć łączność z Nim; oczyści synów Lewiego, aby mogli ofiarować ofiarę przyjemną Panu. Mal. 3:1-3. Izraelici spodziewali się, że Bóg przeprowadzi Swoją pierwotną propozycję, uczyni ich wybranym ludem i przewodem błogosławieństwa, wiecznego zbawienia i pojednania, czyli wiecznego życia dla ludzkości – doprowadzenia wszystkich do społeczności z Bogiem przez przymierze. Dla Izraelitów nazywało się to Nowym Przymierzem, ponieważ propozycję podobną Bóg uczynił im już raz, poprzednio; mianowicie: Przymierze Zakonu, którego oni nie mogli zachować. Przeto miało być zawarte z nimi Nowe Przymierze, lepsze od tamtego. Nie lepsze w swoich zarysach, w swoim prawie na przykład, ale lepsze, bo korzystniejsze dla nich – korzystniejsze nie w tym znaczeniu, że wymagać będzie mniej posłuszeństwa Boskiemu Zakonowi, którego treścią jest: „Będziesz miłował Pana Boga twego nade wszystko, a bliźniego twego jak samego siebie”, ale lepsze przymierze z tego powodu, że będzie miało większego i lepiej wykwalifikowanego Pośrednika, aniżeli był Mojżesz; a także przyjaźniejsze zarządzenie ku dopomożeniu im w ich trudnościach, niedoskonałościach itp.

Gdy Pan nasz Jezus przyszedł na świat, był On tym Pośrednikiem Nowego Przymierza. On przyszedł w tym celu. Lecz kto mógł znieść dzień Jego przyjścia? Ilu z Żydów było gotowych, gdy On się okazał? Bardzo mało; tylko „prawdziwi Izraelici”, a nauki Jego były jako mydło blacharzy i jako ogień rafinatora. On oczyścił naonczas synów Lewiego, czyli osoby wierne i poświęcone Bogu, aby mogli uczynić z siebie ofiarę, to jest stawić samych siebie ofiarą żywą i przyjemną Bogu przez Jezusa Chrystusa. W taki sposób Kościół Wieku Ewangelii mógł być klasą ofiarniczego kapłaństwa i tak rzecz się miała przez cały ten wiek. Po wybraniu godnych z pomiędzy narodu żydowskiego, przywilej członkostwa w klasie pozafiguralnych Lewitów i kapłanów przeszedł do pogan, aby z nich dopełnioną była wyznaczona liczba wybranych. W taki sposób weszliśmy do tej klasy, abyśmy byli częścią tej wspomnianej przez proroka ofiary; abyśmy mogli stawać samych siebie przyjemną ofiarą Bogu. Rozumiemy, że wszystko to jest przygotowaniem do wielkiego dzieła, jakie w słusznym czasie ma być dokonane przez Pośrednika Nowego Przymierza.

W Wieku Ewangelii Bóg wybierał pozafiguralny dom Lewiego i pozafiguralne Królewskie Kapłaństwo. W wieku tym Kościół będzie skompletowany i uwielbiony – wielkie Ciało Pośrednika będzie uzupełnione i wszystko będzie gotowe do rozpoczęcia wielkiego dzieła. Pierwszym dziełem tego Pośrednika będzie zainicjowanie Nowego Przymierza, czyli mówiąc inaczej: ustanowienie ponownej społeczności pomiędzy Bogiem, a Izraelem – społeczności opartej na lepszej podstawie aniżeli był obrządek Mojżeszowy, ponieważ ten pozafiguralny Mojżesz i Kapłan (Chrystus) będzie miał władzę odpuszczenia grzechów ludowi, a więc i prawo do podniesienia go z degradacji. Od chwili, gdy On rozpocznie Swoje dzieło jako Pośrednik Nowego Przymierza, ci, co znajdować się będą pod zarządzeniami tegoż przymierza, dostąpią działu w jego błogosławieństwach i w ten sposób znajdą się w społeczności z Bogiem i w Jego łasce, lecz nie w mierze zupełnej, a tylko przez Pośrednika. Na przykład, gdy przy skończeniu tego wieku Pan przedstawi Swoją krew na ubłagalni po raz wtóry, czyli za lud, to tym samym zapieczętuje Nowe Przymierze, zrobi je czynnym i rozpocznie Swój urząd Pośrednika, czyli Króla Tysiącletniego Królestwa. Na mocy tego zastosowania Swej krwi i zapieczętowania Nowego Przymierza, On obejmie władzę nad ludzkością, a na mocy zapieczętowania Nowego Przymierza z Izraelem, On użyje ten naród w szczególniejszy sposób, aby był Jego przewodem błogosławieństwa.

Zarządzenie Nowego Przymierza będzie takie, że naród Izraelski dostąpi pewnych łask i błogosławieństw, lecz kontakt ich nie będzie wprost z Bogiem, ale z Pośrednikiem. Pośrednik będzie miał autorytet i prawo zagwarantować im życie wieczne, dopomagać im do osiągnięcia tegoż i dać im wszelkie nagrody i błogosławieństwa tak, jakoby już byli w zupełnej łasce u Boga. Oni będą w łasce Bożej przez Pośrednika, lecz na ile to się tyczy Boskiego prawa, oni wciąż jeszcze będą niedoskonałymi, pod Boskim wyrokiem, w pewnym oddaleniu od Boga, który jednak uczynił to zarządzenie przez tego Pośrednika, Proroka, Kapłana, Króla i Sędziego i zupełność Jego łask i miłosierdzia będzie im przywrócona. Przeto w czasie tym naród Izraelski dostąpi tych wszystkich błogosławieństw i stopniowo będzie podnoszony i uwalniany od obecnego zła. Błogosławieństwa te rozszerzą się i na inne narody w ten sposób, że będzie im dozwolone przyjść i uczestniczyć w nich przez stanie się prawdziwymi Izraelitami, przez przyjęcie obrzezki niekoniecznie ciała, ale obrzezki serca. W taki sposób przyjdą do społeczności z Ojcem przez Pośrednika, jak to prorok oświadczył: I stanie się, że naród, któryby nie przyszedł do Pana do Jeruzalemu, nie uznał nowego rządu w taki sposób ustanowionego w Izraelu i nie wziął udziału w nim, według danego im przywileju, naród taki nie dostąpi Boskiego błogosławieństwa, ale w dalszym ciągu znajdować się będzie pod przekleństwem, tak samo jako był poprzednio. Tacy nie będą wystawieni na ataki i machinacje, lecz podlegać będą różnym stopniu kary, a w końcu śmierci, głównej karze za grzech.

Tak więc w Tysiącleciu to Nowe Przymierze zrządzone przez wielkiego Pośrednika będzie błogosławieństwem dla tych wszystkich, co znajdą się pod zarządem tego Pośrednika i będą przez Niego ochronieni przed Boską sprawiedliwością, która zniszczyłaby ich z powodu ich niedoskonałości, lecz pod tak korzystnym zarządzeniem będą stopniowo udoskonalani, a przy końcu Tysiąclecia będą w stanie zastosować się do Boskich wymagań i nie będą już więcej potrzebowali Pośrednika pomiędzy nimi, a Ojcem. I wtedy – jak to powiedział Apostoł – gdy Pośrednik ten już pokona wszelki grzech i wszelkie nieposłuszeństwo, gdy zniszczy śmierć, a ludzi wybawi ze śmierci (oprócz tych, co umrą śmiercią wtórą), Pan odda Królestwo Bogu Ojcu, nie ku zniszczeniu ludzkości, ale z powodu, że naonczas wszyscy będą w stanie rozkoszować się zupełną społecznością z Bogiem, której w stanie niedoskonałym mieć nie mogli.

Takim będzie relacja przymierza z Bogiem przy końcu Tysiąclecia. Ludzkość będzie przywrócona do stanu, w jakim Adam znajdował się na początku, gdy stworzonym był na obraz i podobieństwo Boże, i gdy nazwanym był „synem Bożym.” W taki więc sposób, ludzkość podniesiona i pojednana z Bogiem, znajdzie się ponownie w zupełnej społeczności z Nim i wszyscy będą poddani Ojcu.

Tak jak Adam, gdy był synem Bożym, poddany został próbie, podobnie będzie i z ludzkością. Po skończeniu się tysiąca lat, Szatan będzie rozwiązany, aby mógł kusić i zwodzić ludzi, co będzie ich próbą. Gdy po całym ich tak przykrym doświadczeniu z grzechem, znajdą się tacy, że będą z nim nadal sympatyzować, to w próbie tej ich sympatia z grzechem będzie objawiona i tacy okażą się niegodnymi życia wiecznego. Do tego czasu wszyscy będą musieli wyrobić w sobie taki charakter, że miłować będą sprawiedliwość, a nienawidzić nieprawość, bo inaczej nie osiągną wieczystej społeczności z Bogiem.

Widzimy więc, że podczas Tysiąclecia relacja Nowego Przymierza będzie taka sama jak przy końcu Tysiąclecia, z wyjątkiem tylko tego, że będzie ono pod dyrektywą Pośrednika i będzie miało wzgląd na ludzkie niedoskonałości, gdy zaś przy końcu wszyscy będą doskonali.

Zwróćmy teraz ponownie naszą uwagę na nasz tekst, który mówi, że „Bóg uczynił nas sposobnymi sługami nowego przymierza.” Widzimy z tego, że już teraz jesteśmy sługami Nowego Przymierza. Służymy jemu w takim znaczeniu, jak Jezus służył. Jezus służył w tym sensie, że najpierw przygotowywał się, aby być Onym wielkim Prorokiem, Kapłanem i Królem, czyli Pośrednikiem tegoż Nowego Przymierza. Podobnie i my jesteśmy teraz w tym procesie przygotowywania, pobierając potrzebne lekcje i ćwiczenia oraz wyrabiając w sobie charakter na podobieństwo naszego Pana, abyśmy mogli stać się członkami Jego chwalebnego ciała, członkami chwalebnego nasienia, Proroka, Kapłana i Króla w przyszłości. W takim to znaczeniu jesteśmy sposobnymi sługami Nowego Przymierza – nie tylko, że trzymamy swe własne ciała pod kontrolą ducha i rozwijamy łaski i owoce Ducha Świętego w sobie, ale dopomagamy w tym także i drugim. Małżonka Barankowa przygotowuje się; słudzy Nowego Przymierza dopomagają jedni drugim w tym dziele przygotowywania się. Wszyscy oni są członkami ciała Chrystusowego i sposobnymi sługami Nowego Przymierza.

Nie jest to usługa niedoskonała, ale taka, że dokona swego dzieła, swego celu. W słusznym czasie cała ta sprawa będzie w rzeczywistości dokonana. Ofiary, jakie teraz składamy, są rzeczywiste, a nie udawane. Jak to się stało? W ten sposób: Nie byliśmy sługami Nowego Przymierza, ani nawet nie nadawaliśmy się na takie sługi w czasie, gdy byliśmy „dziećmi gniewu jako i drudzy,” (Efez. 2:3), lecz gdy doszło nas to chwalebne zaproszenie, przyjęliśmy je i oceniliśmy to poselstwo Bożej łaski, mówiące pokój przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Serca nasze znajdowały się w postawie odpowiedniej do przyjęcia Wysokiego Powołania. Doświadczenia nasze były podobne do doświadczeń naszego Pana. Tak jak On miał Swoje oczy wyrozumienia otworzone, aby rozpoznać wolę Ojca i miał też posłuszne ucho, jak to widocznym jest z oświadczenia: „Rozkoszą Moją jest czynić wolę Twoją, Ojcze,” podobnie i nasze serca muszą dosięgnąć tego stanu pożądania, aby poznać i czynić wolę Bożą, zanim w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa możemy być przyjemnymi Jemu. A nawet w tym stanie nie jesteśmy przyjemnymi, ponieważ Bóg patrzy ponad to i mówi do nas: Masz dobre intencje i pobudki twoje są dobre, ale twoje ciało jest słabe i jesteś upadłym. Następnie zwraca naszą uwagę na fakt, że naznaczył dla nas Orędownika. Patrząc za Tym Orędownikiem widzimy „Jezusa Chrystusa Sprawiedliwego, który zaofiarował się być naszym Orędownikiem i wyrównać nasze niedoskonałości, jeżeli zechcemy uczestniczyć z Nim w Jego ofierze.” (1 Jana 2:1-2). Przywiedliśmy więc samych siebie Panu; stawiliśmy ciała nasze ofiarą żywą. Wyznaliśmy, że sami z siebie nie jesteśmy doskonałymi i że wszystko, co mamy i mieć możemy, to dobre intencje. Usłyszeliśmy o Jego łasce i poświęciliśmy się w zupełności. Pozostawiliśmy wszystko, aby iść za Jezusem i cierpieć z Nim teraz, abyśmy też mogli być z Nim uwielbieni.

Gdy doszliśmy do tego punktu poświęcenia i zapragnęliśmy uczestniczyć z Chrystusem jako sposobni słudzy Nowego Przymierza, Jezus przybliżył się ku nam, stał się naszym Orędownikiem i przedstawił naszą sprawę Ojcu, orędując za nami i zastosowując Swą zasługę na przykrycie naszych zmaz. Gdy On to uczynił, Ojciec przyjął nas i odtąd uważał nas za członków Ciała Chrystusowego i Królewskiego Kapłaństwa – za uczestniczących z Jezusem jako sposobni słudzy Nowego Przymierza, nowego testamentu. Tak, więc trwamy obecnie jako sposobni słudzy, ponieważ byliśmy przyjętymi w Onym Umiłowanym; przyjętymi nie na warunkach przyszłego pośredniczącego królestwa, ponieważ takiego zarządzenia i pośredniczącego dzieła teraz nie ma, ale przyjętymi zostaliśmy jako członkowie Onego Pośrednika, jako członkowie Ciała Chrystusowego. Ten, który jest Głową tego Ciała, wyrównał nasze braki i przez to nasza ofiara mogła być przyjemną. Stanowisko nasze jest wyjątkowe, odmienne od tego, w jakim znajdować się będzie ludzkość w przyszłości. Jako sposobni słudzy, czyli jako uznani przedstawiciele Boży na świecie, uczestniczymy z Chrystusem w pracy, którą On wykonuje teraz, to jest w pracy zgromadzania Pańskich klejnotów w całym tym Wieku Ewangelii. To jest ta szczególniejsza praca, którą Pan powierzył nam na obecny czas. Przygotowaną ma być Małżonka Barankowa, a gdy już będzie gotową, wtedy rozpocznie się wielkie dzieło dla świata; lecz obecnie nasza sposobna służba nowemu przymierzu jest w znaczeniu przygotowywania nas, przygotowywania samych siebie, stawiania swoich ciał ofiarą żywą, wydawania swego życia za braci – a ponieważ zostaliśmy uznani za członków Onego wielkiego Arcykapłana, przeto w pewnym znaczeniu jest to częścią Jego dzieła, a raczej, jak to powiedział Apostoł: „Bóg jest, który sprawuje w was chcenie i skuteczne wykonanie Swoich upodobań.” (Filip. 2:13). Był to Bóg, który działał w Jezusie, aby On mógł dokonać Swej ofiary we właściwy sposób i ten Sam Bóg działa podobnie w nas. On wystawił przed nami wielką nagrodę. Jako o naszym Panu czytamy: „Który dla wystawionej Sobie radości, podjął krzyż, wzgardziwszy sromotę i usiadł na prawicy stolicy Bożej” (Żyd. 12:2), podobnie dowiadujemy się, że Bóg „dał nam wielkie i kosztowne obietnice, abyśmy się stali uczestnikami Boskiej natury.” Przez działanie tych obietnic w sercach naszych jesteśmy uzdalniani do wydawania naszego życia za braci i do naśladowania charakterystyk naszego Pana i Zbawcy aż do śmierci.

Jesteśmy sposobnymi, czyli wykwalifikowanymi sługami Nowego Przymierza, nie litery, ale ducha. Pośrednik przymierza naturalnie powinien być w harmonii z wszystkimi warunkami tegoż przymierza. Warunkiem Nowego Przymierza jest doskonałe posłuszeństwo Bogu, jak to wyrażone jest w Jego prawie: „Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca twego i z całej duszy i siły, a bliźniego twego jak samego siebie.” (Łuk. 10:27). Naturalnie, Jezus jest w zupełnej zgodzie z tym Boskim prawem, które też przyjął za podstawę obrządku, jaki On ustanowi dla ludzkości i dla tych wszystkich, których Bóg ma przyjąć za członków Jego Ciała, za uczestników z Nim, jako sposobnych współsług Nowego Przymierza – wszyscy tacy muszą być -w zgodzie z tym Boskim prawem, bo inaczej nie mogliby być sługami tegoż prawa. W naszym tekście Apostoł więc mówi, że co się tyczy nas, to obecnie nie jesteśmy w stanie dojść do pełnej miary litery tego przymierza, lecz możemy dojść do miary jego ducha, jego intencji. Zgodnie z tym on oświadczył na innym miejscu: „Sprawiedliwość Zakonu [czyli prawdziwe znaczenie, prawdziwy duch Zakonu] wypełniona jest w nas, którzy nie według ciała ale według ducha chodzimy.” (Rzym. 8:4). On nie mówi, że możemy w zupełności dochodzić do ducha Boskiego Zakonu i my też wiemy, że nie możemy tego uczynić, lecz możemy chodzić według tegoż ducha, czyli postępować w tym kierunku na ile nas stać.

Bóg przyjął nas za sposobnych sług Nowego Przymierza i za członków Ciała Onego Pośrednika, Króla i Kapłana, w czasie naszego poświęcenia się, przez zasługę Jezusa, naszego Orędownika, i On też uczynił pewne zarządzenie dla naszych mimowolnych uchybień od tego prawa i przymierza – „mamy Orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego.” On nie tylko był naszym Orędownikiem na początku, gdyśmy przystąpili do Ojca i stawili samych siebie ofiarą żywą i gdy zostaliśmy przyjęci przez przypisanie nam Jego zasługi, ale On jest naszym Orędownikiem dotąd i orędownictwo Jego jest nam potrzebne, bo chociaż stanowisko to zajmujemy jako Nowe Stworzenie i intencje nasze, jako Nowych Stworzeń są dobre, to jednak to Nowe Stworzenie jest odpowiedzialne za gliniane naczynie, czyli to ziemskie ciało, w którym ono działa. Jesteśmy odpowiedzialni za wszelkie pogwałcenia Boskiego prawa. To też apostoł mówi nam, że gdy zauważymy, iż mimowolnie, w przeciwieństwie do naszych intencji, pogwałciliśmy Boskie prawo w czymkolwiek, to mamy z ufnością przystąpić do tronu łaski. Nie mamy przypuszczać, że to, co Pan dla nas uczynił, gdy stawiliśmy samych siebie ofiarą żywą, dopełniać miało wszystkie nasze braki aż do końca naszego życia. Powinniśmy rozumieć, że On tylko wyrównał braki, jakie znajdowały się w nas naonczas, natomiast za niedoskonałości i uchybienia później popełniane mamy zawsze przystępować do tronu łaski, aby dostąpić miłosierdzia i łaski ku pomocy. Przystępujemy z ufnością, iż mamy takiego Kapłana Najwyższego i rozumiemy, że jesteśmy członkami domu Bożego, pozafiguralnymi Lewitami, co obejmuje tak Maluczkie Stadko jak i Wielkie Grono. Wszyscy tacy mają przywilej przystąpić z ufnością do tronu łaski i uzyskać miłosierdzie i pomoc w każdym czasie potrzeby. W taki to sposób ci sposobni słudzy Nowego Przymierza mogą zawsze podtrzymywać swoje stanowisko społeczności z Bogiem przez ich Orędownika, „który zawsze żyje, aby wstawiać się za nami.” To, że mamy Tego Orędownika, że uznajemy Jezusa za takiego, możemy przystępować do tronu łaski. Wszyscy przystępujący mają przywilej nazywać Boga Ojcem i prosić Go o przebaczenie ich przewinień, jakie mimowolnie popełniają każdo-dziennie. Dostępują miłosierdzia i pomocy, aby mogli być wierniejszymi i lepiej pokonywać swoje słabości. W taki to sposób jesteśmy sposobnymi sługami Nowego Przymierza, nie według litery tego przymierza, jak ono będzie działać w Tysiącleciu, ale według ducha Nowego Przymierza, który obecnie działa wobec nas przez naszego Orędownika i umożliwia, że możemy być zawsze przyjemnymi Ojcu przez Niego, że możemy pełnić naszą służbę, mieszkać w Świątnicy i mieć nadzieję, że ostatecznie, jako członkowie Onego Wielkiego Kapłana, Proroka, Pośrednika i Króla, przejdziemy poza wtórą zasłonę do Świątnicy Najświętszej.

W.T. R-4549-1910
Straż 5-6/1944 str. 35-39

Do góry