R-4812

Wielka reforma Ezechiasza

2 Kron. 30:1-27

„Człowiek patrzy na to, co jest przed oczyma, ale Pan patrzy na serce” – 1 Sam. 16:7.

Ezechiasz, król Judei, zapisał się bardzo wspaniale w historii, jako mąż Boży, reformator, patriota, a jednak był synem niedobrego ojca; ten zaś, był synem dobrego ojca, a ten znowu, był synem niedobrego ojca. Te alternatywy między dobrem i niedobrym przez cztery generacje ilustruje fakt, że chociaż dziedziczność ma wiele do czynienia z każdym członkiem rodzaju ludzkiego, mimo to jednak jest też podobna siła opozycyjna w naturze. Wszyscy jesteśmy członkami rodziny Adama, i jako tacy wszyscy jesteśmy uczestnikami ogólnych słabości, umysłowych, moralnych i fizycznych, które przez sześć tysięcy lat przeszły na nas dziedzicznie. Św. Paweł wyraża się o tym w ten sposób: „Jako przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak też na wszystkich ludzi śmierć przyszła, ponieważ wszyscy zgrzeszyli” (Rzym. 5:12).

Ta grzeszna tendencja wrodzona w samej konstytucji człowieka jest tak silna, że żaden nie jest zupełnie zdolny przezwyciężyć ją. Najlepsze, co moglibyśmy uczynić jest by nastawić naszą wolę w opozycji do naszych odziedziczonych słabości i mężnie walczyć przeciwko nim. Apostoł zapewnia nas, że gdyby było możliwym dla ludzkości by w zupełności uzyskać zwycięstwo nad jej upadłym stanem i powrócić do doskonałości, Bóg niewątpliwie byłby postanowił taką drogę zbawienia. Lecz taki sposób będąc niemożliwym, Bóg przygotował inną metodę, inną drogę dla naszego powrotu do Niego – przez zasługę Chrystusowej śmierci, „sprawiedliwy za niesprawiedliwych” (1 Piotra 3:18), i przez pomoc Mesjasza. Ta pomoc, w obecnym czasie, jest ograniczona do tych, którzy jej szukają. Oni otrzymują błogosławieństwo pokoju i radości w obecnym życiu a później chwałę, zaszczyt i nieśmiertelność z Mesjaszem w Jego Królestwie.

CI, KTÓRZY BĘDĄ CZYNILI WOLĘ PANA W NASTĘPNYM WIEKU NIE UMRĄ

Jednak wielu jest tak osłabionych, tak „zgubionych” przez upadek, że oni są, mówiąc przenośnie, ślepi i głusi, co do własnych potrzeb, co do Bożej miłości i miłosierdzia w Chrystusie, i do zaofiarowanej pomocy Zbawiciela. Ci otrzymują mało lub żadnej pomocy Odkupiciela w obecnym czasie, aczkolwiek oni nie są wyłączeni z Bożego zaopatrzenia. Z ukompletowaniem wyboru świętych nastąpi ustanowienie Królestwa Mesjaszowego „pod całym niebem”. Jego mocą grzech zostanie pokonany a ślepi i głusi więźniowie grzechu będą oswobodzeni, włącznie z więźniami, którzy znajdują się w więzieniu śmierci – sheol, hades.

Te łaskawe sposobności otrzymania ziemskich błogosławieństw i wiecznego żywota będą dostępne dla wszystkich. Wtenczas nie będzie już więcej mówione, „Ojcowie jedli grona cierpkie, a synów zęby ścierpnęły” (Jer. 31:29-30.) Wtenczas tylko ci, którzy cierpkie grona grzechu spożyją, umrą śmiercią wtórą; a wszyscy chętni i posłuszni będą podniesieni do doskonałości i wiecznego żywota.

Lekcja, którą wszyscy powinni nauczyć się dotyczy mocy woli i konieczności posiadania pozytywnej i silnej woli właściwie kierowanej – woli by czynić dobrze. Król Ezechiasz posiadał silną wolę, czyli serce. Sekret jego powodzenia leżał w fakcie, że nie był dwoistego umysłu, ale całym sercem starał się czynić dobrze – czynić wolę Bożą.

Co prawda, jest lepiej, choć w części posiadać dobrą wolę aniżeli w zupełności złą wolę; lecz możemy być pewni, że taka osoba będzie miała tylko częściowe powodzenie w życiu. Tą odrobinę, którą posiadamy, z pewnością nie jest za wiele by złożyć Bogu, naszemu Odkupicielowi, dla sprawy sprawiedliwości. Pomyłką wielu dobrze myślących ludzi jest zatrzymywanie części swego serca dla siebie. Jeżeli oddajemy Panu dziewięć dziesiątych naszego serca i naszej woli i zachowamy jedną dziesiątą w najdalszych zakątkach, to tylko osłabi i splami nasz charakter, nasze życie, nasze powodzenie w służbie Bożej. Znajdziemy siebie czyniących ścieżki dla samolubstwa i grzechu od tych niepoświęconych najdalszych zakątków po całej dziewięć dziesiątej poświęconej części. Właściwie, Pan nie mógłby przyjąć takiego poświęcenia według swego wezwania, „Synu mój! daj mi serce twoje”.

EZECHIASZ REFORMATOR

Krótko po jego wstąpieniu na tron król Ezechiasz podjął starania ku zreorganizowaniu czczenia Jehowy Boga. Jego ojciec wprowadził bałwochwalcze czczenie stawiając ołtarze i gaje do czczenia Baala. W świątyni Pańskiej było pełno śmieci. Pod dyrektywą króla, Lewici rozpoczęli pracę oczyszczania. Wszystkie te śmieci były wyniesione do sieni domu Pańskiego, następnie, przez osiem dni Lewici wynosili to na zewnątrz i wrzucali do potoku Cedron. Wtenczas kapłani, którzy jedynie mieli upoważnienie by wejść do Świątnicy, czyli samej świątyni, mieli polecone by ją oczyścić.

Lecz zanim oczyszczanie dziedzińca i świątyni rozpoczęto, król zarządził, by kapłani i Lewici na nowo poświęcili się Panu i Jego służbie. Jak stosownym! Jak harmonijne z słowami proroka Izajasza, który żył w tym czasie i który był doradcą króla – „Oczyśćcie się wy, którzy nosicie naczynia Pańskie”. (Iz. 52:11).

To jest ważna myśl, że nikt nie jest należycie przygotowany by służyć Bogu w jakiejkolwiek formie lub pracy aż on sam będzie znajdował się w uświęconym stanie serca w swym stosunku z Panem.

Przystosowując ten zarys reformy do naszych czasów, uznajemy stosowność sług Chrystusowych w braniu udziału we wszelkich religijnych reformach. W proporcji na ile tacy mają wpływ na ludzi, może to wyjść na pożytek. Lecz nie zapomnijmy instrukcji św. Piotra względem tego przedmiotu. Porównując kapłaństwo izraelskie z instytucjami chrześcijańskiego kościoła, św. Piotr podaje nam myśl, że kapłani z czasów starożytnych nie znajdują swoje pozafigury w teraźniejszym duchowieństwie, lecz w poświęconym ludzie Bożym, bez względu czy głoszą publicznie lub nie. Dzisiejsi Lewici są w ogólności domownikami wiary. Apostoł Piotr mówi do wszystkich z poświęconego Kościoła Chrystusowego, „Wy jesteście rodzajem wybranym, królewskiem kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście opowiadali cnoty tego, który was powołał z ciemności ku dziwnej swojej światłości” (1 Piotra 2:9)

Ten wielki Król rozkazuje swemu poświęconemu ludowi by oczyścili świątynię Bożą, którą jest Kościół, „od wszelakiej zmazy ciała i ducha, wykonywując poświęcenie w bojaźni Bożej”. (2 Kor. 7:1.) W stosunku na ile to jest czynione, błogosławiony wpływ będzie wychodził z świątyni Bożej, prawdziwego Kościoła, dosięgającego wszystkich, którzy miłują sprawiedliwość a nienawidzą nieprawość.

OBCHODZENIE ŚWIĘTA PRZEJŚCIA PRZEZ EZECHIASZA

Król Ezechiasz, choć liczył w tym czasie tylko dwadzieścia pięć lat, posiadał szeroki umysł – wskutek swego zupełnego poświęcenia się Panu i jego kierownictwu – możebne przez proroka Izajasza. Przygotowawszy świątynię do użytku, król wydał ogólny apel do ludności by powrócili do czczenia Boga, by przyszli do Jeruzalem, aby obchodzić Paschę. To poselstwo było obwieszczone nie tylko w jego własnym królestwie Judzkim, lecz dosięgło również odłączonych dziesięciu pokoleń północnego królestwa. Posłańcy byli wysłani by oznajmić wszystkim, że król Ezechiasz oczyścił świątynię i poczynił zarządzenie dla wspaniałego obchodzenia Paschy, i zaprosił wszystkich, którzy miłują Boga i pragną Go uczcić by przyszli i obchodzili tę ucztę.

W królestwie Judzkim to poselstwo było przychylnie przyjęte, lecz w Izraelskim, gdzie panowało bałwochwalstwo, zaproszenie to było wyszydzane przez wielu, pycha i polityka złączyły się w pogardzeniu nim a króla napiętnowano, jako hipokrytę, itd.

Mimo to, święto Przejścia obchodzono z wielką uroczystością i lud był tym tak bardzo ucieszony, że zostało przedłużone na jeden tydzień – król szczodrze udzielając ze swych trzód i stad, lud oceniając i korzystając z jego szczodrobliwości. Radowanie się między ludem było ogólne, wielu z północnego królestwa brało udział. Czytamy: „I było wielkie wesele w Jeruzalemie; bo ode dni Salomona, syna Dawidowego, króla izraelskiego, nic takiego nie było w Jeruzalemie”.

Dziś cały świat jest w pogoni za przyjemnościami. Poszukiwane są wszędzie, w polowaniu, w rybołówstwie, teatrze, w zgromadzaniu pieniędzy, w domu, rodzinie itd. – prawnie i nieprawnie; lecz ze wszystkich, którzy szukają przyjemności i radości, niewielu je znajdują; nawet to mało, które znajdują, pozostawia gorzki smak w ustach. Rzeczywistym znalezieniem przyjemności jest w znalezieniu Pana i przyjście do właściwej harmonii serca z Nim. Nie ma innego pokoju lub radości albo miłości tak przyjemnego, tak ducha zadawalającego jak to, które pochodzi ze społeczności ze Stwórcą przez Pana Jezusa Chrystusa; i tą radość, jak Mistrz powiedział, jedynie On może dać, i nikt nie może od nas odjąć. Aby pozostawać w tej radości musimy nadal trwać w jego miłości – spożywając Baranka w pozafiguralnym znaczeniu – radując się, że przez Boskie miłosierdzie i łaskę przeszliśmy ze śmierci do żywota – z grzechu do sprawiedliwości – ze świata do „Kościoła, który jest Ciałem Chrystusowym”.

DUCH ZDROWEGO ZMYSŁU

Nasza lekcja wskazuje, że między tymi, którzy przyszli na to święto Paschy z północnych pokoleń, niektórzy jedli baranka wielkanocnego bez uprzednich oczyszczeń zastrzeżonych przez zakon. Król Ezechiasz mógł był bez niewłaściwości uczynić z tego wielki korowód. Mógłby surowo zganić przybyszów za ich ignorancję, ich tępotę, ich przesiąknięcie bałwochwalstwem, zaniedbując, przeto Boskie przykazania. On mógłby wydać rozkaz by ich wygnać z świętego miasta. Lecz on mądrzej postąpił. On modlił się za nimi, prosząc o Boskie miłosierdzie za ich pomyłkę. Podobnie, w Kościele Chrystusowym, czasami znajdujemy niektórych, co niewłaściwie pojmują uświęcenie życia konieczne do uczestnictwa w Pańskiej „uczcie z rzeczy tłustych”. Więc bądźmy roztropnymi w naszym obchodzeniu się z takimi; nie poczytajmy ich za hipokrytów ani wystawiajmy ich wady. Módlmy się za nimi i pomóżmy im wejść na drogę zacniejszą. Pamiętajmy na słowa naszego tekstu: „Człowiek patrzy na to, co jest przed oczyma, ale Pan patrzy na serce”. Bądźmy mniej skrupulatnymi względem form i ceremonii, a więcej miłująco sympatycznymi z wyrażeniami serca wszystkich tych, którzy starają się przybliżyć do Boga.

BOSKIE BŁOGOSŁAWIEŃSTWO

Zakończeniem tej uroczystości było Boskie błogosławieństwo na wszystek lud, przez kapłanów i Lewitów. Więc wypływa Boskie błogosławieństwo od uświęconego ludu Bożego – od wszystkich poświęconych domowników wiary – na lud w ogólności – na ich sąsiadów, ich przyjaciół, i na odwiedzających ze stron dalekich. Niech takim będzie nasz wpływ między ludźmi. W związku z tym pamiętajmy o mocy języka, o którym Apostoł powiedział, „Przezeń wielbimy Boga i przezeń przeklinamy (ranimy) ludzi”. Niech nasze języki i wszystkie nasze władze będą użyte w błogosławieniu ludzi jak też w chwaleniu naszego Boga.

Król mądrze rozpoczął swoją reformę w świątyni i dał kapłanom i Lewitom pierwszy dział w nim. Było to później, że bałwany miasta Jeruzalem były zebrane i wrzucone w dolinę Cedron, i było to po żarliwości tej okazji obchodzenia uroczystości Paschy, że zapał ludu w ogólności wzniósł się wysoko, i wszyscy Izraelici, którzy tam byli, obeszli wszystkie miasta Judzkie, niszcząc bałwany, gaje Baala i wszelki symbol nielojalności do Boga.

Tak jest i dziś. Wszędzie światło naszego dnia objawia coraz więcej nikczemność, samolubstwo, korupcję – niektóre trwające od wieków, a niektóre powstałe ze specjalnych przywilejów i sposobności naszych czasów. Odezwa o reformę jest słyszana ze wszech stron, aczkolwiek czasami słabo. Właściwym miejscem na reformę jest, jak za dni Ezechiasza uświęcenie się samych kapłanów i Lewitów.

Nie zapominajmy o tym; i dopatrzywszy oczyszczenia naszych własnych serc w harmonii z Bogiem, przystąpmy do oczyszczenia świątyni. Bożyszcze i tradycje ludzkie w formie różnych wyznań z przeszłości plugawią świątynię Bożą. Tych trzeba pozbyć się. Naczynia domu Pańskiego muszą być oczyszczone z wszelkich nieczystości – swoich ludzkich tradycji, pogańskich filozofii i zabobonów. Nie mamy już więcej czcić książkę lub krzyż, lecz mamy poważać nauki książki i znaczenie krzyża.

WIELKA REFORMA EZECHIASZA

Jeżeli Kościół Chrystusowy mógłby tylko wiernie wykonać swoją odpowiedzialność, pod kierownictwem swego Króla, sprawiłoby to wielkie przebudzenie religijne. Spowodowałoby uświęcenie. Znaczyłoby wyrzucenie bożyszcz mamony – samolubstwa, sprośnych zysków i światowej sławy, i ogólne poddanie się dawcy wszelkiego dobrego i doskonałego daru.

W.T. R-4812 -1911 r.
Straż 02/1973 str. 26-28,30

Do góry