R-4871

JAK ROZPOZNAĆ SAMYCH SIEBIE

Przyznając, że nie jesteśmy w stanie rozpoznać innych, w jakim stosunku do Boskiego planu znajdują się, zachodzi pytanie: Czy nie powinniśmy być zdolni rozpoznać samych siebie? Jeżeli tak, to, w jaki sposób?

Powinniśmy być w stanie rozpoznać nasz stosunek do łaski Bożej. Jeżeli wiemy, jakie stopnie należy przejść i jakie zwroty trzeba uczynić, powinniśmy wiedzieć, ile z tych warunków już uczyniliśmy i gdzie jesteśmy. Być może, iż poniższe zestawienie stopni, które powinien przejść sprawiedliwy człowiek powołany od Boga do współdziedzictwa z Jego Synem, będzie pomocnym.

(1) Pragnienie sprawiedliwości, prawdy i czystości wskazuje na pociąganie, które Bóg czyni, odwołując się do mniej zdegradowanych części naszej upadłej natury. Pierwszą odpowiedzią na to pociąganie jest szukanie sprawiedliwości i pokory. Do takich Bóg mówi: "Przybliżcie się do Mnie, a Ja przybliżę się ku wam” (Jak. 4:8). Po uczynieniu pierwszego kroku odwrócenia się od grzechu, wiele innych stopni jest jeszcze do przebycia. Każdy stopień prowadzi nas coraz bliżej do Boga i do sprawiedliwości, a w takiej samej mierze powinien nam również wykazywać, że w "ciele naszym nie mieszka doskonałość”, że nie możemy żyć nawet według naszych własnych pojęć i tłumaczeń Boskiego prawa – że potrzeba nam łaski i pomocy z góry. Wszystko to jest procesem usprawiedliwiania, w tym znaczeniu, że skłania człowieka do harmonii z Bogiem i z jego sprawiedliwymi wymaganiami.

Dusza, która w ten sposób doszła do stanu, że woła do miłującego Boga, widzi jednocześnie potrzebę Zbawiciela i że Jezus jest tym Zbawicielem i Odkupicielem. Słyszy poselstwo: "Nikt nie może przyjść do Ojca tylko przeze mnie” (Jana 14:6) i odpowiada: "Panie z radością przystąpię do Ojca przez Ciebie”.

(2) Objaśnienie dane przez Jezusa, co do warunków uczniostwa wskazuje na następny stopień wiodący do Boga. Przyjęcie tych warunków sprowadza błogosławieństwo. Słowa naszego Pana są: "Jeźli, kto chce iść za mną, niechajże samego siebie zaprze, a weźmie krzyż swój i naśladuje mię” (Mat. 16:24). Mistrz nie przynagla do pośpiechu w uczynieniu tej decyzji. Pośpiech pozostawiony jest do woli każdego z tych, co przystępują do Pana, a zamiłowanie do sprawiedliwości i pragnienie społeczności z Bogiem będzie mierzone według tego jak prędko on przyjmie te warunki uczniostwa. Do każdego i do wszystkich Pan mówi: "Usiądź wpierw i oblicz się dobrze”. Nie przykładaj ręki do pługa, aby się później wycofać. Możemy być jednak pewni, że ci, którym to obliczenie zabiera kilka lat, rzadko, kiedy zdobywają nagrodę. Właściwy sposób postąpienia jest, rozważyć poważnie tę propozycję – oddanie samego siebie, wraz z ziemskimi nadziejami, celami, korzyściami i uciechami, w ręce Ojca Niebieskiego, jako żywą ofiarę, z tym zrozumieniem, że przyjdzie znosić próby, cierpienia i różne doświadczenia w obecnym życiu, lecz gdy będziemy wiernymi, czeka nas chwała, cześć i nieśmiertelność w duchowym stanie. Dla osoby dojrzałej, o sercu wiernym ku Bogu, nie powinno zabrać wiele czasu, aby zrozumieć, że służyć Bogu jest rzeczą chwalebną i że wymagana cena, tj. nasze małe wszystko, jest bardzo nieznaczna. Gorliwy i wierny prędko powie: "Panie oto oddaje się Tobie; jest to wszystko, co mogę uczynić”.

Potem następuje inna część, z którą Odkupiciel ma do czynienia. Zgodnie z planem Ojca, Jezus staje się Orędownikiem dla tych wszystkich, którzy przystępują do Boga przez Niego. On oręduje w ich sprawie, jako ich przedstawiciel przed niebieskim trybunałem, uznając ich i ich poświęcenie, a ponadto uzupełnia ich braki przez przypisanie im zasług Swej własnej ofiary, aby mogli stać się sprawiedliwością Bożą przez Niego. Widzimy, więc, że Ten Orędownik stawia nas, przykrywa nasze słabości i w ten sposób nasza ofiara, jak i ofiary innych członków, są przyjmowane przez Ojca i będą przyjmowane aż do czasu, gdy ostatni członek zostanie przyjęty – aż do czasu, gdy drzwi do wysokiego powołania zostaną zamknięte, gdy ostatnie z mądrych panien wejdą poza zasłonę.

Ojcowskie przyjęcie nas pokazane jest przez przysposobienie synowskie, przez spłodzenie nas z Ducha Świętego i zapoczątkowanie pieczętowania nas – udzielenie nam wrażenia jako nowych stworzeń o Boskim podobieństwie, usposobieniu i duchu. Wszyscy powinniśmy wiedzieć na pewno, czy przeszliśmy te dwa stopnie, czy też nie. Jeżeli nie, to na próżno byłoby dalsze rozpatrywanie tej sprawy.

DOWODY UZNANIA NAS PRZEZ OJCA

(3) Spłodzenie z Ducha Świętego było ujawnione w rychłym Kościele przez pewne cudowne dary; lecz było to tylko w pewnym szczególnym celu, dla utwierdzenia Kościoła. Apostoł Paweł wykazał, iż dary te miały z czasem przeminąć (1 Kor. 13:8). Dary te były udzielane wiernym przez "wkładanie rąk Apostolskich” (Dz. Ap. 8:18). Z tego wynika, że po śmierci Apostołów nikt już nie mógł tych darów otrzymać. Gdy zaś ci, co otrzymali te dary za życia Apostołów umarli, dary również ustały, czyli przeminęły. Zamiast darów przyszły owoce Ducha Świętego, jako świadectwa, czyli dowody przyjęcia wiernych i wszczepienia ich w Pański winny krzew, jako latorośl. Pączki tych owoców są małe na początku. Potrzeba im wiele pieczy, którą też Winiarz ich obdarza. On oczyszcza nas – obcina różne rzeczy ziemskie, do których lgnąć jesteśmy skłonni. Pozostawia nas bez ziemskiej podpory, z wyjątkiem tylko tej, która ma łączność z Korzeniem, z winnym krzewem. Gdy w taki sposób jesteśmy odcięci od ziemskich ambicji, zgodnie z naszym poświęceniem na śmierć, Duch Boży napełnia nas coraz więcej, rozwijając w nas owoce Ducha, w miarę jak sok winnej macicy przenika do latorośli. Takie obcinanie jest dowodem, że jesteśmy członkami tego winnego krzewu i że mamy społeczność w cierpieniach Chrystusowych; albowiem On niebieski Winiarz obchodzi się w taki sposób ze wszystkimi prawdziwymi latoroślami. Powinniśmy zauważyć w sobie owoce i cnoty. Nasza energia powinna się ujawniać w różnoraki sposób, ku Bogu, ku braciom i ku wszystkim, z którymi mamy jakąkolwiek styczność.

Pomiędzy innymi dowodami łaski Bożej, będzie również nasza społeczność z Nim w modlitwie i przez Jego Słowo, tudzież zamiłowanie do jego planu, rozkoszowanie się we wszystkim,co jest sprawiedliwe, dobre i zacne – pragnienie pomnażania tych wszystkich przymiotów, w miarę naszych sposobności. Dalszym dowodem naszej wierności byłoby poczytanie nas za godnych znosić urągania i prześladowania dla Chrystusa i dla Prawdy – i gdy takowe przyjmujemy jako z Boskiej opatrzności.

Jeszcze innym świadectwem, że jesteśmy w harmonii z Bogiem jest wzmaganie się naszej oceny Jego Słowa, głębsze wglądnięcie w kosztowne nauki tegoż Słowa i coraz większa przyjemność w opowiadaniu tych nauk drugim – nie dla próżnej chwały, nie, aby ludzie dużo o nas myśleli, ale ku Boskiej chwale i ku dobru tych, co pragną poznać Jego wolę.

DOWODY CHYLENIA SIĘ WSTECZ

Niektórzy nigdy nie dosięgną do tej głębokości, wysokości, długości i szerokości błogosławieństwa i przywileju. Będą może kontentować się odrobiną Boskiej łaski i prawdy, odrobiną społeczności z braćmi, a stosunkowo większą społecznością ze światem. Tacy zaniedbują wypełniać przymierze i zobowiązania gorliwej ofiary. Oni mogą być dobrymi, zacnymi grzecznymi. Mogą być wiernymi Bogu, w tym stopniu, że nie pragną nic czynić przeciwko Jego woli; lecz oni nie mają tej najwyższej wierności, mianowicie, serdecznej troskliwości, aby poznać Boską wolę i czynić ją. Ci są w niebezpieczeństwie okazania się niegodnymi, aby być w klasie oblubienicy, ale będą przeznaczeni do większego grona wiernych, ale nie dosyć gorliwych. Nawet, aby dostąpić czci i stanowiska w tej klasie, oni będą musieli przejść przez doświadczenia, cierpienia i trudności, aż ich ciała zostaną zniszczone. Oni jednak nie dostąpią najwyższej nagrody, ponieważ zaniedbali biec w zawodzie z odpowiednią gorliwością. Niektórzy mogą nawet dosięgnąć do wszystkich chwalebnych przywilejów poświęcenia, służby i znajomości, a następnie stać się zimnymi, niedbałymi, obciążywszy się troskami o ten żywot i tym sposobem będą przynosić mniej owoców i nie zostaną uznani za godnych członkostwa w klasie oblubienicy. Jeżeli oni jednak są prawdziwie Pańscy, Bóg się nimi zajmie, aby ich wyćwiczyć i jeżeli możliwe, przygotować do "Wielkiej Kompanii”, choćby to miało wymagać wielkiego dla nich ucisku.

Stan nieodpowiedni do "Maluczkiego Stadka” i niebezpieczeństwo utracenia tego przywileju ujawnia się w obecnym czasie tym, że dany członek zacznie się odznaczać duchem światowym, zaniedbywaniem rzeczy duchowych, miłością do świata, opuszczeniem się w gorliwości ku Bogu, ku sprawiedliwości i ku braciom, oraz zaniedbywaniem sposobności, aby opowiadać przymioty Tego, "który powołał nas z ciemności do dziwnej Swojej światłości” (1 Piotra 2:9)- zaniedbywaniem rozwijania się coraz więcej w owocach i łaskach Ducha świętego. Jako wynik tego przychodzi utrata miłości i gorliwości ku Bogu, ku Jego sprawie i ku braciom, a otrzymana poprzednio znajomość planu Bożego zacznie się zaciemniać. Krańcowością tego stanu jest "ciemność zewnętrzna” – zaćmienie umysłu wobec niebieskich rzeczy Boskiego planu, podobne do zaćmienia, jakie pokrywa całą ludzkość – bez żadnego światła Boskiego Słowa i Ducha.

Co zaś do tych, którzy popełnili "grzech na śmierć” (1 Jana 5:16), to prawie nie warto o nich pisać, ponieważ według naszego mniemania, osoby, które dojdą do tego beznadziejnego stanu, rzadko, kiedy rozumieją, lub są w stanie zrozumieć swoje położenie. Dokąd ktoś obawia się, wtórej śmierci i czuje w sobie pragnienie wiecznego żywota i społeczności z Bogiem, dotąd jest nadzieja. O dwóch klasach jest powiedziane jako o "dwakroć zmarłych i wykorzenionych” (Judy 1:12). Jedną z tych klas stanowią ci, którzy dostąpili świętych rzeczy Bożych, jako nowe stworzenia, a później wrócili się do świata, do jego celów, przyjemności, pożądań, ambicji i grzechów. Tacy w zupełności depczą przymierze ofiary, więc są w stanie beznadziejnym, co się tyczy przyszłego żywota. Możemy wszakże powiedzieć, że oni prawdopodobnie nie zdają sobie sprawy ze swego położenia, lecz odczuwają pewnego rodzaju zadowolenie, podobne do tego, które odczuwa umarły świat, lub być może, są gorsi od świata w tym, że są cierpko i gorzko usposobieni do członków ciała Chrystusowego i do tej prawdy, którą kiedyś oceniali, lecz z czasem porzucili. Inna klasa, która idzie na wtóra śmierć, są to ci, co odrzucają doktrynalne prawdy – odrzucają Odkupiciela, tracą ocenę zasług Jego ofiary i sposobności, jaką Jego ofiara zapewniła nam, tj. że możemy mieć udział z Nim, przez poświęcenie.

Jesteśmy również zapytywani względem orzeczenia naszego Pana, że mieli powstać fałszywi prorocy i fałszywi Chrystusowie, czyniący wielkie znaki i cuda, tak, aby zwieść (gdyby można) nawet i wybranych. Byliśmy zapytywani, czy tymi wybranymi są tylko członkowie "Maluczkiego Stadka”, czy też należy w to włączyć także "Wielką Kompanię”. Odpowiadamy, że tych wybranych widocznie stanowią wierni. Wszyscy spłodzeni z Ducha świętego zaliczeni są do wybranych, bo dokąd są wiernymi, są tymi wybranymi. Zdaje się, że te słowa naszego Pana nie odnoszą się tylko do czegoś wyjątkowego w naszych czasach, ale raczej do czegoś, co wypełniało się we wszystkich wiekach, tak samo jak wojny i zamieszania były we wszystkich wiekach. Jeden cały rozdział w czwartym tomie "Wykładów Pisma Świętego”, poświęcony jest na badanie tego wielkiego proroctwa naszego Pana, więc zalecamy naszym czytelnikom ponowne zbadanie tego rozdziału. Fałszywi nauczyciele i fałszywi Chrystusowie, którzy zwodzą wielu, są w obecnych czasach przedstawieni, według naszego wyrozumienia, w niektórych wielkich i prosperujących denominacjach, które zwodzą same siebie i miliony ludzi, że one są prawdziwym Kościołem Chrystusowym, prawdziwą Winnicą Pańską. Latorośle prawdziwego winnego krzewu mogą znajdować się w tych różnych denominacjach, lecz te ziemskie instytucje, jako takie, zaliczone są do tego, co według Pisma Świętego nazwane jest "winnicą ziemi”, której grona będą wnet zebrane i wrzucone w wielką prasę gniewu Bożego (Obj. 14:18,19). Święci Pańscy byli przez cały Wiek Ewangelii w większej lub mniejszej styczności z tymi wielkimi systemami, które w rzeczywistości były antychrystusowymi i zwodniczymi. Jednakowoż "wybrani”, święci jako członkowie prawdziwego ciała Chrystusowego, nie będą zwiedzeni w tym, aby systemy te uważać za prawdziwy Kościół. Bóg uchroni ich, aby nie zostali usidleni. – (Ps. 25:9; Ps. 91:11-12).

W.T. R-4871-1911
Straż 1934 str. 119-121

Do góry