R4928 do 4929

CNOTA POKORY.

"W pokorze jedni drugich mając za wyższych nad się". - Filip.2:3.

Kto z natury jest usposobienia pokornego, takiemu nie trudno przychodzi uważać drugich za wyższych nad siebie. Lecz są tacy, co z natury są innego usposobienia. Nie koniecznie musi być ich winą, bo jest możliwym, że niektórzy już z urodzenia posiadają więcej zarozumiałości od innych. Gdybyśmy nawet mieli wrodzone usposobienie pokory, to jeszcze musimy baczyć, aby zarozumiałość i pycha nie zakradły się do serc naszych. Często się trafia, że ludzie pysznią się w swym sercu ze znajomości, jaką posiadają. Tacy lubią błyszczeć, chociaż sami wiedzą, że wcale nie są zacniejszymi od drugich; gotowi przyćmić prawdziwy blask drugich, aby tylko sami mogli być tym

prędzej zauważeni.

Dla każdego z nas byłoby dobrą rzeczą zastosować się do rady Apostoła, aby uprawiać w sobie ducha pokory i nigdy go nie tracić. "Uniżajcie! się tedy pod mocną rękę Bożą, aby was wywyższył czasu swego"; "bo wszelki kto się wywyższa poniżony będzie, a kto się poniża wywyższony będzie" (1Piotr.5:6; Łuk.14:11). Bóg dokonuje tego poniżenia nie będąc powodowany wcale duchem mściwości lub zazdrości, lecz dlatego, że taki, co się nadyma, chełpi, musi być poniżony. Lecz mogą nieraz zajść okoliczności, w których może się wydawać, że się ktoś wynosi, podczas gdy w rzeczywistości on tego nie czyni a tylko pozory i okoliczności w takim świetle go przedstawiają. Dlatego, chcąc się jak najlepiej zastosować do napomnienia Apostoła, powinniśmy uprawiać w sobie ducha pokory - nie przeceniać swych własnych dobrych zalet, a cenić należycie zalety drugich. Jeżeli mamy, jakie dobre zalety to radujmy się z tego i czyńmy z nich odpowiedni użytek.

Porównując siebie z drugimi zauważymy swoje słabości. Mało jest takich ludzi, którzy by nie posiadali żadnych dobrych przymiotów, dobrych stron. Jeżeli tedy obserwując w drugich dobre przymioty, patrzymy jednocześnie na swoje niedoskonałości, w ten sposób postępując poczniemy drugich cenić coraz więcej, a taki stan umysłu i serca będzie nam wielce pomocny w naszym ubieganiu się o nagrodę.

Że w każdym, nawet w swoim wrogu można znaleźć coś godnego uznania, niech nam posłuży zdanie pewnej starszej niewiasty wypowiedziane do jej siostrzenic. Jedna z jej siostrzenic mówiła raz do drugiej: "Nasza Ciocia może coś dobrego powiedzieć o każdej osobie. Ja myślę, że ona mogłaby powiedzieć coś dobrego nawet o Szatanie". "Ja także jestem ciekawa", rzecze druga. "Wiesz co, spytajmy się jej o to". Poczym przywoławszy Ciocię swą spytała: "Ciociu czy można by coś dobrego powiedzieć o diable?". "Moja droga" odpowiedziała Ciotka - "Dobrze by było gdybyśmy wszyscy mieli tyle wytrwałości ile on jej posiada".

Tak więc, jeśli w Szatanie można znaleźć coś godnego uznania i pochwały, to z pewnością, że i w każdym człowieku można by tak samo znaleźć coś godnego uznania. Tym sposobem uprawialibyśmy w sobie ducha, jaki będzie nam wielce pomocnym w przyszłym naszym dziele.

Uznawanie własnych słabości wzbudza w nas, jakeśmy to już przytoczyli i trzyma nas w pokornym usposobieniu ducha. To mogłoby nas także zniechęcić, gdybyśmy odpowiedniej społeczności z Panem i Jego Słowem nie mieli. Lecz będąc poinformowani Jego Słowem my wiemy, że "wszystko dopomaga ku dobremu tym, którzy miłują Boga" (Rzym.8:28). Dla takich Pan w Słowie Swoim przygotował "balsam z Galaad" (Jer.8:22), ku ich wzmocnieniu i olejku pomazania ku rozweseleniu.

Pan nie odsunie nas od Swej społeczności, gdy błądzimy nierozmyślnie i gdy upokorzenia przyjmujemy we właściwym duchu. Pokorne usposobienie i uniżoność ducha jest właśnie tym, które się Jemu podobają. Rzeczy, które upokarzają nas, tak w oczach drugich ludzi, jak i w oczach Bożych, wychodzą na naszą korzyść, jeżeli umiemy wyciągnąć dla siebie z nich odpowiednią lekcję, odpowiednią naukę. Takim On błogosławi i podnosi, nie odmawia im Swego uznania i miłości. Bóg nam to zapewnił i mamy wszelki powód wierzyć, że nie omieszka nas zasilić, bo mamy zapewnienie Pisma Świętego, że ci, co ufają Jego Słowu silnie, nigdy nie będą pokonani.

Interesowanie się jedynie swoim własnym dobrem, swymi własnymi rzeczami i korzyściami, a ignorowanie drugich, dowodzi żeśmy popadli w samolubstwo i wzięli rozbrat z Duchem Chrystusowym, który jest duchem miłości i uczynności. Zaś w miarę na ile pomnażamy się w duchu miłości, na tyle więcej się będziemy interesowali dobrem drugich. Takim był umysł, usposobienie, czyli duch, jaki uwydatniał się w naszym Odkupicielu, którego mamy naśladować i wyrabiać charakter nasz na Jego podobieństwo, jeżeli pragniemy należeć do "Maluczkiego Stadka"; bo tak Bóg postanowił, że ci, co mają się stać uczestnikami chwały Chrystusowej mają być wpierw "przypodobani obrazowi Syna Jego". - Rzym.8:29.

Nasz wielki wzór.

Abyśmy mogli, choć w części rozeznać jak Pan Jezus uwydatnił w Sobie tego ducha pokory, Apostoł sumuje historię Jego upokorzenia i wykazuje jak ono doprowadziło Go do obecnego wywyższenia. Pokazuje nam, że Pan Jezus, zanim przyjął naszą naturę, by ponieść karę za nasze grzechy, był istotą duchową, "w kształcie Bożym" - w nader wysokim i chwalebnym stanie. Nie wyniósł się na to stanowisko przez samolubstwo, pychę lub ambicję; nie usiłował przywłaszczyć sobie więcej władzy aniżeli Bóg mu udzielił; nie starał się rywalizować z Szatanem o niezależne królestwo; nie rozmyślał, by przy pomocy drapiestwa (rabunku) uczynić się równym Ojcu (co uczynił Szatan), ani rzekł w sercu swoim: "Wstąpię na niebo, nad gwiazdy Boże (Chóry Aniołów) wywyższę stolicę moją - wstąpię na wysokość obłoków, będę równym Najwyższemu" (Iz.14:13,14). Zupełnie przeciwnie, Pan nasz Jezus, "początek stworzenia Bożego", był gotów upokorzyć się i zgodnie z planem Ojca, przyjąć naturę niższą i podjąć się dzieła, które obejmowało w sobie nie tylko wiele upokorzenia, ale też wiele boleści i cierpień.

Apostoł wykazuje dalej, jak "On Jednorodzony" dowiódł swej gotowości i pokory przez zastosowanie się do tych zarządzeń, a stawszy się człowiekiem trwał dalej w tymże duchu pokory, chętnie wykonując Plan Boży aż do ostatniej litery. Aby zastosować się do tego Planu musiał umrzeć, by zapłacić wymagany okup; a nie tylko to, ale gdy upodobało się Ojcu, aby śmierć Jego była haniebniejszą aniżeli, być może, okup tego wymagał, On nie schraniał się, ale rzekł: "Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie" (Łuk.22:42) i poddał się najhaniebniejszej śmierci na krzyżu.

Tutaj mamy dowód i wzór pokory, cichości i posłuszeństwa Bogu tak znamienny, na jaki nikt inny dotąd się nie zdobył, ani może zdobyć. Apostoł więc wskazuje na Niego, jako na wzór, którego naśladowanie powinno być naszym staraniem. "Tego, tedy bądźcie o sobie rozumienia (pokornego), które było i w Chrystusie Jezusie". - Filip.2:5-10.

Pokora uzdolniła naszego Pana do zupełnego posłuszeństwa, za które Ojciec Niebieski tak wielce Go wywyższył, gdy Go wzbudził od umarłych do Boskiej natury, do stanu wysoko ponad Aniołów, Księstwa i mocy i ponad wszelkie imię. Że takim był argument Apostoła dowodzi słowo "dlatego też" (w.9), co znaczy za to, za tę Jego pokorę powyżej opisaną, Bóg nader Go wywyższył.

Wielka i zadziwiająca pokora i posłuszeństwo Pana Jezusa nie tylko, że dowiodły Jego zupełnego posłuszeństwa Niebieskiemu Ojcu, ale ujawniły także, iż w Nim mieszkał obficie duch Jego Ojca, duch miłości; bo miłość, jaką Bóg miał ku rodzajowi ludzkiemu Jezus także posiadał. Za to też okazał się być godnym przedstawicielem Bożym, przez którego mają być błogosławione wszystkie rodzaje ziemi, jak to Bóg obiecał Abrahamowi.

Przez Swoje posłuszeństwo, Jezus stał się "nasieniem Abrahama", które ma błogosławić całą odkupioną ludzkość, a wynik tego będzie, że "w imieniu Jezusowym wszelkie się kolano skłoni i wszelki język będzie wyznawał", gdy nastąpi naznaczony czas na wylanie Boskich łask i błogosławieństw na odkupioną ludzkość, gdy wszystkim będzie dana sposobność dojścia do znajomości prawdy i o ile ludzie zechcą przyjść do zupełnej harmonii z Bogiem i otrzymać żywot wieczny.

Apostoł nie tylko wskazuje na Jezusa jako na on wielki wzór pokory, posłuszeństwa Bogu i zaparcia samego siebie na korzyść drugich, lecz przedstawia nam także nagrodę, ono wielkie wywyższenie, jakiego nasz Pan dostąpił od Ojca w rezultacie, czyli jako nagrodę za Swoje posłuszeństwo. Apostoł przedstawia nam to dla naszej zachęty i abyśmy wiedzieli, że gdy pójdziemy wiernie śladem naszego Odkupiciela poświęcając obecne nasze korzyści w służbie Bożej i dla Jego sprawy, to możemy się spodziewać, że my także w czasie właściwym zostaniemy z Nim uwielbieni, jako członkowie Jego Ciała, Jego Kościoła, otrzymamy dział w Jego imieniu, w Jego tronie i w Jego wielkim dziele.

Umiłowani w Panu, zastosujmy do siebie miłujące napomnienie Apostoła, pisane do Zboru w Filipiech, skreślone w następnych kilku wierszach (Filip.2:12-16) i trwajmy na tej drodze, na którą wstąpiliśmy. Czyńmy coraz większy postęp w naszym zawodzie; wyrabiajmy w sobie pokorę i posłuszeństwo, ono usposobienie Chrystusa, a tym sposobem, z bojaźnią i ze drżeniem sprawujmy, ono wielkie zbawienie, czyli powołanie do chwały, czci i nieśmiertelności, jakie Bóg obiecał.

Sprawujmy zbawienie nasze.

Sami nie możemy sobie sprawić własnego usprawiedliwienia, lecz będąc usprawiedliwionymi

przez krew Chrystusową i powołanymi niebieskim powołaniem, możemy nasze powołanie pewnym czynić. Możemy sprawować nasz dział w onym wielkim zbawieniu, do którego zostaliśmy powołani w Chrystusie, przez stosowanie się do instrukcji naszego Pana i przez naśladowanie Go we wszystkim, co jest nam wystawione za wzór. Nie znaczy to jednak, iż mamy osiągnąć doskonałość w ciele, lecz mamy się starać, aby posiąść doskonałość woli, intencji serca a przy tym, gdy powściągamy słabości naszego ciała na ile tylko nas stać, to nieuniknione niedoskonałości nasze będą nam darowane przez zasługi Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Dla naszej zachęty dobrze jest wiedzieć, że tego boju z pokusami i słabościami nie prowadzimy tylko sami, lecz Bóg, który nas powołał jest z nami i dopomaga nam. On przez Słowo Swoje sprawił w nas chcenie i prowadzi nas do czynienia Jego woli i Jego upodobania; w dalszym ciągu będzie nas prowadził i dopomagał, jeśli z naszej strony będziemy się trzymać i okażemy się posłusznymi radom Jego Słowa. "Poświęćże je w prawdzie twojej - słowo twoje jest prawdą" (Jan 17:17). Ewangelia jest "mocą Bożą ku zbawieniu" każdemu, który ją przyjmuje; i nigdzie nie można znaleźć większego bodźca do prawdziwej pobożności, jaki się otrzymuje przez "wielkie i kosztowne obietnice, jakie są nam darowane, abyśmy się przez nie stali uczestnikami Boskiego przyrodzenia (Boskiej natury)". - 2Piotr.1:4.

Co więcej, naśladując stóp Pana Jezusa, biegnąc w wielkim zawodzie nam wystawionym przez Ewangelię nie mamy po drodze szemrać na jej wąskość i na trudności na niej napotykane; ani mamy o niej dysputować i szukać jakiejś innej aniżeli ta, którą Boska Opatrzność nam wystawiła; rozumiejąc iż Bóg wie najlepiej jakich doświadczeń potrzebujemy, by jak najlepszy czynić postęp w szkole Chrystusowej. Mamy także rozumieć, że gdyby nawet było możliwym być posłusznym, podczas gdy usta nasze są pełne narzekania na los, jaki Pan nam zsyła, to dowodziłoby to, że w sercu nie jesteśmy w zupełnej harmonii z Jego zarządzeniami a takie posłuszeństwo gdyby nawet było możliwe (lecz ono możliwym nie jest) nie uzyskałoby Boskiego uznania, ani nagrody. Dlatego Apostoł napomina: "Wszystko czyńcie bez szemrania i poswarków, abyście byli bez nagany i szczerymi dziatkami Bożymi nienaganionymi - zachowując słowa żywota - w pośrodku narodu złego i przewrotnego, między którymi świecicie jako światła na świecie". - w.14-16.

W.T. 1911 - 440.

Straż 1927 str. 131 - 133;

1927 str. 169 - 171.