R5131 do 5133

W SPOKOJNYM ŚNIE UMARLI OCZEKUJĄ POWROTU CHRYSTUSA

"Idę abym wam zgotował miejsce; a gdy odejdę i zgotuję wam miejsce, przyjdę zasię i wezmę was do siebie, żebyście gdziem ja jest i wy byli" - Jan 14:3.

Błędne przypuszczenie, że ludzie po śmierci żyją, jest podstawą prawie wszystkich teologicznych błędów, jakie istnieją na świecie. Wszyscyśmy zbłądzili przyjmując domysły Platona zamiast Słowa Bożego. Naszych trudności i teologicznego zamieszania możemy się pozbyć tylko przez pilne dociekanie prawdy. Pomimo wszystkiego, co na ten temat było już mówione i pisane, na podstawie Pisma Świętego, trafiają się jeszcze niektórzy, co pytają: Czyż na prawdę uczycie, że żaden z naszych przyjaciół nie poszedł do Nieba zaraz po śmierci?

Tak! To właśnie, co my staramy się dowieść, że taka jest nauka Pisma Świętego w tym przedmiocie. Z pomiędzy wszystkich religijnych ksiąg, jedynie tylko Pismo Święte uczy, że umarli są rzeczywiście umarłymi; że nic o sobie nie wiedzą i że jedyna ich nadzieja jest w zarządzeniu, jakie Bóg uczynił przez Chrystusa, że ma być zmartwychwstanie umarłych - "sprawiedliwych i niesprawiedliwych". - Dz.Ap.24:15.

Gdy wspomnimy, że według prawie wszystkich religijnych nauk i teorii, 999 osób z tysiąca ma po śmierci iść na straszne męki, to zdawałoby się, że wszyscy prędko i z radością przyjmą świadectwo Pisma Świętego, że umarli pogrążeni są w spokojnym śnie, oczekując przebudzenia przy zmartwychwstaniu. Lecz rzecz się ma inaczej. Nie możemy pojąć, dlaczego ludzie wolą raczej wierzyć, że ich zmarli przyjaciele, bliźni i miliony pogan cierpią męki, aniżeli wierzyć orzeczeniu Pisma Św., że umarli "śpią w prochu ziemi". - Dan.12:1.

Dzieje się to prawdopodobnie temu, że samolubstwo tak opanowało wszystkich, iż ludzie mało myślą o drugich oprócz swoich najbliższych. Samolubstwo pobudza ich do myślenia, że chociaż oni sami i ich bliscy, nie są wcale lepszymi od reszty ludzkości, to jednak mają jakieś szczególne względy w Niebie i że dostąpią nagrody świętych, bez względu jak nieświętym było ich życie. Ktoś powiedział, że ulubioną modlitwą takich byłby następujący wierszyk:

"Boże Ojcze proszę Cię,

Błogosław mnie i mą żonę;

Naszego syna i żonę jego,

Nas czworo a więcej nikogo".

Zgodnie z tym spostrzegamy, że gdy śmierć nawiedzi kogoś w rodzinie, to pozostali członkowie powodowani tym samolubnym egoizmem, przypuszczają, że Bóg uznał ich zmarłego za świętego i przyjął do wiecznej szczęśliwości, bez względu, jakim on był za życia i jak mało okazywał Ducha Chrystusowego. Złudzenie to bywa jeszcze więcej podsycane przez Chrześcijańskiego kaznodzieję, który bywa wezwany do odprawienia usługi pogrzebowej, a chociaż czasem przy takiej okazji przeczyta tekst z Biblii, że gdyby nie było zmartwychwstania to ci, co zasnęli zginęliby, to jednak w swym kazaniu da swym słuchaczom do zrozumienia, że nieboszczyk nie potrzebuje zmartwychwstania, ponieważ on nie umarł, a tylko przeszedł z niższego do wyższego stopnia życia.

Na poparcie tego twierdzenia, żadne dowody nie bywają przytaczane, ani się nikt o to nie pyta. Dowody nie mogą być dane, bo żadnych biblijnych dowodów na to nie ma. Nikt się o to nie pyta, ponieważ ludzie nie są dosyć uświadomieni w sprawach religijnych, aby żądać dowodów na poparcie tego, co im jest mówione. Lekarstwo na to znajdzie się wtenczas, gdy staniemy się więcej uświadomieni, więcej myślącymi. Żaden sługa Chrystusowy nie powinien się czuć zakłopotanym gdyby mu ktoś zadawał pytania odnośnie wiary, jaką sam wyznaje i drugim głosi.

Teraz zauważ nasz tekst. Pan Jezus nie mówi tam ani słowa, że Jego wierni pójdą do Niego. Zupełnie przeciwnie. On mówi, że Sam przyjdzie i zabierze ich do siebie. Jest to w zupełnej zgodzie z nauką Apostołów. Czyż nie mówią oni, że przy wtórym przyjściu Chrystusa, zmartwychwstanie Kościoła będzie pierwszym dziełem; że to, co było kiedyś (przy śmierci) wsiane w słabości, zostanie wzbudzone w mocy; co było wsiane w niesławie, będzie wzbudzone w sławie; a wsiane ciało cielesne, będzie wzbudzone ciałem duchowym i że tak zawsze z Panem będziemy? Czyż nie mówią, że to będzie przemianą momentalną? Czyż Pismo Święte nie określa tego jako przebudzenie ze snu śmierci?

Posłuchajmy, co mówi apostoł Paweł: "Oto tajemnicę wam powiadam: nie wszyscyć zaśniemy, ale wszyscy przemienieni będziemy, bardzo prędko w okamgnieniu, na trąbę ostateczną (siódmą trąbę), albowiem zatrąbi", "a pomarli w Chrystusie powstaną najpierwej". "Zatem my żywi, którzy pozostaniemy wespół z nimi zachwyceni będziemy w obłokach na przeciwko Panu na powietrze" (1Kor.15:51; 1Tes.4:16,17). Czyż nie jest to wyraźne? Czyż nie jest proste? Będzie to pierwsze zejście się Kościoła ze swoim Panem. Wszyscy członkowie Kościoła, którzy pomarli przed tym czasem, spali - "zasnęli" - podczas gdy ci, co umrą po tym czasie nie będą potrzebowali zasypiać i wyczekiwać przemiany. "Ale - ktoś może spyta - czy wtóre Przyjście Chrystusa nie następuje wtenczas, gdy ktoś z jego świętych umiera? Czyż nie przychodzi On, aby takiego zabrać do Siebie?".

Teoria ta, jest nader niedorzeczną a do swoich celów naciąga teksty Pisma Świętego. Jeśli by Chrystus miał przychodzić za każdym razem, gdy który z Jego świętych umiera, to czy nie oznaczałoby, że tylokrotne byłoby przyjście, Chrystusa zamiast jednego wtórego przyjścia? Pomimo że Jego świętych nie jest tak wielu, ale czy nie znaczyłoby, że Chrystus musiałby ustawicznie schodzić z nieba, co kilka minut i zabierać Swoich świętych do nieba?

Wielki brak znajomości Pisma Świętego może usprawiedliwić tak nie dorzeczne tłumaczenie jego nauk. Pismo Święte nie tylko w jednym miejscu, ale w bardzo wielu mówi o tym przedmiocie. Mówił o tym Pan Jezus i mówili Apostołowie; a wszystkie te świadectwa zbijają podobne twierdzenie.

"Nikt nie wstąpił do nieba"

Zauważ słowa Jezusa: "Nikt nie wstąpił do Nieba" (Jan 3:13). Jeden tylko, Syn człowieczy był i jest w Niebie. Po Swoim zmartwychwstaniu On wstąpił tam gdzie był poprzednio, otrzymawszy dodatkową chwałę i cześć. On przygotowuje miejsce dla Swej oblubienicy, a klasę oblubienicy przygotowuje do tego miejsca - do miejsca chwały obok Siebie. On ma także nadzór nad jej doświadczeniami i sprawia, aby wszystkie rzeczy dopomagały ku jej dobru, aby przy Jego wtórym przyjściu mogła być gotowa i przyjęta za Jego małżonkę i mogła się stać uczestniczką Jego chwały, czci i nieśmiertelności.

Zgodnie z tym na innym miejscu nasz Wielki Nauczyciel oświadczył, że wszyscy umarli, co są w grobach, przy wtórym Jego przyjściu wzbudzi najpierw Swoich wiernych do doskonałości żywota, a następnie pozostałą ludzkość i jako niegodnym jeszcze żywota wiecznego udzieli im sposobności, czyli wystawi ich na próbę, przez którą każdy będzie mógł udowodnić czy okaże się godnym lub niegodnym żywota wiecznego na ziemskim poziomie.

Zauważ inne świadectwo Pisma Świętego odnoszące się do wiernych naśladowców Chrystusa, iż mają się stać uczestnikami Jego zmartwychwstania, głównego zmartwychwstania do chwały, czci i nieśmiertelności na duchowym poziomie. "Błogosławiony i święty, który ma część w pierwszym zmartwychwstaniu; albowiem nad tymi wtóra śmierć mocy nie ma; ale będą kapłanami Bożymi i Chrystusowymi i będą z Nim królować tysiąc lat". - Obj.20:6.

Należy zauważyć, że we wszystkich tych zapewnieniach, mowa jest o Kościele jako o klasie, która ma wejść do chwały przy wtórym przyjściu Chrystusa, razem a nie oddzielnie, przy śmierci każdego z nich. Prawda, że każdy członek przechodzi osobistą próbę i doświadczenia w celu decydowania czy będzie on godnym i odpowiednim do zajęcia miejsca w chwalebnym ciele Chrystusowym, w gronie Jego Małżonki; lecz co się tyczy uwielbienia, w wielu miejscach mamy, napisane, że święci będą uwielbieni razem, że otrzymają część w jednym zmartwychwstaniu.

"Dawid nie wstąpił do nieba"

W zupełnej zgodzie z tym, co powyżej było powiedziane, jest oświadczenie apostoła Piotra w dniu zesłania Ducha Świętego, który mówi: "Albowiem Dawid nie wstąpił do Nieba", "grób jest u nas aż do dnia dzisiejszego" (Dz.Ap.2:34,29). Słowa Św. Piotra dowodzą, że gdyby król Dawid wstąpił do nieba, to nie byłoby na ziemi jego grobu. Można to samo powiedzieć o prorokach i wszystkich innych świętych, że jeśli oni już wstąpili do nieba to nie można o nich mówić, że spoczywają w grobach, bo jeżeli się mówi, że, ktoś spoczywa w grobie, to ma się rozumieć, że dana osoba oczekuje zmartwychwstania, oczekuje wyzwolenia z grobu, to jest ze stanu śmierci. Przeto Pismo Święte nigdzie nie mówi o zmartwychwstaniu żywych, bo takie orzeczenie byłoby niedorzecznością, ale mówi o powstaniu umarłych.

Zauważ, przy jakiej okazji apostoł Piotr wypowiedział te słowa: "Albowiem Dawid nie wstąpił do nieba". On, co dopiero zwrócił uwagę swych słuchaczów na fakt, że Dawid prorokował o zmartwychwstaniu Jezusa. W proroctwie swym Dawid był jakoby uosobieniem Jezusa, dlatego wyrażał się jakoby o sobie: "Albowiem nie zostawisz duszy mojej w piekle ("sheol", "hades", grobie), a nie dasz świętemu twojemu oglądać skażenia" (w.27). Św. Piotr dowodzi, że nie było to prawdą o Dawidzie, albowiem Dawid oglądał skażenie a dusza jego pozostała w grobie, i pozostaje aż dotąd i nie będzie uwolniona prędzej, aż "w poranku zmartwychwstania".

"Będziesz ze mną w raju"

Powie może niejeden: Czy jeden z łotrów ukrzyżowanych wraz z Jezusem, nie poszedł do Raju wraz z Panem, tego samego dnia, gdy umarli? A jeśli tak się rzecz miała, czy to nie jest dowodem, że wszyscy będący w harmonii z Bogiem idą po śmierci do Nieba, bez względu na to, co się dzieje po śmierci z innymi?

Tak nie jest, ani łotr nie poszedł do nieba, ani inni po śmierci tam nie idą. Wielki błąd był popełniony, gdy słowa Pana Jezusa wypowiedziane do łotra zostały tłumaczone w tak mylny sposób. Tłumacze Biblii, mając mylne pojęcie odnośnie umarłych, przetłumaczyli niektóre ustępy Pisma Świętego tak, aby były zgodne z ich urobionym pojęciem, a ci, co przyjmowali te nauki nie postępowali lepiej, przyjmując ich tłumaczenie bezkrytycznie. W taki to sposób było nadane niektórym tekstom zupełnie inne znaczenie, aniżeli czym one są w rzeczywistości. Tłumaczenie, że pokutującemu na krzyżu łotrowi Pan Jezus obiecał raj - niebo - i że zaraz po śmierci go tam zabrał, sprawiło więcej złego aniżeli dobrego. Tysiące ludzi zostało tym sposobem zachęconych do trwania w lekkomyślnym i grzesznym życiu myśląc, że w chwili śmierci będą mieli sposobność powiedzieć: "Boże bądź miłościw grzesznej duszy mojej" i że zostaną przyjęci do chwały, czci i nieśmiertelności, jako współdziedzice z Chrystusem, dostępując tego samego zaszczytu jak i ci, co bojowali o osiągnięcie nagrody, z zaparciem samych siebie znosili srogie próby, doświadczenia i prześladowania.

Że nauka ta nie zgadza się z rozumem i sprawiedliwością określimy to na przykładzie: Dwóch złośliwych mężczyzn prowadzi ze sobą zaciekły spór. Obydwa wyciągają rewolwery i strzelają jeden do drugiego; jeden umiera natychmiast, drugi, gorszy, żyje jeszcze chwilę i z trwogą woła: "Boże bądź miłościw grzesznej duszy mojej"; poczym ten, który wypowiedział te słowa według tej teorii przechodzi do chwały, podczas gdy jego ofiara, nie mając sposobności wołania o miłosierdzie, idzie (według tej samej teorii) na wieczne męki.

Trzeba zauważyć okoliczności, w jakich Jezus dał Swą obietnicę łotrowi (Łuk.23:39-43). Jezus wisiał na krzyżu między dwoma łotrami, z których jeden urągał Mu, na równi z pospólstwem, wołając "Jeźliżeś ty jest Chrystus, ratujże siebie i nas". Drugi, lepszego serca, szczerze wyznał swoją jak i swego towarzysza winę i bronił Jezusa dowodząc, że był niewinnym, poczym zwraca się do Jezusa ze słowami, które w parafrazie można by skreślić w taki sposób: "Panie, ja grzeszny złoczyńca broniłem Ciebie przed niesprawiedliwym urąganiem. Proszę Cię więc, jeśli kiedykolwiek będziesz miał możność uczynić coś w zamian dla mnie, wspomnij na mnie, biednego łotra. Jam Cię słyszał mówiącego przed Piłatem, że Ty masz królestwo, lecz nie z tego wieku, więc przypuszczam, że to musi być jakieś królestwo niebieskie. Ja bardzo mało rozumiem o tych rzeczach, lecz z tego com obserwował wnoszę, że Ty możesz być królem takiego królestwa. Prośbą moją więc jest: "Pomnij na mnie, gdy przyjdziesz do królestwa twego".

Na to Jezus odpowiedział: "Zaprawdę powiadam tobie dziś (w tym ciemnym dniu, w którym się zdaje jakobym nie miał przyjaciela ani na niebie ani na ziemi - w dniu, w którym jestem ukrzyżowany jako szarlatan, oszust i bluźnierca - jednakowoż dziś ja mówię tobie) będziesz ze mną w raju".

W dniu śmierci dwóch onych łotrów jak i Jezusa wszyscy poszli do "hades", "sheol", do grobu, do stanu śmierci - nieświadomości. Dwaj łotrzy znajdują się tam dotychczas i są między tymi, o których wspominał Prorok Daniel, gdy mówi: "Wielu z tych, którzy śpią w prochu ziemi, ocucą się", w poranku zmartwychwstania (Dan.12:2). Jezus powstał z sheol, z hades, z grobu, czyli ze stanu śmierci, dnia trzeciego. On nie był w raju, bo raju nawet dotąd jeszcze nie ma; On nie był w Niebie, bo był umarłym. Zauważmy Jego własne słowa, wypowiedziane do Marii w poranku Jego zmartwychwstania: "Jeszczem nie wstąpił do Ojca mojego; ale idź do braci moich i powiedz im: "Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, do Boga mego i Boga waszego" (Jan 20:17). Czyż mogłoby być coś bardziej wyraźnego, prostego i zgodnego z rozumem?

"Rozwiązany, a być z Chrystusem"

W dalszym ciągu ktoś może powie: Ja mam wielkie zaufanie do Św. Pawła a na pamięć przychodzą mi jego następujące słowa: "Albowiem jestem ściśniony od tego obojga, pragnąc być rozwiązany, a być z Chrystusem, bo to daleko lepiej" (Filip. 1:23). Jeśli Św. Paweł pragnął rozwiązania i pójścia do Chrystusa, to czyż nie byłoby właściwym rozumieć, że po śmierci on tam poszedł i czy wszyscy, przynajmniej święci, po rozwiązaniu tj. rozłączeniu się z ciałem nie przechodzą do obecności i społeczności z Chrystusem?

Mylne wyrozumienie słów i myśli Św. Pawła jest wynikiem urobionego pojęcia, które Chrześcijanie mieli przez wiele stuleci względem tego przedmiotu, a także mylnego tłumaczenia, jakie w tym miejscu tłumacze Biblii uczynili. Nie winimy zbytnio tłumaczy, ponieważ mieli błędne przekonanie mocno zakorzenione w swoim umyśle, starali się prawdopodobnie oddać myśl Apostoła w taki sposób, w jaki ich zdaniem, on powinien ją wyrazić.

Lecz nas najwięcej obchodzi to, co w rzeczywistości apostoł Paweł miał na myśli, gdy pisał te słowa?

Czytajmy więc jego słowa krytycznie. On był ściśniony (niepewny) odnośnie dwóch rzeczy - czy wolałby żyć i dalej cierpieć dla prawdy i pomagać braciom, czy też wolałby umrzeć i odpocząć od swej pracy. Pomiędzy tymi dwiema rzeczami on nie był pewnym, którą by w danej chwili wolał, ani dowolnego wyboru uczynić nie mógł, bo wybór w tych rzeczach nie od niego zależał. Lecz była jeszcze trzecia rzecz, co do której; gdyby to było możliwym nie miałby żadnej trudności zadecydować i której prawdziwie i usilnie pragnął. Ta trzecia rzecz była dla niego tak pożądaną, że w porównaniu do niej, wszystkie inne były w jego oczach mało znaczące.

Jaka tedy była ta trzecia rzecz? Nie było życie, cierpienie i pomaganie braciom, ani umarcie i odpoczynek od pracy. Ta trzecia rzecz według dosłownego tłumaczenia określona jest w następujący sposób: "Pragnąc powrócić i być z Chrystusem, bo to daleko lepiej" - daleko lepiej aniżeli żyć w obecnych przykrych warunkach lub umrzeć, zasnąć, odpoczywać i czekać na królestwo.

Ktoś może powie: Z jakiego upoważnienia zmieniasz słowo "rozwiązany" na wyraz mający wprost przeciwne znaczenie, mianowicie "powrócić". Na to odpowiadamy, że wyraz ten oddajemy na podstawie greckiego tekstu. Greckie słowo w tym miejscu użyte jest "analusai", podobne temu znajduje się w innym miejscu Biblii, gdzie przetłumaczone zostało na "wrócił". Nie ma żadnej wątpliwości, że w tym drugim miejscu zostało ono przetłumaczone poprawnie. Zob. Łuk.12:6.

Odwróćmy się więc od niedorzecznych pojęć średniowiecznych, weźmy natchnione słowa Jezusa, Apostołów i Proroków a na pewno otrzymamy "ozdobę (piękną naukę) miasto popiołu, olejek wesela, miasto smutku", odnośnie wyrozumienia planu naszego Niebieskiego Ojca (Iz.61:3). Tym sposobem wypełniać się będzie w nas coraz więcej modlitwa Mistrza: "Poświęćże je w prawdzie twojej, słowo twoje jest prawdą". - Jan 17:17.

W.T. 1912 - 355.

Straż 1928 str. 123 - 126.