R5357 do 5358

RÓŻNE SPOSOBY CZYNIENIA DOBRZE DRUGIM

"Przeto tedy, póki czas mamy, dobrze czyńmy wszystkim, a najwięcej domownikom wiary." - Gal.6:10.

Powyższe napomnienie Apostoła jest dobrze zrozumiałym, mianowicie, aby zawsze czynić dobrze, bądź słowem, bądź czynem. Niektórym ludziom można więcej dobrego wyświadczyć słowem, aniżeli w jaki inny sposób. Jedną z największych potrzeb świata jest więcej znajomości. Przeto, jeśli kto może przyczynić się do rozproszenia ciemnoty i przesądów przez krzewienie oświaty, ten na pewno zdziała wiele dobrego. Przedniejszą myślą Apostoła zdaje się być, iż lud Boży powinien rozróżniać zasadę słuszności i niegodziwości - dobra i zła. Z naszego punktu widzenia powinniśmy rozeznawać, co byłoby dobrym uczynkiem, a co złym. Wielu ludzi nie umie rozróżniać pomiędzy jednym a drugim. Ci co czynią źle, znajdują się z małymi wyjątkami w nieświadomości lub w zaślepieniu.

Saul z Tarsu, na przykład, czynił źle, prześladując Kościół; lecz nie zdawał sobie z tego sprawy. Stąd najkorzystniejszą przysługą takiemu Saulowi z Tarsu lub komukolwiek znajdującemu się w podobnych warunkach, byłoby otworzyć jemu oczy wyrozumienia.

Niektóre dobre uczynki

Przyodzianie biednych, karmienie głodnych, opiekowanie się upośledzonymi są dobrymi uczynkami. Patrząc na świat, widzimy że wiele wysiłków jest podejmowanych w kierunku czynienia dobrze. Niektóre z tych wysiłków są kierowane mądrze, lecz inne niemądrze. Jednakże nie otrzymaliśmy polecenia, aby świat i jego sposoby postępowania naprawiać, ale raczej mamy unikać mieszania się w jego sprawy. Inni mają również prawo do rozsądzania rzeczy po swojemu, tak jak my mamy prawo to czynić. Gdyby jednak kto czynił źle, myśląc że czyni dobrze, byłoby zupełnie na miejscu postarać się aby go w tym wstrzymać, przy pomocy odpowiednich i rozumnych środków tj. prawa lub mądrych słów. Jednakowoż i tu trzeba uważać, aby to czasem nie było wtrącaniem się w cudze sprawy.

Gdybyśmy mieli wyliczyć więcej dobrych uczynków, to powiedzielibyśmy, że opiekowanie się niewidomymi, zaprowadzanie metod uzdalniających ich do czytania lub dostarczanie im pewnych rozrywek; oraz zaopiekowanie się w podobny sposób głuchoniemymi, byłoby także czynieniem dobrze. Co do dobroczynności prowadzonych w nędznych okolicach wielkich miast, to sądząc ze składanych raportów, nie sympatyzujemy z wieloma metodami tej pracy. Powinniśmy jednak sympatyzować ze wszystkim, co dąży do dobrego, czy jest to dobro fizyczne, umysłowe, społeczne, czy jakiekolwiek bądź. Oprócz powyżej wspomnianych są jeszcze dobre zarządzenia dla chorych i nieszczęśliwych, takie jak szpitale, zakłady dla chorych umysłowo itp.

Ci, co miłują swoich współbliźnich i współczują z dotkniętymi nieszczęściem, powinni sympatyzować ze wszystkim, co dąży do polepszenia ich stanu. Żadne dziecko Boże nie będzie sympatyzować z czymkolwiek złym. Bóg jest przedstawicielem wszelkiego dobra; zaś szatan jest przedstawicielem wszystkiego złego. Jeżeli chcemy być dziećmi Bożymi, nie możemy być w zgodzie z tym co jest przeciwne Boskim zarządzeniom lub co ma poparcie szatana.

Niektóre wysiłki podejmowane w celu polepszenia warunków społecznych nie są wcale złymi. Promotorzy ich może działają w nielogiczny sposób, o którym wiemy, że nie jest zgodny z Pismem Świętym, lecz mimo to jednak mamy pewną sympatię z Socjalistami. Oni starają się czynić dobrze. Jednakowoż nie sympatyzujemy z tymi, którzy starają się czynić źle, szkodzić drugim. Wierzymy, że Bóg zamierzył, aby wkrótce nastąpiła wielka zmiana; lecz wierzymy także, że nie ludzkim wysiłkiem zmiana ta będzie dokonaną. Wiele dobrego można także zdziałać w zakresie umysłowego kształcenia. Dobrze jest uczyć dzieci szycia, gotowania i innych pożytecznych rzeczy. Nauczyciele w szkołach czynią dobrze udzielając lekcji dzieciom, a szczególnie, gdy uczą ich rzeczy rozumnych i zgodnych ze Słowem Bożym.

Szczególniejsza praca dla ludu Bożego

Jest jeszcze praca wyższa od wszystkich powyżej wymienionych. Na sprawowanie tej najwznioślejszej pracy mamy poświęcać nasz czas i nasze życie. Takie polecenie dane jest wszystkim, którzy mają uszy do słuchania o rzeczach tyczących się Wszechmocnego, Jego woli, Jego celu i planu; które to rzeczy mają styczność ze wszystkimi sprawami życia. Dla tych, co polecenie to przyjmują, staje się ono najlepszą pomocą do prawidłowego myślenia, oraz do prawidłowego życia i postępowania według dróg Bożych. Boski sposób postępowania staje się ich sposobem; to jest tych, co poświęcili się czynić Jego wolę, postępować śladami Jezusa.

Przeto w miarę jak dochodzimy do coraz większej harmonii z planem Bożym poznajemy, że nie masz wznioślejszej pracy jak głoszenie drugim o Boskim charakterze, o Jego planie i Jego woli względem nas. Ponieważ poznanie tych rzeczy sprawiło nam wielką radość i uświęcenie, przeto powinniśmy być chętni głosić tę dobrą wieść innym, orzeźwiając ich jakośmy sami zostali orzeźwieni i pocieszając ich jakośmy sami pociechy doznali.

W prowadzeniu tej pracy możemy posługiwać się wszelkimi właściwymi i godziwymi sposobami. Praca ta nazwana jest w Piśmie Świętym głoszeniem Ewangelii. Czy jest to czynione przy pomocy druku, czy przez żywe słowo, czy też przez obrazy, jest to ogłaszaniem Ewangelii; pracą, która sprawia najwięcej dobrego dla ludzkości. W pracy tej spotykamy się z jedną znaczną trudnością; mianowicie, świat nie może zrozumieć tej radosnej nowiny. Szatan zaślepił ludzi, tak że nie mogą zobaczyć piękności Boskiego Planu, a to co im głosimy, wydaje im się niedorzecznym. Tacy zamiast patrzeć na rzeczy z właściwego punktu widzenia, patrzą na nie na opak. Bez względu jednak czy ludzie wierzą czy nie wierzą, rozumiemy że głoszenie Ewangelii jest pracą Pańską, a więc najlepszą pracą. To wszakże nie przeszkadza nam w sympatyzowaniu z drugimi, starającymi się czynić, co uważają za najlepsze, dokąd wyniki ich pracy są dobre. Nam należy sympatyzować ze wszystkim, co jest w harmonii z prawdą - ze wszystkim, co wywiera dodatni wpływ na ludzi.

Apostoł więc zwraca naszą uwagę na wszelkie sposobności czynienia dobrze wszystkim. Może się jednak zdarzyć, że ktoś żąda od nas coś takiego, czego uczynić nie możemy. Na przykład, nie możemy zaprzestać głoszenia Ewangelii, aby zająć się wyłącznie wspomaganiem biednych; ponieważ praca ta, aczkolwiek dobra, nie jest jednak głoszeniem Ewangelii. Jednak bogobojny lekarz mógłby w łączności ze swą praktyką zdziałać wiele dobrego pomiędzy ubogimi i zdegradowanymi, nie tylko pod względem fizycznym i umysłowym, ale i pod względem duchowym. Podobne sposobności mamy, co dzień z naszym rzeźnikiem, piekarzem itd., którzy są naszymi bliźnimi; bo Bóg stworzył nas wszystkich z jednej krwi. Przeto według słów Apostoła, mamy się starać, aby wszystkim czynić dobrze, starać się, aby drugich czynić lepszymi, zczęśliwszymi i bardziej zadowolonymi.

Uprzejme słowa i uśmiechy wywierają dobry wpływ

Ktoś mógłby argumentować, że aby czynić dobrze trzeba wydawać w tym celu dużo pieniędzy. Prawda, że pieniądze przedstawiają wartość poświęconego na nie czasu. Na zarobienie pieniędzy potrzeba czasu; przeto kto daje dolara na jakikolwiek cel, daje tyle czasu ile ten dolar przedstawia; zaś ten co daje tysiąc dolarów, daje tyleż wartości czasu; albowiem za pieniądze można kupić czas, wygody itp. Jednakowoż nie wielu z poświęconych ma dużo pieniędzy do wydawania. A gdyby nawet mieli to uważaliby je jako jeden z talentów, które mają być użyte głównie na domowników wiary.

Jeżeli tedy nie możemy tym, z którymi stykamy się codziennie dopomóc materialnie, to w jaki sposób mamy im dobrze czynić? Jeden z najłatwiejszych sposobów jest, abyśmy sami mieli wygląd ludzi szczęśliwych i zadowolonych i tym sposobem wywierali korzystny wpływ na drugich. Z pewnością, że osoba wyglądająca jak chodzące nieszczęście, nie wywiera uszczęśliwiającego wpływu na drugich. Przeto choć nie zawsze możemy być w usposobieniu bardzo wesołym i szczęśliwym, to jednak starajmy się mieć wygląd wesoły na ile nas stać, a tym sposobem wywierać będziemy dobry wpływ na tych, z którymi stykamy się codziennie. To czynić możemy, nawet gdy nie mamy dosyć pieniędzy aby pomagać drugim. Zachowujmy wygląd szczęśliwych i tym sposobem starajmy się uszczęśliwiać drugich. Po drugie, nie mając pieniędzy, możemy jednak obdarzać drugich uprzejmym słowem, przyjaznym uśmiechem, miłym tonem lub odrobiną grzeczności, gdziekolwiek mamy ku temu sposobność.

Te wszystkie małe oznaki grzeczności są dobrymi uczynkami i mogą wnosić jasność słoneczną do życia wielu ludzi, z których większość znajduje się w niekorzystnym położeniu. Światło znajomości chwały Bożej nie zajaśniało jeszcze w ich sercach. To też ludzie tacy mają wewnętrzną ciemność, są pochmurni i bojaźliwi. Boga oni nie znają, a ich znajomość bliźnich opiera się na samolubstwie. Takim się zdaje, że muszą zawsze mieć się na baczności, bo inaczej każdy by ich oszukał i wyzyskał. Jeżeli tedy nasze spojrzenia, słowa i nasze zachowanie się wobec takich ludzi będzie pomocnym i budzącym w nich zaufanie, to będziemy im czynić dobrze - lepiej aniżeli gdybyśmy rozrzucali dolarowe banknoty w około siebie. "Uprzejme słowa nigdy nie umrą", a wyraz twarzy towarzyszący im, jest jednym ze sposobów czynienia dobrze wszystkim, na ile mamy ku temu sposobność.

Mając szczególniejsze dzieło do wykonania, nie możemy chodzić po ulicach i wciąż się uśmiechać. Życie nasze jest poświęcone na pracę dla wielkiego Króla. Jednakowoż wykonując tę pracę powin-

niśmy zawsze darzyć drugich, czy to uśmiechem, czy uprzejmym słowem, pamiętając, że jest to "czynieniem dobrze wszystkim". Praca nasza ma być w szczególności dla domowników wiary, w tym znaczeniu, że choć idziemy z pracą misyjną do tych, co domownikami wiary jeszcze nie są, to jednak głównym motywem naszym jest nadzieja, że tam znajdziemy takich, co usłuchają Boskiego poselstwa i zechcą służyć Bogu, gdy tylko się dowiedzą, w jaki sposób mogą to czynić. A jeżeli pragniemy czynić dobrze takim, to o ile więcej powinniśmy pragnąć by dopomagać i zachęcać tych, co już są Pańscy i członkami Jego duchowej rodziny już się stali.

Dom Wiary

Określenie "dom wiary" jest na tyle obszerne, że obejmuje nie tylko tych, co są w zupełności poświęceni, ale także wszystkich, którzy okazują chęć zbliżenia się do Boga i Jego prawdy. Sam fakt, że ktoś stara się zbliżyć do pozafiguralnego Przybytku, powinien być dla nas dostatecznym, aby takiego zachęcać do dalszego postępu. Taki przeszedł już pewne stopnie, chociaż zupełnego poświęcenia jeszcze nie uczynił.

Prawda, że w ścisłym tego słowa znaczeniu, domownikami wiary są tylko poświęceni; lecz słowa Apostoła usprawiedliwiają nasze wierzenie, że ci, co o poświęceniu poważnie myślą i koszt tegoż obliczają, mogą być także zaliczeni do domu wiary. Takim należy udzielać szczególniejszej pomocy - szczególnie tym, którzy sprawę poświęcenia traktują na serio. Ustawicznym naszym pragnieniem i wysiłkiem powinno być, aby umysł ludzi kierować wprost, czy pośrednio ku Bogu. To czyniąc "opowiadamy cnoty Tego, który nas powołał z ciemności ku dziwnej Swojej światłości" - 1Piotr.2:9.

Te rzeczy mamy czynić, na ile tylko mamy ku temu sposobność. To obejmuje w sobie myśl o czasach i chwilach, o sposobach i środkach czynienia dobrze drugim. Na ile to się nas samych dotyczy mamy "nalegać (pilnymi być o dobro drugich) w czas albo nie w czas" (2Tym.4:2). To znaczy, że nie mamy się liczyć ze swoimi upodobaniami, pragnieniami, itp., ale zawsze mieć na uwadze dobro drugich. Mąż powinien mieć na uwadze przede wszystkim dobro swej żony; żona dobro swego męża i dzieci.

Duch zdrowego zmysłu konieczny

Powinniśmy być zawsze gotowi usłużyć każdemu w jakikolwiek sposób, gdy okazja ku temu się nastręcza. A gdy nadarza się kilka sposobności służenia drugim, to musimy użyć ducha zdrowego zmysłu i wybrać taką służbę, która by była najzgodniejszą z wolą Bożą. Ludzie poświęceni Bogu powinni tak uregulować swe życie, aby ono było jak najkorzystniejsze - aby ich życie przyniosło jak najwięcej dobrego. Gdyby komu szukającemu zajęcia, dano do wyboru jedną z pięciu profesji, to z pewnością zastanawiałby się która z nich byłaby najzyskowniejsza, najczystsza, najzacniejsza itp. Tak zastanawiałby się człowiek z cielesnego punktu widzenia. Zaś dla Chrześcijanina patrzącego na rzeczy z punktu zapatrywania Boskiego, decydującym pytaniem powinno być: w której z tych profesji będę mógł najlepiej służyć Bogu? A to znaczyłoby: W której znajdę najlepszą sposobność do przeprowadzenia dobrych intencji mego serca, zgodnych z Boską wolą względem mnie?

Jeśli uczyniliśmy w tym względzie pewną omyłkę, a Bóg pozostawił nam bramę otwartą do obrania sobie innego zajęcia lub gdy obecne zajęcie uczynił nam tak nieznośne, że dalej w nim trwać nie możemy, to uregulujmy nasze sprawy odpowiednio i to w taki sposób aby mieć jak najwięcej sposobności ku czynieniu dobrze wszystkim a najwięcej domownikom wiary.

Są zajęcia, które odłączają nas od społeczności z ludźmi, gdzie nie ma sposobności stykania się z nimi. Niezawodnie, iż było to Boskim zrządzeniem, że Mojżesz przez pewien czas miał przebywać na odosobnieniu w ziemi Madjańskiej, pasąc owce swego teścia Jetra. Gdy jednak czas słuszny nadszedł, Bóg powołał Mojżesza i powierzył mu stanowisko ogromnego znaczenia i doniosłości. Bez wątpienia, że jego postępowanie na puszczy jak i poprzednia szkoła Egipska, dostarczały Mojżeszowi wiele sposobności do uczenia się i nabywania doświadczenia.

Podobnież i ludzie poświęceni Bogu mają baczyć na nastręczające się im sposobności. Codziennie mają się starać czynić dobrze drugim, na ile to tylko możliwe, a szczególnie tym, co są Pańscy - dając im zawsze pierwszeństwo.

Chrześcijanin ma być zawsze gotowym czynić dobrze wszystkim ludziom, nawet kosztem własnego czasu i swych własnych wygód; lecz za braci ma on być gotowym wydawać życie swoje. Ma on upatrywać sposobności wydawania swego życia codziennie to jest, na ogłaszanie prawdy lub na dopomaganie braciom wszelkimi sposobami, by mogli przyoblec "zupełną zbroję Bożą" i ostać się w tym dniu złym.

W.T. 1913 - 357.

Straż 1930 str. 137 - 139.