R-5378

Kto może się modlić i o co

- 1 lutego [1914] – Łuk. 11:1-13 -

„Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam” – Łuk. 11:9 (NB).

Najwyraźniej Jezus modlił się zazwyczaj sam. Czytamy, że przy jednej okazji spędził na modlitwie do Boga całą noc. Jakże byłoby to niespójne, gdyby to On sam był Ojcem, który natenczas był z ludźmi i zewnętrznie objawił się jako „człowiek Chrystus Jezus”! Jakże jednak spójne z koncepcją, że Jezus modlił się do Ojca, gdy złączymy to z Jego własnymi oświadczeniami: „Ojciec mój większy jest niż ja” (Jan 14:28); „bom zstąpił z nieba, nie iżbym czynił wolę moją, ale wolę onego, który mię posłał” (Jan 6:38); „bo nie szukam woli mojej, ale woli tego, który mię posłał, Ojca” (Jan 5:30).

Zamiast być jako człowiek maskaradą Ojca, Jezus był Logosem, Słowem lub Poselstwem Bożym, a Ojciec poświęcił Go i posłał na świat, aby się stał dla świata Odkupicielem, a stopniowo także jego Królem, by go wybawić z mocy Szatana i grzechu oraz przywrócić chętnych i posłusznych do Boskiego podobieństwa i Ojcowskiej łaski wiecznego żywota (Izaj. 25:6-8; Rzym. 8:21).

Uświadamiając sobie ważność swojej misji, Jezus pozostawał w należytej bliskości z wielkim Autorem planu zbawienia, swym niebiańskim Ojcem. Jego modlitwy to nie była jakaś farsa; one były szczere. Wychwalał On Ojca w duchu i prawdzie, tak jak zgodnie z Jego oświadczeniem postępować muszą wszyscy, którzy chcą być godni przyjęcia przez Ojca.

Niewątpliwie uczniowie zauważali, jak często Mistrz się modlił oraz jakie zdawał się otrzymywać z tego błogosławieństwo. Zamiast namawiać ich do modlitwy, Jezus uczył ich przez własny przykład pragnienia modlitwy i płynącego z niej błogosławieństwa. W stosownym momencie poprosili oni o wskazówki, mówiąc: „Panie, naucz nas modlić się”. Dobrze jest, że pytamy o to, kto może się modlić oraz o jakie rzeczy możemy zwracać się do wielkiego Stwórcy, inaczej moglibyśmy się modlić bez upoważnienia lub modlić się źle, jak twierdzi o niektórych św. Jakub.

Jest różnica między wielbieniem – adoracją, hołdem, a modlitwą. Każdy może ofiarować Bogu cześć, zgiąć kolana i wyrazić dziękczynienie i uznanie. Ale przywilej zanoszenia do Boga próśb, modlitw, jest wyraźnie ograniczony. Żydzi mieli przywilej ofiarowania modlitwy, ponieważ jako naród znajdowali się w obrazowej relacji z Bogiem pod Przymierzem Zakonu – jako „dom sług”. Poganie jednak nie mieli przywileju zbliżania się do Boga w modlitwie aż do czasu, gdy skończyła się łaska dla Żydów – trzy i pół roku po ukrzyżowaniu Jezusa.

Pierwszym poganinem, którego modlitwy zostały przyjęte, jest według Biblii Korneliusz. A i jego modlitwy nie były do przyjęcia, dopóki nie został on pouczony o Chrystusie i Jego dziele odkupienia i dopóki nie stał się naśladowcą Jezusa. Potem jego modlitwy i poświęcenie były możliwe do przyjęcia przez Ojca i został on dopuszczony do rodziny Bożej jako syn. Jako syn, ma bowiem prawo i przywilej modlitwy (Dzieje Ap. 19:25-48).

Tak i dzisiaj, choć każdy może ofiarować Bogu chwałę i cześć, nikt nie ma przywileju modlitwy, jeśli nie stał się poświęconym uczniem Jezusa, chyba że jest niedojrzałym jeszcze dzieckiem takich poświęconych osób. Dość powszechnie na świecie przedmiot dzisiejszej lekcji bywa źle rozumiany. Słowa Jezusa, „Ojcze nasz”, są błędnie rozumiane jako określenie ojcostwa Boga i braterstwa człowieka. Pomijany jest kontekst. Ignorowany jest fakt, że tymi, którzy zostali pouczeni, by się modlić „Ojcze nasz”, byli poświęceni uczniowie, a nie ludzkość w ogólności.

Panuje powszechna skłonność do pomijania osobistej wiary w krew odkupienia – ignorowania faktu, że nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przez Syna (Jan 14:6). Adam był rzeczywiście stworzony jako syn Boga, ale jego nieposłuszeństwo i wyrok śmierci przekreśliły ten związek, który nie może być przywrócony w inny niż ustalony przez Boga sposób – poprzez Chrystusa. Modlitwa jest wspaniałym przywilejem. Nie jest ona dla grzeszników, lecz dla tych, co zostali usprawiedliwieni przez wielkiego Orędownika, którego wyznaczył Ojciec – przez Jezusa.

„A wy tak się módlcie”

Wzór modlitwy, jaki Jezus dał swoim naśladowcom, jest nadzwyczaj prosty. Jest pozbawiony samolubstwa. Zamiast „ja” i „mnie” modlitwa jest zbiorową modlitwą wszystkich, którzy prawdziwie są ludem Pańskim w dowolnej grupie – my, nas, nasz. Jest ona niesamolubna także w tym, że nie dotyczy ziemskich błogosławieństw. Jedynie prośba: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj” może być wytłumaczona w odniesieniu do najprostszych nawet ziemskich błogosławieństw. A może też być rozumiana jako określenie odnoszące się w szczególności do duchowego pożywienia.

Modlitwa zaczyna się od pełnego czci uznania wielkości i świętości imienia czy charakteru Niebieskiego Ojca. Dalej pojawia się uznanie obecnych grzesznych warunków na świecie i potwierdzenie wiary w obietnicę, jaką dał Bóg, że ostatecznie Jego Królestwo zostanie ustanowione na ziemi i pokona panowanie grzechu i śmierci, które zwyciężało przez sześć tysięcy lat, oraz zwiąże Szatana, „księcia tego świata” (Obj. 20:1-3). Prośba: „Przyjdź królestwo twoje” jest nie tylko przejawem wiary w Boga i Jego obietnicę usunięcia grzechu i ustanowienia sprawiedliwości na ziemi, ale oznacza coś więcej, a mianowicie to, że błagający solidaryzuje się w swoim sercu z Bogiem i Jego sprawiedliwością, a nie sympatyzuje z panowaniem grzechu i śmierci.

Następna prośba: „Bądź wola twoja jako w niebie, tak i na ziemi” oznacza pełną ufność w Boską obietnicę, że gdy Jego Królestwo zostanie założone, nie będzie miało braków – że Szatan będzie związany, że skończy się panowanie grzechu i śmierci, że światło znajomości chwały Bożej napełni całą ziemię i odniesie zwycięstwo, niszcząc wszelkich świadomych przeciwników, aż w końcu każde kolano klęknie i każdy język wyznawać będzie ku chwale Boga [Rzym. 14:11].

Jest to wyrażenie ufności, że Królestwo sprawi pełne przywrócenie ziemi do jej pierwotnego stanu – Edenu, a człowieka do jego pierwotnej doskonałości na obraz Stwórcy; nie wcześniej bowiem, aż dopiero w takich warunkach, jakie panowały pierwotnie, będzie możliwe, żeby wola Boża wykonywała się tak doskonale na ziemi, jak wykonuje się teraz w niebie. Zawarta jest tutaj i taka myśl, że gdy już grzech i śmierć zostaną wymazane, cały świat będzie tak szczęśliwy pod Bożą łaską, jak teraz są szczęśliwi aniołowie. Jezus jasno to wyraził później, gdy nas zapewnił, że już nie będzie więcej wzdychania, płaczu i umierania, ponieważ wszystkie dawne rzeczy związane z grzechem i śmiercią przeminą (Obj. 21:4).

Prośba o chleb powszedni wskazuje na to, że zdajemy sobie sprawę, iż zarówno doczesne, jak i duchowe pożywienie musi pochodzić od Boga. Natomiast brak wyszczególnienia odnośnie rodzaju pokarmu wskazuje nie tylko na głód i pragnienie z naszej strony, ale pełne poddanie się temu, w co nas zaopatruje Boska mądrość.

Gdy osoby usprawiedliwione modlą się: „I odpuść nam nasze winy”, nie mają na myśli grzechu pierworodnego, zostały one bowiem uwolnione od tego potępienia w swoim usprawiedliwieniu. Winy te oznaczają niezamierzone niedoskonałości, jakie dotyczą wszystkich, a które naśladowcy Jezusa starają się przezwyciężyć. Prośba o to, by zostały nam przebaczone nasze wady stosownie do tego, na ile my jesteśmy wielkoduszni i pobłażliwi w stosunku do tych, którzy zawinili wobec nas, przypomina o ogólnych zasadach relacji z Bogiem. Nie możemy wzrastać w łasce i chodzić w światłości Boskiej przychylności, jeśli nie pielęgnujemy ducha miłości, który jest duchem Boga – duchem przebaczania, duchem wspaniałomyślności w naszych stosunkach z innymi. Tym samym Bóg zamierza okazywać większą przychylność tym, którzy szczególnie się starają odzwierciedlać Jego wielkie miłosierdzie.

„I nie wódź nas na pokuszenie” wskazuje, że mamy świadomość, iż otaczają nas moce złego i że jako Nowe Stworzenia nie potrafilibyśmy skutecznie się im przeciwstawiać, gdyby nie Boska pomoc. „Ale nas zbaw od złego” to przyznanie, że Szatan jest naszym wielkim przeciwnikiem i że musimy być czujni, aby mu dawać odpór, zdając sobie wszakże sprawę z własnej nieudolności i potrzeby Bożego wsparcia. „Albowiem zamysły jego [Szatana] nie są nam tajne” (2 Kor. 2:11). „Nie mamy boju [jedynie] przeciwko krwi i ciału, ale przeciwko (...) duchownym złościom, które są wysoko” (Efezj. 6:12).

„Szukajcie, pukajcie, proście, a otrzymacie”

W wersetach końcowych tej lekcji Jezus przestrzega, żeby modlitwę traktować z żarliwością i powagą, a nie jedynie wypowiadać martwe, formalne słowa. Podał przykład człowieka, który najpierw odmówił, bo mu przeszkodzono, chociaż był to jego przyjaciel, ale w końcu poruszony został gorliwością jego prośby. Tak więc, gdy modlimy się, żeby przyszło Królestwo i żeby działa się Jego wola, a odwleka się to zbyt długo, nie mamy myśleć, że nasze modlitwy są niezauważane. Modlimy się zgodnie z Boską obietnicą i chociaż nie przyspieszymy Królestwa naszymi modlitwami, wchodzimy pod błogosławieństwo odpocznienia poprzez wiarę poprzez stałe przypominanie sobie tych Bożych zapowiedzi i czekając w ten sposób przy Panu na spełnienie Jego obietnicy.

Tak naprawdę to Bóg pragnie dać swojemu ludowi swego świętego ducha. Z powodu cielesnych niedoskonałości nikt z nas nie może być od razu napełniony duchem, jak nasz doskonały Mistrz. Ale jeśli przychodzimy do Boga pragnąc, by napełnił nas Jego duch, pragnąc być z Nim w harmonii, pragnąc mieć charakter podobny do Jego charakteru, szukając znajdziemy, a pukając sprawimy, że drzwi zostaną nam otwarte.

Nie powinniśmy się obawiać, że nasz Ojciec Niebieski udzieli nam jakiejś złej odpowiedzi na nasze prośby. Czy ziemski rodzic dałby głodnemu dziecku kamień, gdyby prosiło o chleb, albo węża zamiast ryby czy skorpiona, gdyby prosiło o jajko? Oczywiście, że nie! Wiedzmy, że nasz niebiański Ojciec jest znacznie lepszy niż my, znacznie bardziej życzliwy, bardziej sprawiedliwy i kochający i ma ogromną przyjemność w rozdawaniu swych dobrych darów, swego ducha świętego tym poświęconym uczniom Jezusa, którzy szczerze tego chcą.

The Watch Tower, 1 stycznia 1914, R-5378
Straż 1/2014

Do góry