R-5635

Psychologiczny moment

- 14 marca [1915] – 1 Sam. 11:1-15 -

Król Saul pomimo pomazania od Boga ogląda się na głos ludu – W jaki sposób wykorzystuje stosowne dla siebie okoliczności – Akceptacja ludu dla Saula – Sposobności otwarte dla wszystkich – Ogólne lekcje wynikające z doświadczeń Saula – Szczególne wnioski dla Kościoła, który jest również powołany na urząd królewski – Królewskie kapłaństwo – Wszyscy ludzie będą ponownie uczynieni królami pod panowaniem Mesjasza – Wszyscy miłośnicy nieprawości zostaną unicestwieni.

„Lepszy jest nierychły do gniewu niżeli mocarz; a kto panuje sercu swemu, lepszy jest niżeli ten, co zdobył miasto” – Przyp. 16:32.

Izrael prosił o króla. Bóg przez proroka Samuela doprowadził do pomazania Saula na ten urząd. Lud izraelski zgromadził się, a prorok Samuel oznajmił Bożą decyzję w odniesieniu do tej sprawy. Niektórzy spośród ludu chętnie zgodzili się z tym wyborem, podczas gdy inni, nieokrzesani, odmówili uznania Bożej decyzji, drwiąco pytając: Kimże on jest, jakie ma zasługi, byśmy mogli wiązać z nim jakiekolwiek nadzieje, że dokona czegoś wielkiego?

Wyglądało na to, że Pan poniósł porażkę, a Jego zamierzenie zawiodło – wybór wydawał się niezadowalający, a cały plan jakby miał spełznąć na niczym. Saul, widząc, że ma tylko połowiczne poparcie ludu, nie podjął nawet próby objęcia władzy. Powrócił do domu i do zawodu rolnika. Niewątpliwie jednak czekał cierpliwie na stosowną okazję lub odpowiedni moment psychologiczny, w którym z Bożym błogosławieństwem mógłby podjąć obowiązki i odpowiedzialność urzędu królewskiego, do którego został z woli Bożej naznaczony.

Rolniczy żywot Saula potrwał tylko miesiąc, gdyż prędko zaistniała sytuacja, w której mógł on jako król zapewnić sobie poparcie całego ludu. Ammonici, zamieszkujący tereny na wschód od posiadłości izraelskich, wypowiedzieli wojnę jednemu z plemion Izraela. Przez jakiś czas oblegali Jabesz w Gileadzie, aż miasto zaczęło odczuwać braki w zaopatrzeniu w żywność itp. i wtedy postawili swoje warunki poddania się. Wódz Ammonitów zadrwił z nich, że pozwoli im ujść z życiem pod jednym tylko warunkiem – każdy z mieszkańców miał pozwolić wyłupić sobie jedno oko, aby przez to hańba spadła na cały lud izraelski.

Dano im siedem dni do namysłu. Gdyby w tym czasie nie otrzymali pomocy, musieliby poddać się na tych warunkach. Wyprawiono posłańców, prawdopodobnie do wszystkich plemion. W każdym razie niektórzy z nich przybyli do miejsca, gdzie mieszkał Saul, najwidoczniej żywiąc nadzieję, że ten, który został wybrany na króla i uznany przynajmniej przez część ludu, podejmie jakieś kroki, by ich wybawić. Haniebność tej propozycji dotknęła Saula do żywego. Izraelowi, któremu Bóg obiecał własność ziemi i swoje wsparcie, brakowało wiary i przywództwa.

Saul był wyznaczony na dowódcę, a teraz właśnie nadszedł odpowiedni psychologiczny moment, by mógł objąć władzę. Zabił on woły całego zaprzęgu, który prowadził i rozesłał ich cząstki do wszystkich plemion z poselstwem, że jeśli ktoś nie odpowie i nie dołączy do obrońców wspólnej sprawy, by zmazać hańbę, to jego woły również zostaną porąbane na kawałki. Było to niezwykłe zachowanie jak na króla, ale wydaje się, że spełniło swoją funkcję, gdyż na wezwanie stawiło się trzysta trzydzieści tysięcy mężczyzn. Posłańcy powrócili do gileadzkiego Jabesz z zapewnieniem, że odsiecz nadciągnie nazajutrz przed południem. Oblegającym zaś udzielono odpowiedzi, że o wyznaczonym czasie mieszkańcy stawią się przed Ammonitami, by ci uczynili z nimi to, co uznają za słuszne. Spodziewano się jednak, że w międzyczasie dotrze pomoc, która zapobiegnie ich krzywdzie ze strony wrogów.

Król Saul podzielił swoją armię na trzy zastępy i z trzech stron jednocześnie uderzył na wojska oblegające miasto, gromiąc je i zabijając wielu wrogów, przez co ocalił lud izraelski. Dzięki temu Izraelici przekonali się, że Bóg wybrał im mądrego króla, którego wcześniej nie mieli ochoty uznać. W tej sytuacji próbowali się dowiedzieć, kto wypowiadał się przeciwko Saulowi, aby takie osoby zostały zabite. Król jednak, okazując mądrość i wyrozumiałość, stwierdził: „Nie będzie nikt zabity dnia tego, bo dziś Pan uczynił wybawienie w Izraelu” – 1 Sam. 11:13.

Obrona Bożego charakteru

W tym miejscu znów pragniemy przypomnieć naszym czytelnikom, że choć ta wojna i pogrom Ammonitów miały Boże przyzwolenie i błogosławieństwo, to jednak nie oznaczało to dla nich losu, którego kiedyś wielu z nas się domyślało, a mianowicie, że owe tysiące Ammonitów, zabitych we śnie lub w chwili przebudzenia, znalazły się w teologicznym piekle, gdzie miałyby cierpieć wieczne męki. Wprost przeciwnie, udali się oni do wielkiego więzienia śmierci, do grobu, gdzie mieli spać w oczekiwaniu na zbawczą śmierć Chrystusa, który z woli Bożej stał się Odkupicielem świata. Więcej, mieli czekać na moment, gdy w czasie swego powtórnego przyjścia jako Odkupiciel miał On ująć swą wspaniałą władzę i królowanie oraz rozpocząć pracę budzenia ze śmierci wszystkich, którzy znaleźli się w grobach (Jan 5:28-29 NB).

By pojąć tę sytuację, musimy pamiętać, że wszyscy ludzie znajdują się pod wyrokiem śmierci, gdyż udowodniono im, że nie są godni życia wiecznego. Każdy z nich i tak musiałby umrzeć. I nie ma to większego znaczenia, czy stałoby się to za sprawą głodu, choroby, zarazy czy miecza. Orzeczona kara brzmiała: „Śmiercią umrzesz” [1 Mojż. 2:17] i nic ponadto, czyli istnienie nie będzie miało kontynuacji – w żadnej formie ani w żadnym miejscu. Takie spojrzenie na tę sprawę ma określone konsekwencje odnośnie wszystkiego, co się tyczy Bożej autoryzacji dla wojen, dozwalania na głód, choroby itp. Choć Bóg nałożył sankcję karną: „Zapłatą za grzech jest śmierć” [Rzym. 6:23], demonstrując w ten sposób swoją sprawiedliwość, to równocześnie przygotowuje manifestację swej miłości. Pierwszym stopniem objawienia Jego miłości było posłanie Syna, aby stał się Odkupicielem człowieka – by umarł za grzech Adama, w którym całe jego potomstwo zostało skazane na śmierć.

Ciągle jednak Boski plan jest ukryty dla ogółu świata. Jedynie Pański poświęcony lud ma dzięki Biblii jasne zrozumienie wielkiego zamierzenia miłości względem rodzaju ludzkiego. Tylko on jest poinformowany i zdolny do zrozumienia poselstwa o tym, że przyjdzie czas, gdy Bóg ustanowi Królestwo, w którym władza Szatana zostanie związana, ludzkość będzie uwolniona od słabości umysłowych, moralnych i fizycznych, będących wynikiem przekleństwa, a wszyscy posłuszni zostaną przywróceni do pełnej doskonałości i społeczności z Bogiem.

Wielka szansa dla wszystkich

Spoglądając na świat, przekonujemy się, że możliwości rozwoju i osiągania wybitnych pozycji bynajmniej nie są dla wszystkich takie same. Tym niemniej niektórzy ludzie wykorzystują wszystkie dane im świetlane sposobności, które otrzymują, dla własnej poprawy i stania się bardziej użytecznymi dla innych. Wszyscy oni mogą nauczyć się od Saula, że miał on pewne naturalne odruchy dobra, które niestety później zaniedbał albo źle wykorzystał.

Saul był początkowo pokorny. Dowodzą tego okoliczności jego wyboru. Gdy przekazano mu wiadomość, że zostanie królem, odrzucał tę myśl, gdyż wydawało mu się, iż jest niegodny takiego stanowiska. Uważał, że są większe plemiona niż to, do którego należał, że nawet w jego własnym plemieniu są wybitniejsze rody niż jego. Potem znów, w czasie gdy prorok Samuel zwołał lud, by przez Pańskie losy wyznaczyć króla, Saul ukrył się między sprzętami i siedział wśród stert taboru. Wiedział, na kogo padnie Pański los. I trzeba to zapisać na jego korzyść, że nie wynosił się wśród ludu i nie wskazywał na siebie, twierdząc, że Pan z pewnością go wybierze. A potem, gdy część ludu szemrała, że jego kandydatura jest nie do przyjęcia, cicho odszedł do domu i zajął się rolą, pozostawiając sprawy swemu tokowi. W ten sposób dowiódł on cierpliwości i mądrości, a przy tym także pokory.

Podejmując kolejne działanie i prowadząc armię Izraela, okazał wiarę w Boga oraz odwagę. Gdyby Saul zachował te cechy, jego późniejsze doświadczenia wyglądałyby całkowicie inaczej. Prawie każdy młody człowiek znajdujący się u progu życia, jak również osoba starsza, może zaczerpnąć pewne wartościowe i trwałe lekcje z doświadczeń Saula.

Może się to wydawać dziwne, gdy twierdzimy, że chrześcijanin, człowiek poświęcony Bogu, może i powinien nauczyć się czegoś pożytecznego z doświadczeń Saula. Ale przecież chrześcijanie, podobnie jak Saul, mają być królami. A nawet dodatkowo kapłanami – „królewskim kapłaństwem”. Saul został namaszczony olejkiem. Podobnie „królewskie kapłaństwo” namaszczone jest duchem świętym. Jak Saul został odrzucony przez lud i cierpliwie czekał na Pański czas, tak i ludzkość nie okazuje jeszcze gotowości uznania panowania owego „królewskiego kapłaństwa”, którego Głową jest sam Jezus, a Boży czas na ustanowienie tego Królestwa jeszcze nie nadszedł. Lekcje cierpliwości, pokory i zaufania do Boga są niezbędne, by okazując wytrwałość, mogli oni odziedziczyć obietnice (Hebr. 6:12).

Zbliża się wielki Armagieddon, w którym świat zapłaci wysoką i straszną cenę, by nauczyć się stosownych lekcji. Potem jednak Królestwo Mesjasza stanie się bardzo popularne. Wtedy wszyscy ludzie powiedzą tak jak za czasów Saula: Zabijmy wszystkich, którzy się sprzeciwiali. Jednak uwielbiony Chrystus – Jezus, Głowa i Kościół jako Jego Ciało – okaże wielką wyrozumiałość i ogłosi ogólną amnestię dla wszystkich, którzy pragną postępować zgodnie z zasadami Jego Królestwa.

Z przebaczenia i z pomocy w doprowadzeniu ich do zgody z Bogiem przez Jezusa skorzystają nie tylko ci, co prześladowali Zbawiciela, ale także ci, co gardzili „królewskim kapłaństwem” i w nieświadomy sposób prześladowali jego przedstawicieli. Im również zostanie okazane miłosierdzie. „Bracia wasi nienawidzący was, a wyganiający was dla imienia mego mówią: Niech się okaże sława Pańska. [Czynimy to dla dobra sprawy.] Okażeć się zaiste ku pociesze waszej; ale oni pohańbieni będą” [Izaj. 66:5].

Hańba, jaka wtedy spadnie na wszystkich, którzy wcześniej sprzeciwiali się Pańskiemu wyborowi ludzi do klasy Jego królów, będzie wystarczającą karą. Po zawstydzeniu tych osób i okazaniu im przebaczenia Bożego Chrystus [Głowa i Ciało] udzieli wszystkim chętnym i posłusznym błogosławieństw „czasów naprawienia wszystkich rzeczy, co był przepowiedział Bóg przez usta wszystkich świętych swoich proroków od wieków” (Dzieje Ap. 3:21).

Świat pełen królów

Bóg stworzył ojca Adama jako króla ziemi. Gdyby pozostał on wierny Bogu, zachowałby nie tylko życie, zdrowie i szczęście, ale także swoją królewską władzę nad zwierzętami, rybami i ptakami, panując nad nimi przy użyciu sił pozazmysłowych. Złamanie przez Adama przymierza z Bogiem nie tylko sprowadziło śmierć i oddzielenie od Stwórcy, ale także osłabiło podstawy jego władzy nad niższymi stworzeniami. Odkupienie dokonane przez śmierć Jezusa w końcowym efekcie dotrze do wszystkich potomków Adama i będzie skutkowało nie tylko przywróceniem ludzkiej doskonałości umysłu i ciała, ale także obejmie restytucję królewskiej władzy człowieka.

W ustroju republikańskim uznawana jest zasada równości wszystkich ludzi wobec prawa. W republice każdy człowiek jest królem i królowie ci głosują na jednego ze swych szeregów, by był ich prezydentem-królem albo żeby powołał rząd sprawujący władzę wykonawczą w służbie wszystkich. Taka jest teoria, ideał, ale wszyscy wiemy, że jest ona w mniejszym lub większym stopniu ułomna. Nie miałoby sensu twierdzenie, że wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi, skoro wiemy, że istnieją wielkie różnice już na etapie urodzenia pod względem charakteru, talentów, siły woli. Idea republiki mogłaby więc być idealnym stanem dla doskonałego człowieka, lecz jedynie częściowo spełnia swoje funkcje w sytuacji, gdy człowiek jest niedoskonały.

W związku z tym również Królestwo Mesjasza nie będzie ustanowione jako republika. Zamiast udzielać ludzkości więcej władzy i pozostawiać wszystko, by było ustalane w ramach powszechnego głosowania zgodnie z wolą większości, Mesjasz w swoim Królestwie postąpi odwrotnie. Ustanowi On prawa, ukarze wszelkie jego naruszenia i uświadomi ludziom, że nie mają dostatecznych kwalifikacji, by zarządzać sami sobą, że to właśnie dlatego Bóg postanowił założyć Królestwo Mesjańskie, by panowało nad ludzkością, dopóki będzie się ona znajdować w niedoskonałym stanie oraz by przeprowadzić przywrócenie wszystkiego do pełnej doskonałości, w ramach której wszyscy ludzie posiądą pierwotnie zamierzoną zdolność bycia królami. Zaś ci, którzy nie osiągną tego standardu, zostaną unicestwieni jako nienaprawialni miłośnicy nieprawości.

Z pewnością Boski program dla ludzkości jest piękny, prosty, wzniosły i wspaniały! Nie pozostawia nic do życzenia. Biblia oświadcza, że będzie on „pożądanym od wszystkich narodów”. Ci, których oczy i uszy zrozumienia są otwarte, by umieli docenić owo poselstwo Biblii, osiągają pod każdym względem znaczną przewagę nad każdym innym przeciętnym człowiekiem w obecnym czasie. Owa wiedza bardzo im pomaga, jak tylko uświadomią sobie, że święty duch pomazania, który na nich spoczywa, spełnia zadanie przygotowania ich do przyszłej funkcji „królewskiego kapłaństwa”, które wraz z Jezusem ma sprowadzić na ludzkość błogosławieństwa Boże utracone przez grzech i odkupione na Kalwarii.

The Watch Tower, 15 lutego 1915, R-5635
Straż 1/2015

Do góry