R-5662b

Wiara prześladowanego

- 2 maja [1915] – 1 Sam. 19 -

Saul zazdrości Dawidowi – Próbuje go skrzywdzić – Ponadnaturalny charakter wybawienia – Szatan, nasz wielki wróg, stara się nam zaszkodzić – Pobożność i sprawiedliwość gwarancją naszego wybawienia – Dlaczego takie doświadczenia są dozwalane – Wojsko i lud Izraela wychwalały i ubóstwiały młodego Dawida.

„Kto ufa Panu, ten jest bezpieczny” – Przyp. 29:25 (NB).

Trwała wojna z Filistynami; Dawid został żołnierzem regularnego wojska i dowodził oddziałem u boku samego króla Saula. Gdziekolwiek walczył, odnosił zwycięstwo za zwycięstwem. Król Saul spostrzegł, że utracił podziw ludu, który obdarzał nim teraz Dawida. Sympatia owa osiągnęła swą kulminację, gdy po jednej z bitew kobiety i dziewczęta wyszły na powitanie wracających wojowników, śpiewając: „Pobił Saul tysiące, a Dawid dziesiątki tysięcy” [1 Sam. 18:7 BT].

Płomień zazdrości całkowicie owładnął królem i odtąd jego jedynym celem było zniszczenie Dawida. Trzymano przed Saulem w sekrecie fakt, że Dawid został już przez Samuela pomazany na królewskiego następcę. Wiedział on jedynie, że tak jak powiedział mu Samuel, wskutek zlekceważenia Boskich wskazówek odnośnie Amalekitów królestwo będzie zabrane od niego i jego rodu i dane innemu. Możliwe, że sądził, iż to się nigdy nie urzeczywistni i że jego syn Jonatan będzie sukcesorem.

Zazdrość jest gorzkim owocem samolubstwa, które wydało nasienie. Wytrąca ona z równowagi i burzy szczęście. U tego, kto ją żywi, powoduje straszne przygnębienie, które może człowieka doprowadzić do szaleństwa. Dobrze to ilustruje nie tylko przykład Saula, ale także doświadczenia każdej ludzkiej istoty. Kto nie wie z własnego doświadczenia, czym jest zazdrość? Z jej powodu mamy morderców dzieci i dorosłych. Ona doprowadzała domy i przedsięwzięcia biznesowe do upadku. Jest to najstraszniejszy, a jednocześnie najbardziej bezsensowny przejaw samolubstwa. Każdy, kto dostrzeże go w sobie, powinien czuć się zaalarmowany – powinien go bezzwłocznie zdusić, dążąc do zwycięstwa poprzez czujność, a jeśli jest chrześcijaninem – przez modlitwę.

Zazdrość Saula była przebiegła

Mamy powiedziane, że gdy króla Saula dopadały ataki zazdrości, był on opanowany przez złego ducha od Pana, ale może lepiej mówić, że był to zły duch przeciwny względem Pańskiego – przeciwieństwo Pańskiego ducha dobroci, sprawiedliwości, miłości. Gdy król działał pod wpływem ataków melancholii, jaka pojawiła się u niego po zaprzestaniu walk z Filistynami, młody Dawid potrafił czasem ją uśmierzyć poprzez swoją wprawną grę na cytrze, ale znał dobrze zdradzieckie humory króla i wnikliwie przyglądając się królowi, dwukrotnie zdołał się na czas uchylić, gdy Saul cisnął weń włócznią, którą miał zwykle przy sobie.

Z zamiarem wciągnięcia Dawida w spór, który dałby podstawę do oskarżenia go i usprawiedliwiłby jego śmierć, król obiecał mu swoją starszą córkę za żonę, a potem dał mu inną. Dawid wszakże był ostrożny i wytłumaczył to faktem, że nie pochodził z wystarczająco zacnej rodziny, aby dostąpić takiego zaszczytu; nie miał też odpowiednich środków, aby opłacić posag dla córki królewskiej. Inną pułapką miały być zaręczyny z młodszą córką, Michol. I znów Dawid stwierdził, że nie jest tego godny i że nie posiada majętności na posag, ale Saul zażądał jako wiana dowodu zabicia stu Filistynów. Niewątpliwie miał nadzieję, że przy próbie spełnienia tego wymagania Dawid sam straci życie; tymczasem Dawid zabił dwakroć więcej, niż żądał król, i dostał córkę Saula, Michol, za żonę.

Owładnięty coraz bardziej szaleńczą zazdrością, król powiedział swemu synowi Jonatanowi i głównemu dowódcy, że Dawid musi zostać zgładzony. O ile uczucia Saula cechowały się okrucieństwem, zazdrością i samolubstwem, o tyle Jonatan pełen był miłości i braterstwa. To Jonatan utracił przywilej królestwa wskutek przybycia Dawida. Dlatego też miłość Jonatana stała się przysłowiowa. Posiadał on ponadto prawdziwego ducha męstwa i braterstwa, ducha rozjemcy. Wstawił się za Dawidem u ojca. To, jak przemówił, jest pięknym przykładem synowskiego szacunku, ale też oddania dla swego przyjaciela Dawida. Powiedział: „Niechaj nie zgrzeszy król przeciwko swemu słudze Dawidowi, gdyż nie zgrzeszył on przeciw tobie, a czyny jego są raczej dla ciebie korzystne. Wszak naraził on swoje życie i zabił Filistyńczyka, dzięki czemu Pan dał wielkie zwycięstwo całemu Izraelowi. Sam to widziałeś i cieszyłeś się; dlaczego więc miałbyś zgrzeszyć przeciw krwi niewinnej, zabijając Dawida bez przyczyny” – 1 Sam. 19:4-5 (NB).

Apel rozjemcy był skuteczny. Król dał się przebłagać. Dawid mógł ponownie przebywać w pałacu. Trwało to jednak tylko przez jakiś czas. Zamiary króla były może szlachetne, ale niewystarczająco głęboko w nim osadzone. Nie kierowały one jego życiem. Przeciwnie, kierował nim zły umysł, umysł samolubny, umysł zazdrosny, daleki od zmysłu, ducha Bożego i sprzeciwiający się mu.

Niedługo potem, będąc znowu pod wpływem ataku zazdrości, król nie tylko podniósł rękę z oszczepem, ale rzucił nim z zamiarem zabicia i uderzył w ścianę tuż za miejscem, gdzie siedział Dawid; Dawid był szybki i uskoczył, po czym odszedł do swej komnaty, ale przebywająca w pobliżu straż otrzymała polecenie zabicia Dawida, gdy tylko wyjdzie. Żona Dawida powiadomiła go o tym i pomogła mu bezpiecznie wydostać się przez okno. Być może dom zbudowany był na murze, jak w przypadku wyratowania w podobny sposób św. Pawła [Dzieje Ap. 9:25].

Dwieście morderstw za żonę

Prześmiewcy uwzięli się na jeden szczegół tej lekcji, by skrytykować Biblię jako popierającą morderstwo i będącą w związku z tym w konflikcie ze sprawiedliwością, a więc i w konflikcie z Bogiem sprawiedliwości. Twierdzą: Oto mamy tu Dawida, proroka; opisany jest jako rozważny i mający ducha Pana, ducha zdrowego zmysłu; a jednak widzimy, że pozbawia życia dwustu ludzi w zamian za otrzymanie żony i nie ma w Piśmie Świętym ani słowa potępienia dla owego czynu.

Na tego typu oskarżenia i argumenty należy odpowiadać w rozsądny sposób – nie powinno się ich przemilczeć, wypowiadając może tylko uwagę: Nie ma co z wami dyskutować, bo jesteście niewiernymi. Kto czyni sprawiedliwość, jest sprawiedliwy; kto popełnia nieprawość, jest nieprawy. Stwierdzenia Biblii odnoszą się tak do Boga i Dawida, jak i do innych. Ale zgłębiając ją, należy podchodzić do interesującego nas tematu z nieuprzedzonym umysłem. Zamiast potępiać, patrząc z punktu widzenia podyktowanego uprzedzeniem, powinniśmy raczej dociekać, jak zrozumieć dane miejsce, by zgadzało się ono z zasadą sprawiedliwości, jaką Biblia wszędzie wyznaje.

Po pierwsze musimy mieć świadomość, że jest różnica, czy jest się Żydem pod Przymierzem Zakonu, czy chrześcijaninem pod przywództwem Chrystusa. Po drugie, powinniśmy pamiętać, że Biblia nie uczy, iż ci, którzy umarli, nadal żyją i natychmiast przechodzą na wieczne tortury. Uczy ona, że umarli są naprawdę umarłymi i że nadzieję, jaką przygotował dla nich Bóg, stanowi przyszłe powstanie od umarłych w znacznie korzystniejszych warunkach, pod błogosławionym wpływem Królestwa Mesjasza. Biblia nas informuje, że karą za grzech jest śmierć, a nie pośmiertne męki. Poucza nas, że owa kara została sprawiedliwie wymierzona ojcu Adamowi z powodu jego rozmyślnego i dobrowolnego grzechu. Mówi nam także, że rodzaj ludzki umiera, ponieważ ziarna chorób, niedoskonałości i śmierci są w nas na zasadzie dziedziczenia, od chwili naszego urodzenia.

Z tego punktu widzenia nasz cały świat składa się ze skazańców znajdujących się pod wyrokiem śmierci. To sprawia, że Bóg traktuje ludzkość inaczej niż aniołów obdarzonych radością, pokojem, życiem, doskonałością. W związku z tym podlegamy również Boskiemu przyzwoleniu na to, że mają nad nami władzę różne okoliczności umierania – głód, zarazy, trzęsienia ziemi, huragany itp. Gdy zaczynamy rozumieć, iż ten sam Bóg, który sprawiedliwie potępił wszystkich wskutek nieposłuszeństwa jednego człowieka, zapewnił usprawiedliwienie dla wszystkich przez posłuszeństwo Chrystusa aż do śmierci, wówczas widzimy sprawy w nowym świetle. Gdy dowiadujemy się, że Królestwo Mesjasza ma być założone właśnie w tym celu, aby sprowadzić światło, poznanie Boga i pełną możliwość powrotu do Jego łaski i życia wiecznego, nasze serca się radują.

Wracając do naszego pierwszego stwierdzenia, zdajemy sobie sprawę, że nie wolno nam sądzić Dawida i ludu tamtego czasu tak, jak osądzilibyśmy nas samych w obecnym Wieku Ewangelii. On musiał być osądzony przez Zakon, pod którym on i jego naród znaleźli się przy górze Synaj – „oko za oko, ząb za ząb”, życie człowieka za życie człowieka [2 Mojż. 21:23-24]. Izraelici wiedzieli, iż kielich niegodziwości ludu ziemi Kanaan przepełnił się (1 Sam. 15:2,3) oraz że dzieciom Abrahama była dana cała ta ziemia, wraz z Boskim przyzwoleniem na jak najszybsze objęcie jej w posiadanie. Mieli oni pełne upoważnienie zgładzenia w niej wszystkich swoich wrogów jako wrogów Pana i nawet im nie powiedziano, że Pan uczynił względem nich postanowienie dotyczące przyszłości w Królestwie Mesjasza.

Filistyni mieszkali w ziemi Kannan, gdzie oprócz tego, że posiadali swoje terytoria, wtargnęli na obszary, które Izrael już zdobył. Spowodowali utratę wielu istnień w Izraelu. To, że Filistyni i wszyscy inni mieszkańcy Kanaanu mieli być całkowicie zgładzeni, w zupełności zgadzało się z Boskimi instrukcjami dla Izraelitów. Stąd też Dawid jedynie realizował to, co wszyscy Izraelici uznawali jako Boże wskazanie wynikające z Boskiego programu. Wyłącznie z takiego punktu zapatrywania Pańskie wskazówki i postępowanie Izraelitów w przeszłości mogą być uznawane za właściwe.

W ciągu nowej dyspensacji, jaka zaczęła się wraz ze zbawczym dziełem naszego Pana i błogosławieństwem Pięćdziesiątnicy, lud Pański tego wieku, Kościół, znajduje się pod nowymi nakazami; w słowach i poprzez przykład mają oni odzwierciedlać zasady miłosierdzia, tak jak w dawnych czasach Żydzi mieli przykazane, aby odzwierciedlać zasady Boskiej sprawiedliwości. Mamy kochać naszych nieprzyjaciół, czynić dobrze tym, którzy nas nienawidzą i nas prześladują czy niesłusznie nam złorzeczą. W ten sposób będziemy dziećmi naszego Ojca w niebie i okażemy, że zostaliśmy spłodzeni z Niego przez ducha świętego. Żydzi nie byli jednak Bożymi dziećmi. Byli „domem sług” (Hebr. 3:5). Nigdy nie mówili o sobie jako o Bożych synach. Gdy Jezus stwierdził, iż jest Synem Bożym, byli oburzeni, uważając to za bluźnierstwo, i byli gotowi Go ukamienować.

Pierwszym ludzkim synem Boga był Adam i gdy zgrzeszył, został odcięty od relacji z Bogiem; od czasu Adama aż do czasu Jezusa nikt nigdy nie był uznany ani nazwany w Biblii synem Bożym. Ludzie byli grzesznikami, obcymi, cudzoziemcami, skazańcami pod wyrokiem śmierci. Wraz z Jezusem pojawiło się nie tylko nowe nauczanie, ale i nowa relacja. „Wszak i Mojżesz był wierny jako sługa w całym domu jego, aby świadczyć o tym, co miało być powiedziane, lecz Chrystus jako syn był ponad domem jego; a domem jego my jesteśmy, jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność i chwalebną nadzieję” (Hebr. 3:5-6).

The Watch Tower, 1 kwietnia 1915, R-5662
Straż 2/2015

Do góry