R-5887

Święty Piotr uratowany z więzienia

- 30 kwietnia [1916] – Dzieje Ap. 12:1-11 -

Doświadczenia związane z Wielkanocą – Śmierć św. Jakuba – Uwięzienie Piotra - Jego cudowne wybawienie – Całonocne zebranie modlitw – Nagroda wiary - Lekcja na nasze dni – Boska opieka dla wszystkich, którzy należą do Pana - Moc Szatana – Moc Boga i moc modlitwy.

„Zatacza obóz Anioł Pański około tych, którzy się go boją, i wyrywa ich” – Psalm 34:8.

Herod to imię rodowe kilku królów, którzy panowali w Izraelu, lecz byli potomkami Ezawa z narodu Edomitów. W czasie, w którym rozgrywa się rozważana historia, na króla Judei wyznaczony został Herod Agryppa I. Był on wnukiem Heroda Wielkiego, zabójcy dzieci z Betlejem, i siostrzeńcem Heroda Antypasa, który ściął Jana Chrzciciela, a potem wraz ze swymi żołnierzami okazał lekceważenie Jezusowi, naśmiewając się z Niego przed Jego ukrzyżowaniem.

Herod Agryppa wydaje się człowiekiem pragnącym zjednać sobie przychylność ludu nawet za cenę rezygnacji z zasad. Zadawał sobie trud, by szczegółowo przyglądać się żydowskim ceremoniom. Zawiesił w świątyni złoty łańcuch podarowany mu przez cesarza Kaligulę. Istnieje przekaz, że gdy z jego polecenia na Święto Szałasów ludowi była odczytywana cała 5 Księga Mojżeszowa, to przy słowach: „Postanowisz nad sobą króla; nie będziesz mógł przełożyć nad sobą cudzoziemca, który by nie był bratem twoim” (5 Mojż. 17:15), „wybuchnął teatralnym płaczem”. Na to lud służalczo zawołał: „Nie płacz, Agryppo, jesteś naszym bratem!”.

Przesiewania okresu wielkanocnego

Chcąc zjednać sobie przychylność Żydów, w szczególności tych wpływowych, Agryppa nakazał ścięcie apostoła Jakuba. Św. Jakub był jednym z trzech, którzy zwykle towarzyszyli naszemu Panu w najbardziej poufnych okolicznościach. Aczkolwiek wzmianki na temat tego szlachetnego apostoła są wyjątkowo skromne, to wszystkie bez wyjątku potwierdzają jego niezmierną gorliwość oraz wierność Panu i Jego sprawie. Ten Jakub, który umarł zaraz na początku ery chrześcijańskiej, nie powinien być mylony z autorem Listu Jakuba, Jakubem Mniejszym [Mar. 15:40], o którym sądzi się, że był drugiego stopnia kuzynem naszego Pana i z tego powodu zgodnie ze zwyczajem żydowskim nazywany był „bratem Pańskim”.

Stwierdziwszy, że śmierć św. Jakuba sprawiła wielką przyjemność Żydom, Agryppa polecił aresztować apostoła Piotra. Wyrażenie „którego pojmawszy” [Dzieje Ap. 12:4] sugeruje, że upłynęło kilka dni między wydaniem polecenia o pojmaniu apostoła a samym uwięzieniem, które nastąpiło po okresie poszukiwań. Prawdopodobnie wszyscy apostołowie w tym czasie się ukrywali, jednak św. Piotr, będąc zapewne przekonany o świętości okresu paschalnego, podjął ryzyko wyjścia z ukrycia, co doprowadziło do jego zatrzymania i uwięzienia. Agryppa zamierzał go uśmiercić natychmiast po upływie paschalnego tygodnia. Zanim to jednak się stało, Pan uratował swego wiernego apostoła, o czym opowiada rozważana historia.

Łatwo można sobie wyobrazić, w jakim smutku pogrążył się Kościół w tym okresie wielkanocnym. Zapewne przypominało to w znacznym stopniu uczucia związane z czasem śmierci naszego Pana i zaniepokojeniem, jakie panowało wtedy między Jego naśladowcami. Przez kilka minionych lat wydawało nam się, że każdy okres wielkanocny, poprzedzający doroczne obchodzenie Pamiątki, był czasem szczególnych prób i doświadczeń między naśladowcami naszego Pana. Niezależnie od tego, czy tak rzeczywiście jest, czy nie, z pewnością nie zaszkodzi, jeśli lud Boży będzie się miał na baczności, zważając na podstępy Szatana w tym czasie. Czuwajmy i módlmy się, byśmy nie wpadli w pokuszenie.

Pogląd o szczególnych próbach i doświadczeniach od Przeciwnika w tym okresie roku wydaje się stanowić podstawę idei wielkiego postu, czasu szczególnej powściągliwości, postu i modlitwy. Zwyczaj ten znajduje poparcie w najstarszych źródłach z dziejów Kościoła. To, że dzisiaj dla większości chrześcijan okres wielkopostny stał się jedynie czczą formalnością, nie oznacza, że tak było od początku. Zdecydowanie zalecalibyśmy przestrzeganie postów i modlitw we wszystkich okresach wspominanych w Biblii. Jednak szczególna czujność, o ile to możliwe, powinna naszym zdaniem towarzyszyć wszystkim poświęconym w okresie czterdziestu dni poprzedzających Pamiątkę.

Jak już wyjaśnialiśmy, nasza powściągliwość powinna nie tylko dotyczyć jedzenia i picia, ale rozciągać się także na wszelkie nasze cielesne skłonności. Niewątpliwie bardzo prosta i ograniczona dieta na wiosnę byłaby pożyteczna dla większości ludzi, nawet gdyby nie były z nią powiązane żadne duchowe błogosławieństwa. Zimowe chłody powodują zwiększenie apetytu, co prowadzi w rezultacie do wiosennego przekarmienia organizmu i nadwagi. Z tego stanu najlepiej wydostać się za sprawą pewnej miary powściągliwości, która sprzyja duchowości, podobnie jak, z drugiej strony, przesyt jest dla niej niekorzystny.

Modlitwy za św. Piotrem

Uważa się, że św. Piotr został uwięziony w słynnej twierdzy Antonia, gdzie wcześniej nasz Pan stanął przed sądem Piłata, a później także został tam doprowadzony św. Paweł, gdy jerozolimski tłum obrócił się przeciwko niemu. Apostoł był strzeżony przez cztery czteroosobowe warty strażników, które zmieniały się co trzy godziny [Dzieje Ap. 12:4]. Dwóch z owej czwórki było przykutych do rąk św. Piotra, każdy do jednej ręki. Trzeci stał na straży przed drzwiami, a czwarty pilnował przejścia prowadzącego do zewnętrznej żelaznej bramy.

Moc Bożej łaski w czasie potrzeby, która zapewnia pokój nawet w czasie trwogi, pięknie uwidoczniona jest w tym, że w tak trudnych okolicznościach Piotr szybko zasnął, a wtedy przybył anioł Pański, by go uratować. Ważną okolicznością jest także to, że Kościół w tym samym czasie nie spał, ale modlił się za apostołem. Nie było to sprawą Piotra, by modlić się o własne wybawienie spod mocy Agryppy – poświęcił przecież swoje życie na śmierć i właściwie powinien okazać pełną gotowość oddania życia w tamtym czasie, gdyby taka okazała się wola Boża w odniesieniu do niego. Prośba o przedłużenie życia nie byłaby dla niego właściwa i dowodziłaby samowoli, stojącej w sprzeczności z pełnym oddaniem się pod wolę Pana. Jednak w przypadku zgromadzenia rzecz miała się całkiem inaczej. Choć jego członkowie również żywili pełne zaufanie dla Bożej opatrzności w sprawach Kościoła, to jednak mogli bez jakiegokolwiek naruszania zasad okazać Panu ich miłość względem św. Piotra i wyrazić nadzieję, że o ile byłoby to zgodne z Jego wolą, bardzo by się cieszyli, gdyby apostoł mógł kontynuować pocieszanie ich i budowanie w „najświętszej wierze” [Judy 1:20].

Było to tym bardziej na miejscu w sytuacji, gdy strata apostoła Jakuba, który prawdopodobnie był postrzegany jako najważniejszy z apostołów, sprawiła, iż św. Piotr, jak i każdy inny apostoł, stał się podwójnie cenny z punktu widzenia domowników wiary. Bóg postanowił, że św. Piotr miał dożyć starości, gdyż takie proroctwo o nim wypowiedział nasz Pan (Jan 21:18-19). Jednak zagrożenie okazało się błogosławieństwem dla Kościoła przez pobudzenie czystych uczuć jego członków do jeszcze lepszej oceny Bożej sprawy w ogólności, a szczególnie przez docenienie roli św. Piotra.

Wybawienie przez anioła

Między trzecią a szóstą godziną rano św. Piotr, spokojnie śpiący między strażnikami, został obudzony przez anioła, którego lśniąca postać szybko pozwoliła apostołowi zorientować się, że jego wybawiciel jest postacią duchową. Piotr został poproszony, by szybko wstał. W tym samym momencie opadły łańcuchy, które wiązały go ze strażnikami po obu stronach. Następnie miał założyć sandały, wierzchnią szatę, czyli płaszcz, i podążyć za przewodnikiem. Tak też uczynił, uświadamiając sobie, że nie jest to sen, tylko rzeczywistość. W ten sposób minęli pierwszą i drugą straż stojącą przy drzwiach i doszli do wielkiej bramy prowadzącej do miasta, która szeroko otworzyła się sama. Za nią anioł opuścił Piotra.

Warto zauważyć, że wszystkie cudowne elementy, które zostały zastosowane, dotyczyły czynności znajdujących się poza zasięgiem naturalnych możliwości Piotra. Ze swej strony uczynił on wszystko, co było mu polecone i osiągalne, a mianowicie: sam założył sandały i płaszcz oraz udał się za aniołem. Mógł przecież zostać przeniesiony, a sandały mogły zostać zasznurowane na jego stopach w sposób nadnaturalny. W ten sam sposób na jego plecach mógł znaleźć się nowy płaszcz. Jednak ta historia jest bardziej pożyteczna taka, jak została opisana. W podobny sposób Pan postępuje z nami dzisiaj. Powinniśmy pamiętać, że do nas należy uczynienie wszystkiego, co w naszej mocy. Zaś Pan zarządza wszystkimi okolicznościami dla naszego dobra i ze swojej wielkiej obfitości uzupełnia nasze niedostatki.

Gdy apostoł ochłonął i uświadomił sobie swoje położenie, że został uwolniony, jego wiara została wzmocniona. Okazując gotowość poniesienia śmierci, przekonał się, że Pan wolał, by nadal żył, pracował i cierpiał. I możemy być pewni, że w równym stopniu radował się z takiego rozwiązania wobec przywileju dalszej służby, nawet jeśli miało to oznaczać dalsze ofiary i cierpienia dla sprawy Pana i Jego ludu.

Niewątpliwie anioł skierował św. Piotra do domu Marii, gdzie zanoszone były modlitwy w jego intencji. Opis domu wskazuje, że należał on do kogoś z wyższej klasy. Św. Piotr zakołatał do drzwi, a odpowiedziała mu dziewczynka imieniem Roda, która – jak to dziecko – tak była uradowana rozpoznaniem głosu apostoła, że zamiast mu otworzyć drzwi, natychmiast pobiegła z powrotem, by przekazać modlącym się domownikom wieść o tym, kto stoi za bramą. Nie spodziewając się uwolnienia Piotra w tym właśnie momencie, niektórzy uważali, że dziewczynka się pomyliła, i tłumaczyli, że to pewnie był jego anioł. Jest to zgodne z powszechnym przekonaniem, że aniołowie czuwają nad wszystkimi, którzy należą do ludu Bożego, i że mogą czasami personifikować się pod postacią osób, które znajdują się pod ich ochroną.

Bracia byli zaskoczeni Pańską odpowiedzią na ich modlitwę, gdyż nadeszła ona w bardzo nieoczekiwanym momencie. Gdy tylko uświadomili sobie, że naprawdę stoi przed nimi św. Piotr, nie posiadali się ze szczęścia i zasypali go zapewne pytaniami. Jednak apostoł skinieniem ręki nakazał im milczenie. Następnie opowiedział cudowną historię swego wybawienia i poprosił ich, by oznajmili to drugiemu Jakubowi, kuzynowi Jezusa, oraz innym uczniom. Następnie zaś udał się na jakieś inne miejsce. Czy podążył do innego miasta, czy też do innego domu, nie wiemy. W każdym razie zachował się rozsądnie, by niepotrzebnie nie prowokować Heroda.

Z nastaniem świtu wśród żołnierzy zapanowała konsternacja. Z dalszej części rozdziału dowiadujemy się o jeszcze jednej wizycie anioła Pańskiego. Tym razem przybył on, by porazić króla śmiertelną chorobą. Cały rozdział ukazuje nam moc Szatana, ale także moc Bożą oraz moc modlitwy.

Werset tytułowy

Nasz tytułowy werset stanowi symboliczne stwierdzenie ilustrujące Bożą opiekę roztaczaną nad wszystkimi, którzy naprawdę należą do Pana. Dowiadujemy się z niego, że sprawy ludu Pańskiego znajdują się pod ustawiczną kontrolą Boga. Nie ma znaczenia, czy będziemy uważali, że aniołem Pańskim jest jedna z istot niebiańskich, specjalnie oddelegowana do opieki nad nami, czy też zauważymy działanie rozmaitych sił naturalnych, którymi posługuje się Boża opieka. Mamy zapewnienie, że sam Ojciec nas miłuje i że wszystkie Jego niebiańskie moce są oddane na usługi tych, których On wybrał w Chrystusie Jezusie. To zaś w sumie gwarantuje błogosławieństwo wszystkim, którzy zachowują samych siebie w miłości Bożej.

Do takiego „zachowywania samych siebie” przynależy trwanie w Odkupicielu. Oznacza to wierność wobec naszego poświęcenia oraz czynienie woli Ojca ze wszystkich sił. Owa wola jest zaś określona jako miłowanie Pana ponad wszystko oraz kochanie bliźniego jak samego siebie, a także okazywanie miłości wszystkim domownikom wiary, tak jak i Chrystus nas umiłował.

The Watch Tower, 15 kwietnia 1916, R-5887
Straż 2/2016

Do góry