R-5889

„Przeto zwracamy się do pogan”

- 14 maja [1916] – Dzieje Ap. 13:13-15,42-52 -

Pierwsza podróż misyjna św. Pawła – Jego kazanie w Antiochii Pizydyjskiej – Dwojaki skutek jego przemówienia – Gwałtowny sprzeciw ludzi zaślepionych sekciarskimi uprzedzeniami – Fałszywe przedstawianie i oszczerstwa metodą zawsze używaną przez przeciwnika do walki z prawdą.

„Ustanowiłem cię światłością dla pogan, abyś był zbawieniem aż po krańce ziemi” – Dzieje Ap. 13:47.

Z Antiochii Paweł i Barnaba udali się portowego miasta Seleucja, skąd odpłynęli statkiem na wyspę Cypr. Wyspa ta była równie dobrym miejscem do rozpoczęcia podróży jak każde inne, ale miała tę przewagę, że była ojczyzną Barnaby, który znał dialekt ludu, jego zwyczaje itd. Razem z nimi udał się Jan Marek, będący kuzynem Barnaby i autorem Ewangelii według Marka oraz synem pewnej Marii z Jerozolimy.

Chociaż Paweł i Barnaba w pełni zdawali sobie sprawę z tego, że poganie mogą mieć obecnie dostęp do błogosławieństw ewangelii, niemniej jednak w każdym miejscu wchodzili do żydowskich synagog. Żydzi wierzyli już w Mojżesza oraz w proroków i dlatego spodziewali się Mesjasza. Siłą rzeczy musieli więc być dużo lepiej nastawieni w umyśle na przyjęcie poselstwa ewangelii niż poganie, którzy nic nie wiedzieli o tych sprawach i z tego powodu wymagali większej miary pouczenia. Istotnie, prawdopodobnie większa część nawróconych pomiędzy zmartwychwstaniem naszego Pana a upadkiem Jerozolimy w 70 r. n.e. została pozyskana spomiędzy Żydów, a stosunkowo niewielu pogan przyjęło Chrystusa w tym okresie.

Podróż misyjna prawdopodobnie pochłaniała wiele czasu, bowiem trzej misjonarze chodzili od wioski do wioski, głosząc Chrystusa, aż dotarli do Pafos na samym końcu wyspy. Tam napotkali Sergiusza Pawła, człowieka rozumnego, który był gubernatorem tej wyspy. Jeszcze zanim misjonarze tam dotarli, miał uszy ku słuchaniu, lecz Przeciwnik, zauważywszy to, pracował nad nim poprzez Elymasa, żydowskiego czarnoksiężnika i magika, który zjednał sobie prokonsula i był uważany za jego przyjaciela. Nie powinniśmy się dziwić temu, że człowiek rozumny, a tak został przedstawiony prokonsul, mógł interesować się działalnością magika. Wprost przeciwnie, trzeba pamiętać, że również w dzisiejszych czasach istnieją zdolni ludzie, którzy w pewnej mierze pozostają pod wpływem tego samego Przeciwnika i jego przedstawicieli – mediów spirytystycznych. Ponadto w dawnych czasach magik był połączeniem naukowca oraz cudotwórcy i zazwyczaj był osobą bardzo inteligentną.

Konflikt pomiędzy prawdą a błędem

Kiedy prokonsul usłyszał o Pawle i Barnabie, posłał po nich, pragnąc dowiedzieć się więcej. Następnie doszło do konfliktu pomiędzy mocami światłości a mocami ciemności, pomiędzy prawdą a błędem. Nie ma między nimi zgody, są one sobie wrogie w każdym punkcie. Tak też i w tym przypadku, kiedy tylko magik zauważył, że prokonsul zaczyna ulegać wpływowi prawdy, użył wszystkich swoich zdolności, by temu zapobiec. Dostarczyło to sposobności do niezwykłego zamanifestowania Boskiej mocy przez apostoła Pawła, który zdemaskował magika w dobitnych słowach i oświadczył, że stanie się on ślepy, tak że przez pewien czas nie będzie mógł zobaczyć nawet słońca. Ślepota przyszła na Elymasa stopniowo, najpierw ogarnął go mrok, który następnie zmienił się w zupełną ciemność.

Ta manifestacja Boskiej mocy była dla prokonsula przekonująca. Nie chodzi o to, że to właśnie owo wydarzenie go nawróciło. Już wcześniej bowiem słyszał nauczanie Pawła i zaczął porównywać je ze swoimi dotychczasowymi poglądami oraz z tym, co przedstawiał Elymas, a to, co zaszło, umożliwiło mu wyciągnięcie odpowiedniego wniosku i podjęcie decyzji, by stanąć po stronie Pana.

Odłączenie się Jana Marka

Św. Paweł i jego towarzysze nie zatrzymali się w Pafos na dłużej, lecz odpłynęli do Azji Mniejszej. Kiedy dotarli do Perge w Pamfilii, Jan Marek zrezygnował z dalszej misji i powrócił do Jerozolimy. Brak wygód, zniechęcenie lub tęsknota za domem – nie znamy powodu – najwyraźniej na pewien czas zgasiły jego zapał jako sługi Pana, z widoczną dla niego szkodą. Bez względu na to, jaka była przyczyna, apostoł Paweł najwyraźniej uważał ją za całkowicie niewystarczającą, bowiem przy innej okazji, kiedy Barnaba zasugerował, by Marek znów im towarzyszył, św. Paweł odrzucił tę propozycję (Dzieje Ap. 15:36-40). A nie postąpiłby tak, gdyby to, że Marek ich wcześniej opuścił, było w pełni usprawiedliwione koniecznością.

Jednakże w doświadczeniu Marka jest element zachęty. W późniejszym okresie najwyraźniej stał się on oddanym żołnierzem krzyża i został ponownie przyjęty na służbę Pana. Możemy zauważyć, że apostoł Paweł z uznaniem wypowiada się o jego wierności (Kol. 4:10; 2 Tym. 4:11). Pan jest bardzo miłosierny dla nas w naszych słabościach i niedoskonałościach i tak jak przyjął z powrotem Marka, bez wątpienia chętnie przyjmie znowu wszystkich, którzy podobnie jak on uczą się lekcji ze swoich porażek i żarliwie ubiegają się o przywrócenie i przywilej służby.

Głoszenie w Antiochii Pizydyjskiej

Jako pierwszy przystanek w Azji Mniejszej misjonarze wybrali Antiochię Pizydyjską. Postąpili zgodnie ze swoim stałym zwyczajem, udając się najpierw do żydowskiej synagogi. Tam zostali zauważeni jako nieznajomi, lecz także jako ludzie posiadający talent. Po zwyczajowym rozpoczęciu nabożeństwa w synagodze poprzez odczytanie fragmentu z Zakonu, zostali poproszeni o przemówienie do zgromadzenia, które składało się z osób będących Żydami z urodzenia oraz żydowskich prozelitów pochodzących z pogan.

Apostoł Paweł wystąpił jako mówca i wygłosił znamienne przemówienie. Zauważył fakt, że jego słuchacze posiadają wiarę w Boskie obietnice dotyczące nadchodzącego Królestwa Mesjańskiego. Dlatego też w swoim kazaniu nie musiał podkreślać tematu Królestwa. Jego słuchacze potrzebowali raczej zrozumieć to, że Królestwo i trwałe błogosławieństwo dla wszystkich narodów ziemi, wzmiankowane w obietnicy złożonej Abrahamowi, nie mogą zaistnieć, jeśli najpierw w jakiś sposób nie zostanie uzyskane Boskie przebaczenie grzechów świata.

Dlatego też celem przemówienia apostoła było pokazanie, że w przeszłości Bóg ustanowił obrazowe królestwo, które nigdy nie osiągnęło tej wspaniałej fazy, jaka jest konieczna do wypełnienia obietnicy Abrahamowej, a tym, co jest potrzebne i czego brakuje, jest ODKUPIENIE świata i przebaczenie grzechów. Następnie przedstawił im Jezusa jako Mesjasza – nie tylko ukrzyżowanego, lecz również zmartwychwstałego, który dzięki temu, że poniósł śmierć za grzechy świata, może zupełnie zbawić wszystkich, którzy przychodzą do Boga przez Niego. Otwarcie przedstawiwszy tę kwestię, apostoł zaoferował swoim słuchaczom przebaczenie grzechów, będące sednem ewangelii Chrystusa.

Przebaczenie grzechów wciąż jest sednem ewangelii, mimo że rodzaj ludzki generalnie, zarówno teraz, jak i wówczas, nie jest chętny, by przyjąć ją w ten sposób. Ona rozczarowuje ludzi poprzez to, że ich potępia i stwierdza, że wszyscy są grzesznikami, że „nie ma sprawiedliwego ani jednego” oraz że wszyscy potrzebują właśnie takiego odkupienia, jakie Bóg zapewnił dzięki ofierze Chrystusa. Rozczarowuje również poprzez to, że pokazuje konieczność odrzucenia grzechu w swoim sercu oraz potrzebę sprzeciwienia się mu na tyle, na ile to możliwe, w całym życiowym postępowaniu.

Niewielu ma uszy, by usłyszeć to poselstwo. Większość jest skłonna powiedzieć: „Głoś nam przyjemne rzeczy! Pochwal nas za naszą religijną gorliwość! Wykaż nam, jak bardzo przewyższamy nie tylko pogański świat, ale również całe masy, które nas otaczają. Powiedz nam, że jesteśmy ludem Bożym i że Bóg nie poradziłby sobie bez nas. Nie mów, że jesteśmy grzesznikami i że jesteśmy pod potępieniem tak samo jak inni; ani że wszyscy, którzy chcieliby przyjść do Boga poprzez Jezusa Chrystusa, muszą wchodzić przez tę samą wąską bramę wiary, odrzucenia grzechu oraz poświęcenia serca ku czynieniu woli Boga”.

Dwojaki skutek tego kazania

Przemowa apostoła miała dwojaki skutek. Osoby szczerego serca zrozumiały prawdę na temat Boskiej doskonałości oraz własnej niedoskonałości i uznały, że potrzebują właśnie takiego Zbawiciela, jakiego głosił apostoł. Zostały szybko przekonane przez misjonarzy, którzy zauważyli ich właściwą postawę serca i zapewnili, że Boża łaska już nad nimi działa, a obecne poselstwo o zbawieniu przez Jezusa jest dodatkowym rozwinięciem tej samej łaski, która już wcześniej została udzielona Żydom. Należy zatem trwać w łasce Bożej – w dalszym ciągu pozwalać Bogu, by ich prowadził swoją drogą – nadal być odbiorcami Jego miłosierdzia i błogosławieństw, które zostały obecnie dla nich zwielokrotnione poprzez Chrystusa Jezusa oraz dzieło pojednania, jakiego dokonał. Inne osoby były znacznie mniej przygotowane na słowa Apostoła i raczej skłonne, by zazdrościć zainteresowania, jakie okazywano misjonarzom oraz ich naukom.

Wieść o nowej religii – stanowiącej uzupełnienie religii żydowskiej – rozeszła się po miasteczku, w którym judaizm najwyraźniej zdobył mocny punkt oparcia i cieszył się dużym poszanowaniem. W następny sabat całe miasto zebrało się, by słuchać poselstwa misjonarzy – większość prawdopodobnie przyszła z czystej ciekawości, by poznać różnicę pomiędzy ich naukami a naukami głoszonymi przez tradycyjnych żydowskich nauczycieli. Tak wielkie zainteresowanie okazane dwóm nieznajomym oraz ich nowym naukom, które stanowiły zagrożenie dla judaizmu, w naturalny sposób wzbudziło ducha zazdrości u tych, dla których najważniejsza była forma i ceremonie, zaszczyty u ludzi i denominacyjna pycha.

Z tego powodu, bluźniąc, sprzeciwiali się oni temu, co mówił apostoł Paweł. Nie oznacza to, że bluźnili imieniu Boga, lecz zniesławiali apostoła Pawła i Barnabę, czyli rzucali przeciwko nim bluźnierstwa, źle o nich mówiąc. Możemy się domyślać, że fałszywie przedstawiali mo­tywy działania i charakter misjonarzy itd. Taka jest zazwyczaj linia postępowania tych, którzy walczą przeciwko prawdzie. Dzieje się tak od zawsze. Prawdy nie da się podważyć, jest ona nieodparta. Jednakże można ją fałszywie przedstawiać i można jej zaprzeczać. Można wypaczać sposób, w jaki prawda jest przedstawiana, oraz zniesławiać i oczerniać jej posłańców. Wydaje się, że Przeciwnik za każdym razem ucieka się do tej metody. Jest to sposób, który obecnie również jest w modzie. Ci, którzy sprzeciwiają się teraźniejszej prawdzie, nie śmią otwarcie stawić jej czoła w publicznej dyskusji, lecz wypaczają ją i fałszywie przedstawiają, a także źle się wyrażają o tych, którzy ją propagują.

Dwie lekcje na nasze czasy

Misjonarze nie zniechęcili się z powodu tego sprzeciwu. Okazali raczej tym większą odwagę i zostali doprowadzeni do punktu, w którym wyjaśnili swoim oszczercom fakt, że odrzucają oni łaskę Bożą i Boży plan ze stratą dla samych siebie. Wskazali na to, że Bóg w swoim miłosierdziu długo okazywał łaskę Izraelowi i kiedy przysłał Mesjasza najpierw do nich, był to wciąż objaw Bożej łaski dla nich. Jednak zgodnie z Jego nakazem, obowiązkiem Jego przedstawicieli było iść dalej i opowiadać ewangelię każdemu, kto ma uszy ku słuchaniu – najpierw Żydom, lecz również poganom. Misjonarze dowodzili, że lampa prawdy, którą Bóg właśnie zaświecił, nie była – w przeciwieństwie do poprzednich przejawów Jego łaski – przeznaczona wyłącznie dla Żydów, lecz – jak wcześniej oświadczył prorok – miała to być „światłość, która oświeci pogan”, oraz zbawienie, które obejmie wszystkie krańce ziemi – Łuk. 2:32; Izaj. 42:6, 52:10.

Ten element ewangelii wzbudził szczególny sprzeciw Żydów, którzy byli w złym stanie serca, lecz w podobnym stopniu był równocześnie atrakcyjny dla tych nielicznych, którzy mieli właściwą postawę. Tak samo jest i dzisiaj. Poselstwo, które obecnie jest na czasie dla chrześcijaństwa, brzmi: więcej światła! Pokazuje ono, że lampa Bożego Słowa obietnicy, której na początku tego Wieku [Ewangelii] pozwolono błogosławić zarówno Żydów, jak i pogan – proporcjonalnie do tego, na ile otwarte były ich oczy zrozumienia, by móc ją dostrzec, ma wkrótce ustąpić miejsca większemu światłu. I chociaż Słowo Boże jest lampą dla stóp i latarnią dla kroków wiernych od ponad osiemnastu stuleci, wkrótce wzejdzie „słońce sprawiedliwości” i ogarnie całą ziemię światłem znajomości dobroci Boga.

Ci z ludu Bożego, którzy mają odpowiednią postawę serca, będą zadowoleni z takiego rozwoju prawdy. Nie dotknie ich żadne uczucie zazdrości. Jednakże większość ludzi, pełna sekciarskich zamysłów i samolubnych uczuć oraz w dużej mierze zaślepiona błędną teologią i fałszywym przedstawianiem Słowa Bożego, gwałtownie sprzeciwia się jakiejkolwiek myśli o tym, że Boskie miłosierdzie stanie się udziałem każdego stworzenia – nie tylko tych, którzy jeszcze nie zstąpili do więzienia śmierci, lecz także owych dwudziestu miliardów, które już umarły, nie znając jedynego imienia pod niebem danego ludziom, przez które możemy być zbawieni. Jednakże wierni, mający uczciwe serca, ostatecznie będą się radować z długości, szerokości, wysokości i głębokości Bożego planu, jaki zostanie sfinalizowany podczas Tysiąclecia przez uwielbionego Chrystusa, Głowę i Ciało.

„Przeznaczeni do życia wiecznego”

Wielu z pogan cieszyło się, słysząc, że Boża łaska ma szerszy zasięg, niż poprzednio przypuszczali. Można wywnioskować, że niektórzy byli zadowoleni wyłącznie z tego powodu, że pokazane zostało coś o szerszym zasięgu niż nauki żydowskie. Jednakże jesteśmy pewni, że byli tacy, którzy uwierzyli w prawdziwym znaczeniu tego słowa – przyjęli Chrystusa za swego wybawiciela i prawodawcę. Tak samo dzisiaj widzimy dwie klasy pośród tych, którzy sprzyjają teraźniejszej prawdzie. Jedni witają ją z radością i z wdzięczności służą Panu żarliwiej niż kiedykolwiek. Inni jedynie cieszą się, że nie ma biblijnych podstaw dla popularnej teorii o wiecznych mękach czekających przytłaczającą większość ludzi, lecz nieszczególnie pociąga ich Boska miłość i miłosierdzie.

Im bardziej szerzyła się prawda, w tym większy gniew wpadali jej przeciwnicy – żydowscy przywódcy; a to, czemu nie mogli się przeciwstawić przy użyciu argumentów i logiki, udało im się pomyślnie zdyskredytować za pomocą uprzedzeń i przesądów, pobudzając te niższe uczucia poprzez fałszywe przedstawianie prawdy. Dzięki temu nakłonili do współpracy niektórych spośród najznamienitszych i najdostojniejszych ludzi w mieście, co przybrało takie rozmiary, że misjonarze zmuszeni byli opuścić jego granice.

Zapis biblijny mówi, że: „wszyscy ci, którzy byli przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli”. Słowo „przeznaczeni” może zostać w tym miejscu właściwie przetłumaczone jako „usposobieni”. Dzięki temu rozumiemy myśl tu zawartą, że wszyscy ci, którzy usłyszeli ewangelię oraz jej ofertę życia wiecznego i byli usposobieni, by przyjąć jej warunki, stali się wierzącymi – posłusznymi wierze. I nadal tak się dzieje. Wszędzie, dokąd dociera prawda, są tacy, którzy się nią zachwycają, oraz inni, którym się ona nie podoba; jedni doceniają nauki i nagrody, jakie ona przedstawia, drudzy wolą przyjemności grzechu lub sprawy i nagrody tego świata. Obecnie jest czas, by każdy, kto usłyszał to poselstwo, dokonał wyboru. Wkrótce liczba wybranych będzie kompletna, a wtedy rozpocznie się ich dzieło błogosławienia rodzaju ludzkiego – błogosławienia tych, którzy nie zostali wybrani.

The Watch Tower, 15 kwietnia 1916, R-5889
Straż 2/2016

Do góry