R5897 do 5898

NIE SPRZECIWIANIE SIĘ ZŁEMU.

"Patrzcie, aby kto złem za złe, komu nie oddawał; ale zawsze dobrego naśladujcie, sami między sobą i ku wszystkim". "Żebyście się nie sprzeciwiali złemu". - 1Tes.5:15; Mat.5:39.

Prawie każdy człowiek posiada usposobienie by żądać sprawiedliwości od tych, co wyrządzili mu krzywdę. Wszyscy ludzie posiadają poczucie sprawiedliwości, które im wskazuje, że jeżeli niesprawiedliwie ktoś się z nimi obchodzi, pewnego rodzaju powinna ich spotkać za to kara i najpierwsze życzenie ich jest, by się im stało zadośćuczynienie. Prawo Boże opiera się na sprawiedliwości: "Oko za oko, ząb za ząb". Nasz umysł instynktownie uznaje Prawo Odwetu.

Jak długo egzystował rząd narodu żydowskiego,

jego prawo wymagało wymierzania sprawiedliwości. Gdyby np. wół Szimy Benjamity przebódł wołu Eliby Zabulończyka, wół Szimy winien być zabity lub odszkodowanie w całości powinno być zapłacone. Podobnie rzecz się miała we wszystkich innych sprawach.

Zasada sprawiedliwości jest rzeczą właściwą. Świat źle by wyglądał gdyby zasada sprawiedliwości nie była uznaną i przestrzeganą. W sądach światowych starają się wymierzać sprawiedliwość, gdyby np. czyj wół przebił drugiego wołu drugiego człowieka, to temu przysługuje prawo zadośćuczynienia. Widzimy w tym urządzeniu tak sprawiedliwość jak i mądrość. Lecz w sprawach dla Kościoła nasz Pan postanowił coś nowego. Kościół został powołany ze świata i jego członkowie powinni wiedzieć, że już do świata więcej nie należą, lecz mają postępować śladami swojego Mistrza, znosząc wyrządzaną im niesprawiedliwość. Jezus wydał samego Siebie za niesprawiedliwych, a ci, co są Jego naśladowcami powinni posiadać Jego ducha ofiary na korzyść drugich. Ktokolwiek nie postępuje według tego przykładu dowodzi, że nie posiada Ducha Chrystusowego, a kto nie ma Ducha Chrystusowego byłoby lepiej dla niego nie rozpoczynać postępowania Jego śladami; ponieważ tacy nie osiągną działu w Jego chwale - w Królestwie.

Chrześcijanie nie mają żądać sprawiedliwości.

Gdy Chrystusowi wyrządzano krzywdę On nie powiedział: "Nie czyń mi złego, bo ci się również takim odpłacę". Chrystus nie posiadał takiego ducha. On dobrze wiedział, że będzie od ludzi maltretowany i pamiętał polecenie, jakie od Ojca otrzymał. Wiedział także, iż ci, z którymi miał do czynienia byli to ludzie upadli, przeto nie spodziewał się od nich sprawiedliwości, lecz polecił sprawę Ojcu a nawet umarł za świat i za tych, co Mu wyrządzali krzywdę, aby z czasem mogli być pojednani z Bogiem przez Jego śmierć.

Jako naśladowcy Jezusa na podobieństwo jak On czynił wolimy raczej zrezygnować z naszych praw, aniżeli ich wymagać. Tym sposobem różnimy się od innych ludzi. Myśmy poznali plan Boży względem odpuszczenia grzechów. Nasze cierpienia są jako członków Ciała Chrystusowego, którzy dopełniają ucisków, jakie pozostały od cierpień ich Głowy, przeto radują się z tego przywileju, iż mogą to czynić. Lecz gdybyśmy oddawali złem za złe i wymagali od każdego sprawiedliwości w takim razie utracilibyśmy przywilej ofiarowywania samych siebie dla sprawiedliwości; ponieważ Boskie rozporządzenie jest: jeżeli cierpimy z Jezusem z przyczyny wierności dla prawdy, dla której On cierpiał i jeżeli z Nim umieramy, to z Nim też będziemy żyli i królowali. Gdybyśmy zaś posiadali niezawisłego ducha świata i mówili: "Jeżeli mi wyrządzisz krzywdę, to ja się z tobą na pewno rozprawię", w takim razie nie byłby to Duch Chrystusowy.

Jezus wiedział, że wolą Ojca było, ażeby On się stał Ofiarą za grzech, ażeby cierpiał "sprawiedliwy za niesprawiedliwych". Jezus powołuje nas abyśmy postępowali za nim tą drogą, by być uczestnikami Jego cierpień, a tym sposobem mogli się stać uczestnikami Jego chwały w Królestwie. Przeto każdy naśladowca Pana powinien się starać, aby nie oddawać, złem za złe. Zdawałoby się, że Apostoł miał na myśli, ażeby nie oddawać złem za złe braciom, ale on tu nie robi tego wyróżnienia, lecz ma znaczyć: każdemu człowiekowi i nie tylko czynić dobrze jedni drugim, ale czynić dobrze wszystkim.

Odwołanie się do sprawiedliwości jest czasem właściwe.

To, co wyżej było powiedziane nie znaczy, żeby pod żadnym względem nie udawać się do prawa po sprawiedliwość w kraju, w jakim mieszkamy; lecz znaczy, że gdy prawo zadecyduje sprawę przeciwko nam, powinniśmy się poddać temuż prawu. Jeżeli sądowe prawo odbiera od ciebie suknię i płaszcz, bądź temu prawu poddany. Do pewnego stopnia Pan Bóg dozwolił, aby na nas to przychodziło, a gdzie jedynie chodzi o nasze osobiste względy, to nie mamy właściwego powodu się sprzeciwiać. Jeżeliby to była sprawa, co przynosiłaby szkodę Sprawie Bożej, w takim razie byłoby to odwołanie się i żądanie ulgi, byśmy mogli otrzymać, co świat zechce nam udzielić a co byłoby na dalsze rozpowszechnianie Ewangelii.

Widzimy jak w sprawie naszego Pana, gdy był niesprawiedliwe osądzony odwołał się w tej sprawie do sprawiedliwości. To nie było sprzeciwianie się. Paweł apostoł z pewnego miejsca gdzie był prześladowany uszedł, zaś w innej sprawie apelował do cesarza, co było rzeczą rozumną. Innym razem, gdy zauważył, że go niesłusznie oskarżono, a pospólstwo dookoła niego składało się z dwóch partii tj. Sadyceuszów i Faryzeuszów, którzy byli w większości, zawołał: "Jam jest Faryzeusz, syn Faryzeusza: o nadzieję i powstanie umarłych mię tu dziś sądzą" (Dz.Ap.23:6). W ten sposób odwołał się do faryzeuszów i poróżnił ich mniej więcej z Sadyceuszami. Jego wyrażenie miało znaczyć, że on był jak Faryzeusze pod względem nauki o powstaniu umarłych. Paweł nie uczynił nic złego Sadyceuszom, lecz starał się zjednać sympatie tych, co do pewnego stopnia mieli wiarę i zainteresowanie w zmartwychwstaniu a w ten sposób uniknąć z ich strony prześladowania. Jeszcze innego razu apostoł miał być biczowany niesłusznie i gdy go przywiązywano zapytał obok stojącego setnika: "Izali się wam godzi człowieka Rzymianina nieosądzonego biczami bić?" (Dz.Ap. 22:25). Ta odezwa przyczyniła się, że Paweł uniknął bolesnego doświadczenia. Paweł nie groził ani nie powiedział: "Jeżeli mnie ubiczujecie ja się postaram, że będziecie tego żałować". Nie myślimy, aby Apostoł odwoływał się do sprawiedliwości w razie, gdyby się z nim niesprawiedliwie obchodzono. Mamy przyczynę do tego przypuszczenia, że tak by sobie postąpił. Innego razu, gdy był ciężko obity nie mamy powiedziane, ażeby się starał przeszkodzić wykonaniu na nim tej niesprawiedliwości. Przyjął to jako dopuszczenie Boże.

W sprawie, w której apostoł Paweł odwołał się do Rzymskiego obywatelstwa, gdy się zapytał, czy prawo pozwala w tym względzie czynić mu krzywdę daje nam wskazówkę jakbyśmy mogli postąpić w podobnych okolicznościach. My również moglibyśmy powiedzieć gdybyśmy niesłusznie byli zaaresztowani lub gdyby się starano przeszkodzić wykonywanie pracy Pańskiej: "Czy postępujecie według prawa? Czy ja gwałcę, w jaki sposób to prawo? Czy jestem pozbawiony praw tego kraju?" Gdyby w razie wykonawca prawa nadużył go i swej władzy natenczas przysługuje nam prawo odwołać się do tego prawa w sposób poważny bez okazywania ducha odwetu.

Boskie prawo miłości.

Wracając się do przedmiotu oddawania złem za złe mógłby nas ktoś zapytać: Przypuśćmy, że złodziej zakradł się do naszego domu i odszukalibyśmy tego złodzieja; czy powinniśmy oddać go do więzienia? Jeden pogląd byłby "Tak, oddać go do więzienia, trzeba mu dać pamiątkę". Inny znów pogląd byłby: "Nie; nie pragniemy się mścić. Nie chcemy w zamian czynić jemu krzywdę". Jednocześnie człowiek taki jest na wolności, gwałcący prawo, zakłóca spokój i bezpieczeństwo mieszkańców. Przeto czujemy, że powinno się takiego człowieka zameldować władzy i oddać go w ręce sprawiedliwości. To czyniąc pragniemy ochronić współobywateli od ponoszenia szkody, a zarazem ukrócić zło i złoczyńcę od jego złej drogi.

To zdaje się być właściwa myśl Pisma Świętego to jest, że jesteśmy gotowi ponosić krzywdę i cierpieć dla sprawiedliwości, bo jesteśmy do tego powołani, lecz w żadnym razie nie powinniśmy oddawać złem za złe, ani się sprzeciwiać złemu, w tym sensie, aby odwetować lub się mścić za uczynioną nam krzywdę. Raczej niech złe się na nas ponownie wywrze. Tak postępował nasz Pan i to jest częścią naszego przymierza uczynionego z Bogiem, by mieć udział w prześladowaniu i cierpieniach naszej Głowy, by znosić sprzeciwiania i niesprawiedliwość dla Prawdy i dla Chrystusa.

Im więcej będziemy posiadali bezinteresownej miłości o tyle więcej będziemy zbliżeni i przypodobani obrazowi Bożemu. Bóg nie jest samolubnym, podczas gdy cały świat jest pogrążony w samolubstwie. Jest rzeczą naturalną dla świata być samolubnym, bo był opanowanym przez grzech, przez całe sześć tysięcy lat. Czy nie byłoby wreszcie dziwnym, żeby świat nie był nacechowany samolubstwem, lecz chciałby się poświęcać dla drugich? Tak, ale samolubstwo jest przeciwne Boskiemu Prawu Miłości. Przeto my, jako dzieci Boże staramy się pozbywać samolubstwa, a ubiegamy o nasze własne dobro. Staramy się czynić dobrze wszystkim na ile to jest możliwe i rozumne i na ile pozwalają okoliczności i sposobność jest ku temu, szczególnie staramy się czynić dobrze naszym współczłonkom Ciała Chrystusowego, postępującym po tej samej wąskiej drodze samoofiary.

W.T. 1916 - 149.

Straż 1926 str.86,87.