R-5913b

Chrześcijanie z Tesaloniki

- 9 lipca 1916 – 1 Tes. 1, 4:13-18 -

List św. Pawła do młodego kościoła w Tesalonice – Moc ewangelii wśród nich – Radość w ucisku – Ich nadzieja skoncentrowana wokół drugiego przyjścia Chrystusa – Wysoce obrazowy opis drugiej obecności naszego Pana i zmartwychwstania Kościoła – „Umarli w Chrystusie” a „ci, którzy śpią w Jezusie”.

„Albowiem jak wierzymy, że Jezus umarł i zmartwychwstał, tak też wierzymy, że Bóg przez Jezusa przywiedzie z nim tych, którzy zasnęli” – 1 Tes. 4:14 (NB).

Chociaż nasze dzisiejsze badanie dotyczy głównie drugiego przyjścia naszego Pana, list, którego stanowi ono część, podaje opis klasy, jaka będzie się cieszyć podczas wtórego przyjścia, i nie bez powodu. W liście tym św. Paweł podkreśla niektóre z cech tych, do których kieruje słowa: „Wy zaś, bracia, nie jesteście w ciemności, aby was dzień ten jak złodziej zaskoczył. Wy wszyscy bowiem synami światłości jesteście i synami dnia” (1 Tes. 5:4-5 NB). Spośród tych cech tą zasadniczą jest miłość do Boga, miłość do Chrystusa, rozciągająca się na wszystkich, którzy są z domu wiary, i manifestująca się w duchu współczucia dla całego „wzdychającego stworzenia”.

Mimo że kościół w Tesalonice składał się z tych, którzy pod względem długości chrześcijańskiego doświadczenia byli „niemowlętami w Chrystusie”, ewidentne jest, że prześladowanie, jakie na nich przyszło, spowodowało ich szybki wzrost. Minął mniej więcej rok, odkąd przyjęli ewangelię, a już apostoł poświadcza ich gwałtowny rozwój jako dowód ich miłości jednych ku drugim – nie tylko wobec małego grona w Tesalonice, ale względem wszystkich z domu wiary w całej Macedonii. Apostoł oznajmia, że ta miłość jest przejawem faktu, iż zostali „pouczeni przez Boga”.

Jednym z pierwszych efektów poznania łaski Bożej w Chrystusie i pełnego poświęcenia dla Pana jest miłość okazywana innym sługom – „braciom”. Oby owa żarliwość i gorliwość pierwszej miłości, zarówno względem Pana, jak i całego domu wiary, mogła nie tylko trwać, ale także wzrastać u wszystkich! Lecz, niestety, wielu z tych, którzy na początku byli serdeczni i szczerzy, oziębło – stali się podchwytliwi, cyniczni, nadmiernie krytyczni, wyniośli i pewni siebie; utracili sporo ze swej prostoty, gorliwości i pokory – owej pierwszej wiary i pierwszej miłości.

Jest to pierwszy atak wielkiego Przeciwnika, żeby ponownie schwytać w pułapkę, za sprawą słabości ciała, tych, którzy wyzwolili się z jego sideł ciemności i ujrzeli nieco chwały Boga przyświecającej przez Chrystusa. Jeśli nie odeprą tych ataków, skutkiem będzie nie tylko letniość wobec Pana, Jego sprawy i członków Jego Ciała, ale w końcu także wzrost owoców ciemności – zazdrości, nienawiści, złości, kłótni, zamiast owoców ducha Chrystusowego – cichości, łagodności, cierpliwości, braterskiej uprzejmości i miłości. Dlatego apostoł napomina kościół: „My zaś napominamy was, bracia, żebyście tym bardziej obfitowali” [1 Tes. 4:10 NB] – w miłości i służeniu jedni drugim, bowiem takie obfitowanie oznacza wzrost we wszelkich łaskach ducha świętego.

Chrześcijańskie obowiązki i powinności

Religia chrześcijańska jest tak zaprojektowana, by łączyć ze sobą wszystkie stosowne domowe i rodzinne obowiązki, dylematy, próby i przyjemności. Tym sposobem większość z ludu Bożego może najlepiej przepuszczać światło, jakie otrzymali oni od Boga. Każdy powinien „pilnie się starać, aby być spokojnym” – posiadać skromne ambicje, a nie nerwowo zabiegać o rozgłos i znaczne korzyści; cierpliwie, szczerze i wytrwale dobrze czynić, dbając o warunki, w których owoce i łaski ducha świętego będą najlepiej się rozwijać.

To prawda, że otrzymane światło dokona sporej zmiany w wielu domowych sprawach. Ono ustanawia nowe ideały, aby były szanowane i powielane. Wprowadza nas w nowy związek, do nowej rodziny – rodziny Bożej. A to sprowadza na nas nowe powinności i przywileje; jeśli jesteśmy pełni ducha prawdy, posiadając miłość do Boga i wszystkich, którzy mają coś z Jego podobieństwa, uczyni nas to gorliwymi w udzielaniu łaski Bożej, która wniosła takie błogosławieństwo do naszych własnych serc.

Nie oznacza to, że Pańską wolą jest, aby wszyscy zaznajomieni z Prawdą stawali się publicznymi nauczycielami, porzucając dom, pracę, zajęcia, obowiązki, odpowiedzialność itd. Pańskie powołanie nigdy nie stoi w konflikcie z należnymi obowiązkami i powinnościami, jakie ciążyły na nas wcześniej. Człowiek, który ma rodzinę na utrzymaniu, nie powinien nawet myśleć o opuszczeniu takich zobowiązań ani uważać się za kogoś, kto jest powołany do publicznego głoszenia, gdyby miało to oznaczać zlekceważenie obowiązków i powinności, jakie już na nim spoczywały. Takie osoby powinny spokojnie i wdzięcznie czynić wszystko w służbie Bożej, na co pozwoli im odpowiednie uwzględnienie potrzeb tych, którzy są od nich zależni.

Z drugiej strony ci, którzy mają wolną rękę, by poświęcać swój czas i energię Pańskiej służbie, oraz ci, którzy posiadają jakieś talenty, powinni po otrzymaniu prawdy pokornie przedłożyć Panu wszystko, co mają, a następnie starać się wykorzystywać każdą okazję w Jego służbie we wskazany przez Niego sposób. Odtąd tacy poświęceni powinni być bardzo uważni, żeby nie obciążać się zanadto, co stawałoby na przeszkodzie ich użyteczności w takiej służbie.

Powinności względem osób spoza społeczności

Mamy nie tylko obowiązki i usługę względem każdego członka Ciała Chrystusowego, ale też pewną odpowiedzialność względem tych, którzy są w ciemności, bez Chrystusa. Chrześcijanin powinien być płonącym i promiennym światłem dla świata. Świat nie spogląda od wewnątrz, jak czyni to dom wiary. Dlatego jest wielka konieczność, by chrześcijanin żył przed światem tak, by być „żywym listem który znają i czytają wszyscy ludzie”, przynosząc zaszczyt Panu i Jego Słowu.

Życie chrześcijanina powinno być postrzegane przez świat nie tylko jako sprawiedliwe i uczciwe, ale też szlachetne i zacne. Istnieją uczciwi ludzie, którzy są niemili. Są ludzie prawdomówni, którzy mówią prawdę w sposób wojowniczy i odpychający. Ale w prawdziwym chrześcijaninie miłość powinna rodzić takie życzliwe usposobienie, by uwznioślało ono każdą z cnót. W tym celu również chrześcijanin musi dążyć do tego, by „niczego nie potrzebować” – na ile to możliwe, nie być zależnym od dobroczynności, lecz jak apostoł stwierdza gdzie indziej, niech „żmudną pracą własnych rąk zdobywa dobra, aby miał z czego udzielać potrzebującemu” (Efezj. 4:28 NB). Pańska wskazówka dla cielesnego Izraela, by udzielać innym pożyczek, ale samemu się nie zapożyczać, może znaleźć dobre zastosowanie do zasad duchowego Izraela. Ta zasada dotyczy kupowania na kredyt, czyli praktyki, której lud Pański powinien unikać, a która jako reguła jest uznana za korzystną ogólnie przez świat.

„Wzorem dla wszystkich wierzących”

Dzięki wskazówkom św. Pawła, uzupełnianym przez Tymoteusza, młody tesalonicki kościół w krótkim czasie zdobył znaczną wiedzę na temat Boskiego planu – w stopniu większym, niż w przeważającej części mogą się poszczycić chrześcijańskie ugrupowania dzisiaj. Na przykład wiedzieli oni coś, odnośnie czego wielu dzisiaj nie ma świadomości – że chrześcijańska nadzieja skupia się wokół drugiego przyjścia naszego Pana Jezusa Chrystusa i zabrania do Niego Kościoła. Wiedzieli też, że ich przyjaciele, którzy umarli, „zasnęli” i że ich nadzieją jest, iż wszyscy śpiący snem śmierci zostaną obudzeni z tego snu przez Pana w ciągu Jego drugiego przyjścia. Wobec świadomości, że wszystkie nadzieje wiecznego życia zależne są od drugiego przyjścia naszego Pana jako wielkiego Dawcy żywota, nie było żadnego ryzyka, że wczesny Kościół mógłby kiedykolwiek utracić z oczu tę inspirującą nadzieję przed nami wystawioną.

Przez wiele minionych wieków ten fakt, że umarli śpią i nie mogą być obudzeni aż do wtórego przyjścia naszego Pana, został utracony z oczu, a w rezultacie ogólnie osłabła też cała wiara w Pańskie drugie przyjście. Doszło do tego, że powszechnie chrześcijanie zaczęli wierzyć, iż zmarli nie „zasnęli”, lecz są bardziej żywi, niż wtedy gdy żyli – że w chwili śmierci zmarli idą do nieba albo do piekła i że stany te są trwałe i ostateczne. Wobec tak niebiblijnych poglądów, czyż może dziwić, że większość zdeklarowanych chrześcijan nie jest specjalnie zainteresowana takim wydarzeniem jak drugie przyjście Pana? Stąd też jest ono przez niektórych traktowane błaho, zaś wielu w ogóle w nie nie wierzy i głosi, że jest to nauka bezużyteczna, nieciekawa i szkodliwa.

Jednak bracia, którzy są wyuczeni na Słowie Pana i którzy nie udają się za „zręcznie zmyślonymi baśniami”, stworzonymi przez Arcyzwodziciela, stwierdzają, że w Piśmie Świętym jako całości, od 1 Mojżeszowej do Objawienia, przyświeca wielka nadzieja nadejścia Mesjasza w chwale i mocy, by ustanowić Jego królestwo sprawiedliwości na ziemi, by obudzić i podnieść tych, którzy upadli pod ręką śmierci – by dać ozdobę zamiast popiołu i olejek radości zamiast ducha smutku – tym wszystkim, którzy zaakceptują Jego błogosławieństwo na warunkach Nowego Przymierza (Jer. 31:31-34; Hebr. 8:8-13; Izaj. 61:1-3).

„Tych, którzy zasnęli w Jezusie”

Jak na początku ogłoszono w Edenie, karą dla rodzaju Adamowego nie był sen śmierci na kilka dni, lat czy wieków. Przeciwnie, było to całkowite unicestwienie – zagłada (1 Mojż. 2:17, 3:19). Bóg jednak zamierzył odkupienie od przekleństwa śmierci. W tym celu przyszedł na świat Jezus Chrystus i umarł, „sprawiedliwy za niesprawiedliwych”, aby przyprowadzić ludzkość z powrotem do Boga – z powrotem do Boskiej łaski, kiedy to dar Boży, życie wieczne, będzie możliwe dla chętnych i posłusznych. Odkąd cena okupu została złożona na Kalwarii i odkąd w dniu Pięćdziesiątnicy zamanifestowało się jej przyjęcie, właściwe jest postrzegać ludzkość już nie jako umarłą – całkowicie odciętą od życia – lecz jedynie śpiącą i czekającą na powrót Odkupiciela jako tego, który ich wzbudzi, ożywi i da im życie (Rzym. 6:23; Jan 5:25,28-29; 1 Kor. 15:12-23).

W tym znaczeniu tego słowa można mówić o ludzkości, że „zasnęła w Jezusie”, Odkupicielu; przez swoją bowiem śmierć Jezus zapewnił dla całego potomstwa Adamowego inną próbę do życia – zamiast tej utraconej przez ojca Adama wskutek nieposłuszeństwa. Nasz Pan sam oświadczył, że w rezultacie wywyższenia Go na krzyżu jako ofiary za grzech pociągnie wszystkich do siebie (Jan 12:32-33, 3:14-16). W ten sposób pokazał nam, że świat nie ma być uważany za umarłych – unicestwionych – lecz jedynie za tych, co zasnęli, czekając na czas tego pociągnięcia, zarządzony przez Ojca i zapewniony przez „okup za wszystkich” (1 Tym. 2:5-6). Pociągnięcie to, podobnie jak to wykorzystane przy wyborze Kościoła, odbędzie się poprzez poznanie prawdy i oznacza, że ostatecznie cała ludzkość uzyska świadomość łaski Bożej, dzięki której, jeśli po doprowadzeniu do tej wiedzy zechce tego, będzie mogła otrzymać życie wieczne.

Ponieważ większość rodzaju ludzkiego poszła na śmierć, zanim cena okupu została zapewniona, wzbudzenie ze śmierci będzie po to, by ludzie mogli być pociągnięci albo by mogli przyjść do poznania prawdy. Zgodne są z tym poglądem słowa naszego Pana, że oto idzie godzina, gdy wszyscy, co są w grobach, usłyszą Jego głos i wyjdą, a ci, którzy usłyszą i okażą posłuszeństwo, będą żyć – wiecznie.

Przyszłe życie dla wszystkich zostało zapewnione przez naszego Pana, który „dał samego siebie na okup za wszystkich”, a fakt, że ich wyrok śmierci został zabezpieczony, uprawnia do tego, by mówić o nich jako o tych, którzy „śpią w Jezusie”, a nie jako o tych, co są umarli w Adamie. Fakt, że wielu z nich nie wiedziało o ich odkupieniu, stanowić będzie nie większą przeszkodę, niż stanowiłby fakt, że wielu tychże samych nie miało szczegółowej wiedzy na temat oryginalnego wyroku za sprawą Adama. Znaleźli się oni pod wyrokiem Adamowym, nie mając wyboru ani świadomości, a później zostali objęci korzyściami z odkupienia, również bez wyboru lub świadomości (Rzym. 5:18).

„Umarli w Chrystusie”

Sformułowania „tych, którzy zasnęli w Jezusie” apostoł nie używa już do świętych, bowiem ewangelia była głoszona w Tesalonice od niespełna roku i w ciągu tego okresu nie mogło umrzeć zbyt wielu świętych. Ponadto, jak wiadomo, święci nie są na ogół ze sobą spokrewnieni według ciała, stąd też swobodnie możemy powiedzieć, że odwołując się do ich nadziei, by nie smucili się jak inni, apostoł musiał mieć na myśli nadzieje dla świętych, ale także dla wszystkich ich przyjaciół, którzy zmarli. Gdyby ich nadzieje miały być tylko dla świętych i gdyby wierzyli, że wszyscy inni byli straceni bez nadziei i na wieki, apostoł na próżno apelowałby do nich, żeby się nie smucili jak ci, którzy nie mają nadziei, bowiem owe złe nadzieje odnośnie znacznej większości ich umierających i zmarłych przyjaciół i krewnych byłyby przyczyną jeszcze większego smutku, niż mogli czuć oni, jak i wszyscy inni poganie, nie mając wiedzy w tym względzie ani określonych nadziei.

Kwestia ta zaznaczona jest przez apostoła w 1 Tes. 4:14. Podkreśla on tam, że wiara chrześcijan opiera się na fakcie, iż Jezus Chrystus umarł i że znowu powstał. Nasz Pan umarł za grzechy świętych z Kościoła, „a nie tylko za nasze, lecz i za grzechy całego świata” (1 Jana 2:2). Jego zmartwychwstanie jest dowodem, że Jego ofiara była przyjęta nie tylko na rzecz Jego Kościoła, ale również na rzecz wszystkich, za których umarł i dlatego stała się gwarancją albo poręczeniem, że w swoim słusznym czasie Bóg ustanowi Chrystusa i Jego Kościół Królestwem Bożym i że po ustanowieniu Królestwo to będzie błogosławić wszystkie narody ziemi poznaniem prawdy.

Wierząc w to, jesteśmy zobowiązani wierzyć, że również cała ludzkość, odkupiona kosztowną krwią Chrystusa, zgodnie z Jego obietnicą obudzi się ze snu śmierci, aby usłyszeć Jego Słowo, jako wielkiego Prawodawcy Nowego Przymierza oraz by, jeśli będą mu posłuszni, otrzymać dar od Boga – życie wieczne – przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana. Jako że Bóg uznał ofiarę Chrystusa i wzbudził Go ze śmierci, „tak Bóg i tych, którzy zasnęli w Jezusie, przywiedzie [ze snu śmierci] z nim” (BG) – dzięki Jego pośrednictwu.

Nie mieszajmy wszakże poglądu, że przyszłość całego świata została zmieniona ze „śmierci” w „sen” przez cenę okupową, jaką Jezus dał za wszystkich, z tym istotnie różnym wyrażeniem „umarli w Chrystusie”, które stosuje się tylko do wybranego Kościoła. Imię Jezus, które określa Zbawiciela, ma specjalne zastosowanie do okupu i restytucji stanowiących dzieło naszego Pana. Jednak Jego imię Chrystus to tytuł Jego królewskiego urzędu. Powołanie, by „ochrzcić się w imię Jezusa Chrystusa”, aby tym sposobem stać się „członkami Ciała Chrystusa” – Pomazańca – jest ofertą zarezerwowaną dla „powołanych, wybranych i wiernych” Kościoła obecnego Wieku Ewangelii. Ale korzyści z odkupienia kryjącego się pod imieniem Jezus są „dla wszystkich”, dla „każdego człowieka”, dla tych, „którzykolwiek będą chcieli” przyjąć owe łaski na warunkach Nowego Przymierza.

„W Jezusie” a „w Chrystusie”

Zatem, słowami apostoła napominamy chrześcijan, by w stosunku do wszystkich swych zmarłych – w Chrystusie i bez Chrystusa, Nowych Stworzeń i starych stworzeń, tych oświeconych i błogosławionych cudownym światłem ewangelii, jak i tych, którzy umarli, będąc zaślepieni przez „boga tego świata” – aby się nie smucili jak ci, co nadziei nie mają. My wierzymy, że Jezus umarł za wszystkich i że On powstał od umarłych i że z tej racji wszyscy zmarli mają być traktowani jak śpiący, czekający na Jego powrót i wywyższenie Jego wybranego Kościoła do chwały; oraz że potem wszyscy, których Bóg policzy jako śpiących w Nim albo ze względu na Niego lub też przez Niego i Jego dzieło, będą również wywiedzeni ze śmierci.

Niewielu chrześcijan odnotowuje, jak często to słowo „spać” jest w Piśmie Świętym używane w odniesieniu do stanu śmierci. Zwróćcie uwagę, że w 1 Tes. 4:13-15 słowo to jest użyte trzy razy w trzech kolejnych wersetach. Zauważcie też następujące przypadki: Jan 11:11-12; Dzieje Ap. 7:60, 13:36; 2 Piotra 3:4; 1 Kor. 15:6,18,20,51; Mat. 9:24, 13:25; Mar. 5:39; Łuk. 8:52; 1 Tes. 5:10; Mat. 27:52; 1 Kor. 11:30.

W tych przykładach, pochodzących wyłącznie z Nowego Testamentu, słowo spać użyte jest w znaczeniu śmierci przy pełnym uwzględnieniu okupu, dzięki któremu wszyscy mają być odkupieni. A jaki panował zwyczaj w czasach starotestamentalnych? Spoglądając wstecz, stwierdzamy, że w Dan. 12:1-3 jest proroczo powiedziane o tych, którzy „śpią w prochu ziemi”, w odniesieniu do dwóch klas – tych, którzy powstaną do życia wiecznego i tych, którzy powstaną na hańbę wieczną i potępienie – ta druga klasa to ci, co zostaną wypróbowani w ciągu Millennium. Podobnie też, o królach i prorokach – jednych po drugich – mowa jest, że „zasnęli z ojcami swoimi”.

Podstawę do takiego wyrażenia i wiary w przyszłe życie, na jakie ono wskazuje, przedstawia nasz Pan, mówiąc: „A że umarli wzbudzeni będą, to i Mojżesz zaznaczył przy krzaku gorejącym” (Łuk. 20:37); „(...) czy nie czytaliście w księdze Mojżesza, jak to Bóg rzekł przy krzaku do niego: Jam jest Bóg Abrahama i Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba?” (Mar. 12:26). „Nie jest On przeto Bogiem umarłych [unicestwionych, dla których nie zaplanowano żadnej przyszłości], ale [On jest Bogiem] żywych. Dla niego bowiem wszyscy żyją” (Łuk. 20:38). To w rezultacie doznania Mojżesza Żydzi mówili później o swoich zmarłych jako o „śpiących” i „czekających na poranek”, kiedy zostaną „obudzeni”.

Proszę jednak zauważyć, że u Boga przyczyna mówienia o ludzkości jako teraz mającej nadzieję życia poza grobem tkwi nie w jakiejś zamianie wyroku śmierci – unicestwienia – na głęboki sen przez pewien okres, lecz w Jego wcześniej ułożonym planie, by zapewnić Zbawiciela, który odkupi, nabędzie z powrotem dla Adama i jego rasy „to, co zginęło” – przywilej życia wiecznego w harmonii z Bogiem (Łuk. 19:10; Jan 10:10).

Specjalne poselstwo dla Kościoła

Wypowiedziawszy się na temat ogólnych nadziei dla całego „wzdychającego stworzenia”, które w całości koncentrują się wokół drugiego przyjścia naszego Pana, apostoł przekazuje coś więcej – nie jako opinię czy zgadywanie, lecz jako specjalne przesłanie zmierzające do tego, że śpiący święci nie poniosą żadnej straty z tego powodu, że zasnęli, lecz wręcz przeciwnie, otrzymają pierwszeństwo w stosunku do żyjących świętych w tym, że będą „przemienieni”, „uwielbieni”, by ujrzeć Pana, być z Nim i dzielić z Nim Jego chwałę przed tymi z tej samej klasy, którzy jeszcze żyją podczas drugiego przyjścia. Gdzie indziej mamy podane w szerszym wymiarze powody, dla których wierzymy, że wspomniane tam przez apostoła: krzyk, głos i trąba są symbolami, tak jak w innych częściach Pisma Świętego, na przykład w Objawieniu (zob. „Wykłady Pisma Świętego”, tom II, str. 143-150).

Najwidoczniej kościół w Tesalonice badał temat drugiego przyjścia naszego Pana i lękano się, czy aby niektórzy spośród nich nie zasnęli przed tym wydarzeniem, i obawiano co do tego, jak wiele stracili oni z błogosławieństw, martwiąc się o swych przyjaciół. Dlatego też apostoł stwierdza: „Przeto pocieszajcie się nawzajem tymi słowy”.

Słowo przetłumaczone w wersecie 15 jako „przyjście” to parousia. To greckie słowo nie odpowiada znaczeniowo angielskiemu „przyjściu”, lecz oznacza obecność – po przybyciu – przekazując myśl, że nasz Pan miał być obecny, zanim „umarli w Chrystusie” zostaną „wzbudzeni”, jakkolwiek ich wzbudzenie nastąpi wcześniej niż „przemiana” żyjących. Werset ten, podobnie jak wiele innych, wskazuje wyraźnie, że obecność Pańska nie będzie manifestacyjna, widzialna dla świata w tym czasie. Jak rzekł nasz Pan, zanim odszedł: „Jeszcze tylko krótki czas i świat mnie oglądać nie będzie” (Jan 14:19). Myśl ta podkreślona jest przez kolejne spostrzeżenia św. Pawła odnośnie dnia Pańskiego i fakt, że świat nie będzie o nim wiedział, lecz jedynie bracia, ci, którzy nie są „w ciemności” (1 Tes. 5:1-5).

Przemawia to za szybkim wzrostem poznania w kościele tesalonickim, tak że apostoł mógł w taki właśnie sposób do nich napisać. Jak definitywnie oddziela on Kościół, Ciało Chrystusa, od świata! Jak szczególnie podkreśla, że jedna klasa będzie w całkowitej niewiedzy odnośnie tego tematu, gdy zaś inna klasa będzie mieć znajomość kwestii powrotu naszego Pana! Wiedza odnośnie drugiej obecności naszego Pana jest właściwością dnia Pańskiego – dnia Jego obecności – „żniwa” albo końca tego wieku, w ciągu którego wielki Główny Żniwiarz nie tylko zgromadzi najpierw śpiących świętych, ale przeprowadzi pieczętowanie i gromadzenie wszystkich żyjących członków wybranej klasy, którzy zostaną uznani za godnych uniknięcia wielkich utrapień, jakie niebawem mają przyjść na świat w kulminacji wielkiego ucisku, który rozwiąże obecne instytucje i uczyni gotowymi na ustanowienie Królestwa Niebieskiego pod wodzą Chrystusa Jezusa i Jego „malutkiego stadka” współdziedziców – Nasienia Abrahama, które ma błogosławić wszystkie narody ziemi, żywych i umarłych.

Bolesna i ciemna zda się droga,
dla ziemskich zbyt odległa oczu,
co widzą tylko żywopłot z cierni,
z dwóch stron rosnący na poboczu.
One nie wiedzą, że między nimi
kwiaty miłości są rozsiane;
słoneczne ścieżki, łąki zielone,
gdzie Jezus wiedzie swoich.

The Watch Tower, 15 czerwca 1916, R-5913b
Straż 3/2018

Do góry