SM-77

Plany Boga i plany człowieka

„Wiemy, iż tym, którzy miłują Boga, wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu, to jest tym, którzy według postanowienia Bożego powołani są. Albowiem, które On przejrzał te też przeznaczył, aby byli przypodobani obrazowi Syna Jego, żeby On był pierworodnym między wieloma braćmi, a które przeznaczył, te też powołał” – Rzym. 8:28-30.

Według wszelkiej logiki i ludzkiego rozumowania zmuszeni jesteśmy przypuszczać, że Wszechmocny Bóg jest wyższym ponad wszelką istotę ludzką. Jego sentymenty i plany są wyższe od naszych. Prawda, że informowani jesteśmy, iż człowiek został stworzony na wyobrażenie moralne swego Stwórcy i to uzdalnia go do rozumowania i myślenia o przedmiotach moralnych na daleko wyższym poziomie, aniżeli to mogą czynić stworzenia nieme. Lecz te, same Pisma informują nas, że wejście grzechu dokonało spustoszenia w ludzkości, zacierając w znacznym stopniu podobieństwo do Boga. Nie godzimy się jednak z tymi, co nauczają, że „całkowita nieprawość” opanowała nasz ród. Wszyscy jesteśmy świadkami faktu, że zasady moralne ludu są różne. Niektórzy mają ich bardzo niewiele, to jednak najświatlejsi jego reprezentanci mają pewne ograniczenia, które są poznawane przez nich samych oraz przez ich przyjaciół. Najwyższe miary i pojęcia sprawiedliwości, miłości i mądrości upatrujemy poza nami samymi i wszystkimi naszymi współstworzeniami w tym, co jest doskonałe i co wierni spodziewają się osiągnąć w zmartwychwstaniu. Ten doskonały stan serca i umysłu oznaczać będzie nasze odnowienie się w podobieństwie naszego Stwórcy, bo On jest naszym doskonałym wzorem.

Pisma napominają nas, że Szatan podjudzony samolubną ambicją zbuntował się przeciw Bogu Jehowie i Jego rządowi. Aż dotąd stara się wykorzystać każdą sposobność i możność opętania naszych umysłów, zatrucia ich przeciwko naszemu Stwórcy, przedstawienia Jego dobroci w fałszywym świetle i światłości za ciemność, a ciemność za światło. Spoglądając na świat przychodzimy do przekonania, że w wielkim stopniu powiodło mu się w tym. Nasz naród poszedł za jego błędnymi wskazówkami, jak apostoł wykazuje w liście do Rzymian (Rzym. 1:28), gdzie zapewnia nas, że człowiek będąc początkowo w zgodzie z Bogiem stał się obcym i wyrzekł się Pana, który dopuścił na niego umysł opaczny, by czynił, co nie przystoi, przez co poniżał siebie bardziej i bardziej. W rezultacie tego spotykamy członków rodu ludzkiego, którzy prawie zupełnie nie mają rzeczywistego podobieństwa do Boga i stosunkowo są ślepi na prawdę, gdyż bóg starego świata oślepił zmysły ich, to jest niewiernych.

TWORZENIE I SŁUŻENIE OBRAZOM

Pomimo wszelkiej ciemności, jaka panuje odnośnie do Boga i Jego prawdziwego charakteru oraz planu, narządy czci i hołdu tkwią w ludzkim mózgu. Stąd znajdujemy wśród wszystkich ludów skłonność do ubóstwiania, do odczuwania odpowiedzialności, a to w połączeniu ze zdaniem sobie sprawy ze swej własnej niedoskonałości oraz niegodności. Prowadzi to ich do obawiania się Boga, którego nie znają. Celem umożliwienia ubóstwienia, które jak to czują powinni czynić, wyrabiają sobie podobizny z ziemi, kamienia, metalu, z drzewa itp. Te obrazy różnią się między sobą tak, jak pojęcia ich twórców. Niemniej jednak ilustrują one trzy rzeczy: 1) moc, siłę i zdolność; 2) inteligencję, mądrość, znajomość siebie oraz naszego otoczenia i postępków; 3) gniew, złośliwość, nienawiść, zemstę i okrucieństwo.

Najwidoczniej biedni poganie nie znają prawdziwego Boga, stąd też nie hołdują i nie służą Mu. Potrzebują oni objawienia, które usunie z ich ócz ułudy, w jakich są pogrążeni i ukaże im prawdziwego Boga – łaskawego, litościwego, miłościwego, jak też mądrego, potężnego i sprawiedliwego. Biedni poganie potrzebują poznania Boga i znajomości Boskiej miłości, czego przykładem jest podarowanie Jego Syna, który umarł za nasze grzechy i przez to otworzył drogę dla naszego powrotu do jedności z Ojcem. Posyła się misjonarzy, wydaje moc pieniędzy i tysiące modlitw na skruszenie okowów nieuświadomienia i otwarcia oczu pogan. Dziękujemy Bogu, że tak wielu posiada ten stopień oceniania Boga i sympatii dla pogan.

Ale przyjrzyjmy się bliżej naszemu domowi, spojrzyjmy wokoło siebie, przypatrzmy się krajom o najwyższej cywilizacji, gdzie nauka chrześcijańska gościła przez stulecia, gdzie ci od najbardziej maluczkich do największych powinni byli mieć sposobność poznania łaski Bożej w Chrystusie i stania się pojednanymi z Bogiem. Cóż znajdujemy w tak zwanym chrześcijaństwie? Widzimy tam dziesiątki sekt, chrześcijan posiadających ten sam umysłowy narząd oddawania czci, używających go do pewnego stopnia w składaniu hołdów. Stwierdzamy, że są inteligentniejsi aniżeli poganie. Zdają sobie sprawę z niewłaściwości robienia podobizny Boga z drzewa, kamieni, czy metalu itp. Ale przekonujemy się także, że każda sekta zrobiła sobie umysłową podobiznę Boga. Opisała ten umysłowy obraz w takim stopniu, że wreszcie uczniowie każdego kultu mogą hołdować temu samemu obrazowi. Nie wyrzucamy im tego, bo bez jakiegoś umysłowego wyobrażenia Boga hołdowanie Mu byłoby niemożliwe.

„CHWALICIE CZEGO NIE ZNACIE”

Przypominają nam się słowa naszego Pana wypowiedziane do niewiasty z Samarii, o prawdziwym Bogu. Nasz Pan powiedział: „Chwalicie, co nie wiecie” (Jana 4:22). Bez wątpienia prawdziwe to jest u większości licznych sekt i wierzeń. Chwalą oni i posługują się narządem wielbienia częściowo pod wpływem bojaźni, ale bez szczególnego pragnienia, by się zapoznać z Bogiem Jehową, aby mogli poznać jedynie prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego On zesłał na ziemię (Jan 17:3). Jest to prawdą o większości chrześcijańskich sekt. Z drugiej strony we wszystkich tych grupach znaleźć można takich, co mają odmienny obraz Boga przed swoim umysłowym obliczem. Zainteresowani jesteśmy w porównaniu tych rozmaitych obrazów Boga. Rzućmy tylko okiem na parę z nich, jak nam one przedstawiają się w wierzeniach niektórych z najwybitniejszych wyznań chrześcijańskich.

KALWINISTYCŻNY OBRAZ BOGA

Jednym z najwznioślejszych pojęć o Wszechmocnym i jedynym z najszlachetniejszych w chrześcijaństwie, jest kalwinistyczne przedstawienie Boga. Maluje ono Wszechmocnego, jako istotę wysoką i wzniosłą, obdarzoną wszelką mądrością, wiedzą i mocą oraz poważną, wspaniałą, nakazującą uwielbienie i hołd. Jest wiele w tym obrazie, co przyciąga naszą uwagę. Jest on o wiele szlachetniejszym, aniżeli którykolwiek. Przejmuje nas trwoga, bo czegoś tam jednak brakuje. Zimny dreszcz bojaźni przechodzi nas, gdy spoglądamy na dostojny majestat. Jego oblicze jest łagodne i spokojne, ale zimne i niesympatyczne – nie wspaniałomyślne. Jest tam surowa sprawiedliwość i nieustępliwa stanowczość, brak jest miłości. Drżymy przed tym obrazem i to tym bardziej, gdy słyszymy posłannictwo, jakie dał Bóg kalwinizmu tym, co mają ucho ku słuchaniu. Ich Bóg oznajmił im swoją wszechmoc, swoją sprawiedliwość i niezmienność. Oznajmił wybranie i przeznaczenie maleńkiej garstki z naszego rodu ludzkiego do cudownej chwały w Jego obliczności. Również przekazał i przeznaczył, że olbrzymia większość naszego rodu nie ma mieć Jego miłościwej przychylności, bo niewybrani muszą umrzeć w pogańskim nieuświadomieniu, przeznaczeni już przed przyjściem na świat nie tylko za nie poznanie jedynego imienia w obecnym życiu, ale na cierpienia w wiekach, jakie przyjdą.

Na pytanie odnośnie sprawiedliwości takiego programu ich Boga przychodzi odpowiedź, że o tych poganach nieobdarzonych znajomością Chrystusa Bóg przewidział, iż będą niegodni i nie przyjęliby Go choćby usłyszeli Jego Słowo. Jeżeli zadajemy pytania tym chrześcijanom, którzy usłyszeli o jednym imieniu, ale je odrzucili i nie stali się naśladowcami Jego stóp tak jak święci – jeżeli zadajemy pytanie, jaka jest, więc dla nich nadzieja, otrzymujemy krótką odpowiedź, nie ma żadnej. Dlatego odwracamy się, aby szukać jeszcze wyższego ideału, jeszcze wspanialszego obrazu i bardziej błogosławionego posłannictwa.

Ten kalwinistyczny obraz, wspaniały w wielu jego charakterystycznych szczegółach, nigdy nie może zadowolić tęsknot naszego serca, bo jakkolwiek jego odmalowanie sprawiedliwości i mocy jest zadowalające, brak miłości i współczucia napawa nas strachem. Jest on wadliwy w nieuwzględnieniu najwyższego elementu prawdziwie szlachetnego charakteru. Powiadamy do siebie, że ze wszystkimi naszymi słabościami miłowalibyśmy nawet naszych nieprzyjaciół, i nie bylibyśmy skłonni, aby ich beznadziejnie torturować przez całą wieczność, bez żadnego pożytku? Powiedzielibyśmy sobie, że gdybyśmy posiadali mądrość i moc kalwinistycznego Boga, miłość w naszych sercach i współczucie współdziałałoby z naszą mądrością i mocą, nie dozwoliłaby nam na stworzenie duszy, która by nie mogła być zniszczoną i unicestwioną. To jest twierdzenie wygłaszane w imieniu prawdziwego Boga, że stworzył On człowieka, który musi żyć na zawsze tak, że sam nie może go zniszczyć. Człowiek będąc niegodnym zajmowania miejsca w chwale Boga, nie ma innego wyjścia jak prowadzenie swej egzystencji w nędzy. Odpowiadamy, że to oznacza brak mocy albo mądrości u kalwinistycznego Boga.

ARIAŃSKI OBRAZ BOGA

Arianizm wyklucza kalwinizm, gdy powyższy wyznawany jest przez wszystkie rozliczne odłamy prezbiterian, przez prawie wszystkich baptystów, kongregacjonalistów itp. Arianizm jest głównie reprezentowany dzisiaj przez naszych przyjaciół metodystów w rozmaitych odłamach. Słynne „pięć punktów” arianizmu w streszczeniu są następujące:

1) Warunkowe wybranie (w przeciwstawieniu do bezwarunkowego wyznawanego przez kalwinistów).

2) Uniwersalne odkupienie, czyli że Chrystus umarł jednakowo za wszystkich, jakkolwiek tylko ci, którzy przyjmują Jego okup przez wiarę, będą faktycznie zbawieni (w przeciwieństwie do kalwinistycznej teorii, że okup był jedynie za wybranych).

3) Zbawienie jest przez łaskę, czyli, że człowiek może wyznawać prawdziwą wiarę jedynie dzięki odradzającej łasce Ducha Świętego, z którym jednak może on współpracować (w przeciwieństwie do zapatrywania kalwinistycznego, jakoby łaska Boga – jego miłosierdzie, przebaczenie, Jego pomoc – przeznaczone były jedynie dla wybranych, a nie stosowane do nikogo więcej).

4) Łaska Boża nie jest przymusem (w przeciwieństwie do kalwinistycznej, że jest przymusem, że wybrany nie może się oprzeć łasce Boga, ale musi jej ulec).

5) Wypadnięcie ze stanu łaski jest możliwe (w przeciwieństwie do kalwinistycznego zapatrywania, że dla wybranych wypadnięcie z łaski jest niemożliwością).

Patrząc na ten umysłowy obraz, jaki się pojawił u stale wzrastającej wielkiej liczbie ludów chrześcijańskich w ciągu ubiegłego stulecia, przekonujemy się, że jakkolwiek jest on mniej poważny od kalwinistycznego, ma jednak więcej ciepła, więcej miłości, więcej łaskawości. To pociąga do pewnego stopnia nasze serca ku sympatycznemu obrazowi. Lecz kiedy patrzymy śladami jego posłannictwa, nasuwa się na myśl, że i ten także ma w pewnych szczegółach braki. Wydaje się być pozbawiony pewnych właściwości mądrości i mocy. Jego posłannictwo jest w rzeczywistości szerszym, aniżeli obraz kalwinistyczny. To samo „Maluczkie Stadko” jedynie dotrze do niebiańskiego Królestwa, te same tysiące milionów będą skazane na wieczną mękę. Jedyna różnica pomiędzy tymi dwoma obrazami zdaje się leżeć nie w rezultacie ich działania, ale w metodzie przy nim stosowanej. Wręcz przeciwnie od obrazu kalwinistycznego – ariański nie wybiera, nie rozporządza z góry, nie przeznacza, ale daje każdemu członkowi rodu ludzkiego wszelkie błogosławieństwa, dużo sposobności, wszelką umiejętność i pomoc, jakiej mu może udzielić tak, że jeżeli przepada, to wbrew najlepszym wysiłkom ariańskiego obrazu w niesieniu im pomocy. I tak, kiedy olbrzymia większość ludzkości zostanie zatracona w wiecznych mękach, nie będzie to, dlatego, jakoby Bóg tak chciał; nie dlatego, by postanowił z góry, ale dlatego, że nie mógł temu zaradzić; że pomimo swych najlepszych starań, nie był On w stanie doprowadzić do lepszego stanu rzeczy, tak w cywilizowanych jak i w pogańskich krajach, ponieważ wielki wróg – Szatan, posiada więcej mocy do złego, aniżeli Bóg może osiągnąć ku dobremu.

Dobroczynne postanowienia umysłowego obrazu ich Boga, nigdy nie mogą nas pogodzić z jego słabością, z jego nieudolnością, z jego brakiem mądrości w przewidywaniu i urządzaniu z góry oraz przeprowadzaniu swych dobrych i miłościwych zamiarów. My potrzebujemy Boga, który: jest nie tylko kochającym, wspaniałomyślnym i sprawiedliwym, ale który jest dostatecznie mądry i mocny, by swoją miłość obrócić na praktyczną korzyść dla naszego rodu. Te braki w mądrości i mocy sprawiają, że kalwinistyczny obraz przedstawia się tak mało majestatycznie. Ale obraz ariański posiada miłość, której brak kalwinistycznemu. Żaden z tych obrazów nie może w pełni zaspokoić naszych serc. Właściwy umysłowy obraz prawdziwego Boga, aby był zadowalającym dla naszych serc, musi być kompletnym – doskonałym w sprawiedliwości, w mądrości, w miłości i w mocy. Tego nie można o żadnym z wyżej wymienionych powiedzieć. Musimy szukać dalej. Biblia jest Bożym objawieniem Boskiego charakteru. Popełniony został błąd, przez który jedne z ludów pokazały Go z przeciwnej strony. Powinno być ambicją i staraniem prawdziwego dziecka Bożego, sformułowanie przed swoim umysłem tego właściwego obrazu Boga, przed którym moglibyśmy się ugiąć, hołdować i uwielbiać Go, obrazu Boga, który by w nas wzbudzał wspaniałe pojęcie Wszechmocnego, jako wyższego w każdym szczególe nad wszystkie Jego twory, nieskończonego – w sprawiedliwości, miłości, mocy i mądrości.

OBRAZ BOGA W PIŚMIE ŚWIĘTYM

Skoro te dwa umysłowe obrazy tu opisane uwielbiane są przez całe chrześcijaństwo, jako najlepsze i najwspanialsze, jakie sobie można wyobrazić i skoro są one uznawane przez niektóre z najlepszych umysłów przez stulecia, moglibyśmy się zupełnie wzbraniać przed samą nawet próbą formowania wznioślejszego obrazu. Pamiętajmy, że był czas, kiedy te obrazy były także nowościami i miały niewielu zwolenników. Pomimo, że były one ogromnym ulepszeniem biedniejszych jeszcze pojęć, tych, co się wzajemnie palili na stosach i w inny sposób jeden drugiego męczyli, a uważani byli za najlepiej przedstawiających Boski charakter, metody i program. Nabierzmy teraz odwagi i wspomnijmy, że nie jesteśmy zdani jedynie na zdolności naszej wyobraźni przy formowaniu właściwego obrazu Boga.

Pamiętajmy, że Bóg objawił się w swoim Słowie – w Biblii i rzecz właściwa, że idziemy do niej po wskazówki, aby nasza wyobraźnia nie zawiodła, nas jak innych. Zachęty dodaje nam także i to, gdy się przekonujemy, że te dwa najwybitniejsze obrazy chrześcijaństwa zostały skonstruowane bez pomocy Biblii. Powiadamy sobie: Jeżeli Biblia przedstawia jeden z tych obrazów dla jednych, a drugi obraz dla drugich, to na pewno dowodzi, że popełniony został jakiś błąd w tłumaczeniu. W Słowie Bożym – w Biblii tak nie może być. Nie może się samo sobie przeciwstawiać, jak sprzeciwiają się sobie wzajemnie te dwa obrazy w żywotnych punktach.

Stańmy się baczniejszymi badając Biblię. Upewnijmy się, co do odrzucenia wszystkich naszych błędnych pojęć, idei, domysłów, opinii itp. Budujmy na nowo nasz obraz Boga od samych fundamentów, nie przyjmując nic do niego, co nie jest w pełnej zgodności z każdą inną częścią objawienia. Miejmy nadzieję, że prawdziwy Bóg musi być doskonałym w swojej miłości, jako też w innych Jego przymiotach. Musi On być tak doskonałym w swej mądrości i mocy, jak jest w swej miłości. Każdy inny obraz o Nim jest wadliwy.

Przystępując do tego przedmiotu stwierdzamy na podstawie Biblii, że kierunkowy tekst wita nas, jako pocieszające i zachęcające słowo. Mówi nie tylko o sprawiedliwości Boga i Jego miłości, ale także o Jego mądrości w przewidywaniu, przygotowaniu i planie na wykonanie Jego sprawiedliwości i miłości. Mówi nam dalej o Jego Boskiej mocy do przedstawienia wszystkiego, co zaplanowała Jego mądrość, sprawiedliwość i miłość.

„Tak ci będzie słowo moje, które wyjdzie z ust moich; nie wróci się do mnie próżno, ale uczyni to, co mi się podoba, i poszczęści mu się w tem na co je poślę. Przetoż w weselu wyjdziecie, a w pokoju doprowadzeni będziecie”. „Boć zaiste myśli moje, nie są, jako myśli wasze, ani drogi wasze, jako drogi moje, mówi Pan. Ale jako wyższe są niebiosa niż ziemia, tak przewyższają drogi moje drogi wasze, a myśli moje myśli wasze” (Iz. 55:11-12; Iz. 55:8-9). Jak bardzo Boże miłosierdzie przenika przez te oznajmienia ukazując Jego przewidywanie i moc.

Trzeba też zauważyć, że cały tekst cytowanego rozdziału jest w pełnej zgodzie z tym, wykazując, że wyzwolenie w weselu i doprowadzenie do domu w pokoju, przyjdzie w ciągu Wieku Tysiąclecia – kiedy Chrystus, który odkupił świat, stanie się jego „Wybawcą” z mocy grzechu i śmierci, Wybawcą z więzienia śmierci – szeolu, hadesu. Doprowadzenie do domu oznaczać będzie przywrócenie do poprzedniej zgody z Bogiem, utraconej przez nieposłuszeństwo ojca Adama, ale wykupionego przez cenną krew Chrystusa. W domu naszego Ojca są liczne pałace i liczne mieszkania. Inne są dla aniołów, inne dla „Maluczkiego Stadka”, a jeszcze inne dla świata, który będzie doprowadzony do zgody z Bogiem w rezultacie błogosławieństw Tysiąclecia w czasach przywracania wszystkich rzeczy, jakie przekazano ustami świętych proroków od rozpoczęcia świata – wszystkim przeklętym wskutek upadku, ale odkupionym przez cenną krew Zbawiciela.

Tekst naszego rozdziału poucza, że zamiast ciernia i pokrzywy wyrośnie wtenczas jedlina i mirt. Ciernie i pokrzywa użyte są tu na oznaczenie rzeczy złych, szkodliwych, które teraz panują. Jedlina przedstawia ustawiczną zieleń, której balsamiczny wpływ jest zdrowotnym, dającym odświeżenie, podczas gdy drzewo mirtowe, także wiecznie zielone, wydziela przyjemną woń i jagody, które są bardzo smaczne. Te dwa drzewa przedstawiają ludzkość pod wpływem przychylnego błogosławieństwa w czasie Tysiąclecia, wydzielającą dobre wpływy i obdarzoną nieustającym żywotem, symbolizowanym przez przymiot wiecznej zieloności tych drzew.

SŁOWO UST BOŻYCH

Wielką biedą ludu Bożego przez całe stulecia było, że nie przykładał on dostatecznie krytycznej uwagi do Słowa ust Bożych. Zadawalał się zbyt często przyjmowaniem słów ludzi, albo, jak nasz Pan powiedział, tradycjami ludzkimi zamiast Słowem Pana. Jest to dla nas nauką, że powinniśmy uważać na Słowo Pana, jeżeli chcemy mieć prawdziwą mądrość. Ze słowa ludzi trzeba brać pod uwagę jedynie to, co znajduje się w ścisłym związku z Biblią i o ile są dla nas pomocne w badaniu Słowa Bożego, które jedynie jest miarodajne. Znamy skutki tego, jak dodano słowo ludzkie do Słowa Pana i w ten sposób przekręcono nauki Pisma Świętego. Przypominamy oświadczenie Biblii: „Zapłatą za grzech jest śmierć”, „Dusza, która grzeszy, ta umrze”. „Wszystkich niepobożnych Bóg wytraci” (Rzym. 6:23; Ezech. 18:24; Ps. 145:20).

Te proste obwieszczenia brane we właściwej ich ocenie, nie pozostawiają miejsca na błędne rozumienie zmysłu Pana. Ale ludzie nie są tym zadowoleni. Uzupełniają Jego słowo i powiadają, że zapłata za grzech nie jest śmiercią, a słowo „śmierć” należy tu rozumieć w znaczeniu „życie” – życie w męce. Inni powiedzieli: „Nie może być prawdą, by dusza, która zgrzeszyła miała umrzeć; bo często słyszeliśmy teorię, iż dusza nie może umrzeć”. Stąd musimy przekręcić i przerobić to obwieszczenie Słowa Bożego, by miało odwrotne znaczenie. Musimy powiedzieć: „Dusza, która grzeszy nigdy nie może umrzeć, lecz ma żyć zawsze w wieczności, smutku, a sam Bóg nie może jej zniszczyć”. Powiedzieli znowu; „Musi być błąd w tym stwierdzeniu, jakoby Bóg miał wytracać niepobożnych, bo nas uczono od niemowlęctwa, że zachowa On niepobożnych cudowną mocą tak, że ogień męczarni nie pożre ich, lecz jedynie przyprawi im boleść”. „Czyż nie słyszeliście, że materia jest niezniszczalną” – zapytują?

Tak zaciemniono ludziom umysł i usunięto Słowo Boże przez tradycję wyższych i starszych naszych szanownych doktorów teologii. Jedyny prawdziwy argument niedorzecznie tu przytaczany, to ten, że materia jest niezniszczalną. Nie rozważamy przecież niezniszczalności materii. Przecież nikt nie mówi, że gdy się spali człowieka, to całe jego ciało przejdzie w gazy. Bez wątpienia tylko tyle było materii w świecie zanim Adam został stworzonym, co i potem, i tyle jej jest teraz ile było wtenczas. Ale materia nie ma świadomości, materia nie może cierpieć, nie może się weselić. Stąd ten argument jest tylko sofistyką – mędrkowaniem. Kiedy Pan powiada: Wszyscy niepobożni będą wytraceni, to przyjmijmy to obwieszczenie, jako najzupełniejszą prawdę. Wiedzmy, że gdy niepobożni będą wytraceni, to ich więcej nie będzie, chociaż materia, która swego czasu wchodziła w skład ich ciał, zostanie przemienioną w różne gazy. Niech Bóg będzie prawdą, chociaż to piętnuje każde wierzenie, jako kłamstwo. Wróćmy do Słowa Pana, by z Jego stanowiska móc stworzyć sobie wierny obraz Bożego charakteru przed naszymi umysłami i wielbić Go w duchu oraz prawdzie.

Jeżeli Biblia pisana była rozmaitymi piórami, wiedzionymi przez Ducha Świętego, czyli Ducha Bożego i jest Słowem – posłannictwem do Jego ludu, to posłuchajmy jej, co mówi. Powiada ona nam, że człowiek stworzony został na wyobrażenie i podobieństwo Boga. Był światłym, wzniosłym i godnym. Został postawiony na próbę w Edenie. Był jednak nieposłusznym, nie przez nieuświadomienie, ale uwiedzenie i podległ wyrokowi Boskiemu śmierci. Nie mówi nam o skazaniu go na wieczne męki z diabłami gdzieś poza krańcami i czasem. Ani słowa nie mówi nam o zasądzeniu go do czyśćca na pokutę za jego winę. Uczy tylko, że kara za nieposłuszeństwo została mu wygłoszoną wcześniej przed jego próbą, lecz po swej próbie został usunięty z Edenu, by kara mogła być wykonaną, aby mógł umrzeć. „Boś proch i w proch się obrócisz” (1 Moj. 2:17; 1 Moj. 3:19). Jakie to wyraźne. Jakie proste. Nikt nie mógłby błędnie pojąć tego prostego obwieszczenia, gdyby nie pomoc wyszkolonych teologów, wyuczonych w sztuce zwodzenia i oszukańczego podawania Słowa Bożego, czyli przekręcania Pisma Świętego, jak to określa św. Paweł.

Zapiski Biblii wykazują nam w dalszym ciągu, że od tego czasu grzech i śmierć stały się powszechnymi. Ich panowanie trwa w dalszym ciągu, o czym wszyscy możemy świadczyć. Jedynym Słowem Boga w tym przedmiocie było „umrzesz śmiercią, boś proch i w proch się obrócisz”. Kiedy wygłaszał wyrok na węża, dał jednak iskierkę nadziei i oznajmił, że ostatecznie nasienie niewiasty zetrze jego głowę. Było to niejasne powiedzenie dla naszych pierwszych rodziców, ale dla nas jest ono zrozumiałe wobec tego, co już dotychczas się okazało. Widzimy, że nasieniem niewiasty jest Jezus Chrystus – jako Głowa, a Kościół Jego Ciałem. Wyraźnie z tego widać, że w końcu ta uwielbiona grupa odniesie zwycięstwo nad Szatanem, które w jakiś sposób wyjdzie na korzyść całego rodu Adama (1 Moj. 3:15).

W świetle innych tekstów Pisma Świętego widzimy, że śmierć Jezusa była potrzebną, jako fundament jakiegokolwiek błogosławieństwa, i przebaczenia względem naszego rodu. Widzimy, że ci, którzy przyjęli Jezusa i uzyskali przebaczenie, zostali w czasie Wieku Ewangelii zaproszeni do stania się wybrańcami Kościoła, Jego współdziedzicami w Królestwie Mesjasza, które ma skruszyć Szatana, zniszczyć zło i wyzwolić ludzkość z więzów panowania grzechu i śmierci, wyzwalając tylu, ilu tego zechce „do wspaniałej wolności synów Bożych”, niepodległości od śmierci i otrzymania trwałego żywota (Rzym. 8:21).

Przez blisko osiemnaście stuleci Bóg milczał, nie zsyłając żadnego słowa, żadnego posłannictwa nadziei, z wyjątkiem iskierki, jaka przebijała w proroctwie Enocha: „Oto Pan idzie z świętymi tysiącami swoimi” (Judy 1:14). Po osiemnastu stuleciach Bóg objawił swój zamiar w dalszym ciągu i szczegółowiej swojemu słudze i przyjacielowi – Abrahamowi. Po wypróbowaniu jego posłuszeństwa w wierze, Bóg rzekł do niego: „Będą błogosławione w tobie wszystkie narody ziemi” (1 Moj. 12:3). Jakkolwiek Słowo Boże nie mogło być niedotrzymane, nie mogło powrócić do Niego próżne, ale musiało być uskutecznione w swoim czasie, jednak czas na jego uskutecznienie był długim. Bóg dodał swoją przysięgę i zaprzysiągł Abrahamowi pewność tej obietnicy. Przez stulecia była to mniej lub więcej wyraźna obietnica, którą spodziewał się odziedziczyć naród Izraela. Przez osiemnaście stuleci czekali oni na Mesjasza, by został przysłany na ich wywyższenie, na użycie ich za nasienie Abrahamowe w błogosławieniu świata Bożym prawem i rządem w wykorzenieniu grzechu i wyniesieniu niewolników grzechu z gmachu więziennego śmierci i z panowania słabości.

W odpowiednim czasie Bóg posłał swego Syna. Z ludzkiego punktu widzenia czas wydawał się być długim, ale przez proroka Pan przypomniał nam, że tysiąc lat ludzkich w Jego oczach jest zaledwie jak dzień wczorajszy. Jezus przy pierwszej swej obecności dokonał innego dzieła, niż tego, jakiego się po Nim spodziewał Izrael. Potrzeba było, by On najpierw odkupił Izraela i wszystkie narody ziemi, zanim da im trwałe błogosławieństwo wiecznego żywota. Kara spoczywająca na nich, była śmierć, i na mocy wyroku schodzili do szeolu – grobu. Czytamy, że Chrystus umarł za nasze grzechy, że Jego dusza zstąpiła do szeolu i nie został On pozostawiony w nim, w hadesie – w grobie, ale został wyniesiony stamtąd w trzecim dniu (Dz. Ap. 2:27). Nie spłacił On wiecznej kary męki, bo taka kara nie była zapowiedziana. Spłacił karę śmierci, jaką według Pisma Świętego Bóg zapowiedział i nałożył.

W ten sposób fundament został położony pod powszechne błogosławieństwo dla każdego ludzkiego stworzenia, bo Chrystus umarł, jako zastaw, czyli dał okup za Adama a w odkupienie Adama wszyscy z jego rodu są wliczeni tak, jak jego upadek przeniósł się na wszystkich. Jezus – Mesjasz, ofiarował przywilej współdziedzictwa z Nim w utrapieniach, a potem w chwale, jaka miała przyjść oraz udział w Boskiej naturze najpierw swoim własnym braciom – Żydom, a kiedy niewielu spośród nich przystało na propozycję powiedziano, że pozostali byli zaślepieni, aż do Jego wtórego przyjścia (Rzym. 11:7-32). Tak doszło do tego, że z Bożej opatrzności, po wybraniu resztek prawdziwych Izraelitów na członków duchowego nasienia Abrahamowego, współdziedziców z Nim, nasz Pan wejrzał następnie na pogan, aby z nich wziął lud imieniowi swemu (Dz. Ap. 15:14). Wyszukiwał i gromadził ich przez przeszło osiemnaście stuleci i niezadługo ostatni członek Ciała zostanie znaleziony wiernym, po czym takie wybieranie, czyli powołanie nasienia Abrahamowego do nieśmiertelności będzie zakończone.

Cóż po tym przyjdzie? Odpowiadamy Słowem Bożym. „Słowo moje, które wyjdzie z ust moich nie wróci się do mnie próżno, ale uczyni to, co mi się podoba i poszczęści mu się w tym, na co je poślę”. Zesłał je do Abrahama i tych, którzy uwierzą, oznajmiając błogosławieństwo dla wszystkich narodów ziemi. To nie zostało jeszcze dokonane. Zesłał inną wieść przez Jezusa do wszystkich, którzy Go uznają, by przez to mógł zgromadzić duchowe nasienie Abrahamowe. Ta wieść nie wróciła się próżno, znalazła odpowiednią klasę. Nasienie klasy Abrahamowej, którą Bóg użyje wraz z naszym Panem Jezusem na błogosławienie, wywyższenie i naprawienie ludzkości. „I poszczęści się w tym, na co było posłane”. Nie było ono posłane na nawrócenie świata. Takiego oświadczenia nie znajdujemy w Słowie Bożym. Posłane zostało dla zebrania ludu imieniowi Jego, zarówno spośród Żydów jak i spośród narodów pogańskich. Skoro się to tylko stanie inna część obietnicy będzie także spełniona. Mianowicie, że przez to nasienie wszystkie narody ziemi będą błogosławione.

WYBRANIE I WOLNOŚĆ WYBORU ZHARMONIZOWANE

Tu mamy dostarczone przez Pisma te właśnie sprawy, jakich brakuje w kalwinistycznych poglądach obrazu Boga. Widzimy wybieranie Kościoła według łaski i widzimy również, że ludzkość nie może być wierna powołaniu, jakiego nie otrzymała i o jakim nawet nie słyszała. Dalekim jest to od tego, by wybranie Kościoła oznaczać miało potępienie dla reszty ludzkości, Słowo Pana do Abrahama powiada nam, że klasa wybrana, będzie narzędziem Boga do błogosławienia ludzkości, a przez proroka, w przytoczonym przez nas wersecie i wielu innych, Pan ustawicznie zwraca uwagę na Królestwo Tysiąclecia, jakie będzie ustanowione pod wszystkim niebem na pokonanie grzechu i wywyższenie sprawiedliwości, a dopomożenie wszystkim, którzy pod tym oświecającym wpływem pójdą naprzód ku doskonałości na drodze świętej.

Teraz zaczynamy widzieć we właściwym obrazie Boga nie tylko wielkość Jego przewidywania, Jego mądrości, sprawiedliwości i mocy, ale także Jego miłości, która pociąga nasze serca i skłania nas do pokłonienia się przed Nim, uwielbiając Go, ponieważ Jego dzieła stają się dla nas widocznymi. Poznajemy stopniowo, że Jego Plan należy rozważać, jako całość, ponieważ we właściwe miejsca dostosowujemy te obietnice, które należą do świata, a które zapewniają nas, że będzie on przywiedziony do łaskawości Bożej mając wspaniałą sposobność zyskania wiecznego żywota.

W tym też poglądzie znajdujemy te elementy charakteru, jakich brak w obrazie Boga podawanego nam przez naszych przyjaciół metodystów i w poglądzie ariańskim. Tu jest właśnie ten Bóg miłości, za którym oni upatrywali, wszech-kochający, wszech-wspaniałomyślny, wszech-łaskawy, a jednak sprawiedliwy, nieszczędzący winnym kary śmierci, jaką był dla nich wymierzył. Niezamierzający w żadnym znaczeniu męczyć ich w jakimkolwiek czasie. Tu widzimy przymioty, jakich brak w obrazie ariańskim. Widzimy Boga sprawiedliwość, mądrość i moc, podobnie jak i miłość. Widzimy, że ma On Wiek Tysiąclecia w celu udzielenia wolnego wyboru każdemu członkowi rodu w daleko pomyślniejszych warunkach, aniżeli te, jakie istnieją. Rozumiemy, że wybranie Kościoła nie jest uszczerbkiem dla świata, ale w końcu wyjdzie to na jego korzyść, kiedy wybrańcy nasienia Abrahamowego, jako rzecznicy Boga, będą błogosławili wszystkie narody ziemi.

OBIETNICA I PRZYSIĘGA BOGA SĄ PEWNE

Czy możemy być tego pewnymi, że po wybraniu Kościoła świat nie będzie zniszczony, albo skazany na męki, lecz pozyska błogosławieństwo Boże? Czy są inne dowody? Tak drodzy przyjaciele, gdy raz oczy waszego zrozumienia zwrócą się we właściwym kierunku, a odwrócą od straszliwszych wiecznych tortur i ogniotrwałych diabłów, skoro raz oczy waszego zrozumienia odpowiednio zostaną skoncentrowane na Słowie Boga, zobaczycie, że jest ono pełne nadzwyczaj wielkich i cennych obietnic nie tylko dla Kościoła, odnośnie Królestwa Tysiąclecia i współdziedzictwa w nim oraz obcowania z Panem w chwale, honorach i nieśmiertelności tego błogosławionego państwa na wyżynie duchowej, ale także dla świata – hojnych zarządzeń dla całego rodu Adama odkupionego przez cenną krew, albowiem „błogosławione będą w nasieniu twojem wszystkie narody ziemi” (1 Moj. 22:18; Żyd. 6:13-20).

Przytoczmy inne Pismo odnośnie tego przedmiotu. Apostoł poucza, że Kościół jest nasieniem Abrahama, współdziedzicem ze swym Panem, mówiąc: Jeśliście wy Chrystusowi, tedyście nasieniem Abrahamowym, a według obietnicy dziedzicami (Gal. 3:29). Obietnica nie jest jeszcze spełniona i nie może być spełniona, aż wybrańcy – duchowe nasienie Abrahamowe będzie skompletowane u Pana. My jesteśmy dziedzicami tej obietnicy i nasz udział w niej będzie oznaczał nasze uwielbienie i upoważnienie do rozpoczęcia i do skompletowania dzieła błogosławienia świata ludzkości przez zwolnienie go z więzów grzechu i śmierci oraz pomoc w dojściu przez wiarę i posłuszeństwo z powrotem do zgody z Bogiem w celu osiągnięcia trwałego żywota.

Miejmy, więc drodzy przyjaciele pełną ufność w Słowo Boże, że będzie ono spełnione. Nie jest wypowiedziane na próżno.

Współdziałajmy z tym Słowem. Odsuńmy na stronę każdy ciężar i każdy wiążący nas grzech. Biegnijmy w cierpliwości po torze nam wyznaczonym w wyścigu o wieczny żywot, o uczestniczenie z Nim w wielkim dziele błogosławienia wszystkich narodów ziemi (Żyd. 12:1-2).

SM-77
Świt 06/1979 str. 1-14

Do góry