SM -107

Przymierze ze śmiercią

„Dlatego, że mówicie: Uczyniliśmy przymierze z śmiercią, i z piekłem mamy porozumienie, bicz gwałtowny nas nie dojdzie, gdy przechodzić będzie; bośmy położyli kłamstwo za ucieczkę swoję, a pod fałszem utailiśmy się; Dlategoż tak powiedział panujący Pan: Oto Ja za grunt kładę w Syonie kamień, kamień doświadczony, węgielny, kosztowny, gruntownie ugruntowany; kto wierzy, nie pokwapi się. A wykonam sąd według sznuru, a sprawiedliwość według wagi; i potłucze grad nadzieję omylną, a ucieczkę wody zatopią. A tak zgładzone będzie przymierze wasze z śmiercią, a porozumienie wasze z piekłem nie ostoi się; gdy bicz gwałtowny przechodzić będzie, będziecie od niego podeptani” – Iz. 28:15-18

Prorok w słowach naszego tekstu i dalszych, daje nam Boskie określenie stosunków dni dzisiejszych i ich następstw. W poprzednich wierszach namalował on symbolicznie opis upojenia fałszywymi doktrynami do tego stopnia, że nauczyciele chrystianizmu są przedstawieni, jako będący nie na miejscu, pomieszani, zbłąkani i skłonni do rozmaitych wierzeń w teorie ciemnych wieków, które spowodowały to upojenie. Jest to w zupełnej zgodzie z oświadczeniem Objawienia, że wszystkie narody upiją się winem doktryn z kubka niewiasty siedzącej na bestii (Obj. 17:4). Przepowiednia ta spełnia się obecnie. Zamieszanie panuje wśród nauczycieli religijnych wszelkich wyznań. Obawiają się oni w najwyższym stopniu krytycznego słowa, bo jakkolwiek ich doktryny zawierają cokolwiek prawdy, to niemniej jednak zawierają mieszaninę, jako całość i są w gwałtownej sprzeczności do właściwego zrozumienia Słowa Bożego.

Rozglądając się między ludem naszych dni, Pan zapytuje przez proroka: „Kogożby uczyć miał umiejętności? a komu da zrozumieć co słyszał? Izali odstawionym od mleka, a odsadzonym od piersi?” (Iz. 28:9). Słowem, kłopot z chrystianizmem jest w tym, że wielka część nie jest i nigdy nie była chrześcijaństwem we właściwym znaczeniu. Nie jest i nigdy nie była uświęconym naśladowcą Jego, szczerze pragnącym poznania i pełnienia woli Ojca.

Nawet wśród tych stosunkowo nielicznych, którzy są prawdziwymi chrześcijanami przez wiarę i uświęcenie, niewielu przeszło poza niemowlęcy stan rozwoju. Apostoł mówi: „Albowiem mając być nauczycielami względem czasu, zasię potrzebujecie, aby was uczono, które są pierwsze początki mów Bożych, i staliście się jako mleka potrzebujący, a nie twardego pokarmu. Bo każdy, co się tylko mlekiem karmi, ten nie jest powiadomy mowy sprawiedliwości: (gdyż jest niemowlątkiem), Aleć doskonałym należy twardy pokarm, to jest tym, którzy przez przyzwyczajenie mają zmysły wyćwiczone ku rozeznaniu dobrego i złego” (Żyd. 5:12-14). Pan wskazuje, że nikt nie może się spodziewać zrozumieć Jego nauki – prawdy z wyjątkiem tych, którzy przejdą ze stanu niemowląt w dojrzałość w Chrystusie. Ci mogą się stać silnymi ludźmi w Nim i osiągnąć rozwój Prawdą Bożego Objawienia. Bądźmy drodzy przyjaciele w tej klasie, która się nie zadowala niemowlęctwem w Chrystusie, ale która postępować będzie do doskonałości i urzeczywistnienia sobie przywilejów, które są naszymi w obecnym życiu, jak i w tym, jakie przyjdzie.

NIEZNAJOMA MOWA I OBCE JĘZYKI

Pan postępuje dalej do wyjaśnienia nam, jak i dlaczego Boże Objawienie zostało podane w obecnej luźnej i pomieszanej formie w Pismach Świętych. Informuje nas, że ma On w tym podwójny cel; po pierwsze, aby Jego prawdziwy lud mógł szczegółowiej nauczyć się polegania na Nim i wzmocnienia się przez poszukiwanie Prawdy w Jego Pismach, „Ponieważ podawał im przykazanie za przykazaniem, przykazanie za przykazaniem, przepis za przepisem, przepis za przepisem, trochę tu, trochę owdzie: A wszakże jakoby nieznajomą mową, i językiem obcym mówił do ludu twego. A gdy im rzekł: Toć jest odpocznienie, sprawcie odpoczynek spracowanemu, toć jest odpocznienie; ale oni nie chcieli słuchać. I będzie im słowo Pańskie: przykazanie za przykazaniem, przykazanie za przykazaniem, przepis za przepisem, przepis za przepisem; trochę tu, trochę owdzie, na to, aby szli, a padłszy wznak stłukli się, a uwikłani będąc, pochwytani byli” (Iz. 28:10-13), niż w wyraźnych wypowiedziach w ich rodzinnym języku. Te warunki w rzeczywistości pomocne są dla tych, którzy są właściwego usposobienia w sercu, bo się przez to uczą rzeczy, które mogłyby się im wymknąć. Ostatecznie ułamki Prawdy od pierwszej Księgi Mojżesza do Objawiania, często luźnie podane, stają się wyraźnymi i potężnymi dla tych, którzy dochodzą do poznania ich zgodności i piękności. Dla takich mają one prawdopodobnie większe znaczenie niż to, jakie miałyby, gdyby przyszły w wyraźniejszym i bezpośrednim wyjaśnieniu. Pan mówi nam, że takie urządzenie, jakiego On dokonał, jest wystarczającym dla przywiedzenia znużonych do odpoczynku i do odświeżenia sił. Wszyscy z właściwej klasy Pana – „Maluczkiego Stadka”, mogą być tego pewni, że znajdą odpoczniecie w tych obietnicach i będą przez nieodświeżeni.

Po drugie, sprawa została przedstawiona w tej ułamkowej formie tak, że wszyscy inni poza prawdziwymi izraelitami mogli popaść w zamieszanie, odpaść, potknąć się, być opętani złą nauką. Słowo Boże zawiera dostatni zasób mleka Prawdy i twardego pokarmu Prawdy, obejmujący wszelką umiejętność potrzebną człowiekowi Bożemu, by mógł być dostatecznie wyposażony ku wszelkiej dobrej sprawie (2 Tym. 3:16-17).

Ale te rzeczy nie są przeznaczone dla wszystkich. Nasz Pan oświadczył do uczniów: „Ale oczy wasze błogosławione, że widzą, i uszy wasze, że słyszą” (Mat. 13:16) oraz: „A on im rzekł: Wam dano wiedzieć tajemnicę królestwa Bożego; ale innym w podobieństwach, aby widząc nie widzieli, a słysząc nie rozumieli” (Łuk. 8:10). Dla obcych, dla wszystkich nieprawdziwych Izraelitów, przepis po przepisie, trochę tu i trochę ówdzie, by im nie służyło na wywyższenie, ale by „mogli pójść i pozostać w tyle, być spętanymi i pojmanymi”. Dzięki Bogu to odpadnięcie i spętanie nie oznacza, że będą oni poddani na wieczne męki w ręce demonów. Nie! Odnosi się to jedynie do tego doczesnego życia i oznacza, jak ci, co wyznają chrystianizm, lecz nie posiadają jego ducha, będą w tym czasie żniwa, w końcu obecnego wieku spętani w błędzie, który nie tylko ich odłączy od Prawdy i prawdziwych izraelitów, ale także przyprawi ich o wielkie straty w Czasie Uciśnienia.

UMARLI – WIĘCEJ ŻYWI

Tajemnica odstępstwa i potykanie się, jaka nadchodzi i które się do pewnego stopnia już rozpoczęło, leży w fałszywym nauczaniu odnośnie do kary śmierci, jaka spoczywa na naszym rodzie. Błędny pogląd na tę sprawę wywarł nieobliczalną szkodę, gdy waga przechyla się z jednej ostateczności w drugą, omijając w środku leżącą prawdę i naigrawać się z niej. Szatan, ojciec kłamstw, był czynnym za tym systematycznym łudzeniem odnośnie śmierci. To przyprawiało ludzkości kłopotów we wszystkich wiekach i we wszystkich strefach ziemi. Pierwszym krokiem w tym łudzeniu było zaprzeczenie Wszechmocnemu przez powiedzenie matce Ewie w Edenie, że nie ma śmierci i że oświadczenie Boga, iż kara śmierci przyjdzie na Adama i na nią samą, jeżeli będą spożywać zakazany owoc, była fałszem. Szatan powiedział: „Żadnym sposobem śmiercią nie pomrzecie” (1 Moj. 3:4), podczas gdy Bóg już przedtem pouczył ich, że nieposłuszeństwo sprowadzi na nich śmierć „Ale z drzewa wiadomości dobrego i złego, jeść z niego nie będziesz; albowiem dnia, którego jeść będziesz z niego, śmiercią umrzesz” (1 Moj. 2:17). W dalszym ciągu, gdy proces umierania się rozpoczął i rodzaj ludzki stawał się słabszym i krótko żyjącym, przeciwnik, idąc po linii swego oryginalnego kłamstwa oświadczył ludzkości, że kiedy im się wydaje, że umierają, to oni w rzeczy samej nie umierają, ale stają się bardziej żywymi niż byli poprzednio, kiedy żyli. Dziwne to, lecz ludzkość przyjęła to szatańskie zwodnicze oznajmienie. Tan stary wąż, diabeł, Szatan, uwiódł faktycznie wszystkich, co zamieszkują ziemię.

Następnym krokiem w łudzeniu było powiedzenie ludzkości, że nie tylko umarli są bardziej żywi niż byli zanim umarli, ale że olbrzymia ich większość znajduje się w męczarniach. Początkowo zdawało się przeciwnikowi, że niebezpieczeństwem byłoby czynić tę doktrynę zbyt silną do pojęcia dla ludzkich umysłów i stąd nie tylko u pogan zdołał wprowadzić niebo i piekło z możliwością przechodzenia z jednego do drugiego, ale także pośród chrześcijan wprowadził on najpierw sprawę przyszłej kary przez czyśćcowe miejsce męki, w którym prawie cała rodzina ludzka miałaby znosić niewymowne cierpienia według woli Bożej. Mała tylko garstka jest tak uświęconych, dojrzałych do wiecznego żywota w chwale, która będzie miała dozwolone na pójście do nieba, podczas gdy wszyscy pozostali muszą z konieczności uzyskać swoje wygładzenie, wypolerowanie i przygotowanie do nieba w płomieniach czyśćca. Na tej błędnej doktrynie, że umarli są żywymi, doktryna czyśćca jest zbudowana, a na doktrynie czyśćca powstaje górna część budowli, doktryna mszy za zmarłych, modlitwa za zmarłych itp.

Później powstali protestanci, buntując się przeciw doktrynom czyśćca i protestując w ogóle przeciw teoriom, pretensjom i działalności papiestwa. Zmiana okazała się potrzebną, aby stosować się do nowych warunków. Możemy sobie wyobrazić, z jakim to drwiącym uśmiechem przeciwnik wnioskował, że będzie mógł na chełpliwym inteligentnym protestantyzmie wypróbować najsurowsze doktryny, jakie poprzednio obawiał się przedłożyć umysłowi pogańskiemu. Tym on podszepnął, iż mają poniekąd rację przypuszczać, że jedynie święci osiągną chwałę i że nie ma czyśćca, ale zapewnił ich, że reszta rodu, z wyjątkiem małej garstki nadającej się do nieba, przeznaczona jest na wieczność nędzy bez nadziei wymknięcia się z niej kiedykolwiek – w miejscu zwanym piekłem.

Zdumiał się zapewne i sam Szatan, gdy inteligentni ludzie przyjęli to za najwyższą formę ułudy oraz za dobrą monetę. Doszli oni do takiej utraty równowagi swych umysłów, by przypuszczać, że Bóg sprawiedliwości, mądrości, miłości i mocy stworzył ród z tysięcy milionów, nie mając nic do dania niezliczonej masie jak wieczność cierpień. Radość garstki wybrańców, którzy by dosięgli chwały niebiańskiej, nie byłoby sprawiedliwym wynagrodzeniem za utrapienia ich krewnych i powinowatych. Na pewno zdumiony powodzeniem tego największego przedsięwzięcia, przeciwnik przekręcił następne pewne wersety Pisma Św. w umysłach niektórych protestantów. Wierzyli oni w to i nauczali, iż Wszechmocny Stwórca stworzył piekło, zanim stworzył ludzkość. Że przeznaczył On, tylko małą garstkę by poszła do nieba, a wielkie masy na wieczną nędzę, przygotowując to wszystko przed stworzeniem Adama. Nic dziwnego, że w takich okolicznościach śmierć i grób powodują taki strach, że wielu szlachetnych chrześcijan na swych śmiertelnych łożach przechodzą agonie w dociekaniu, czy są oni wybranymi, czy nie i czy ich umiłowani należą, czy nie należą do tej samej kategorii.

PRZYMIERZE Z PIEKŁEM

W dawnych czasach ludzie uczęszczali na pogrzeby głównie w tym celu by posłuchać, jaką nadzieję wygłosi duchowny odnośnie do zmarłego i wielu wypytywało się, czy umarły wykazał w sercu pokój z Bogiem w ostatnich chwilach swego konania. Wszystko to się zmieniło. Stało się zwyczajem, że duchowni pocieszają wszystkich przyjaciół zmarłego i bezpośrednio czy pośrednio dają do zrozumienia, że daleko mu lepiej żyć wpośród duchów. Często nawet powiadają, że jest on obecny i gdyby tylko mógł przemówić, powiedziałby: „Nie za mną płaczcie, ale sami za sobą. Mnie się lepiej powodzi”. Cóż oznacza ta zmiana, jak nie to, co jest wyjaśnione przez nasz cytat z Pisma Św.? Waga przechyliła się na przeciwną stronę. Rozsądek do pewnego stopnia wypłynął na wierzch i uznał wiele doktryn wykładanych w wierzeniach protestanckich za monstrualne i niedorzeczne.

Doktryna, jakoby nasz Pan postanowił z góry, iż 999999-ciu z każdego miliona rodu ludzkiego ma iść na wieczne potępienie i że jeden tylko pójdzie do chwały, jest obecnie słusznie uważaną za straszną do przyjęcia przez jakikolwiek rozsądny umysł ludzki. Doktrynę spokojnie pogrzebano i bez zająknięcia czy wzdrygnięcia coś wręcz przeciwnego się naucza przez dawanie do zrozumienia, że prawie każdy idzie do nieba, bez względu na to, jakie prowadził czy prowadziła życie? Czy kwiaty na trumnach nie każą się tego domyślać? Czy obecność duchownego, śpiewanie hymnów, egzekwie i modlitwy o tym nie pouczają? Czy słyszał ktoś, aby kogokolwiek z wyjątkiem czasami mordercy, traktowano inaczej wśród protestantów? Bramy wiecznej męki uważane są za zamknięte, a bramy nieba za szeroko otwarte. Z jednej skrajności przeciwnik przeprowadził ich do drugiej. Obydwa stanowiska nie mogą się ostać, nie są nawet tak racjonalne jak czyśćcowe rzymskokatolickie, które również jest nie biblijne jak to zobaczymy.

Poglądy protestantów, najinteligentniejszych na ziemi ludzi na punkcie innych przedmiotów są najbardziej niedorzeczniejszymi, najbardziej niesprawiedliwymi, najbardziej niekonsekwentnymi, jakie sobie można wyobrazić. W miejsce starej teorii, jakoby wszyscy poganie i prawie wszyscy z cywilizowanych ludzi przechodzili ze śmiercią wprost na wieczne męki, powiadają oni, że stosunkowo niewielu nawet, spośród najzłośliwszych i najbardziej występnych z naszego rodu tam idzie, że wszyscy pozostali idą do nieba. Jakimi muszą być ich pojęcia, o niebie? Na pewno nie odpowiadają temu, co nam przedstawiają Pisma, w których wola Boga dzieje się absolutnie. Jak mogli poganie, głupcy, obłąkani, nierozwinięci umysłowo i moralnie, pozbawieni wszelkich zasad ludzkości – jak oni mogli pełnić wolę Boga w niebie? Jak mogli oni być godnymi towarzyszami Świętych lub Aniołów? Jeżeli są tam dla wyszkolenia w pewnego rodzaju szkole poprawczej, to któż może powiedzieć, iż pójście do nieba oznacza wieczność błogości i szczęśliwości i kto może wiedzieć, czego się spodziewać dla siebie czy dla kogoś innego? Czyż to nie jest faktem, że protestanci odrzucając czyściec rzymskich katolików, jako przedpokój piekła, zrobili czyściec w niebie, jako przedsionek do wiecznej błogości? Czy to nieprawda, że ani katolicki ani protestancki pogląd czyśćcowy nie ma żadnego uzasadnienia w Piśmie Świętym?

W zgodzie z tym, co widzimy w tej wielkiej zmianie w nauczaniu protestanckim, które prawie każdego wprowadza do nieba zaraz po śmierci, jest twierdzenie zawarte w naszym tekście, że ze śmiercią mają przymierze. Powiadają oni, że na to jest posyłany Anioł, żeby nas zanieść do Pana. Obowiązkiem kapłana jest pouczenie ludzi, iż nie potrzebują się martwić o swych umarłych, lecz powinni z weselem myśleć o śmierci, jako o dziele Pana, że muszą się radować z tego w miarę możności i wierzyć, że ich przyjaciołom jest lepiej niż było za życia. Że powinni starać się o połączenie z nimi i weselić się, gdy ich własna śmierć nadejdzie.

POBUDKA DO SAMOBÓJSTW

Ta fałszywa doktryna, to przymierze ze śmiercią i nauczanie, że zmarli są daleko szczęśliwsi i w lepszym powodzeniu niż żywi, to obsypywanie trumien kwiatami, wylewanie łez współczucia i radość za nich, powoduje wielką falę samobójstw, jaka roznosi się po całym świecie.

Z raportów prasowych mamy wszelki powód do przypuszczania, że biedne, obałamucone stworzenia popadły w tę najgorszą formę szatańskiej ułudy, jaka opanowała protestantyzm i że wszyscy oni spodziewają się polepszyć swój byt przez śmierć.

Zauważmy, że jeden skrajny błąd powszechnie i naturalnie prowadzi do przeciwnego bieguna. Fałszywe doktryny odnośnie wiecznych mąk wyrządziły podwójną szkodę: (1) Przez przedstawienie Boga, jako najgorszego wroga, jakiego ludzkość kiedykolwiek miała; (2) przez odwrotne przedstawianie Go, jako przyjmującego z przyjemnością do nieba dowolnych gatunków i rodzajów ludzkości we wszelkich jej odcieniach umysłowych, moralnych oraz fizycznego zwyrodnienia czy obrzydliwości. Zanim przystąpimy do zbadania prawdy w danym przedmiocie, niech nam wolno będzie wskazać na to, że przypisywanie złośliwego charakteru Bogu przez naszych przodków było nie tylko bluźnierstwem przeciw prawdziwemu Stwórcy i właściwemu Jego charakterowi sprawiedliwości, miłości, mocy i mądrości, ale także wielką krzywdą dla umysłów ludzkich. Rzadko umysł ludzki może się wznieść wyżej, niż do swego własnego pojęcia o Bogu i ponieważ nasi przodkowie wierzyli, że Bóg poczyni wielkie przygotowania na wieczną mękę dla rodzaju ludzkiego, uważali za odpowiednie naśladować Go i rozpocząć męczenie ludzi w obecnym życiu. Powiadają nam, że starali się oni naśladować Boga i zapobiec herezjom, które by innych zaprowadziły na wieczność mąk. Jak ten obraz Boga był niezadowalającym, tak i nowocześniejszy obraz jest równie wadliwy i niezadowalający. Obraz Boga bez zasad, bez sprawiedliwości, pozbawionego charakteru, który nie nalega wcale na rozwinięcie charakteru w tych, których On ma błogosławić.

PRAWDA O ŚMIERCI I PIEKLE

Pisma nigdzie nie przedstawiają śmierci, jako przyjaciela, ale jako nieprzyjaciela. Śmiercią zagrożono naszym pierwszym rodzicom, że gdy będą nieposłuszni wyrok ten spowoduje wyrzucenie ich z Edenu. Ani słowa nie ma w tym zapisku o miejscu wiecznej męki po śmierci, a Pisma wszędzie mówią, że cała ludzkość idzie na śmierć i że umarli o niczym nie wiedzą (Kaz. 9:5). „Wszystko, co przedsięweźmie ręka twoja do czynienia, czyń według możności twojej, albowiem niemasz żadnej pracy, ani myśli, ani umiejętności, ani mądrości w grobie, do którego ty idziesz” – w stanie śmierci, w szeolu (Kaz. 9:10). Zgodnie z tym Nowy Testament oświadcza, że odkupienie od śmierci było konieczne. Chrystus umarł za grzechy człowieka, by żądaniu sprawiedliwości stało się zadość. W ten sposób zmartwychwzbudzenie umarłych stało się możliwe. Pisma ustawicznie nam powiadają, że zmartwychwzbudzenie umarłych jest rzeczywistą nadzieją i zapewniają nas, że jeżeli umarli nie powstają to daremna wiara nasza, nadzieja i kazanie (1 Kor. 15:13-14).

Pisma Święte zaręczają nam, że gdyby nie to, iż Chrystus umarł za ludzkość, dał swoje życie, jako zastaw, czyli cenę Okupu za życie Adama, stan śmierci człowieka byłby tak beznadziejny, jak zwierzęcia. Zapewniają one nas, że miłosierdzie Boże ujawniło się w posłaniu Syna na śmierć, Sprawiedliwego za niesprawiedliwych, na przywiedzenie nas powtórnie do zgody z Bogiem i do wiecznego żywota, jaki Bóg zgotował dla wszystkich swoich rozumnych stworzeń, które będą z Nim w zgodzie. Pisma nam powiadają, że czas na wzbudzenie umarłych jest wyznaczony w Boskim zamiarze i nazywają to Dniem Nowym, Dniem Chrystusa, Dniem Tysiącletnim z tysiącem lat. Zapewniają nas, że w czasie tej epoki, Emanuel – Chrystus – będzie panować. Szatan będzie obezwładniony, moce ciemności będą powalone, a cały świat zalany zostanie światłością znajomości Boga, Jego dobroci i Jego Prawdy. Chrystus i Jego wybrane „Maluczkie Stadko” przedstawieni są, jako Słońce Sprawiedliwości, które ma uzdrowić z uciśnienia świat i przepędzić wszystkie ich cienie i ciemności.

To jest dobra nadzieja Ewangelii Chrystusowej. Nie wchodzi ona w porozumienie ze śmiercią i z grobem. Wyraźnie poucza, że śmierć jest nieprzyjacielem a „grób okrutnym”. Lecz upewnia nas, że Pan pomoc dla nas złożył w Tym, który jest mocen wyrwać nas z mocy śmierci i grobu (PnP 8:6; Ps. 89:20). O naszym Panu napisano: „Bo on musi królować, póki by nie położył wszystkich nieprzyjaciół pod nogi jego. A ostatni nieprzyjaciel, który będzie zniszczony, jest śmierć” (1 Kor. 15:25-26).

Tak drodzy przyjaciele, nie mamy do kazania Ewangelii, która miałaby coś wspólnego z tą, jaka jest przez innych głoszona. Nie możemy wam powiedzieć, iż umarli są bardziej żywi niż w ten czas, kiedy byli przy życiu. Musimy wam obwieścić wieść Słowa Bożego – że cały rodzaj ludzki jest umierający i że ten stan został spowodowany przez pierworodny grzech oraz oryginalny wyrok wydany na Adama. Musimy wam jednak powiedzieć, że wspaniała nadzieja w zbudzeniu i w zmartwychwstaniu umarłych będzie rzeczywistością. Musimy wam powiedzieć, że słowa i postępowanie ludzkości teraz będą miały swoje znaczenie, czyli wpływ na przyszłość ludzi, bez względu na to czy będą oni z owych nielicznych wezwanych do niebiańskiej klasy wybrańców w czasie Wieku Ewangelii, czy też należeć będą do całej ludzkości. Nie masz niesprawiedliwości u Boga. On zbytnio nie ukarze, ani nie ukarze niedostatecznie. „Sprawiedliwa zapłata” powiada Apostoł jest u Boga i to odpowiada naszemu zrozumieniu (Żyd. 2:2).

W miarę tego czy wiele, czy mało światła było dane komukolwiek, tak wiele lub mało będzie wymagane w podążaniu ku zmartwychwstaniu. Stąd korzystne jest dla każdego mieć na myśli zarządzenie przez Boga przyszłego życia i pamiętać o tym, iż Jego obecny sposób posługiwania się światłością, umiejętnością i sposobnościami ma bardzo praktyczne znaczenie odnośnie przyszłego dobrobytu. Pomaga człowiekowi czy to w wyniesieniu czy obniżeniu się charakteru i że nikt inny nie dojdzie do żywota wiecznego i pełnej doskonałości, jak tylko ten, który pod kierunkiem Pana będzie rozwinięty w sercu i w końcu zmieniony przez Jego moc na podobieństwo dziecka Bożego.

PODEPTANI OD BICZA

Apostoł wskazuje nam na wielki Czas Ucisku, w którym ten zły wiek ma się zakończyć i przez który to ucisk wprowadzona zostanie Nowa Era Królestwa Tysiąclecia. Wszędzie w Pismach jest to specjalnie wykazane, że ma to być czas bardzo surowej próby nie tylko dla świata, lecz także dla reszty Kościoła. Któż będzie w stanie – zapytuje prorok, a także i Pan – przetrzymać godzinę pokuszenia, jaka przyjdzie na cały świat dla wypróbowania wszystkich tych, co zamieszkują na całej ziemi? (Obj. 6:17; Obj. 3:10). Ten okres uciśnienia, o jakim prorok mówi w naszym tekście, przyjdzie i spowoduje klęski wszystkich tych, którzy uczynili przymierze ze śmiercią i przymierze z grobem, którzy przez to zadają gwałt swojemu własnemu rozumowi jak też i Słowu Bożemu. Prorok powiada – że to trwać będzie aż poznają prawdziwą naukę, zrozumieją i przyjmą prawdę w tym, że umarli są umarłymi i że jedyna nadzieja przytomności i życia leży w zmartwychwstaniu przez moc Odkupiciela.

Jesteśmy przekonani, że jedną z najpoważniejszych rozpraw, jaka będzie miała miejsce, spowodowana zostanie mocą złych duchów, upadłych Aniołów. Przez sześć tysięcy lat współpracują ze swoim księciem – Szatanem w oszukiwaniu ludzkości i krzewieniu jego kłamstwa w rozmaity sposób, w przeszłości przez czarownice, czarodziejów i krzywoprzysięzców, jak też przy pomocy opętania i medium. Ci źli Aniołowie potwierdzili kłamstwo Szatana, że umarły człowiek jest bardziej żywy, niż kiedy miał życie. Upodobali oni umarłych, dawali za nich odpowiedzi na wszelki sposób starali się oszukać i omamić ludzkość i przeczyć Boskiemu wyrokowi, że „Albowiem zapłata za grzech jest śmierć; ale dar z łaski Bożej jest żywot wieczny, w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rzym. 6:23).

Ci demoni mieli uniemożliwione materializowanie się i ukazywanie w postaci ludzkiej przez przeszło 4 tysiące lat. Z Boskiego zarządzenia, jak Apostoł powiada Bóg „także Aniołów, którzy nie zachowali pierwszego stanu swego, ale opuścili mieszkanie swoje, na sąd dnia wielkiego związkami wiecznemi pod chmurą zachował” (Judy 1:6). Teraz działają przez media, które są tak obałamucone, jak reszta ludzkości i nie wiedzą, że są pośrednikami upadłych Aniołów. Demoni niezadługo będą mieli moc materializowania się, jak za dawnych czasów. Są też powody do przypuszczania, że kiedy odzyskają tę moc, to wielu z nich ponownie użyje jej w taki sposób, jak to było przed potopem (1 Moj. 6:1-5).

O tym czasie czytamy, że owi Aniołowie, synowie Boży, zmaterializowali się i „widząc synowie Boży córki ludzkie, iż były piękne, brali je sobie za żony, ze wszystkich, które sobie upodobali”. Z tego niedozwolonego związku, rodziły się dzieci i powstawały olbrzymy na ziemi, byli oni ludźmi sławnymi i z tej racji przyszedł potop i zmiótł ich wszystkich. Pan zapewnił, że żaden z tego rodu nie ujdzie zniszczenia. Zgodnie z tym faktem czytamy o Noem i jego rodzinie, że „Noe mąż sprawiedliwy, doskonałym był za wieku swego; z Bogiem chodził Noe” (1 Moj. 6:9) – nie było w nim ani w jego rodzinie mieszaniny anielskiego pochodzenia.

Jeżeliby prawdą być miało, co kilka Pism daje do zrozumienia, że odzyskać mają znaczny stopień swych dawnych wolności, to rzeczywiście oznaczałoby zły zalew dla ludzkości. Pan dozwoli na przyjście ludzi silnego zwiedzenia. Dozwoli im na wierzenie kłamstwu, aby okazało się, iż nie znajdują przyjemności w Prawdzie (2 Tes. 2:3). Jako ilustracja, w jaki sposób kłamstwo może rodzić zło dobrej reputacji i bez wątpienia w najlepszej intencji, pewna kobieta doniosła, iż jej dziecko narodziło się w taki sam sposób, w jaki narodził się Jezus, bez ziemskiego małżonka i że istota duchowa, która jest ojcem jej dziecka, tak jej to zakomunikowała, a na poparcie tego twierdzenia zacytowała werset z Pisma Świętego: „Twój Twórca jest twym mężem”. Inna niewiasta zaraportowała, iż ojcem jej dziecka jest jej nieżyjący mąż, który się jej ukazał, kiedy zaniosła kwiaty na jego grób.

To są tylko dwa z kilku wypadków, jakie doszły do naszej wiadomości, ale te już wskazują, jaki rozwija się stan przez zaniedbanie Prawdy w tym przedmiocie, że umarli są umarłymi i przez powszechne przyjmowanie kłamstwa Szatana, że oni żyją. Jeżeli prawdą jest, co Pisma zdają się potwierdzać, że ci upadli Aniołowie, demoni, odzyskają swoją wolność w ciągu niewielu miesięcy, to najwyższy czas, aby wszyscy, którzy mają uszy ku słuchaniu ostrzeżeni zostali przed niebezpieczeństwem i zostali zabezpieczeni Prawdą, że wszystkie takie manifestacje pochodzą od złych duchów i są jedynie ułudami odnośnie umarłych, którzy nie mogą być wskrzeszeni, aż dopiero po pełnym rozwinięciu się Kościoła ewangelicznego i jego uwielbieniu w Pierwszym Zmartwychwstaniu.

SM -107
Świt 06/1982 str. 9-19

Do góry