SM-755

DECYZJA W BUDOWANIU CHARAKTERU

„A jeźli się wam zda źle służyć Panu, obierzcież sobie dziś, komu byście służyli, chociaż bogi, którym służyli ojcowie wasi, co byli za rzeką, chociaż bogi Amorejskie, w których wy ziemi mieszkacie; aleć ja i dom mój będziemy służyli Panu” – Joz. 24:15

Brak decyzji jest jednym z największych nieprzyjaciół w budowaniu charakteru, gdy zaś wolność lub przywilej wyboru ćwiczenia naszej woli, jest jednym z najwspanialszych błogosławieństw do jednomyślności ludzkiej i ważnym elementem do rozwinięcia człowieka na podobieństwo swego Stwórcy. Prawdziwie my widzimy, wolę, decyzję, przedsięwzięcia okazywane na każdym poziomie życia, nawet w pełzającym robaczku lub ślimaku. Ale ludzka wola, bardziej bogato obdarzona przez Stwórcę, ma wyższe ustawy, które obejmują szczegóły decydujące odnośnie wyższych moralności, chwytająca kwestię sprawiedliwości i miłości, które są skuteczne i wpływają na wszystkie sprawy życiowe. Przypatrzmy się tam gdzie jest wola, a znajdziemy to, czego szukamy, że ludzie, którzy mają powodzenie w jakiejkolwiek dziedzinie życia, to są ci, którzy mają przedsięwzięcie, wolę i postanowienie – czy to będzie dobre, złe lub obojętne. My widzimy także, że ci, którzy nie mają ustalonego przedsięwzięcia, woli, intencji, nie mają też powodzenia. Jak Pismo Św. oświadcza, „Mąż umysłu dwoistego jest niestateczny we wszystkich drogach swoich”, gdy my wnikamy w nauczanie historyczne to znajdujemy tę samą lekcję nauczania przez całą przeszłość. Zatem, to można dobrze ustalić w naszych umysłach, że jedną z najważniejszych przeszkód w większości rodzaju ludzkiego jest brak decyzji, niepewność w przedsięwzięciu (Jak. 1:8).

Najgorszą z wszystkich rzeczy, jak obserwacje wykazują nam, jest to, że ogromna większość rodzaju ludzkiego znajduje się w tych warunkach niepewności, braku decyzji – nieposiadająca rzeczywistego celu, ustalonego przedsięwzięcia w życiu. Jako konsekwencja oni są nieszczęśliwi, niezadowoleni i jak plewy nadają się do rozwiania tu i tam przez każdy powiew wiatru. Ci, niezadowoleni, bez przedsiębiorczości i bez celu, na pół ocuceni, są niebezpiecznym elementem społeczeństwa, którzy wkrótce sprowadzą na świat straszną anarchię, która jak Pismo Św. wskazuje zamknie teraźniejszy wiek i wprowadzi nową dyspensację.

DOZÓR W TYSIĄCLECIU

Wielu, gdy przechodzi ulicami może zauważyć twarze swoich współbliźnich, którym brak jest decyzji, brak ustalonego przedsięwzięcia lub prawdziwego celu w życiu. Niektórzy wyglądają cierpko, pochmurnie, odczuwają zazdrość wobec swoich bliźnich, którym z powodu przedsięwzięcia i decyzji bardziej się powodzi w różnych sprawach życia. Inni całkiem się opuścili i mają wygląd rozpaczliwy, który świadczy, że oni nie znają widoku na przyszłość tylko znoszą obecny byt z bojaźnią, iż przyszłość może być gorsza. Inne twarze okazują działanie – pragną znaleźć dogodną drogę, chociaż uważają, że jest trudna do znalezienia, ale spodziewają się, iż może oni będą wśród niewielu uprzywilejowanych. Twarze jeszcze innych wskazują, że umysł ich jest całkiem uśpiony, ich indywidualność żyje tylko by jeść, spać, mówić i chodzić na sposób niemych stworzeń, bez jakiegokolwiek celowego przedsięwzięcia lub próby zrozumienia, „Jaki był cel mego stworzenia? Jak mogę najlepiej osiągnąć ten cel? Co będzie zmierzać dla mego intelektualnego i fizycznego dobra, a co będzie moją przeszkodą?” Jeszcze inne twarze wskazują na wytężające przedsięwzięcia usiłujących; ale pałający, troskliwy, wyczerpany staraniem, którego twarz wskazuje, że ambicja lub przedsięwzięcie nie jest na wysokim poziomie, ale na niskim, samolubnym poziomie – „To ja, moja żona, mój syn Jan i jego żona: nas czworo, nie więcej”.

Jak mało twarzy wskazuje, że ich właściciele mają równowagę umysłu, że oni mają cel w swym życiu i że jest on szlachetnym, zaszczytnym, wzniosłym celem, wspaniałomyślnym i dobroczynnym wobec innych! Jakkolwiek by nie było, to powinno być ocenione za idealną twarz, za taką, która wskazuje, że wyższe składniki zmysłu są pod kontrolą, a zwierzęce instynkty zdobywania pokarmu i odzieży nie poszły z męskimi przymiotami, który pierwotnie był stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Ktokolwiek uznaje to za właściwy, idealny stan, powinien szukać pilnie by odnaleźć jego tajemnicę. Ta tajna odnaleziona wola będzie ustaleniem celu, postanowieniem zmysłu i woli wobec zasady mądrości i sprawiedliwości, a będzie w opozycji do grzechu i niesprawiedliwości, itp.

WYBÓR, MĄDRY I ZŁY

Jest bardzo ważne abyśmy uczynili mądry wybór, a przez to podjęli właściwą decyzję, naśladowali należyte zasady. W wielu przykładach są pewne szczegóły, w których nawet nędzny wybór, niemądre przedsięwzięcie, może być więcej pożądane niż żadne. Na przykład zdecydowanie, aby być bogatym, chociaż to nie może być uznane za dobre lub zaszczytne albo godną ufności ambicję; aczkolwiek, przez zajęcie swego czasu, przebudzenie swoich energii, pobudzenie swego umysłu, może okazać się źródłem większego odpoczynku i wygody dla tego, który tak zdecydował i który obrał sobie to za cel w swoim życiu, który przez użycie swoich zdolności pozwoli mu zrealizować to przedsięwzięcie w życiu, które przez użycie swoich zdolności, da mu odświeżenie, dostarczy środków dla jego odpocznienia i uczyni go dziesięć razy więcej użytecznym dla społeczeństwa, niż człowieka bez przedsięwzięcia. Nie polecamy takiego postępowania za godne, lecz na przykładzie tylko przytaczamy, że chociaż niegodne to jednak lepsze niż żadne.

Zastanawiając się, widzimy, że przeciętne życie człowieka trwa zaledwie trzydzieści pięć lat, i że znacznie mniej z rodzaju ludzkiego dożywa do siedemdziesięciu lat, i że dla większości obecna egzystencja jest tylko przedsionkiem do przyszłego życia. Kiedy my zwrócimy naszą uwagę na obecne dążenie ze strony całego cywilizowanego świata, to widzimy, że zdąża on w kierunku zdobycia pieniędzy, bogactwa – nie tylko dla potrzeb, wygody i przyjemności dla samych siebie i dla swoich bliskich, ale do nagromadzenia bogactw, z których oni ani ich dzieci nie uczynią właściwego użytku. Obserwując te rzeczy możemy zauważyć, że większość pragnąc zdobyć bogactwo jest chętna poświęcić niemal wszystko z cnoty i charakteru, czas, energię, pokrewieństwo i społeczność z Bogiem – nawet samo życie – my rozumiemy, że taki wybór wskazuje na poważną niegruntowność, że takiej nierównowagi, takiego maniactwa lepiej nie obierać, nie decydować się na nie, nie przedsiębrać w życiu.

Wszyscy rozsądni ludzie, zgodzą się z tym, (1) że jest korzyścią w czynieniu wyboru i zadecydowaniu w życiu odnośnie, co uczynić z naszym czasem, z naszymi zdolnościami, z naszym wpływem; (2) że wybór może być mądry lub niemądry, i (3) że my wszyscy potrzebujemy dorady odnośnie, co by stanowiło mądry wybór, mądrą decyzję, tak abyśmy mogli wykorzystać jak najwięcej z naszych sposobności i osiągnąć najwyższy stopień błogosławieństwa z naszego życia w jego obecnych warunkach, a także z nadziei życia na przyszłość. Dla takich nasuwa się pytanie, gdzie mamy otrzymać pomoc tak potrzebną dla nas – tak potrzebną do naszego powodzenia w obecnym życiu i w tym, które ma przyjść?

Dzieci powinny się zwracać do swoich rodziców o pomoc i opiekę w tej sprawie. To jednak, jak dopiero widzieliśmy, rodzice sami nie podjęli decyzji i dlatego są niezdolni do pouczenia tych, za których oni są z natury odpowiedzialni. Tak rodzice jak i dzieci, bogaci i ubodzy, wykształceni i prostacy potrzebują dorady w tym przedmiocie, i rozpoczynają się o tym dowiadywać. Oni patrzą w różne strony i zauważają przykłady dobre i wielkie, ale mogą być też skłonni do naśladowania zła, jako dobra.

UBIEGANIE SIĘ ZA BOGACTWEM

Większość z obecnie żyjących pożąda bogactw, uważają oni, że do nabycia bogactwa powinno się przyjąć metody stosowane przez bogatych. Jedna rzecz jest jawna; mianowicie, że żaden człowiek nie mógłby zgromadzić milionów pieniędzy, przez swą własną mozolną pracę, na jakiejkolwiek podstawie dokładnego rozdzielenia wśród ludzi, jako wynagrodzenia za usługę oddaną dla świata. Lecz to nie znaczy, że my podajemy, że jest równa wartość usługi, ale tylko, że aktualna nierówność nie jest tak wielką jak różnice w bogactwie by obejmowały. Zwyczajny raport podał, że jedną połowę (bogactwa) zdobyto z procentów, co mogło pozostawić wśród większości ludzi przypuszczenia, że bogaci osiągnęli swoje stanowiska przez częściową nieuczciwość lub niewłaściwe środki. Takie myśli przyczyniają się do ogólnego niezadowolenia.

Dla początkującego, który wystawił sobie za cel, aby być czcicielem Mamony, lekcja jest ta, że chcąc mieć powodzenie, to nie może on być nazbyt dokładnym w odnoszeniu się do sprawiedliwości, prawdziwości i zacności w środkach, jakie zastosuje do zdobycia bogactwa. To oznacza zły początek, z intencją do toczenia walki przeciwko głosowi sumienia przez resztę życia. W bliskości stoją doradcy religijni i uczeni powołując ochotników i pomocników, ale jedni i drudzy zapewniają pytającego, że oni ocenią go o wiele bardziej, jeśli on ma poparcie i wpływ wśród bogatych. I w odpowiedzi na jego pytania, oni otwarcie mu doradzają, iż jest prawdą, że aby przyjść do nich pod te względne warunki będzie oznaczać, że on nie musi być całkiem religijnym, całkiem zacnym, całkiem uczciwym. I jak on wnika w te możliwości około linii nauki, on zrozumie, że słowo nauka ma to samo znaczenie, co prawda a jednak najbardziej sławni uczeni otrzymali swoje reputacje przez same przypuszczania i pretensje bardziej niż przez swoją znajomość i przedstawienie faktów. Jeżeli pytający nie ma czegoś takiego, co by go strzegło w sprawie, co także przemawiałoby do niego o konieczności by nie ulegać w sumieniu – chcąc być światowo mądrym. W innym znaczeniu, „cel usprawiedliwia zamysły”.

Następnie, jeśli się on zwróci do religii, to o jego uszy obije się dorada babilońskiego zamieszania: wierzenia Ciemnych Wieków i niektóre bardziej nowoczesne odwoływania się do niego powiadają mu o trzech bogach w jednej osobie lub „tej samej substancji”. Tego on nie może zrozumieć; bo to nie jest do zrozumienia. On nie może wierzyć w prawdziwym sensie z tego powodu, bo nikt nie może właściwie wierzyć w to, czego nie może zrozumieć; ale jest mu stanowczo powiedziane, że powątpiewanie w to oznacza jego wieczne potępienie w mękach z ręki demonów. Jest mu powiedziane, że Bóg jest Miłość a w następnym słowie, że Bóg stworzył miejsce mąk dla wielkiej masy ludzkości, nawet przedtem, zanim On ich stworzył, że ogniotrwali diabli i opał przez wieczność były dawno przygotowane. Kiedy on wątpi jak Bóg Miłości mógłby wymyślić taki plan, to znowu się mu grozi, że jeśli będzie zaprzeczał, że takie postępowanie nie jest miłością i sprawiedliwością to z pewnością będzie to podstawą dla jego potępienia, by cierpiał wieczne męki. Jest on zachęcany, by się wyspowiadał z takich spraw, których on nie może zrozumieć lub wierzyć i nazywać się Chrześcijaninem, by udał się w świat i zarabiał pieniądze tak rzetelnie jak jest możliwym i dawał hojnie daninę Kościołowi i jest mu mówione, że będzie mu udzielone wolne przejście do wiecznej szczęśliwości w przyszłości.

Cała ta sprawa zdaje się tak nierozsądną, tak niedorzeczną, że większość myślących ludzi nie może przyjąć tej propozycji poważnie; mimo to, z bojaźni oni traktują ją, jakby częściowo w nią wierzyli. Pozornie oni służą Panu, a w rzeczywistości służą mamonie, samolubstwu ich kościołów, sami sobie i ich rodzinom (Mat. 7:21-23).

„SPOKOJNY CICHY GŁOS”

Oprócz tych głosów jest jeszcze inny głos, który jednak jest bardzo mało słyszany. Większość słyszy tylko nierozumny głos babiloński. Mało, kto wzdycha do Słowa Pańskiego z jego świadectwami, że wielki Stworzyciel wszystkich rzeczy jest sprawiedliwy, mądry, miłujący i wszechmocny; że obecny stan ludzkości, moralny i fizyczny jest zgrzybiały, jako wynik pierworodnego grzechu i jest w rzeczywistości wynikiem z onego wyroku śmierci na cały rodzaj; że tam nie ma nadziei pełnego przywrócenia z tych przeciwnych warunków z wyjątkiem, gdy sam Bóg udzieli pomocy. Posłannictwo przez Jego Słowo jest, że gdy Jego Sprawiedliwość potępiła ród, jako całość, to Jego Miłość zadość uczyniła wymaganiom Sprawiedliwości – że Syn Boży opuścił chwałę Ojca, stał się członkiem naszego rodu i jako taki odkupił go z pod wyroku śmierci i uczynił możliwość, nie tylko wzbudzenia go z grobu, ale także pełnego przywrócenia z powrotem do pierwotnej doskonałości, obrazu i podobieństwa Bożego, utraconego przez ojca Adama i przez nas wszystkich przez jego nieposłuszeństwo. Ten spokojny cichy głos przez to samo Słowo Boże mówi nam, że Boska Mądrość kontroluje sprawę i postanowiła Wiek Tysiąclecia na przyszłość, jako czas, w którym Wszechmogąca Moc będzie wykonywana dla wyzwolenia świata z jego niewoli grzechu i śmierci i jego przywrócenia do Boskiej łaski.

Mądrość zapewnia nas, że Boska Moc będzie wykonywana w tymże czasie ku naszej pomocy i będzie wystarczającą. Mądrość także wyjaśnia, że tymczasowo między czasem, kiedy Chrystus umarł za nasze grzechy i czasem, kiedy On wprowadzi Wiek Tysiąclecia dla błogosławienia świata, Boskim Planem jest by wybrać z pośród ludzi Maluczkie Stadko szczególnych charakterów, szczególnie lojalnych do sprawiedliwości, do prawdy, do Boga i do wszystkiego, co jest w harmonii z Nim; że to Maluczkie stadko ma stanowić Oblubienicę Chrystusa, Jego współdziedziców w Królestwie Tysiąclecia, uczestniczyć z Nim w Jego pracy błogosławienia, przywracania i podźwignięcia ludzkości. Ten sam głos wyjaśnia przez Słowo Boże, że tylko przez przyjęcie Chrystusa i Jego pomoc, która będzie chętnie udzielona, każdy pragnący może osiągnąć warunki wiecznego życia, które Boska Mądrość zamierzyła dla nas – że wszyscy, którzy nie przyjmą Boskiej łaski będą odcięci od życia we Wtórej Śmierci, z której nie będzie wyzwolenia.

WYBRANIE LEPSZEJ CZĘŚCI

Wszystko to jest rozumne, podobne Bogu. Jak dziwnym jest to, że tak mało ma uszy ku słuchaniu tego chwalebnego poselstwa! Jak dziwnym, że oni nie odrzucają go, jako niegodny tych różnych zastąpień im ofiarowanych! Dlaczego oni nie słuchają spokojnego cichego głosu Pana? Dlaczego by oni nie mieli się spodziewać, że On, który stworzył nas na Swoje wyobrażenie i podobieństwo niemiałby mieć przedsięwzięcia odnośnie nas, które by było godne Jego własnego charakteru i którego On by się nie zawstydził objawić Swemu ludowi? Teraz oni rozumieją, dlaczego Św. Paweł nie wstydził się Ewangelii Chrystusowej i dlaczego nasz Pan oświadczył, że On przyszedł, aby szukać i zbawić to, co było zginęło (Rzym. 1:16; Łuk. 19:10; 1 Jana 2:2; Jana 1:9; Łuk. 2:10; Łuk. 2:14).

Co teraz ma wybrać ten, którego oczy wyrozumienia zostały otwarte do tej chwalebnej wizji Boskiej dobroci, miłosierdzia i miłości, która będzie ostatecznie błogosławieństwem dla wszystkich rodzajów ziemi? Skutek z tego chwalebnego wyobrażenia będzie rozweseleniem i zachęceniem jego serca. Z pewnością, że z tego punktu on oceni, że dla niego nie będzie robić różnicy jak przeciwne względem niego warunki i otoczenie mogą się złożyć w obecnym życiu, Bóg ma chwalebną epokę w rezerwie z błogosławionymi sposobnościami dla wszystkich. Ten pogląd na sprawy może go zadowolić na mały czas – niektórzy mogą być tak zadowoleni z tego, że nie będą starali się o dalsze zrozumienie; ale inni postąpią przeciwnie, będą tak zachwyceni tą chwalebną wizją Boskiego prawdziwego charakteru i Planu, że oni ulegną w swych sercach przed Nim w zadziwieniu, podziwiając upodobanie, a ich wołanie będzie jak było swego czasu Apostoła Pawła, kiedy jego oczy zostały otwarte „A Saul drżąc i bojąc się, rzekł: Panie! co chcesz, abym ja uczynił? A Pan do niego: Wstań, a wnijdź do miasta, a tam ci powiedzą, co byś ty miał czynić” (Dz. Ap. 9:6). To jest klasa, której Pan szuka podczas Wieku Ewangelii. Inni otrzymają łaskę Bożą nadaremno i miną się ze szczególnym powołaniem Wybranego Kościoła i będą mieli swoją część i sposobność ze światem w ogólności.

Podporządkowanie serca Stworzycielowi i Odkupicielowi oznacza zrzeczenie się ludzkiej woli i przyjęcie Boskiej woli dając jej pierwszeństwo. Żaden inny sposób wyobrażenia nie jest tak bezpieczny, tak zdrowy, tak rozumny jak ten – by uznać, że nasza nieustanność zależy na naszym Stworzycielu, by uznać naszą własną niemądrość, która nam towarzyszy, by szukać mądrości z Góry, by uczynić najmądrzejsze i najlepsze użycie z części obecnego życia będącego jeszcze w naszym rozporządzeniu i by uczynić pewność wiecznego życia, które Pan obiecał tym, którzy go miłują. Nie jest wystarczające, abyśmy się tylko zastanawiali nad tymi sprawami i myśleli łaskawie o nich. One nie będą nasze, chyba, że przyjdziemy do punktu decydującego samo-poddania. Wielu czyni w tym wielką pomyłkę. Oni chcą być Pańskimi, chcą przyjąć Jego obietnice, chcą mieć Jego pokój w obecnym życiu i we wiecznej przyszłości, ale się cofają od stanowczego zawarcia Przymierza z Panem. Mówią nam niekiedy, że oni się obawiają to uczynić, bo mogliby się okazać niezdolnymi w zachowaniu umowy – aby im się nie lepiej powiodło, jak niektórym członkom nominalnego kościoła, z którymi oni są zapoznani, których życie zadaje kłam ich wierzeniom. Odpowiadamy, że Pismo Św. wyraźnie mówi, że my sami nie jesteśmy zdolni do takiego przymierza i że Bóg nie czyni nawet propozycji, by uczynić z nami przymierze, z wyjątkiem, gdy Pan Jezus jest uznany, jako Potwierdziciel naszych obietnic i Jego potwierdzenie, które On ofiaruje nam jest akompaniamentem przez Jego gwarantowaną pomoc w każdym czasie potrzeby; że On nie dopuści na nas pokuszenia ponad nasze siły do znoszenia, ale w każdym pokuszeniu zaopatrzy nas w sposób wyjścia i przyczyni się, że wszystkie doświadczenia wyjdą razem dla naszego najwyższego dobra (1 Kor. 10:13; Rzym. 8:28; Jana 16:27).

WIARA JEST KONIECZNĄ

Jest to w łączności z wszystkim tym, o czym Pismo Św. zapewnia nas, że wiara w obecnym czasie jest potrzebną do naszego przyjęcia przez Pana i naszego trwania w Jego łasce. Ci, którzy nie mogą ćwiczyć wiary, nie mogą być z wiernej klasy teraz przyjętych z Jego łaski. Ci, którzy mogą i ćwiczą wiarę, trzymają się Boskiej obietnicy, starają się postępować śladami Pana według swych najlepszych zdolności i ufają w zasłudze naszego Odkupiciela – ci tylko odziedziczą wszystkie rzeczy – ci tylko będą stanowić Oblubienicę, Małżonkę Barankową, Wybranych (Rzym. 8:37-39).

Następnie po wierze przychodzi wyznanie, które jest także potrzebne. Jesteśmy zapewnieni, że sercem wierzone bywa, a ustami wyznanie się czyni ku zbawieniu (Rzym. 10:10). Ci, którzy ćwiczyć chcą swą wiarę, lecz powstrzymują się od opowiadania innym radości, jakiej oni doznali w ich społeczność z Panem i o chwalebnych widokach przyszłości, nie są z tych, których Pan uzna za godnych udziału w Maluczkim Stadku, klasie Królestwa. Oto Jego własne słowa: „Albowiem kto by się wstydził za mię i za słowa moje między tym rodzajem cudzołożnym i grzesznym, i Syn człowieczy wstydzić się za niego będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swego z Anioły świętymi” (Mar. 8:38). Okazanie takiej woli nie będzie odpowiadać chwalebnemu stanowisku, do którego Pan powołał nas, jeśli oni są tak słabego charakteru, że się wstydzą Pana i Jego łaskawego Słowa. Ci nie są zwycięzcami według znaczenia słów biblijnych, ale muszą pracować pod bojaźnią człowieka, co sprowadza sidło. Tacy mogą otrzymać błogosławieństwo w przyszłości, ale nie może być udzielone im wielkie błogosławieństwo, jakie jest teraz ofiarowane i które będzie rozdane godnym w Pierwszem Zmartwychwstaniu.

Jak wybór, decyzja, były potrzebne w przyjęciu Chrystusa w całości przez wiarę w naszych sercach, tak drugi stopień w decyzji, postanowienie jest osiągnięty i próbowany przez nasze chęci lub niechęci do wyznania Pana i Jego Słowo przed innymi. Ale pierwsza decyzja w sercu jest najbardziej ważnym stopniem z wszystkich. Potem kiedyśmy zupełnie i nieodwołalnie oddali nasze wszystko Panu, jest to w porównaniu łatwa sprawa, jeśli nasze serca pozostaną wierne do wyznania Go i Jego łaskawego Słowa. Jeśli by się spytano jak można wyznać Pana, odpowiadamy, że duchowym programem dla tych jest chrzest w wodzie, który symbolizuje nasze zupełne poświęcenie aż do śmierci i przez który jesteśmy symbolicznie podźwignięci do postępowania w nowości życia w naszym naśladowaniu Odkupiciela. Lecz to nie miało być dokonane dla nas przez naszych rodziców, kiedy byliśmy niemowlętami, ani przez naszych ojców chrzestnych lub matki chrzestne, stojących poręczycieli dla nas, ale miało być naszym własnym, indywidualnym czynem po naszym poświęceniu i przyjściu do wyrozumienia Pańskiego zrządzenia.

„JA I MÓJ DOM”

Jozue, który wyraził słowa naszego tekstu, właściwie zrozumiał samego siebie, iż był głową swego domu, ich przedstawicielem pod Boskiem zrządzeniem. Jego poświęcenie, zatem oznaczało przeniesienie poświęconego człowieczego wpływu na każdego członka jemu powierzonych domowników. To oznaczało, że jako właściwy ojciec on miał wielki i dobry wpływ ponad wszystkimi członkami rodziny i że ten wpływ miał być całkiem zwrócony do Pana – do środków sprawiedliwości we wszystkich względach i sprawach rodziny. To musiało oznaczać, zatem, że Jozue od owego czasu szanował Pana przez oddawanie mu czci między swymi domownikami i we wszystkich swoich drogach uznawał Jehowę. To oznaczało poważanie religijnych rzeczy od wszystkich domowników; to oznaczało, że wpływ głowy rodziny w łączności z Wszechmogącym kierował jego rodziną, by uczyniła podobne indywidualne poświęcenie się Panu. I podobne postępowanie jest właściwe dla każdego jednego z nas. Ponad wszystko musimy się dopatrzyć, by nasze własne serce dosięgło rzeczywistej decyzji przystąpienia do Boga, przyjścia pod Jego błogosławieństwo i opiekę i obietnice Jego Słowa przez Chrystusa. Potem sprawą życiową powinno być, aby przyprowadzić nasze rodziny i sąsiadów w ogóle wszystkich, na których mamy wpływ, którzy mają uszy ku słuchaniu i serca oceniające Boskie poselstwo, do podobnej harmonii, podobnego poświęcenia.

Drodzy przyjaciele, uczyńmy wybór i zdecydujmy się dzisiaj, jeśli jeszcze nie zadecydowaliśmy w tej najważniejszej sprawie. Jeśli w przeszłości nasze postępowanie było dwoistego umysłu, to niechaj nie będzie takim w przyszłości. Jeśli w przeszłości obieraliśmy niegodne, samolubne ambicje lub niedorzeczności oparte na naszych własnych domysłach albo na domysłach innych, to nie zadawalajmy się jakimkolwiek z tychże, ale oceńmy fundamentalną prawdę i łaskę, starając się obierać mądrze, oddając nasze sprawy w ręce Onego, który jest zdolny wyprowadzić porządek ze zamieszania i starajmy się o pokój dla naszych uciśnionych dusz i o harmonię dla naszego niezadowalającego Go życia, którego poselstwo stopniowo spowoduje uśmierzenie wszystkich burz namiętności i skąpstwa, które teraz szaleją w świecie i sprowadzi ten wiecznie trwały pokój, który Pan obiecał pod Swoim królowaniem, gdy będzie Księciem Pokoju.

SM-755
Brzask 10/1938 str. 149-152

Do góry