4/91

• polemiki

Wokół “Parady zwycięstwa”

“I rzekł mu niektóry z ludu: Nauczycielu! rzecz bratu memu, aby się ze mną podzielił dziedzictwem. Ale mu on rzekł: Człowiecze! któż mię postanowił sędzią albo dzielcą między wami?” (Łuk 12:13-14)

W biuletynie “Spotkania prorockie” pt. “Dolina Jozafata” (czerwiec 91) opublikowano artykuł “Parada zwycięstwa”. Piszący te słowa zgadza się z większością tez autora artykułu, nierównomierne wszakże rozłożenie akcentów czyni zeń nietrafną polityczną deklarację.

Efektowny wstęp o “białoniebieskiej fladze z gwiazdą Dawida”, której nie było wśród sztandarów zwycięskich państw koalicji antyirackiej, nie powinien przysłaniać faktu, iż Izrael faktycznie pozostaje z Irakiem w stanie nieustannej wojny. Irak nie uznaje Państwa Izrael od początku jego istnienia, stąd dla prowadzenia działań wojennych nie potrzeba ich formalnego wypowiedzenia ani zerwania stosunków dyplomatycznych. Powszechnie wiadomo, że uczestnictwo Izraela w wojnie byłoby propagandową porażką, militarnie zaś dawałoby niewiele. Skoro Irak jednostronnie atakuje cywilne obiekty izraelskie, Izrael może w oczach Zachodu zachować opinię państwa, które się tylko broni, a nie atakuje – jest to sukces propagandowy cenniejszy od militarnego. Zbyt dobrze wiedzą izraelscy przywódcy, że powstrzymanie się tym razem od interwencji zbrojnej walnie poprawi polityczną reputację ich państwa, by tego nie wykorzystać. Tenże Izrael, kraj skądinąd cywilizowany i demokratyczny, w przypadkach, gdy uznaje za stosowne, bezwzględnie korzysta ze swych doborowych sił zbrojnych, jak czynił to m. in. w latach osiemdziesiątych, gdy atakiem lotniczym zniszczył irackie centrum badań jądrowych. Być może, gdyby nie ten śmiały atak, Irak dysponowałby dziś bronią atomową.

Zbyt pospiesznie ominięto też problem samego Iraku, a raczej perspektywy po jego zwycięstwie. Faktem jest, że wojna była bardzo krwawa i przyniosła ofiarom niezmierne cierpienia - ale co uczyniłby nieposkromiony dyktator pokroju Hussejna, który nie wahał się podpalić wszystkich naftowych instalacji w Kuwejcie, zatruć ropą Zatokę Perską, a Kurdów mordować tysiącami? Mimo wszystko mniej niebezpieczne dla świata są Stany Zjednoczone z ich potęgą militarną, tak jak lepszą była zachodnia demokracja aniżeli Niemcy Hitlera czy reżim stalinowski, mimo wszystkich braków Zachodu. Lapidarnie ujął to Churchil w znanym powiedzeniu, iż demokracja ma mnóstwo wad, ale jest to najlepszy system społeczny, jaki wynalazła ludzkość.

Jest bowiem tragedią ludzkości – ściślej mówiąc tragedią obecnego porządku rzeczy – iż rzadko wybierać może ona między dobrem a złem. W najlepszym wypadku wybiera mniejsze zło. Wojna w Zatoce nie rozwiązała problemu Bliskiego Wschodu, ale zapobiegła wzrostowi potęgi Iraku, co groziło wojną nieporównanie bardziej okrutną i krwawą, tyle, że odłożoną na czas późniejszy. Dlatego politycy świata zachodniego mogą uważać, że wypełnili swój obowiązek – zapewnili pokój (wprawdzie nie na zawsze, ale cóż wiecznego jest na świecie?) bez wielkich ofiar ze swej strony. Zgodnie z dawną, rzymską maksymą: Si vis pacem, para bellum. (chcesz pokoju, szykuj wojnę).

Aktualne stają się teraz słowa Ewangelii, zacytowane na wstępie. Tylko pozornie są one niezwiązane z tematem niniejszych rozważań. Obecny porządek rzeczy jest bowiem z gruntu zły, nie można uzyskać dobra dla wszystkich, dobra absolutnego – wybrać można co najwyżej mniejsze zło. Dlatego Pan Jezus nie chciał być sędzią spraw ziemskich – Jego sąd jest z nieba i ma przynieść dobro dla wszystkich. Mieszanie się do spornych spraw na ziemi być może pociągnęłoby za sobą wybór mniejszego zła, a to nie licuje z wielkością Ewangelii. Nieprawdą jest, że na świecie nie dokonuje się potęp – możemy dziękować Bogu, że żyjemy w czasach, gdy zniesiono niewolnictwo, wprowadzono równość obywateli wobec prawa, a żołnierzy rannych na wojnie nie dobija się, ani nie pozostawia na powolne konanie, lecz ratują ich ekipy Czerwonego Krzyża. W końcu postęp nie jest rzeczą naganną - Apostoł Paweł nie wystąpił niby Spartakus jako orędownik zniesienia niewolnictwa, lecz zalecał darowanie kary zbiegłemu niewolnikowi – wbrew zaleceniom ówczesnego prawa, o czym traktuje List do Filemona. Pełnia dobra i sprawiedliwości pozostaje wszakże poza zasięgiem ludzkości. Dlatego Jezus nie chciał dzielić spadku między dwóch rozgniewanych Żydów, On jest Mesjaszem i przyszedł pokazać zacniejszą drogę. Drogę, która nie polega na sprawiedliwym podziale majątku między spadkobierców (co skądinąd czynić należy) ani na prewencyjnej wojnie błyskawicznej, ale...i tu trzeba się odwołać do całego Pisma Świętego. Tej tezy, iż porządek Chrystusowy zupełnie nie przystaje do porządku tego świata – który pragnie być coraz lepszy i nawet mu się to po części udaje – w “Paradzie zwycięstwa” brakuje.

Nazwisko i adres do wiadomości Redakcji

Odpowiedź autora

Zagadnienie wyboru mniejszego zła jest dylematem władzy, z którym na szczęście prawdziwi chrześcijanie nie muszą się borykać. Autor artykułu także jest wdzięczny Bogu, iż nie pozwolił na to, aby zło panoszyło się bezkarnie. W tej mierze władze polityczne tego świata są sługami Boga dla utrzymania pewnego porządku (Rzym 13:1). Jeśli zaś chodzi o kwestię udziału Izraela w wojnie kuwejckiej, to nie sposób do końca przeniknąć intencji politycznych, jakimi kierowali się przywódcy Izraela, nie odpowiadając na iracki atak rakietowy. Jedno jest jednak pewne: był to pierwszy w historii współczesnego państwa Izrael przypadek, gdy znana ze swej sprawności armia nie odpowiedziała na atak. Niezależnie od tego, jakimi pobudkami kierowali się politycy, Pan Bóg staje w obronie Izraela szczególnie w takich sytuacjach, gdy oni sami czują się bezsilni. W tamtych dniach objawy bezsilności Izraela były aż nadto widoczne. Pewność izraelskich dowódców, że na ich teren nie spadnie ani jedna rakieta iracka prędko okazała się przesadnym optymizmem. Pomimo tego jednak rakiety lądowały na pustych terenach, a w ludziach wzrastało przekonanie, że Bóg jest z nimi. Patrząc kategoriami politycznymi, można by stwierdzić, że Jozafat wykorzystał jedynie wewnętrzny konflikt między swymi wrogami. Prorocza ocena tej sytuacji była jednak inna: To Pan walczył z wrogami Izraela!